Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34.Nigdy nie będę cię do niczego zmuszać

Wojna na poduszki, którą sama sprowokowałam trwała już od dobrej godziny. Było dawno po ciszy nocnej i z całą pewnością powinnyśmy spać, lecz my wolałyśmy tłuc się poduszkami. Z tego właśnie powodu to ja siedziałam na Wiktorii na jej łóżku bijąc ją miękką poduszką, zaś ona robiła to samo usiłując pozbyć się mojego ciężaru ze swojego ciała. 

- Wiecie, która jest godzina? - drzwi pokoju się otworzyły, a do środka wszedł nasz wychowawca

- Nie wygląda pan na zaspanego. - zauważyła dziewczyna widząc nienaruszony stan mężczyzny

- Dobra, dobra. - zaśmiał się 

- Ja może was zostawię i pójdę umyć zęby. - powiedziała Wika i zniknęła za drzwiami łazienki

Spojrzałam na Łukasza, który tylko się uśmiechnął. Stałam na środku pokoju w samych majtkach i pierwszej lepszej koszulce, więc jego wzrok ani trochę nie mnie nie dziwił.

- Nie patrz tak na mnie! - powiedziałam ze śmiechem w głosie

- A co mam zrobić? - również się zaśmiał podchodząc do mnie

Złapał mnie za biodra mocno do siebie przyciągając i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, który po kilku minutach przerwała oczywiście moja kochana przyjaciółka.

- Moglibyście się nie lizać na środku pokoju? Nie przywykłam do takiej sytuacji. - runęła na swoje łóżko

- Oczywiście. - matematyk uniósł ręce w geście obrony - A wy do spania, już!

- Okej! - powiedziałam również lądując na łóżku

- Dobranoc. - pokręcił głową po czym zgasił światło i opuścił pomieszczenie

Wykręciłam się w stronę ściany mając zamiar pójść spać, lecz nie było mi to dane.

- Dobrze całuje? - wywróciłam oczami

- Bardzo dobrze. - odparłam z niechęcią w głosie

- A w łóżku dobry?

- Dobry. - teraz niechęć zmieniła się z irytację

- A...

- Śpij! - krzyknęłam dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że zapewne obudziłam tym samym naszych sąsiadów

Zignorowałam to jednak i przyłożyłam głowę do poduszki, a cały dzień w Energylandii zrobił swoje i zasnęłam dosłownie po minucie.

Rano obudziła mnie Wika, która zaczęła biegać po pokoju w poszukiwaniu arcy ważnego tuszu do rzęs. Schowałam głowę pod kołdrę nie mając zamiaru nawet się ruszyć, jednak wszystko wskazywało na to, że jednak będę do tego zmuszona. Westchnęłam siadając na łóżku i przetarłam twarz dłonią usiłując ogarnąć co dzieje się dookoła mnie. Poczułam ból brzucha, lecz ostatecznie wstałam i weszłam do łazienki załamując się swoim wyglądem. Ból brzucha nasilał się z każdą chwilą, ale stwierdzając, że zaraz przejdzie zabrałam się za siebie. Umyłam zęby, zrobiłam makijaż oraz spięłam włosy w luźnego koka. Następnie wróciłam do pokoju po ubrania. Założyłam czarne legginsy oraz jakiś szary t-shirt. Kilka minut później opuściłyśmy pomieszczenie i dopiero wtedy musiałam oprzeć się o ścianę trzymając się za brzuch.

- Co jest? - obok nas momentalnie zjawił się wychowawca łapiąc mnie za ramię

- Trochę boli mnie brzuch. - syknęłam, a mężczyzna spojrzał pytająco na Wikę

- Jadłyśmy dużo rzeczy, ale mi nic nie jest. - rozłożyła ręce

- Dobra, chodź zjesz śniadanie, a potem zobaczymy, okej?

- Okej. - skinęłam głowę i ruszyłam na dół

Nie było łatwo, ale ostatecznie dotarłam na stołówkę. Nauczyciele przedstawili nam plan dnia, z którego wynikało, że pierwsza część dnia to zwiedzanie krakowskich kościołów, potem wracamy na obiad, a popołudniu będą ciekawsze rzeczy. No i powrót po kolacji oczywiście.

- Karolina, zostajesz ze mną w hotelu. - poczułam rękę Łukasza na swoim ramieniu

Kiedy odszedł dziewczyny jęknęły niezadowolone.

- Ty będziesz SAMA w hotelu z seksownym nauczycielem, a my będziemy łazić po jakichś kościołach z jak zakładam starym jak świat przewodnikiem. Super. - burknęła Klaudia wpychając sobie kanapakę do ust

- Oj, nie będzie tak źle. - uśmiechnęłam się blado

Zaraz po posiłku wróciłyśmy do pokoju gdzie opadłam na swoje łóżko kładąc dłoń na objedzonym brzuchu.

- Szczerze powiedziawszy to już mnie nie boli, ale wolę zostać z nim niż łazić po kościołach. - powiedziałam przywołując tym samym spojrzenie przyjaciółki

- Też bym tak chciała. Mogłam trochę poimprowizować. - westchnęła i wyjęła coś z torby - Tylko pamiętaj co ci mówiłam!

Otworzyłam oczy, żeby zobaczyć czym we mnie rzuciła i wywróciłam oczami widząc leżącą na moim łóżku prezerwatywę. Odrzuciłam ją w jej stronę i prychnęłam głośno.

- Za kogo ty mnie masz? - pokręciłam ze zrezygnowaniem głową - Przecież się zabezpieczamy!

- A kto was tam wie? - spytała sama siebie - Przezorny zawsze ubezpieczony.

- Jak tam, dziewczyny? - obie spojrzałyśmy w stronę drzwi, w których nie wiadomo jak długo stał pedagog

- Długo tak stoisz? - spytałam siadając

Stał oparty ręką o futrynę i zacięcie przyglądał się naszej rozmowie.

- Nie ukrywam, że mogłybyście zamykać drzwi. - zaśmiał się i podszedł do mnie siadając na krańcu łóżka

- Skoro już nie mam co z tym zrobić to proszę, panie profesorze. - odezwała się Wika i tym razem trafiła prezerwatywą naszego wychowawcę

- Nie uważasz, że to nie profesjonalne? - prychnęłam na jego słowa

Schował rzecz do kieszeni sprawiając, że wytrzeszczyłam wzrok, zaś przyjaciółka puściła do mnie oczko kończąc pakowanie torby.

- Wika, zbiórka! - do pomieszczenia zajrzała Marta

- Już idę. Trzymajcie się. - pocałowała mnie w czoło i wybiegła zamykając za sobą drzwi

Spojrzałam na siedzącego obok Łukasza, który jak gdyby nigdy nic runął na łóżko zajmując całą jego szerokość o długości już nawet nie mówiąc. 

- Wiesz ile ja musiałem walczyć, żeby z tobą zostać? O dziwo wszyscy byli chętni. - odezwał się

- Jesteś wychowawcą klasy. Powinieneś teraz jechać na zwiedzanie kościołów. - stwierdziłam kierując się w stronę łazienki

- Teoretycznie wystarczy jeden telefon, a germanica osobiście tu przybiegnie, żeby mnie zmienić, ale coś mi się wydaje, że to nie byłby dobry pomysł. Albo ty byś ją udusiła, albo ona ciebie.

- Myślę, że ta pierwsza opcja jest bardziej prawdopodbna. - stwierdziłam chowając ubrania do szafy

- Boli się jeszcze? - zmienił temat

- O dziwo nie. - wzruszyłam ramionami - Nafaszerowałam się jakimiś tabletkami i nie jest źle.

- A nie zrobiłaś tego czasem specjalnie, żeby nie musieć przeżywać tego jakże fascynującego zwiedzania? - nawet nie wiem kiedy znalazł się za mną

- Nie miałam tego w planach, ale w sumie niezły pomysł. - odwróciłam się przodem do niego

- Co będziemy teraz robić? - spytał przyciągając mnie mocno do siebie

- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami zarzuając mu ręce na szyję - Musi pan coś wymyślić, panie profesorze.

- Hmm... - przybrał zamyśliny wyraz twarzy - Chyba już wymyśliłem.

- Hmm... - mruknęłam nim zdążyłam poczuć jego usta na swojej szyi

Po chwili jego wargi spotkały się z moimi. Przekręcił mnie opierając plecami o ścianę. W pierwszej chwili myślałam nawet, żeby się odsunąć, jednak jego uścisk był zbyt silny. W końcu jesteśmy na wycieczce szkolnej i chyba miałam prawo czuć się niekomfortowo.

- Łukasz, nie możemy... - wykręciłam głowę odsuwając go od siebie

Spojrzał na mnie zdziwiony, zaś ja weszłam do łazienki zabierając z niej leżącą na podłodze koszulkę. Podeszłam do szafy rzucając ją na półkę i miałam zamiar kontynuuować ogarniania tego pokoju, lecz poczułam mocny uścisk na nadgarstku.

- Łukasz, mówię serio. - westchnęłam - Jesteśmy na wycieczce...

- Widzisz tu gdzie jakiś uczniów, nauczycieli? - rozejrzał się rozkładając ręce - Bo ja nie.

- Łukasz...

Ponownie przycisnął mnie do ściany.

- Nie zapieraj się. Dobrze wiem, że chcesz tego tak samo ja jak. - szepnął mi do ucha, zaś ja odruchowo przygryzłam wargę

Uśmiechnął się pod nosem i ponownie wbił swoje usta w moje. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, ale nie zmieniało to faktu, że cały czas nie czułam się do końca pewnie.

- Karolina... - westchnął opierając swoje czoło o moje - Co jest?

Uwolniłam się z jego uścisku siadając na swoim łóżku i chowając twarz w dłoniach. Zajął miejsce obok bacznie mnie obserwując.

- Ej. - położył dłoń na moim ramieniu - Czym się denerwujesz? Przecież do niczego cię nie zmuszę.

Nawet nie wiem dlaczego zaczęłam płakać. Naprawdę nie wiedziałam dlaczego. Może dawno nie płakałam i moje gruczoły łzowe zgromadziły tych łez za dużo? To chyba było jedyne wytłumaczenie mojego stanu. Czułam jak pojedyncze łzy spływają po moich policzkach, a kosmyki włosów przyklejają się do twarzy. 

- Hej... - poparawił się na łóżku przybliżając się do mnie i ujmując moją twarz w dłoniach - Dlaczego ty płaczesz? 

Nic nie odpowiedziałam tylko pociągnęłam nosem, zaś on starł łzy z moich policzków. Spuściłam głowę nie wiedząc za bardzo co mu powiedzieć, a on obserwował moją twarz też chyba nie do końca wiedząc co zrobić. 

- Przepraszam. - wytarłam ręką policzek

- Nie przepraszaj mnie. - uśmiechnął się lekko - Ja trochę przesadziłem. To rzeczywiście średnio komfortowa sytuacja. 

- Nie wiem co się ze mną stało. - zaśmiałam się jeszcze raz wycierając twarz

- Spokojnie, już. - przytulił mnie do siebie

Przymknęłam oczy czując kojący zapach jego perfum. Zdecydowanie tego potrzebowałam mimo, iż nie do końca wiedziałam co było przyczyną mojego lekkiego załamania psychicznego.

- To co robimy w takim razie? - spytał po chwili

Odsunęłam się od niego patrząc mu głęboko w oczy. Skrzywił brwi jak zakładam próbują czytać mi w myślach.

- Zróbmy to. - powiedziałam w końcu

- Karolina, jeżeli nie chcesz... - zaczął, lecz mu przerwałam

- Kto powiedział, że nie chcę? Mało kto ma okazję z wychowawcą na wycieczce szkolnej. - prychnął

- Jesteś pewna?

Skinęłam głową, zaś on chyba nie był do końca przekonany. Złapałam go za koszulkę nie chcąc dłużej czekać i przyciągając go do siebie pocałował go. Nasz pocałunek był coraz bardziej namiętny. Mężczyzna złapał mnie za nadgarstki lekko mnie popychając w skutek czego położyłam się na łóżku z rękami nad głową. Zszedł pocałunkami na moją szyję, zaś ja odchyliłam głowę dając mu tym samym więcej miejsca. Długo rąk nad głowa jednak nie miałam, gdyż już po chwili sięgnęłam nimi do krańca koszulki nauczyciela. Sprawnie się jej pozbył rzucając ją na łóżko Wiki. Jak on się dowie, że koszulka Karaszewskiego była na jej łóżku to dostanie orgazmu! Nie dość, że uszczęśliwię siebie to jeszcze przyjaciółkę... Zdjął moją koszulkę rzucając ją dokładnie w to samo miejsce co swoją po czym zaczął obdarowywać pocałunkami mój brzuch, a zaraz potem piersi. Z każdą chwilę byłam coraz bliżej nieba. Podusnął się składając pocałunek na moich ustach i jednocześnie przy mojej pomocy rozpiął pasek w spodniach. Zdjął ze mnie legginsy zaraz po tym pozbywając się majtek, a jego spodnie również opadły na podłogę. 

- Łukasz, jest problem... - sapnęłam kiedy ponownie przyssał się do mojej szyi

- Hmm... - mruknął podnosząc głowę, żeby na mnie spojrzeć

- Zapomniałam o tabletkach. - skarciłam się w myślach za swoją głupotę

- Cholera. - powiedział, lecz po chwili dostał olśnienia - Spodnie!

Zerwał się i sięgnął do swoich spodni wyciągając "prezent" od mojej przyjaciółki.

- Żartujesz? - prychnęłam zakrywając twarz dłońmi

- My będziemy ukojeni, a Wika będzie się cieszyć, że się przydała. - stwierdził ponownie nade mną zawisając

W sumie nawet nie wiem kiedy we mnie wszedł sprawiając, że odchyliłam głowę do tyłu wzdychając ciężko. Odnalazł moje usta, a do moich uszu dobiegł dźwięk jego przyspieszonego oddechu. Kilka minut później było po wszystkim i jak gdyby nigdy nic leżaliśmy sobie na moim hotelowym łóżku przytuleni do siebie. Każdy był pogrążony we własnych myślach i szczerze byłam ciekawa o czym myślał nauczyciel, ale nie zdecydowałam się o to zapytać.

- Pamiętaj, że nigdy nie będę cię do niczego zmuszać. - pocałował mnie w czoło - Nigdy. 

- Wiem. - uśmiechnęłam się lekko odchylając głowę, by na niego spojrzeć

Przejechałam dłonią po jego umięśnionym torsie, a chwilę później się w niego wtuliłam rozkoszując się jego ciepłem. Czułam się jak w raju mimo okoliczności w jakich się znajdowaliśmy.

- Łukasz? - zaczęłam

- Mhm. - mruknął nie otwierając oczu

- Zegar tyka. Mam coraz mniej czasu na podjęcie decyzji...

- Musimy o tym gadać w takim momencie? - westchnął wciąż nie podnosząc powiek

- Kiedyś musimy. - oznajmiłam

- Dyrektor dzwonił do twoich rodziców i umówił się z nimi na spotkanie. Oboje mamy na nim być, więc pogadamy po tym całym spotkaniu...

- Jak to rodziców? - przekręciłam się na brzuch z przerażeniem w oczach

Skrzywił brwi podnosząc powieki.

- Przecież mój ojciec cię widział!

Leżał chwilę w kompletnym osłupieniu wpatrując się we mnie jak w prorocznię.

- O kurwa... - powiedział pod nosem

- Mój tata widzi dziennie tyle ludzi, że ma słabą pamięć do twarzy. Jest szansa, że cię nie pozna tylko nie możesz się ogolić tego dnia.

- Naprawdę myślisz, że...

- Łukasz, on kiedyś jak wyjechał na miesiąc do Niemiec to swojego wspólnika nie poznał!



***************************

Nie jestem zadowlona z tego rozdziału, jednak stwierdziłam, że dzisiaj nic lepszego nie wymyślę. Mam nadzieję, że mimo to jakoś daliście radę go przeczytać i zostawicie komentarz. Jak wam się podoba nowa okładka? Robiłam coś takiego pierwszy raz w życiu, ale osobiście myślę, że wyszło nie najgorzej.

Czy ojciec Karoliny pozna Łukasza i wszystko wyjdzie na jaw?

Buziaki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro