Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27.Mam pewną sprawę, która trzyma mnie tutaj

- Musimy porozmawiać. - spoważniałam...

Westchnął po czym usiadł na kanapie. Usiadłam na nim okrakiem, zaś on położył dłonie na dolnej partii moich pleców. Dokładnie przyglądałam się jego przystojnej twarzy mając nadzieję, że w końcu się odezwie i raczy mi powiedzieć o co chodzi.

- Mógłbyś mi w końcu powiedzieć o co ci chodzi, bo zaczynam się lekko denerwować? - pierwsza poruszyłam swoje struny głosowe

- Już nie ważne. - oznajmił składając pocałunek na moim obojczyku

- Ważne, Łukasz. - odepchnęłam go lekko kładąc dłonie na jego barkach - Znowu jesteś na mnie zły, a ja nawet nie wiem dlaczego!

- Karolina, nie wiem co mnie wzięło, ale jeżeli myślisz, że spokojnie siedziałem w domu podczas gdy ty byłaś na weselu to grubo się mylisz! Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło, ale jak zobaczyłem cię z Dominikiem...

- Znowu mi nie ufasz. - stwierdziłam

- Przepraszam. - oparł głowę na moim ramieniu - Ufam ci, ale sam nie wiem co się ze mną dzieje. Nie potrafię nad tym zapanować, rozumiesz?

- Wiem. - westchnęłam gładząc go po tyle głowy - Ale to jest męczące. I dla mnie i dla ciebie. Ty masz poważny problem, Łukasz.

- Próbowałem coś z tym zrobić. Nie da się. - wzruszył ramionami - Nie panuję nad tym. Wariuję jak widzę cię z innym. 

- Dlaczego jesteś taki zaborczy? - westchnął odchylając głowę, żeby na mnie spojrzeć - Powiedz mi. Tylko tak cię zrozumiem.

Westchnął poprawiając się na kanapie. Patrzył mi głęboko w oczy, a ja wiedziałam, że to co za chwilę usłyszę może nie być dla niego łatwe. 

- Ja się przed tobą otworzyłam. Teraz ty to zrób. - powiedziałam spokojnie

- Jak miałem trzynaście lat przyłapałem mojego ojca z kochanką. Odwołali mi ostatnią lekcję, więc wróciłem wcześniej do domu, a on był z nią w salonie. Nie miała więcej niż dwadzieścia latw dodatku wyglądała jak Godlewskie. Zmusił mnie do tego, żebym nie mówił nic mamie. Bedąc nastolatkiem przez dwa miesiące musiałem ukrywać przed własną matką, że jej mąż ją zdradza! To było cholernie trudne, ale któregoś dnia to mama wróciła wcześniej z pracy i ich przyłapała. Zabrała nas i wyprowadziliśmy się od ojca. Cholernie cierpiała, a ja nawet nie wiedziałem co z tym zrobić. Po roku uległa ojcu i wróciliśmy do domu, a teraz są niby szczęśliwym małżeństwem. Od tamtej pory mam dość duże problemy z zaufaniem i zazdrością. W prawdzie wcześniej mój najdłuższy związek trwał dwa miesiące i to ja go zakończyłem. Wszystkie związki w jakich byłem jak zakończyłem. Jesteś pierwszą do, której tak cholernie mnie ciągnie i nie potrafię z tobą zerwać. Masz w sobie coś, że pierwszy raz mam świadomość, że kobieta z którą jestem mnie kocha, ale mimo to nie mogę nad sobą zapanować jak widzę cię z innym. Wpadam w jakiś szał, przed oczami widzę ojca z tą kochanką i od razu wyobrażam sobie, że ty mnie też zdradzasz. Wiem, że cię tym ranię i brzmi to tak jakbym ci nie ufał, ale tak nie jest. Staram się. Naprawdę się staram, ale to wcale nie jest takie proste.

Zamilkł nie odrywając ode mnie wzroku. Bez słowa przytuliłam do siebie gładząc go ręką po głowie. Westchnęłam czując ciepło jego twarzy na swoim dekolcie. Nie sądziam, że jego zazdrość ma tak poważne podstawy, ale to nie zmieniało faktu, że dalej nie mogłam tak funkcjonować.

- Nie myślałeś, żeby pójść na terapię? - odezwałam się w końcu

- W żadnym stopniu nie ufam ludziom z zewnątrz. - oznajmił - Nie potrafię romawiać z nimi o sobie.

- Nawet nie wiesz jak dobrze to rozumiem. - powiedziałam cicho - Musimy coś z tym zrobić, bo ja tak dłużej nie mogę.

- Ale co chcesz zrobić? - spojrzał na mnie gładząc mnie po plecach

- Cokolwiek, Łukasz. Cokolwiek co ci pomoże.

- Kochanie, jest druga w nocy. Możemy pogadać o tym rano? - spojrzał na zegarek

- Nie. - odpowiedziałam stanowczo - Musisz nauczyć się nad sobą panować.

- Próbowałem.

- Skarbie, rozmowa z innym facetem to nie jest zdrada. To, że mnie przez przypadek dotknie też niczego nie znaczy. Nawet jeżeli znaczyłoby coś dla niego ja mam to gdzieś, bo kocham tylko ciebie. Wiem, że zachowanie Dominika nie jest na miejscu i pogadam z nim o tym. Od Adriana też się odizoluję.

- Chcesz dla mnie pozbywać się znajomych?

- Nie pozbywam się znajomych. Po prostu zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście przesadzają i na za dużo im pozwalam. Uda nam się, ale musimy walczyć z tym razem.

- Jesteś wspaniała, wiesz? - uśmiechnął się lekko analizując wzrokiem moją twarz

- Ty też jesteś wspaniały tylko trochę za bardzo zazdrosny. - odwzajemniłam gest - Kocham cię tak samo mocno jak ty mnie.

- Wiem. - pocałował mnie lekko - Chcesz się wykąpać?

- Nie wiem. - westchnęłam  - Dobrze mi tu.

- Mi też. - oznajmił - Mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz?

- Chyba tak, ale nie obrażę się jak usłyszę to jeszcze raz. 

- Pięknie wyglądasz. - pocałował mnie w policzek

- Nogi mnie bolą. - westchnęłam po chwili

- Aż takie były balety? - zaśmiał się - Idziemy spać?

- Nie. - powiedziałam oplatając ramionami jego szyję

Mruknął zainteresowany i zjechał dłońmi na moje pośladki. 

- Masz jeszcze siłę? - zaśmiał się

- Żebyś wiedział, że mam. - uśmiechnęłam się zdejmując z niego koszulkę

Nie pozostał mi dłużny, gdyż sięgnął dłonią do zamka mojej sukienki sprawnie go rozpinając. Zsunął ramiączka z moich ramion, a potem materiał opadł sam. Pończochy. To będzie ciężka sprawa. Zjechał pocałunkami na moją szyję z wyjątkową delikatnością docierając do mojego czułego punktu w zagłębieniu obojczyka. Odchyliłam głowę do tyłu i właśnie w tym momencie mój telefon wydał dźwięk przychodzącego połączenia.

- Nie. - powiedział mężczyzna łapiąc rękę, którą wyciągnęłam w stronę ławy

- Łukasz, to mama. - zaśmiałam się - Muszę przedstawić jej swoją wymówkę.

- No dobra. - westchnął - Idę w tym czasie pod prysznic.

Wstał kierując się w stronę łazienki, zaś ja odebrałam telefon przez następne dziesięć minut rozmawiając z moją rodzcielką, która chyba łyknęła moją ściemę. Zaraz po tym jak mężczyzna pojawił się w salonie ja pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic po czym owinęłam się ręcznikiem wychodząc z pomieszczenia. Nauczyciel oderwał wzrok od ekranu telefonu kładąc go na ławie. Wstał kierując się w moją stronę.

- Teraz już mi nie uciekniesz. - szepnął obejmując mnie w talii

- Nie mam takiego zamiaru. - uśmiechnęłam się lekko obdarowując jego usta pocałunkiem

Łokciem zgasił światło w salonie po czym nie przerywając pocałunku ruszyliśmy w stronę sypialni. Opadłam na łóżko, zaś mężczyzna zdjął koszulkę zawisając nade mną. Pozbył się ręcznika ponownie zatapiając usta w mojej szyi. Przekręciłam sie tak, że teraz to ja byłam na nim.

- Daj mi się wykazać. - powiedziałam sprawiając, że się zaśmiał

- Proszę bardzo. - rozłożył ręce...


- Skarbie, pobudka. - obudził mnie pocałunek na ramieniu

Powoli podniosłam powieki, lecz oślepiona mocnym światłem szybko je zamknęłam. Podjęłam kolejną próbę i tym razem zakończyła się powodzeniem. Obok mnie siedział ubrany już Łukasz i patrzył na mnie z miłością trzymając dłoń na moim biodrze.

- Mówiłaś coś wczoraj, że o dwunastej musisz być w domu, a jest po dziesiątej. 

- Rzeczywiście. - westchnęłam przecierając twarz dłonią - Nie chcę nigdzie stąd iść.

- Jak dla mnie możesz nawet tu zamieszkać. - pocałował moją dłoń ściskając ją w swojej

- Łukasz. - ponownie westchnęłam

- Wiem, wiem. Nie boli cię głowa?

- Niewiele piłam, więc nie. - odparłam

- Jesteś głodna?

- Nie, tato. - wywróciłam oczami sprawiając, że pokręcił ze śmiechem głową - Chodź do mnie.

Rozłożyłam ręce wyciągając je do przodu.

- Powinienem teraz cię nakarmić i bezpiecznie odwieźć do domu. - oznajmił

- Spokojnie, kochanie. Zjem w domu, a odwieźć i tak mnie odwieziesz.

- Skąd ta pewność? - spytał

- Nie pozwolisz mi iść samej. Jeszcze mnie porwą.

- W dodatku za bardzo cię kocham, żeby pozwolić ci się tak przemęczać.

- No właśnie. - złapałam go za rękę - Chodź tu!

Westchnął by po chwili znaleźć się obok mnie. Wtuliłam się w niego, zaś on pocałował mnie w czubek głowy. Leżaliśmy tak dobre pół godziny dopóki nie stwierdziłam, że chyba najwyższa pora zacząć się zbierać. Podczas gdy mężczyzna został w sypialni, żeby pościelić łóżko ja znalazłam się w łazience zapanowując nad swoim wyglądam. Rozpięłam guziki pozbywając się koszuli Łukasza, która w ostatnim czasie stała się rzeczą, w której najczęściej spałam i weszłam pod prysznic po kilku minutach spod niego wychodząc. Wytarłam się puchowym ręcznikiem i założyłam sukienkę darując już sobie nawet pończochy, które swoją drogą wczoraj trochę ucierpiały gdy walczyliśmy, żeby się ich pozbyć. Wyszłam z pomieszczenia i spojrzałam na sprzątającego ze stołu nauczyciela. Czy on kupił ten stół tylko po to, żeby był wiecznie zawalony kartkami?!

- Jedziemy? - spojrzał na mnie

- Możemy. - wzruszyłam ramionami wyciągając kurtkę z szafy

Wspólnie opuściliśmy lokum, a mój chłopak je zamknął na klucz. Zeszliśmy na parking gdzie Łukasz otworzył przede mną drzwi. Nawet nie wiem kiedy auto znalazło się pod moim domem, lecz nasze pożegnanie wcale nie było takie proste, gdyż mężczyzna za żadne skarby nie pozwalał mi zakończyć pocałunku, który miał być krótkim całusem.

- Idę, bo muszę jeszcze się przebrać. - powiedziałam odsuwając głowę

- Zadzwoń do mnie czy łyknęli haczyk.

- Oczywiście. - skinęłam głową i pocałowałam go w policzek - Cześć.

- Cześć.

Wysiadłam z samochodu kierując się w stronę domu. Już przy furtce zaatakował mnie pies, który chwilę później tuż przede mną wpadł do domu. Spojrzałam przez okno, żeby upewnić się, że czarne Audi odjechało po czym pobiegłam na górę. Przebrałam się w piżamę i opadłam na łóżko. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo byłam zmęczona i nie wyspana. Najpierw dość ciężkie dla mnie wesele, potem sytuacja z Dominikiem, następnie dość poważna rozmowa z Łukaszem i na sam koniec upojna połowa nocy. To wszystko wyraźnie się na mnie odbiło przez co marzyłam tylko o pójściu spać. Zasnęłam w szokującym tempie, a obudziły mnie dopiero krzyki dobiegające z dołu.

- Karolinka, jesteś?

- Karolina!

- Córko, żyjesz?! 

Westchnęłam wstając i zbiegłam po schodach spotykając się ze spojrzeniami rodziny.

- Dobrze się już czujesz? Kuba nam wszystko powiedział. Podobno wymiotowałaś w nocy. Wszystko dobrze? - odezwała się mama podchodząc do  mnie

- Już jest dobrze, mamo. - uspokoiłam ją wysilając się na uśmiech

- Dlaczego nam nie powiedziałaś o wymianie do Argentyny?! - tym razem to tata zabrał głos

- Skąd wy... - zaczęłam, ale nie dano mi skończyć

- Byliśmy jeszcze w sklepie zrobić zakupy i spotkaliśmy dyrektora waszej szkoły. Wszystko nam powiedział łącznie z tym, że powiedziałaś, że musisz się zastanaowić. Przecież to twoja życiowa szansa!

- Tato, spokojnie. - zaśmiałam się - Mam jeszcze dużo czasu, a nie powiesz mi, że to nie jest poważna decyzja. 

- Jest poważna, ale przecież to było twoje marzenie. W dodatku pan Castillo obiecał się tobą zaopiekować na miejscu i zabrać się wszędzie gdzie będziesz tylko chciała w Argentynie. Masz szansę zobaczyć cały kraj!

- Mamo... - westchnęłam

- Dajcie jej spokój. Przecież ma kaca. - pierwszy raz w życiu dziękowałam mojej siostrze za poruszenie strun głosowych mimo tego, że kaca wcale nie miałam

- Wrócimy do tej rozmowy. - oznajmił ojciec po czym zniknął za drzwiami sypialni

Mama podążyła za nim, zaś ja opadłam na kanapę tuż obok siostry zamykając oczy.

- Nad czym ty się w sumie zastanawiasz? - spytała 

- A co? Boisz się, że stracisz szansę na pozbycie się mnie? - prychnęłam

- W jakimś stopniu tak, ale chyba wolę żebyś została, bo jak zostanę sama to starzy będą się interesować tylko mną. 

- No tak. - przytaknęłam - Mam pewną sprawę, która trzyma mnie tutaj...



*****************************

Chciałyście rozdział dzisiaj, więc dodaję go dzisiaj. Mam nadzieję, że wam się podoba i jeżeli chcecie możecie zostawić komentarz.

Czy Karolina pojedzie do Argentyny?

Zastanawiacie się trochę nad tym pytaniem, bo ja tak?

Jeżeli byście mogli napiszcie mi w komentarzach jak znaleźliście moje opwiadanie, bo bardzo mnie to ciekawie.

Do następnego :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro