Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29.Nawet z gipsem będę cię kochać

Był późny wtorkowy wieczór... a może raczej wczesny środowy poranek? Ciężko stwierdzić o tej porze. Mniejsza o to. Siedziałam przed laptopem co chwilę ziewając, lecz kiedy tylko próbowałam zasnąć całe moje zmęczenie znikało. Nie miałam pojęcia czym to było spowodowane zresztą, że oczywistością było to, że powinnam spać, a nie siedzieć bezczynnie. Jutro... dzisiaj? Tak czy siak miał odbyć się mecz siatkówki. Jestem kapitanem drużyny i jej najważniejszym ogniwem i to był główny powód dla, którego powinnam spać zamiast myśleć. Westchnęłam zamykając klapę urządzenia i dosłownie zmusiałam się do zamknięcia oczuw przykładając głowę do poduszki. Miałam ochotę przytulić się do Łukasza, jednak tym razem mężczyznę musiał zastąpić mi pluszowy miś. Jako, że byłam zwolniona z lekcji obudziłam się kilka minut po ósmej. Mimo nocnych wojaży byłam pełna energii. Długo trenowałyśmy do tego meczu dlatego miałam nadzieję, że uda nam się wygrać i awansować tym samym do dalszej części rozgrywek. W szkole znalazłam się godzinę później od razu kierując się w stronę szatni. Wcześniej jeszcze pogadałam z wfistą, który powiedział mi, że nasze przeciwniczki są już w szkole. Świetną informacją było to, że spotkanie było u nas dzięki czemu zaraz po meczu będziemy mogły wrócić do domu. Wyszłyśmy na rozgrzewkę, a po trzydziestu minutach sala gimnastyczna zaczęła się zapełniać. Pojawił się nawet Łukasz z klasą mojej siostry. Przebrałyśmy się w szatni w odpowiednie do gry w siatkówkę ubrania.

- Dawać, dziewczyny! - powiedziałam wyciągając rękę, a koleżanki położyły swoje dłonie na mojej

- Kto wygra mecz?! - krzyknęła Dominika

- Grybasy! - krzyknęła Klaudia wywołując śmiech w szatni

Kiedy skończyłam wziązać buta poprawiłam jeszcze spięte w idelanego kucyka na czubku głowy włosy i wybiegałam za dziewczynami wchodząc na zatłoczoną już salę. Skierowałam się w stronę sędziego, żeby po chwili zająć swoją pozycję na boisku. Wraz z Klaudią skoczyłam do bloku i odbijając piłkę od swoich rąk zdobyłam punkt. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zorientowałam się kiedy dziewczyna straciła równowagę w powietrze niechcący popychając mnie swoim ciałem. Z hukiem wylądowałam na parkiecie czując potężny ból w lewym barku, zaś dziewczyna złapała się siatki, żeby tylko na mnie nie spaść. Sędzia zagwizdał przerywając grę, a obok mnie momentalnie pojawił się trener.

- Wszystko dobrze, Karola? - spytał dotykając mojego ramienia

- Ręka. - syknęłam trzymając się za lewe ramię

Gestem ręki przywołał stojącego przy drzwiach ratownika medycznego.

- Co cię boli? - spytał mężczyzna

- Bark. - oznajmiłam, zaś on mnie okrążaył dokłądnie przyglądając się mojej ręce

Na szczęście koszulka nie miała rękawów przez co spokojnie mogłam zobaczyć powiększający się obrzęk. Dziewczyny obu drużyn zbiegły się dookoła szepcząc coś między sobą. Nawet nie wiem kiedy obok mnie znalazł się mój wychowawca.

- Musimy jechać z tym do szpitala. - oznajmił ratownik

- Nie ma opcji. - powiedziałam pewnie nie dając mu nawet szans do dyskusji

- Karolina... - westchnął Łukasz

- Nie odpuszczę tego meczu! - zwróciłam się w jego stronę

- Został jeszcze set i ewenetulany tie-break. - oznajmił wfista patrząc na mnie i kręcąc głową

- Znaczy się nic się nie stanie jak zrobimy prześwietlenie dwie godziny później. - stwierdził lekarz

- Możemy zrobić tak, że do końca meczu posiedzisz na ławce, a potem osobiście zawiozę cię do szpitala. - powiedział matematyk, zaś ja przystałam na jego propozycję

Ratownik również się zgodził i pomógł mi wstać usadawiając mnie na ławce rezerwowych. Trener drużyny przeciwnej przyniósł mi worek z lodem, który przyłożyłam do bolącego miejsca. Pięć minut później zamieszanie się skończyło, a ja spokojnie siedziałam obok mojego chłopaka przyglądając się rozgrywającemu się spotkaniu. 

- Bardzo boli? - spytał nagle mężczyzna

- Jak cholera. - syknęłam cicho sprawiając, że poklepał mnie po plecach

- Czyli weczór spędzimy w szpitalu.

- Mam nadzieję, że nie wsadzą mi ręki w gips. - zaśmiał się słysząc ton mojego głosu

- Nawet z gipsem będę cię kochać. - powiedział cicho nie chcąc, żeby ktokolwiek nas usłyszał

- Wiem. - oznajmiłam równie cicho jak on

Tak jak się spodziewałam mecz doczekał się ciężkiego tie-breku, który ostatecznie wygrała nasza drużyna. Trzydzieści minut później sala opustoszała, a Łukasz zarządził, że jedziemy nie dając mi nawet czasu na sprzeciw. Dobre dwie godziny czekaliśmy w szpitalu, aż wreszcie mnie przyjmą, ale w końcu lekarz zaprosił mnie do gabinetu każąc nauczycielowi poczekać przed wejściem. Zaprosił go dopiero kiedy trzymał w ręce zdjęcie RTG.

- Powiem tak. - zaczął dokładnie przyglądając się temu co miał w dłoni - Sytuacja nie jest tak zła jak mogłaby by być. Podejrzewałem wybicie barku, ale na szczęście do niego nie doszło. Ręka będzie musiała się zregenerować dlatego na na razie dwa tygodnie wypiszę ci zwolnienie z wfu i na tydzień włożymy rękę w temblak. Za tydzień do mnie przyjedziesz i zobaczymy jak ma się sytuacja. Wtedy zdecydujemy co dalej i czy wszystko dobrze się goi.

Skinęłam głową czując dłoń mężczyzny na swoim udzie. Lekarz podał nam jeszcze listę różnych maści i tabletek, które niby miały mi pomóc, ale wątpiłam, że cokolwiek uśmierzy ten ból. Pielęgniarka włożyła mi rękę w temblak po czym mogliśmy wreszcie opuścić szpital.

- Dostałam smsa od Kaśki, że śpi u koleżanki. - oznajmiłam odczytując wiadomość od siostry

A ja miałam głupia nadzieję, że się mną zaopiekuje i poda starszej siostrze szklankę wody w cierpieniu.

- Czyli jedziemy do mnie. - skręcił

- Tego nie powiedziałam! - spojrzałam na niego

- Ale czy ja się pytałem? - prychnęłam oburzona wlepiając wzrok w krajobraz za szybą

Kilka minut później znaleźliśmy się już w mieszkaniu Łukasza. Ręka bolała mnie niemiłosiernie przez co miałam wrażenie, że opuchlizna rosła zamiast się zmniejszać.

- Pojadę do apteki i kupię ci to wszystko co ten gość wymyślił. - oznajmił mężczyzna łapiąc w dłoń kluczyki od auta

- Nie trzeba. - spojrzałam na niego

- Nie będziesz mi płakać z bólu. - pocałował mnie w czoło - Zaraz wracam.

I poszedł zostawiając mnie samą. Musiałam się czymś zająć, żeby odciągnąć uwagę od bolącej ręki. Chyba tylko chodzenie po suficie mogłoby mnie wystarczająco zainteresować, żebym zapomniała o tym potwornym bólu. Odebrałam telefon od taty uspokajając go i zapewniając, że wszystko jest dobrze i, że sobie poradzę, zaś on obiecał przekazać tą informację mamie, żebym ja nie musiała podejmować wyzwania rozmowy z moją rodzicelką. Mam nadzieję, że mój ojciec nie ma aplikacji namierzającej... 

Łukasz

Pierwszy raz w swoim dwudziestosześcioletnim życiu zwróciłem uwagę na całodobową aptekę znajdującą się tuż obok mojego osiedla. Wszedłem do środka zwracając uwagę młodej farmaceutki, która momentalnie znalazła się przy kasie czekając, aż podejdę.

- Dobry wieczór, w czym mogę panu pomóc? - spytała śliniąc się na mój widok

- Dobry wieczór. - odparłem kładąc przed nią listę potrzebnych mi rzeczy

Przez dobre dziesięć minut biegała w to i z powrotem kompletując wszystkie znadujące się na liście leki. Lekarz rzeczywiście nie szczędził sobie troski i chyba chciał nieźle naruszyć portfel Karoliny.

- Co się stało? Musiał się pan nieźle poobijać. - stwierdziła patrząc na mnie

- Nie ja. Dziewczyna. - z zadowoleniem patrzyłem jak zawstydzona spuszcza głowę wracając do kasowania leków

- Dwieście czterdzieści pięć złotych i pięćdziesiąt groszy. - oznajmiła kobieta, zaś ja podałem jej kartę

Opuściłem aptekę dosłownie biegnąc w stronę bloku, żeby nie zdażyć zbytnio zmoknąć.

Karolina

Nim się obejrzałam Łukasz wrócił kładąc na stole pełną leków i maści reklamówkę. I, że ja mam się tym wszystkim faszerować przez tydzień? Chyba pan żartuje, doktorze. 

- Ile ty za to zapłaciłeś? - spytałam zaglądając do siatki

- Nie ważne. - powiedział obejmując mnie od tyłu oraz całując w skroń - Jak się ubierałaś lekarz podał mi dokładną instrukcję jak tego wszystkiego używać.

- Jakim prawem rozmawia z kimkolwiek za plecami pacjenta?

- Kochanie, nie jesteś pełnoletnia, a ja byłem tam twoim opiekunem, więc nie miał wyjścia. - uśmiechnął się - Tabletki przeciwbólowe i maść powinny ci pomóc na kilka godzin.

- To mam wstawać w nocy, żeby się nasmarować? - zaśmiałam się

- Wszystko na to wskazuje. - wzruszył ramionami 

- Nie podrywała cię czasem farmaceutka? - spojrzałam na niego podejrzliwie

- Zamontowałaś mi kamerę? - zaśmiał się podchodząc do mnie

- Wyczuwam to. - oznajmiłam - Bardzo pada?

- No. - skinął głową po czym wyjął z kieszeni telefon - Tomek dzwoni.

Zaintrygowana oparłam się o stół słuchając jego rozmowy z wfistą.

- Żyje... Było blisko, ale nie... Dostała tonę maści, temblak i ją wypuścili... Dobranoc. - rozłączył się chowając telefon

- Nie wierzę w to. Marciniak się o mnie martwi. - pokręciłam ze śmiechem głową

- Taki ma obowiązek. - stwierdził mężczyzna - Dasz radę się wykąpać?

- Dam. - oznajmiłam mijając go i podążając w stronę łazienki

Pierwsze co zrobiłam to oczywiście zmyłam makijaż. Zostawiłam tu już nawet płyn do demakijażu. Łukasz wszedł do pomieszczenia wręczając mi swoją koszulkę i pytając czy napewno sobie poradzę. Wygodniłam go z pomieszczenia i rozebrałam się po czym weszłam pod prysznic. Nie było łatwo umyć się jedną ręką dlatego zajęło mi to dwa razy więcej czasu, niż zwykle, ale ostatecznie się udało. Założyłam majtki i koszulkę wychodząc z pomieszczenia. Rzuciłam swoje ubrania na fotel w sypialni i westchnęłam.

- Chodź tu. - powiedział nauczyciel, zaś ja podeszłam do stołu

- Mam to wszystko połknąć? - skrzywiłam się

- Owszem. - przytaknął

z niechęcią połknęłam tabletki, a potem Łukasz pomógł mi nasmarować bark maścią. Mimo moich obaw leki jako tako pomogły i ból w jakimś stopniu ustąpił pozwalając mi nawet na poruszanie ręką. Zegarek pokazywał, że było po dwudziestej trzeciej, a moje zmęcznie było niemałe biorąc pod uwagę ile spałam poprzedniej nocy. Położyłam się na łóżku przykrywając kołdrą i szczerze powiedziawszy nawet nie chciało mi się czekać na Łukasza. Mężczyzna dołączył do mnie nim zdążyłam zasnąć i delikatnie chwycił moją lewą rękę w łokciu układając ją na swoim brzuchu. Położył dłoń na moim przedramieniu sprawiając tym samym, że ręka mnie nie bolała, a gwałtowne poruszanie nie było raczej możliwe. 

- Kocham cię. - szepnął całując mnie w czubek głowy

- Ja ciebie też. - wymamrotała będąc już na skraju świadomości



******************************

Jest i kolejny rozdział! Napiszcie mi w komentarzach jak wam się podoba. Jak matury? Trzymam kciuki za wszystkich maturzystów. Dzisiaj nie mam pomysłu na adekwatne do rozdziału pytanie, więc...

Czy Łukasz szczerze kocha Karolinę?

Do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro