Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30.Musimy bardziej uważać

Mój mały wypadek sprawił, że znowu znalazłam się na językach całej szkoły. Dziwnie się z tym czułam i wyjątkowo mi to nie odpowiadało zresztą, że mój temblak budził spore zainteresowanie na korytarzach. Z każdej strony wyciekały wyrazy współczucia, a ja w sumie nie wiedziałam dlaczego. Tona tabletek sprawiała, że nie bolało, a przynajmniej nie musiałam ćwiczyć na wfie. I gdzie to cierpienie? Może w nocy. No tak. W nocy jest, ale tak jakoś przecież daję radę. Mimo, że starałam się przed tym uciec ostatecznie musiało dojść do mojej konfrontacji z Adrianem. Byłam wdzięczna temu na górze za to, że chłopak już tydzień temu miał zakończenie roku szkolnego i skończyli matury dzięki czemu byłam pewna, że nie będę go już widywać w szkole. Mimo moich nadzei stał przede mną w skórzanej kurtce i granatowej koszuli bacznie mi się przyglądając. Zraniłam go. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Zostawiłam go bez słowa nie dając mu nawet do zrozumienia, że nic między nami nie ma.

- Zamierzasz się odezwać? - spytał w końcu wkładając ręce do kieszeni

- Przepraszam, Adrian. - powiedziałam podnosząc wzrok, żeby na niego spojrzeć - Przepraszam, że się nie odzywałam, przepraszam, że nie dałam ci nawet znać czy żyję...

- To nie jest najważniejsze, Karolina. - westchnął 

- A co?

- Wiem co łączy cię z Karaszewskim. - oznajmił, zaś ja posłałam mu pełne przerażenia spojrzenie

Złapałam go za rękę ciągnąc w stronę jakiegoś ustronnego miejsca, którym okazała się sala chemiczna. 

- Co wiesz? - spytałam z zaniepokojeniem w głosie

- Chyba wszystko. - wzruszył ramionami - Sypiacie ze sobą, wczoraj u niego spałaś, biegał wieczorem do apteki...

- Skąd? Jak? - pokręciłam ze zrezygnowaniem głową, a moich oczach zaczęły zbierać się łzy

- Ej, spokojnie. - podszedł do mnie łapiąc mnie za ramiona - Skończyłem już tą szkołę i mam w dupie to z kim sypiają nauczyciele. Nie wsypię was. Karaszewski był spoko gościem i nie czuję potrzeby rujnowania mu kariery. Chodzi o ciebie, mała. 

- Skąd się dowiedziałeś? - niepewnie podniosłam wzrok, żeby spotkać się z jego oczami

- Sprawa nie była trudna do rozpracowania. Mój ojciec ma kontakty wszedzie gdzie tylko chcę, więc załatwił mi adres Karaszewskiego, bo musiałem zanieść mu jakieś ostateczne dekumenty przed maturami. Akurat miałem dzwonić domofonem kiedy zobaczyłem, że wysiadacie z samochodu. Przyjrzałem się i cię poznałem. W sumie ciebie nie da się nie poznać. Poszmerałem trochę, posklejałem fakty dlaczego zostajesz po lekcji. W dodatku widziałem was pod twoim domem i w tamtym tygodniu byłem na weselu w domu weselenym idelanie obok tego, w którym byłaś ty. Gość ma taką furę, że rozpoznałbym ją z kilku kilometrów. Zresztą, że takie Audi śni mi się po nocach, ale ojciec nie chce mi kupić, bo twierdzi, że jestem za młody i nad tym nie zapanuję.

- Ktoś jeszcze wie? - spytałam

- Nie. - pokręcił przecząco głową - Nikt nie wie i nikt się nie dowie. Ta jak mówiłem nie mam zamiaru niszczyć mu życia, a tym bardziej tobie. Dobrze wiesz, że cię kocham i chcę żebyś była szczęśliwa, ale nie jestem do końca przekonany czy ten facet jest dla ciebie dobrym pomysłem.

- To znaczy? - uniosłam brew

- Nie chcę ci truć, ale moim zdaniem... to jest nauczyciel i po pierwsze ryzykujesz wszystko, a pod drugie... Karolina, przecież ty jesteś urodzoną imprezowiczką! Chcesz to wszystko zaprzepaścić dla związku z dorosłym facetem?! Nie pomyślałam, że on zaraz po tym jak skończysz szkołę będzie miał wizję ślubu, dzieci? Nim się obejrzysz stuknie mu trzydziestka, a ty nie zdążysz dobrze zacząć studiów. Mimo wszystko możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji i nikomu nie powiem o tym co was łączy.

- Dziękuję. - powiedziałam po czym go przytuliłam w duchu zdając sobie sprawę, że on ma naprawdę równo pod sufitem

- Nie ma za co. - pogładził mnie po plecach - Uważaj na niego i jak coś to dzwoń. Zawsze będę do twojej dyspozycji. 

- Dlaczego to robisz? - spytałam kiedy był już przy drzwiach

- Jeszcze się pytasz? - spojrzał na mnie i wyszedł zostawiając mnie bez odpowiedzi 

Chwilę później ja również wyszłam z sali i szybkim krokiem ruszyłam w stronę pracownii informatycznej. Bez żadnej zapowiedzi weszłam do środka gdzie nauczyciel układał sprawdzian dla jakiejś klasy.

- Co się stało? - spytał widząc, że emocje jeszcze we mnie buzują

- Zamknij drzwi. - poprosiłam opierając się o biurko

Zrobił co prosiłam po czym stanął przede mną zdezorientowany w sytuacji. 

- Tylko się nie denerwuj. - zaczęłam

- Dlaczego mam się denerwować? - zaśmiał się - Mów.

- Adrian o nas wie. - oznajmiłam dokładnie obserwując jego reakcję

Patrzył na mnie jak na prorocznię, a zdenerwowanie na jego twarzy wzsrastało z każdą sekundą. Jego mięście się napięły.

- Spokojnie. Powiedział, że nikt się o tym nie dowie. Nawet nie musiałam go o to prosić. Stwierdził, że skończył tą szkołę i ma w dupie z kim sypiają nauczyciele, a ty byłeś spoko, więc jego celem nie jest rujnowanie ci kariery. - położyłam dłoń na jego ramieniu

- A ty? Tobie nie chce zaszkodzić za to, że go wystawiłaś? - spojrzał mi w oczy

- Nie, wręcz przeciwnie. Powiedział, że zawsze mogę na niego liczyć.

- Równy gość. - stwierdził - Jak się dowiedział?

- Jego ojciec ma kontaktu gdzie tylko chce, więc znalazł twój adres. Adrian chciał zanieść ci jakieś dokumenty do matury i zobaczył nas pod blokiem. W dodatku tydzień temu był na weselu w hotelu obok tego w, którym byłam ja. Poznał twój samochód. 

- Musimy bardziej uważać. - stwierdził zbliżając się do mnie

- Wiem. - skinęłam głową - Przestraszyłam się.

- Ja też. - zaśmiał się kładąc dłoń na moim biodrze

- Mieliśmy uważać. - powiedziałam kiedy jego usta znalazły się na mojej szyi

- Przecież uważamy. - szepnął, zaś moje nozdrza poczuły jego nieziemski zapach

- Nie wygląda mi to na ostrożność, ale skoro tak uważasz.

- Kochanie, trzy dni temu siedziałem na dwugodzinnym szkoleniu dotyczącym bezpieczeństwa i ostrożności w życiu codziennym, bo musimy zrobić prezentację. Dalej we mnie wątpisz?

- Ale ja nigdy w ciebie nie wątpię. - uśmiechnęłam się przyciągając go do siebie

Nasze usta złączyły się w pocałunku. Czułam się przy nim coraz pewniej zdając sobie sprawę, że z każdym dniem otwieraliśmy się przed sobą coraz bardziej. On znał moją największą tajemnicę, ja chyba znałam jego. W dodatku każdy skrawek jego ciała był mi już dokładnie znany i doskonale wiedziałam na ile mogłam sobie przy nim pozwolić. Na ile tylko chcę. 

- Co masz teraz? - spytał odsuwając głowę na kilka milimetrów

- Godzinę wychowawczą. - oznajmiłam

- Hmm... - mruknął - Zmieniłaś perfumy? 

- Chwilowo. - oznajmiłam - Nie czuję różnicy.

- A ja czuję. Wiesz, że moja pościel będzie teraz dyfuzją trzech różnych zapachów?

- Skąd wiesz, że chcę u ciebie spać? - spytałam

Pościel Łukasza rzeczywiście była przesiąknięta naszymi perfumami i zaraz po poruszeniu jej w pomieszczeniu można było wyczuć sporą dyfuzję. No, ale cóż. Jego zapach też unosił się w moim pokoju przez co moja mama wytężała węch.

- Kochanie, przecież to jest oczywiste. - uśmiechnął się - Jak ręka?

Przeniósł wzrok na moją lewą kończynę.

- Nie najgorzej. - oznajmiłam - Ale przez najbliższy tydzień chyba nie masz na co liczyć. 

- Jakoś sobie poradzimy. - pocałował mnie szybko - Zmykaj, bo zaraz dzwonek.

- Oczywiście, panie profesorze. - opuściłam pomieszczenie kierując się w stronę sali

Nauczyciel przyszedł dwie minuty po dzwonku wpuszczając nas do pomieszczenia. Zajęliśmy swoje miejsca patrząc na jak zawsze przystojnego pedagoga.

- Cześć, młodzieży. - zaczął - Jak samopoczucie? 

- Makabrycznie, proszę pana. - jęknął z tyłu klasy Kacper

- Co się takiego dzieje? - zaśmiał się mężczyzna przeczesując włosy palcami oraz opierając się o biurko

- Ta siwa jędzy będzie mieć z nami zastępstwa. - wytłumaczył Dawid

Łukasz westchnął posyłając mi spojrzenie.

- Próbowałem rozmawawiać z dyrektorem, ale niestety nie było innej możliwości zastępstw. Mimo to ta siwa jędza nie ma prawa wstawiać wam ocen. Będzie musiała przekazać je mi, a ja nie mam zamiaru ich wstawiać, więc... nie powinienem tego mówić, ale najlepiej wykurzcie tą kobietę z tej szkoły.

Słysząc ton głos wychowawcy wszyscy zaczęli się śmiać. Jego ścieżka wojenna z tą panią schodziła chyba na złą drogę, ale cóż. Pierwszy nauczyciel w historii tej placówki, który się jej postawił.

- Jak już pewnie wiecie mamy w klasie kalekę... - wzrok wszystkich został skierowany na moją osobę

- Wypraszam sobie! - udałam oburzoną

- Zmieniając temat... - mężczyzna sięgnął po jakąś kartkę leżącą na biurku - Podjąłem decyzję w sprawie wycieczki. Wraz z panem Marciniakiem ustawiliśmy terminn tak, żeby nasza kaleka mogła być w pełni sprawna. - wywróciłam oczami - Początkowo mieliśmy inne plany, ale jako, że wasze zachowanie nie jest najlepsze dyrektor zgodził się tylko na Karków, więc tam pojedziemy. Mamy kopalnie w Wieliczce... - klasę wypełnił jęk - Wiem dla mnie to też będzie fascynujące przeżycie, potem Energylandia... - tym razem był mruk zainteresowania - No i ostatniego dnia ogólne zwiedzanie Krakowa. Wycieczka ma trwać trzy dni. Wstępny termin jest na za dwa tygodnie, więc na jutro przynosicie kasę. Jakieś pytania?

- Pojedziemy gdzieś przed maturą? - spytał Dawid

- Oczywiście, że pojedziemy. - mężczyzna wzruszył ramionami - Myślicie, że bym przepuścił kilka dni wolnego od pracy?

Wszyscy się zaśmiali widząc szczerość na twarzy wychowawcy.

- A tak na serio wstępne plany to Rzym, albo Barcelona, ale to wszystko jeszcze może ulec zmianie. Ale zieloną szkołę obiecuję wam już teraz. - oznajmił - Udało nam się załatawić w Krakowie pokoje dwuosobowe, więc dobierzcie się w pary i zaraz się wpiszecie. 

W pomieszczeniu pojawił się zamęt.

- Jednopłciowe! - krzyknął mężczyzna, a  wszyscy jęknęli z niezadowoleniem

Wika od razu się na mnie rzuciła i nie dając mi nic powiedzieć wpisała nas razem na listę. Spojrzałam na nią ze sztucznym wyrzutem.

- Ale sobie zrobimy maraton! - przybrała rozmarzony wyraz twarzy

- Niecierpię cię. - stwierdziłam

- A ja cię kocham. - pocałowała mnie w czoło - Gadaj jak tam?

- Ręka okej, dzięki. - wywróciła oczami na moją odpowiedź

- Przecież widzę, że jest okej. Pytałam o co innego.

- Nic nowego. - wzruszyłam ramionami 

- Spałaś u niego ostatnio, bo przedwczoraj jak przebierałaś się na wf widziałam, że masz nową malinkę? - powiedziała opierając się rękami o krzesło

- Spałam u niego wczoraj, a malinka już znika. - oznajmiłam obojętnie

- Ale wy tak... z ręką na temblaku? Nie przeszkadzał wam trochę...

- Wika! - skarciłam ją wzrokiem - Wczoraj było grzecznie.

- Chyba pierwszy raz w historii. - stwierdziła

- Dokładnie to chyba drugi. - poprawiłam ją - Wtedy jak nie wzięłam leków jeszcze nic nie było. 

- Tak na przyszłość. - wepchnęła mi coś do ręki - Niech lepiej tego pilnuje.

Rozchyliłam dłoń, a widząc prezerwatywę ponownie ją zacisnęłam wrzucając rzecz do torby. Posłałam jej mordujące spojrzenie, zaś on uniosła ręce.

- Wchodziłam do sali pierwsza i to leżało przy drzwiach. Nie wiem czy ty jego, ale zakładam, że tak, bo przed nami miała tu lekcje czwarta klasa... podstawówki! 

- Skąd wiesz co mają w głowie? - spojrzała na mnie błagalnie

- Tak w ogóle to słyszałaś, że jutro na wfie idziemy na siłownię? 

- Serio? - jęknęłam - A ja nie mogę ćwiczyć... 

- Możesz ćwiczyć za mnie. Oddasz mi temblak i pójdziesz się pocić, a ja sobie posiedzę i popatrzę na umięśnionych facetów, bo tobie i tak nie wypada. W końcu jesteś zajęta.

- Po pierwsze jak umięśniony to też spocony, a po drugie rękę mam tak spuchniętą, że nie byłoby to, kochanie zbytnio wiarygodne. 

- A już miałam nadzieję. - westchnęła kręcąc głową

- Jak tam Bóg seksu? - Maciek usiadł na ławce obok

- Czy wy myślicie tylko o seksie? - powiedziałam zdecydowanie za głośno, bo cała klasa wybuchnęła śmiechem słysząc moje słowa

Sama do nich dołączyłam kątem oka spoglądając na równie roześmianego nauczyciela. 

- Po raz kolejny w tym roku szkolnym jestem zmuszony prosić was o pozostawienie takich tematów na lekcje WDŻu. - powiedział wychowawca

- Czuje się pan skrępowany? - krzyk Dominika wypełnił klasę, zaś mężczyzna wstał biodrem opierając się o biurko

- A wyglądam na skrępowanego? - skrzyżował ręce na piersiach

- Tak szczerze to nie. - stwierdził Dawid

- Więc sami sobie odpowiedzieliście na pytanie, które z pewnością siedzi teraz w każdej z waszych głów. - zauważył - Dobra, wystarczy, bo to wykracza poza etykę nauczycielską.

Widząc minę przerażonej Natalii cała klasa wybuchnęła śmiechem nie mogąc nad sobą zapanować.

- Ty... ostatnia dziewica! - Kacper zwrócił uwagę dziewczyny - Nie ubieraj się tak wyzywająco, bo kończy mi się miejsce na erekcję w spodniach. 

Kujonka zrobiła się cała czerwona, zaś pomieszczenie ponownie wypełnił śmiech. Stojący przy biurku mężczyzna tylko pokręcił głową.

- Udam, że tego nie słyszałem. - westchnął

- Wie pan jak ukryć erekcję, bo już nie wytrzymuję? - chłopak dalej brnął w swoje stawiając nauczyciela pod ścianą

- Noga na nogę wystarczy. - o dziwo mężczyzna odpowiedział na pytanie

Spojrzałam na niego ze zdecydowanie powiększonymi źrenicami, a Kacper wykorzystał poradę pedagoga.

- Działa! Dzięki, panie profesorze! - krzyknął

- Nigdy więcej do usług. - odparł mężczyzna wracając na swoje miejsce

Potrząsnęłam głową starając się wrócić do normalności i jednocześnie zdając sobie sprawę, że to ja rozpoczęłam ten temat i jednocześnie sprawiłam, że w środku dnia, w sali lekcyjnej pełnej uczniów nauczyciel matematyki powiedział uczniowi jak urkyć erkecję. Co się dzieje z tym światem?! Czy tak rozpoczyna się proces utraty wiary w ludzi? 



*****************************

Na zakończenie Majówki przybywam do was z rozdziałem. Czy tylko mi tak strasznie nie chce się iść do szkoły? Jak tam wasz stan psychiczny, bo u mnie ciężko zresztą, że na start mam trzy sprawdziany i dwa egzaminy próbne? Zapowiada się fajny tydzień. Jeżeli chcecie możecie zostawić komentarz, który napewno mnie pozytywnie zmotywuje. 

Czy Adrian mówił Karolinie prawdę czy jednak postanowi się na niej zemścić i pójdzie do dyrektora?

Buziaki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro