Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32.To zwiążę ci nogi

Kiedy rano się obudziłam moje oczy od razu spotkały się z oślepiającymi promieniami słonecznymi wpadającymi do sypialni przez duże okna balkonowe. Jedną ręką przetarłam twarz po czym cicho syknęłam delikatnie dotykając drugiej. Spuściłam nogi powoli wstając z łóżka. Podeszłam do ogromnych przesuwanych drzwi sprawnie je otwierając dzięki czemu weszłam do połączonego z kuchnią i przedpokojem salonu kierując się do tego pierwszego pomieszczenia. Podeszłam do mężczyzny wtulając się w jego plecy oraz składając pocałunek na jego szyi. 

- Już nie śpisz? - odwrócił się w moją stronę przyciągając mnie do siebie i uważając przy tym na moją chorą kończynę

- Jak widać. - wzruszyłam ramionami - Nie chcę mi się iść do szkoły.

- Mi też nie. - powtórzył mój jęk przez co dostał w ramię - Lepiej biegnij się ubierać, bo nie mamy dużo czasu.

Odruchowo spojrzałam na zegarek i zerwałam się biegnąc w stronę łazienki. Usłyszałam tylko śmiech mężczyzny nim zdążyłam zamknąć drzwi. Zrobiłam jak zawsze lekki makijaż nie malując rzęs. Swoją drogą naprawdę mało kiedy to robiłam, ponieważ po pierwsze bardzo lubię trzeć oczy i nie byłoby to fajne, po drugie mam takie rzęsy, że tusz nie robi mi żadnej różnicy, a po trzecie czasami mam wrażenie, że z tuszem na rzęsach wyglądam jakbym miała depresję. Rozczesałam włosy po czym opuściłam pomieszczenie przechodząc do sypialni. Wyjęłam z troby bieliznę, jeansy oraz czarną koszulkę i sprawnie się ubrałam wszystko dopełniając jeansową kurtką. Wróciłam do kuchni siadając przy wyspie, zaś mężczyzna postawił przede mną talerz, a sam sięgnął po leżącą na fotelu koszulę. Jadłam przyglądając się jak zapina kolejne guziki po czym zakłada pasek do spodni.

- Zawieziesz mnie wieczorem do szpitala? Minął tydzień, a ja mam dość tego czegoś. - odezwałam się wzrokiem wskazując na temblak

- Oczywiście. Co to za pytanie? - spytał ze śmiechem - Ruchy!

- Mogłeś obudzić mnie wcześniej!

- Za słodko spałaś.

- Przecież jak się spóźnię nic się nie stanie. Wszyscy są przyzwyczajeni. - wzruszyłam ramionami

- Pierwszą masz informatykę, skrabie, więc nie, nie, nie. - pokręcił głową

Schowałam talerz do zmywarki po czym upiłam łyk herbaty poganiana przez Łukasza kierując się w stronę drzwi. Szybko znaleźliśmy się na parkingu, a nim się obejrzałam wylądowałam jakieś czterysta metrów od budynku. Szybkim krokiem ruszyłam przed siebie chcąc zdążyć na informatykę. Wiecie jak jest. Kiedy weszłam do szkoły od razu pobiegłam na górę, a kiedy weszłam do sali nauczyciel dopiero zdejmował kurtkę.

- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się i usiadłam na swoim miejscu

- Dzień dobry. - odpowiedział nasz wychowawca

- Co wy tacy zasapani? - Wika mnie szturchnęła - Chyba rano jeszcze coś było skoro oboje się spóźniliście...

- Nic nie było. Po prostu Łukasz nie miał serca mnie budzić, a potem mnie poganiał w jedzeniu śniadania, a ja byłam głodna, więc chciałam zjeść do końca i tak właśnie to się skończyło. - wytłumaczyłam szybko jednocześnie wywracając oczami

- Będę z wami szczery. - zaczął mężczyzna rozkładając się na swoim krześle - Z tego co wiem druga grupa robi jeszcze dwa programy, które my też powinniśmy robić, ale wczoraj w nocy stwierdziłem, że mam to gdzieś i tym samym mam wywalone na to co będziecie robić do końca roku na lekcjach informatyki. Zakazane jest tylko molestowanie i oglądanie nieodpowiednich filmów Z DŹWIĘKIEM, a tym co nie przychodzą możecie powiedzieć, żeby się zjawili, bo ich nie sklasyfikuję. Jedyny warunek jest taki, żebyście przychodzili na zajęcia, żeby się nie wydało. I jakby weszła dyrektora to robicie prezentacje, jasne?

- Tak. - odpowiedzieliśmy jednocześnie w zadowoleni słowami nauczyciela

- Nie no ja po prostu kocham tego twojego Łukasza! - Wika złapała mnie za ramię potrząsając mną jednocześnie

- Ja też go kocham. - odparłam - To co? Grey?

- No, a jak?- wzruszyła ramionami

- Laski, tylko tego Greya bez dźwięku proszę. - spojrzałyśmy na wychowawcę, który widząc nasze miny wraz z chłopakami wybuchnął śmiechem

- I jakbyście mogły za bardzo tego nie przeżywać... wiecie.- dodał Dominik

- Dominik, ty lepiej nie przeżywaj tego co ty oglądasz. - Karaszewski skierował swój wzrok na chłopaka

- Ja? - przyłożył rękę do klatki piersiowej - Świnkę Peppę oglądam!

- Yhym... - prychnął mężczyzna - Wersja osiemnaście plus?

- Za kogo mnie pan ma?! - oburzył się siedemanstolatek udając obrażonego

Po chwili nauczyciel zajął już się swoim telefonem tak jak zapowiedział mając na nas zupełenie wywalone, a ja zrobiłam to samo podczas gdy moja przyjaciółka po razkolejny ekscytowała się oglądanym filmem zupełnie jakbyśmy widziały drugą część Greya po raz pierwszy. 

Od: Łukasz

Widzę, że Grey średnio ciekawy

Do: Łukasz

Może dlatego, że znam go na pamięć...

Od: Łukasz

I przez swoją miłość do niego dasz mi się związać?

Do: Łukasz

Co to za niemoralne propozycje, panie profesorze! Jakby pan nie wiedział mam skontuzjowaną rękę, więc raczej nic z tego nie będzie :(

Od: Łukasz

To zwiążę ci nogi. W dodatku już wieczorem nie będzie skontuzjowana...

Do: Łukasz

Chciałbyś!

Od: Łukasz

A żebyś wiedziała, że bym chciał...

Naszą konwersację przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł dyrektor, zaś Łukasz pospiesznie schował telefon do kieszeni wstając z miejsca.

- Panie Karaszewski, mógłby mi pan wytłumaczyć dlaczego pana uczniowie nie realizują podstawy programowej? - spytał poważnym głosem sprawiając, że nawet ja się wzdrygnęłam

- Jak to nie realizują? - dlaczego ja nie wiedziałam, że mój chłopak jest tak świetnym aktorem - Zgodnie z podstawą programową robimy prezentacje multimedialne. 

- Niech pan pozwoli, że zobaczę. - ruszył w stronę stanowisk, a wszyscy zaczęli włącząć jakieś zapisane na laptopach prezentacje

Nauczyciel stał przy tablicy nerwowo drapiąc się po karku. Na szczęście mężczyzna uwierzył w nasze małe kłamstwo i mimo, iż każdy uczeń miał zupełnie inny temat swojej pracy opuścił pomieszczenie wcześniej przepraszając naszego wychowawcę.

- Ale przypał. - stwierdził po chwili wypuszczając powietrze i wracając na miejsce

- A gdzie ma pan Monsterka? - zaśmiał się Dawid nie zauważając na parapecie energetyka

- W szafce. - oznajmił mężczyzna - Wyjątkowo nie potrzebuję pobudzenia. 

- Ktoś pana już pobudził? - spytał Kacper mówiąc tak, żeby płeć piękna zrozumiała dokładnie każde słowo

- Przyjmijmy, że to pytanie retoryczne, dobra? - pedagog wrócił wzrokiem do swojego komputera

Lekcja płynęła dalej, a ja nudziłam się jak mało kiedy. Oparłam głowę na ręce dokładnie przyglądając się podekscytowanej dziewczynie, która właśnie oglądała scenę z balu maskowego. Serio, Wika? Jarać się czymś takim?

- Karolina, chodź ze mną. - informatyk podniósł się z miejsca

Uniosłam brew wstając po czym skierowałam się w stronę drzwi.

- A wy nie roznieście sali. - zwrócił się jeszcze do uczniów 

- Czego ty ode mnie chcesz? - zaśmiałam się cicho, zaś on rozejrzał się dookoła i złapał mnie za rękę ciągnąc w nieznaną mi stronę - Łukasz!

- Już zaraz. - powiedział i otworzył drzwi schowka woźnych

- Jaja sobie robisz? - prychnęłam

- To jedyne ustronne miejsce. - oznajmił i zamknął drzwi

Oparłam się o ścianę, zaś on bez słowa wbił się w moje usta. W między czasie przewróciliśmy jakiegoś mopa tworząc przy tym mały hałas, lecz miałam nadzieję, że nikt akurat nie przechodził korytarzem. Całowaliśmy się zachłannie kompletnie oddając się temu pocałunkami. Czułam jego dłonie na swoich plecach 

- Jesteś idiotą, Karaszewski. - powiedziałam z uśmiechem na ustach opierając swoje czoło o jego - Żeby zaciągać mnie do schowka na szczotki w trakcie lekcji informatyki?

- Ciii... - przyłożył mi palec do ust - Bo jeszcze ktoś nas usłyszy.

Ponownie złączył nasze usta swoim ciałem dociskając mnie do ściany. Zarzuciłam mu ręce na szyję jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek, zaś on murknął kiedy niechcąc się o niego otarłam.

- Przepraszam. - szepnęłam naciszej jak potrafiłam prosto w jego usta

- Wybaczam. - odszeptał po czym pocałował mnie w szyję - Chyba musimy wracać.

- Chyba tak. - westchnęłam

- Idź pierwsza, ja zaraz przyjdę. - powiedział, zaś ja szybko go pocałowałam i opuściłam pomieszczenie wracając do sali

Dosłownie dwie minuty później pojawił się nauczyciel dziękując mi za pomoc w przenoszeniu dzienników. Nieźle to wymyślił...

- Gdzie byliście? - spytała Wika wlepiając we mnie swoje spojrzenie

- W schowku na szczotki. - szepnęłam, zaś on wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem na początku chyba nie do końca mi wierząc

Puściłam do Łukasza oczko, żeby dać mu znać, że to z nas moja przyjaciółka ma taką polewkę. Na szczęście po kilku godzinach mogłam spokojnie opuścić szkołę i wsiąść do samochodu nauczyciela. Pojechaliśmy do szpitala gdzie lekarz oznajmił, że wszystko dobrze się goi, jednak powinnam oszczędzać rękę. Podziękowałam i opuściłam gabinet sprawiając, że Łukasz podniósł się z miejsca.

- Widzę, że temblaka nie ma, więc chyba jest dobrze? - zaśmiał się patrząc na moją rękę

- Nie ma. A szkoda, bo już się z nim zaprzyjaźniłam. Nawet go nazwałam. 

- Hmm? - mruknął

- Nazywał się Łukasz. - spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem

 Uśmiechnęłam się po czym go wyminęłam kierując się przed siebie. Bez słowa podążył za mną by po chwili zająć miejsce w swoim aucie. Zmierzył mnie wzrokiem po czym pokręcił ze śmiechem głową i włożył kluczyk do stacyjki. Wlepiłam swój wzrok za szybę podziwiając miasto przez, które musieliśmy się przeprawić. Korki były ogromne dlatego znudzony mężczyzna uderzał opuszkami palców o kierownicę sprawiając, że z każdą sekundą byłam coraz bardziej zirytowana.

- Gdzie jedziemy? - spytałam próbując nad sobą zapanować

- A gdzie chcesz jechać? - spojrzał na mnie - Mam do sprawdzenia pięćdziesiąt sprawdzianów, więc raczej będziesz się dzisiaj nudzić.

- Ah tak? - uniosłam brew - Przez tydzień miałam unieruchomioną rękę, a ty chcesz teraz sprawdzać sprawdziany?

- Po pierwsze powinnaś oszczędzać rękę, a po drugie termin na sprawdzenie minął mi miesiąc temu. Już chyba o nich zapomnieli...

- A te nasze z równań, które pisaliśmy jakiś miesiąc temu?

- Albo połowę zgubiłem, albo są w szafce w pokoju nauczycielskim. - oznajmił - Nie zdążyłem ich jeszcze stamtąd zabrać. 

- Nie skomentuję tego. - stwierdziłam wreszcie z ulgą krzyżując ręce na piersiach

- Nie moja wina, że jestem dość... - nie dałam mu skończyć

- Nieogarnięty? Żabczyńska mówi, że jesteś jakiś nienormalnie ułomny! - wygłosiłam opinię polonistki 

- Oj tam, oj tam. Niech sobie gada. Dąbrowskiej nie przebije. Nitk mnie jeszcze przy uczniach nie nazwał gówniarzem.

- Nawet nie wiesz jakie to było dziwne z naszej perspektywy, ale jednocześnie całkiem ciekawe. - stwierdziłam

- Wiesz, że piszecie jutro jakąś pseudo próbną maturę z polskiego i pilnuję was przez te dwie godziny? - zmienił temat

- Co? - spojrzałam na niego zaskoczona

- Dyrektor coś wymyślił, ale to coś nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia. Tak naprawdę w ogóle nie powinniście o tym wiedzieć.

- Znowu łamie pan etykietę nauczycielską, panie profesorze. Dyrektor wie? - zauważyłam

- No chyba mnie nie wydasz? - zaśmiał się patrząc na mnie kątem oka

- Chyba nie wiem. - wzruszyłam ramionami

Kilkanaście minut później dojechaliśmy na osiedle Łukasza. Tak, żeby tym razem nikt nas nie zauważył weszliśmy do klatki szybko wchodząc do mieszkania. Zaraz po tym jak zamknęliśmy drzwi mężczyzna mnie do nich przycisnął. Zarzciłam mu ręce na szyję odwzajemniając namiętny pocałunek jakim mnie obdarzył.

- Podobno masz pięćdziesiąt sprawdzianów do sprawdzenia? - odsunęłam twarz na kilka milimetrów

- Sprawdzę jak pójdziesz spać. - oznajmił wznawiając pocałunek

- Tylko uważaj na rękę. - wydukałam

- Oczywiście. - uśmiechnął się po czym mnie odwrócił nie przerywając pocałunku i jednocześnie nakierowując mnie w stronę sypialni

Kiedy weszliśmy do pomieszczenia runęliśmy na to biedne łóżko, które aż skrzypnęło pod naszym ciężarem. Zszedł ustami na moją szyję, zaś ja odchyliłam głowę. Chwilę później był już bez koszulki, a jego silne ręce opierały sie dokładnie po moich obydwu stronach.

- Co to? - spytałam przejeżdżając palcami po dopiero co zauważonej na jego brzuchu bliźnie

- Poparzyłem się jak byłem mały. Na plecach też mam. - powiedział szybko wracając do swojego zajęcia

- Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? - ponownie się odezwałam sprawiając, że wywrócił oczami

- Może dlatego, że moją pasją nie jest eksponowanie swoich blizn? - prychnął

Zdjął ze mnie koszulkę zatapiając swoje usta w moich. Uśmiechnęłam się pod nosem słysząc jak łóżko ponownie trzeszczy, zaś nauczyciel westchnął jak zakładam zdając sobie sprawę, że najwyższa pora coś z tym zrobić...

Kiedy się obudziłam byłam w łóżku sama. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, lecz na pierwszy rzut oka nie zauważyłam nic oprócz ciemności. Dopiero po kilku sekundach dojrzałam mrawe światło wpadające do pomieszczenia z salonu. Wstałam z łóżka owijając się leżącym na fotelu kocem po czym po cichu przesunęłam drzwi znajdując się salonie. Mężczyzna siedział przy stole w samych spodniach sprawnie sprawdzając kolejne sprawdziany. Jak można tak szybko liczyć?! W dodatku bez kalkulatora... z kim ja się zadaję?!

- Dostałaś trójkę. - spojrzał na mnie, zaś moje źrenice się powiększyły

- Jest! - pisnęłam zaciskając pięści...



***************************

Przybywam do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się on wam podoba i się nie zawiedliście. Mam do was takie pytanie. 

Jakbyście mogli napiszcie mi w komentarzach co wam nie pasuje w tym opowiadaniu. Czego jest waszym zdaniem za dużo, a czego za mało i tak dalej. To wszystko po to, żeby poprawić to opowiadanie i żeby wam się bardziej podobało, bo w końcu jestem tu dla was. Piszcie szczerze, a każdą krytykę przyjmę z uśmiechem :)

Kocham was!

Do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro