Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35.Zaryzykuję

Zawsze zastanawiałam się jak wygląda poważne spotkanie z dyrektorem. Mimo iż to w mojej sprawie jeszcze się nie zaczęło już umierałam ze znudzenia. Dyrektor szkoły chodził po swoim gabinecie zawzięcie rozmawiając przez telefon z kimś ważnym, pan Casillo robił to samo w pomieszczeniu za ścianą, zaś ja siedziałam na całkiem wygodnym fotelu przy okrągłym stole obok mojego wychowawcy czekając na przybycie moich rodziców. Łukasz był równie zdenerwowany jak ja, ale nie dało się ukryć, że jednak mieliśmy nie małe powody, żeby się stresować. Mężczyzna zakończył rozmowę odkładając telefon i skupił swoją uwagę na wchodzącej do pomieszczenia sekretarce. 

- Państwo Koszarek dotarli. - oznajmiła

Wszyscy zjawili się w pomieszczeniu zaczynając się witać. Mój wychowawca nawet wstał, żeby powitać moich rodziców, a ja stwierdziłam, że szkoda nawet ruszać tyłka. 

- Zapewne państwo wiedzą w jakim celu się tutaj spotkaliśmy. - rozpoczął dyrek z uśmiechem na ustach

Kątem oka spojrzałam na ojca, który ze skrzywionymi brwiami przyglądał się matematykowi, lecz ostatecznie potrząsnął głową jak zakładam stwierdzając, że ma urojenia. Teraz jeszcze przez mnie mój własny ojciec stwierdzi, że jest wariatem. Oparłam głowę na ręce szykując się na zapowiadający się bardzo nudno czas. Taki też był. Przez następną godzinę siedziałam bez słowa słuchając jak rozmawiają na mój temat. Łukasz nawet nie próbował się odezwać, zaś mnie nie dopuszczono nawet do głosu co dodatkowo mnie zirytowało. 

- Zdaję sobie sprawę, że dla państwa też to nie jest łatwe, bo jednak wysłanie córki na cztery miesiące do całkiem obcego kraju musi być ciężkim zadaniem, jednak gwarantuję państwu, że Karolina będzie tam bezpieczna. Będzie mieszkała u mojego brata i jego rodziny. Juan ma dwójkę dzieci. David jest w tym samym wieku co Karolina, więc nie dość, że trafią do jednej szkoły to jeszcze klasy, więc na pewno pomoże jej na miejscu, a Maria jest rok starsza, więc myślę, że bez problemu się dogadają. - powiedział pan Castillo, a ja po raz kolejny powstrzymałam się przed ziewnięciem

- Muszę przyznać, że brzmi przekonująco. - zaśmiał się tata 

Wymieniłam z Łukaszem porozumiewawcze spojrzenia, a jego mięśnie były napięte po usłyszeniu o Davidzie. 

- To kiedy wylot? - wytrzeszczyłam wzrok słysząc słowa wychodzące z ust mojej rodzicielki

- Ej! - wstałam z miejsca - Po pierwsze nie podjęłam jeszcze decyzji, a po drugie nawet nie dostałam tutaj prawa głosu! W dodatku... jakim prawem ty w ogóle masz czelność podejmować za mnie decyzję?! Całymi dniami jesteś w swojej rzekomej pracy i nic o mnie nie wiesz, a chcesz podjąć za mnie najprawdopodobniej najważniejszą decyzję mojego życia?! Możesz sobie gadać, że chodzi ci o moje marzenia, bo mnie i tak nie oszukasz tylko... myślałaś o tym, że jak już mnie tam wyślesz to nie będziesz miała co zrobić z Kaśką jak znowu gdzieś wyjedziesz? Nie będziesz mi mówić jak mam żyć i podejmę tą decyzję sama!

- Jak ty się zachwoujesz?! - oburzyła się kobieta

- Dziękuję i do widzenia. - opuściłam pomieszczenie czując łzy zbierające się w kącikach moich oczu, jednak zatrzymałam się w bezpiecznej odległości chcąc usłyszeć resztę rozmowy

- Przepraszam za córkę. Czasami jest dość wybuchowa. - prychnęłam słysząc ponownie głos matki

- Nie, to nie jej wina. - westchnął dyrektor - To chyba my rzeczywiście przesadziliśmy. Przesadziliśmy?

Spojrzał na Łukasza, który skinął głową.

- Nawet grubo przesadziliście. Pójdę do niej. - wstał z miejsca

- Jasne, idź. 

Szybkim krokiem zbiegłam po schodach biegnąc w stronę szatni. Wpadłam do pomieszczenia i usiadłam na ławce chowając twarz w dłoniach. Jakim prawem ona w ogóle się odzywa skoro nie wie o mnie absolutnie nic?! Okej, może i mnie urodziła, ale to by było na tyle. Resztę roboty odwalił ojciec, bo jej nigdy nie było. A dziwnym trafem to tatuś utrzymuja rodzinę i zarabia przynajmniej dziesięć razy tyle co matka o ile ona w ogóle cokolwiek zarabia. Nigdy nie doznałam uczucia posiadania prawdziwej matki. Mojej zawsze nie było, a jeżeli już była to miała tylko przebłyski swojej rodzicielskiej troski. Tata już dawno chciał się z nią rozwieść, jednak został z nią ze względu na mnie i Kaśkę. Mojej siostrze byłoby ciężko, ale ja całą sobą jestem za tym rozwodem i mimo iż kocham moją matkę musiałabym się zastanowić co dalej. Naprawdę ją kocham tylko nie wiem czy on kocha mnie, bo usłyszałam to może dwa razy w życiu podczas gdy ojciec powtarzał mi to codziennie. 

- Myślałaś, że cię nie znajdę? - usłyszałam znajomy głos w skutek czego podniosłam głowę

- Nie zbliżaj się, bo mam ochotę kogoś udusić. - ostrzegłam

- Zaryzykuję. - uśmiechnął się

Przykucnął przy mnie po czym położył dłoń na moim kolanie.

- Dlaczego ona taka jest? - spojrzałam na niego - Jakim prawem chce podejmować za mnie decyzję skoro pewnie nawet nie wie kiedy mam urodziny?! Jakim prawem? Ciągle jej nie ma, a kiedy już się zjawia to zwykle nawet nie próbuje udawać kochającej mamusi. 

- Kochanie, ona...

- Nawet nie próbuj jej bronić! - powiedziałam stanowczo

- Nie mam zamiaru jej bronić. Jestem po twojej stronie tak samo jak twój ojciec, bo zaraz po mnie wyszli i chyba cały czas kłócą się na korytarzu. Ona nie chciała...

- Oczywiście, że chciała. Wiesz dlaczego jak byłam nastolatką miałam kompleksy i się cięłam? - skrzywił brwi dokładnie mi się przyglądając - Dlatego, że każdego dnia matka uświadamiała mi jak bardzo gruba, brzydka i nieudana jestem. To były najgorsze słowa jakie słyszałam w życiu i długo musiałam pracować nad taką psychiką jaką mam teraz. Nie pozwolę się poniżać tej kobiecie!

- To to są blizny po cięciu? - spytał lekko zszokowany o moje blizny na udach - Dlaczego mnie okłamałaś?

- Może dlatego, że bałam się, że uznasz mnie za psychopatkę, która się tnie jak tylko jest jej źle? Już tego nie robię, ale kiedyś to była podstawa mojego dnia. 

- Nie wiem co powiedzieć, Karolina. - pokręcił głową - Jestem w szoku...

- Po prostu mnie przytul. - powiedziałam, a już sekundę później moja głowa spotkała się z jego torsem

Pogładził mnie kojąco po głowie, a ja poczułam bicie jego serca zaciskając powieki. Kolejny raz się przed nim otworzyłam. W życiu nie sądziłam, że stanie się to w takich okolicznościach. Odkleiłam się od niego, a chwilę później w drzwiach pojawił się mój tata.

- Ja was może zostawię. - powiedział nauczyciel wstając

Położył dłoń na moim ramieniu i puścił do mnie oczko po czym opuścił pomieszczenie. Spojrzałam na ojca i wstałam, zaś on westchnął. 

- Tato, ja z nią dłużej nie wytrzymam. - powiedziałam z bólem w głosie

Jego twarz przybrała zmartwiony wyraz. Bez słowa mnie do siebie przytulił całując w czoło.

- Rozwiodę się z nią, kochanie. Chcę żebyście były szczęśliwe. Kasia będzie chciałą zostać z matką i ja to wiem, ale ty... skończysz szkołę i możesz zacząć studia u mnie w Niemczech. 

- Nie odbiegajmy tak daleko. - zaśmiałam się - Kocham cię, tato.

- Ja też cię kocham, córciu. Najbardziej na świecie. Pamiętaj o tym.

Po moim policzku spłynęła łza, którą szybko otarłam. Takich właśnie słów potrzebowałam.

- Chodź, jedziemy do domu. - mężczyzna objął mnie ramieniem kierując się w stronę drzwi

- Mam jeszcze dwie lekcje. - oznajmiłam

- Oj tam. - machnął ręką - Idź po rzeczy i pojedziemy coś zjeść, bo matka już gdzieś pojechała.

- Okej, zaraz wracam. - oznajmiłam i wbiegłam po schodach

Wzięłam swoje rzeczy z sali matematycznej gdzie je zostawiłam, lecz na korytarzu wpadłam na nikogo innego jak na wychowawcę.

- Gdzie idziesz? - spytał rozglądając się

- Tata pozwolił mi się zerwał i gdzieś z nim jadę. Przyda nam się. - oznajmiłam

- Zadzwoń do mnie wieczorem. - skinęłam głową - Bo raczej na to, że mnie odwiedzisz nie ma szans?

- Raczej nie, ale zobaczę co da się zrobić. - puściłam mu oczko i wyminęłam go biegnąc w stronę schodów

Szybko je pokonałam dzięki czemu po kilku minutacj wsiadłam do drogiego samochodu taty zdając sobie sprawę, że stał się cud, gdyż pojawił się bez swojego kierowcy.

- Gdzie jest Piotek? - spytałam zapinając pas

- Już nawet w szkole mojej córki potrzebuję ochroniarza? - zaśmiał się mężczyzna odpalając silnik

Spędziłam miłe popodłudnie z tatą co zdecydowanie dobrze mi zrobiło. Zupełnie zapomniałam o wydarzeniach, które miały miejsce w szkole i osobiście miałam nadzieję, że jakimś cudem nie spotkam matki w domu. Podczas gdy wracaliśmy do ojca zdzwoniła oczywiście moja wspaniała rodzicielka informując go o swoim nagłym wyjeździe. Czaicie, że nawet Kaśkę ze sobą zabrała?! Dosłownie kilka sekund później zadzwoniła asystentka mojego ojca wzywając go do firmy. Czyli znowu mam wolną chatę. Pożegnałam się z mężczyzną w samotności wchodząc do domu. Od razu wyjęłam z kieszeni telefon dzwoniąc do Łukasza przy czym wpuściłam do domu psa. Pobiegłam się przebrać, a nim zdążyłam się obejrzeć usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam zdziwiona w tamtą stronę uspokajaąc wariującego Jacka. Pociągnęłam za klamkę, a moim oczom ukazał się brunet.

- Dzień dobry. - uśmiechnął się 

- Dzień dobry. - odwzajemniłam gest przepuszczając go w drzwiach

- Podobno miałaś nie mieć wolnej chaty. - spojrzał na mnie podejrzliwie

- Mamusia się zmyła, a tatuś pojechał do firmy i znając życie wróci za kilka dni.

- Jak za kilka dni? - zaśmiał się

- Śpi w firmie. - wzruszyłam ramionami - Częściej jest tam niż tutaj. 

- Rozumiem. - westchnął

- Oglądamy coś? - sprawnie zmienił temat odpalając laptopa

Szybko podłączyłam urządzenie do telewizora i zalogowałam się do Netflixa. Wybraliśmy film i tym właśnie sposobem wylądowałam głową na torsie mężczyzny starając się nie zasnąć. Pies również wgramolił się na kanapę idealnie mnie zgniatając, zaś Łukasz był już obciążony nie małym ciężarem biorąc pod uwagę, że zwierzę również nie ważyło tyle co piórko.

- Czy ten pies waży więcej od ciebie? - zaśmiał się nauczyciel całując mnie za uchem

- Wątpię. - pokręciłam głową głaskając psa po głowie

Film trwał zdecydowanie za długo, bo zdążyłam zasnąć dwa razy nim ostatecznie doczekałam się napisów końcowych. Wstałam z kanapy wypuszczając psa do ogrodu po czym zamknęłam za nim drzwi balkonowe. Poczułam dłoń na moim biodrze w skutek czego uśmiechnęłam się pod nosem wciąż patrząc przed siebie. Odgarnął mi włosy z ramienia i pocałował mnie w szyję.

- Czy nie ma jakiś ograniczeń częstotliwości co do tego? - spytałam z ciekawością w głosie - Bo jeżeli są to już dawno je przekroczyliśmy.

- Nie odpowiada ci to? - zaśmiał się tuż obok mojego ucha

- Tego nie powiedziałam. - oznajmiłam odwracając się przodem do niego 

- No ja myślę. - przyciągnął mnie do siebie łapiąc za biodra

- A jak moja matka wróci? - śmiech w moim głosie był bardziej niż usłyszalny

- Nie wróci. - stwierdził składając pocałunek na moim obojczyku

- Skąd ta pewność?

- Z doświadczeń doznanych z tobą, kochanie. Zbyt wiele razy nie wróciła, żeby wrócić teraz.

Pisnęłam zaskoczona kiedy jednym ruchem mnie podniósł kierując się w stronę schdoów. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju, a ja zostałam przygwożdżona do ściany. Łukasz złapał mnie za uda podnosząc, zaś ja owinęłam nogi wokół jego bioder zarzucając mu rece na szyję. Całowaliśmy się zachłannie starając się chłonąć każdą chwilę z tego pocałunku. W pokoju panowała ciemność spowodwana dość późną godziną. Powoli zszedł pocałunkami na moją szyję sprawiając, że odchyliłam głowę do tyłu. Pomału opuściłam nogi swobodnie na nich stając, zaś dłonie mężczyzny wylądowały na moich plecach. Sięgnęłam do jego koszulki sprawnie się jej pozbywając po czym wróćiliśmy do pocałunku. Przejechałam palcami po białej gumce bokserek, a on uśmiechnął się pod nosem wkładając dłoń pod moją bluzkę. 

- Ostatnio ty, więc dzisiaj moja kolej. - oznajmił kładąc mnie na łóżku...

Jedynym źródłem światła działającym w tym momencie w moim pokoju była zlokalizowana na biurku lampka. Łukasz spał rozwalony na większości łóżka, zaś ja mogłam podziwiać jego umieśnione plecy zamiast uczyć się do sprawdzianu z chemii. Nie miałam na sobie nic poza szlafrokiem i zdecydowanie wolałabym pójść spać no, ale przydałoby się coś tam umieć. Chociażby jeden wzór. Zresztą, że dział wcale nie jest jakiś strasznie trudny. Skrzywiłam brwi widząc przychodzące połączenie na Skype. Chwilę później na ekranie ujrzałam twarz mojej uradowanej przyjaciółki.

- Nie masz co robić o pierwszej w nocy? - zaśmiałam się cicho nie chcąc obudzić mężczyzny

- No właśnie nie mam... znaczy się mam. Próbuję się uczyć tej durnej chemii, ale mi coś nie idzie.- skrzywiła się

- Mi też. - odparłam

- Śpi dwa metry od ciebie, że tak cicho gadasz? - spytała próbując dojrzeć wnętrze mojego pokoju

- Dokładnie tak. Bystra jesteś. - stwierdziłam

- Podobno zaliczyłaś jakąś gafę z matką. - westchnęłam na jej słowa

- Skąd wiesz?

- Maciek mi powiedział.

- A on skąd wie?

- Od Karaszewskiego chyba. Poszedł się spytać gdzie jesteś i się dowiedział. - wzruszyła ramionami - Niech on się obudzi!

Niemalże wykrzyknęła ostatnie zdanie sprawiając, że sekundę później matematyk poruszył się na łóżku ręką badając moją połowę. Podniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco.

- Obudził się?! - pisnęła dziewczyna na ekranie

- Co ty robisz o pierwszej w nocy? - przetarł twarz dłońmi wstając z łóżka

- Gadam z idiotką. - oznajmiłam wskazując na Wikę

- Dzień... hmm... Dzień dobry? Czy to będzie dobre określenie, panie profesorze? - spytała, a Łukasz objął mnie ramionami 

- Obawiam się, że nie. - pocałował mnie w skroń - Przykro mi, ale twoja przyjaciółka musi kończyć.

- Czyli mam wracać do chemii? - jęknęła

- Wszystko na to wskazuje. - wzruszyłam ramionami - Ale ja będę robić dokładnie to samo, więc nie jesteś sama.

- Taaa na pewno. Wy się będziecie tam obściskiwać, nie wiadomo co robić, a ja będę zakuwać. 

- Do zobaczenia za osiem godzin. - powiedział nauczyciel i zamknął laptopa sprawiając, że spojrzałam na niego z wyrzutem

- Uczysz się? O tej porze? - zaśmiał się

-  A kiedy miałam się uczyć? - prychnęłam

- Nie mam pojęcia, ale na pewno nie będziesz się uczyć teraz. - zabrał mi książkę

- Żartujesz? - spytałam 

- Nie żartuję. - oznajmił - Pora spać.

- Spać? - wstałam z miejsca

- Oczywiście, że spać. Nie wiem jak ty, ale ja mam dość. - zaśmiał się gasząc lampkę

Położyłam się i poczułam silne ramiona oplatające mnie w talii. Uśmiechnęłam się pod nosem i tak spałam do rana...


********************************

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Swoją drogą... Kto oglądał ślub Harrego i Meghan? Czy tylko mnie to tak rozczuliło? 

Do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro