Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26.To się dowiem

- Karolina, Dominik już jest! - do moich uszu dobiegł krzyk mojej mamy

Westchnęłam kończąc rozmowę z Łukaszem i wstałam z łóżka. Chwyciłam kopertówkę do której wrzuciłam telefon po czym zbiegłam po schodach.

- Cześć. - pocałowałam chłopaka w policzek

- Cześć. - uśmiechnął się lustrując mnie wzrokiem - Wyglądasz... zjawiskowo.

- Wzajemnie. - stwierdziłam z uśmiechem

Dwie godziny później było już po ślubie, lecz musiałam znieść jeszcze wesle. Byle do północy, Karolina. Byle do północy. To tylko pięć godzin. Dasz sobie radę przecież. Impreza rozkręcała się z każdą godziną, a moi wujkowie dość szybko zaopiekowali się Dominem sprawiając, że poziom alkoholu w jego krwi rósł z każdą minutą. Weszłam do łazienki spoglądając w lustro. Makijaż był cały, loki kręcone od połowy długości moich włosów również. Westchnęłam mając dość czarnych szpilek i poprawiłam sukienkę.

Jakoś przed dwudziestą trzecią połowa mężczyzn obecnych na sali chodziła chwiejnym krokiem. W tym właśnie mój wspaniały kolega. Miałam nadzieję, że moi rodzice również się upiją i nie zauważą mojej nieobecności kiedy już ucieknę stąd w ramiona Łukasza. 

- Mogę prosić? - odwróciłam głową, a moim oczom ukazał się mój kuzyn

- Oczywiście. - uśmiechnęłam się przyjmując dłoń chłopaka

- Jak tam ci życie leci, kuzynko? - spytał Kuba

- Normalnie. Lepiej powiedz jak przygotowania do matury. - powiedziałam robiąc obrót

- Ciężko. - wzruszył ramionami - Znasz jakiegoś dobrego matemtyka, bo potrzebuję korków?

W mojej głowie od razu zapaliła się czerwona lampka.

- Mój chłopak jest matemtykiem. - oznajmiłam 

- Masz chłopaka? Twoja mama mówiła, że...

- To ściśle tajna informacja. - przerwałam mu

Skinął głową ze zrozumieniem. Z Kubą spędziłam prawie całe dzieciństwo dlatego miałam do niego zaufanie i czułam, że mogę mu nawet spokojnie powiedzieć kim jest mój chłopak.

- To powiedz coś więcej o tym twoim chłopaku. - jakby czytał mi w myślach

- Może stąd wyjdźmy, co? - zaproponowałam, a on przystał na moją propozycję

Chwyciliśmy po drinku po czym opuściliśmy zatłoczoną salę wychodząc przed dom weselny. Spojrzał na mnie zainteresowany i podał mi papierosa, którym po chwili się zaciągnęłam.

- Musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz. - wskazałam na niego palcem

- Kobieto, ja od dziesięciu lat trzymam w tajemnicy kto podmienił farby do włosów ciotce Ance! - zaśmiałam się na to wspomnienie

- No dobra. - westchnęłam łapiąc go za rękę i ciągnąc na jeszcze większe odludzie

- Boże święty, kim on jest, że to taka tajemnica? - teraz to chłopak się zaśmiał

- Jak ci to powiedzieć? - rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu olśnienia

- Jak się nazywa, ile ma lat, gdzie pracuje, ile się znacie, czy ma wobec ciebie poważne zamiary?

- Łukasz, dwadzieścia sześć, jest nauczycielem matmy i informatyki w mojej szkole, kilka miesięcy, chyba tak.

- Łukasz... dwadzieścia sześć? Powiem ci, że grubo. Nauczyciel matmy i informatyki... gdzie?!

- W mojej szkole. - znowu westchnęłam

- Może jeszcze powiesz, że cię uczy!

- Owszem, a co lepsze jest moim wychowawcą. 

Stał przez chwilę nieruchomo wpatrując się we mnie jak w jakąś kosmitkę, która właśnie przekazała mu informację o końcu świata. 

- Nie patrz tak na mnie! - odezwałam się pierwsza ponownie zaciągając się papierosem

- Nigdy nie miałem styczności z romansem z nauczycielem. Myślałem, że takie rzeczy tylko w Barwach szczęścia.

- Jak widzisz nie tylko. - wzruszyłam ramionami - Już wiesz dlaczego to jest tak tajna informacja.

- Wiem i w pełni rozumiem jej tajność. 

- Możemy o tym nie gadać? - spojrzałam na niego

- Jak sobie życzysz, siostro. - stuknęliśmy się trzymanymi w dłoniach drinkami - Załatwisz mi te korki? Przy okazji poznam tego Romeo.

- Załatwię. - skinęłam głową - Dam ci znać kiedy i gdzie.

- Dzięki. - odparł - Czy ten facet nie jest zazdrosny o to, że przyszłaś z innym?

- Jest dlatego o północy muszę się stąd wyrwać.

- Niczym Kopciuszek? Tylko nie zgub buta.

- Ty to zawsze masz skojarzenia. - prychnęłam

- Jeżeli chesz mogę mieć inne, ale muszę się zastanowić.

- Nie trzeba! - odpowiedziałam jak tylko wypowiedział ostatnią literę - Pomożesz mi się stąd wydostać?

- Twój ojciec jest wstawiony, a matka pochłonięta rozmowami, więc raczej nie masz się o co martwić. Nikt nie zauważy, że cię nie ma. Najwyżej twoja siostra, ale powiem, że śpisz w moim pokoju na górze i śmierdzi od ciebie alkoholem na kilometr, więc lepiej żeby tam nie wchodziła.

- A jak rano się obudzą i mnie nie będzie?

- Powiem, że źle się poczułaś i kolega po ciebie przyjechał. Tylko bądź w domu przed dwunastą.

- Ty to jednak jesteś pomysłowy! - sztruchnęłam go lekko - Dzięki.

- Nie ma za co. - wzruszył ramionami - O której ma być Romeo?

- Napisałam mu, że dziesięć po dwunastej, więc zaraz powinien być. Idę po rzeczy.

- Idę z tobą. - podążył za mną

Wbiegłam po schodach wchodząc do pokoju mojego i Dominika i zgarnęłam swoje rzeczy ciesząc się, że to wesele nie ma poprawin. Zostawiłam koledze kartkę, żeby rano nie przestraszył się moją nieobecnością chociaż poznał tu tyle ludzi, że raczej nie będę mu do niczego potrzebna. Wyszliśmy z hotelu, jednak Kuba przypomniał sobie o telefonie. Pobiegł na górę, a obok mnie nawet nie wiem kiedy pojawił się Dominik.

- Jak tam? - spytałam ze śmiechem upijając łyk wciąż trzymającego w dłoni drinka

- Wyśmienice, ale cholernie mnie pociągasz. - powiedział, zaś ja postawiłam szkło na stoliku

- Za dużo wypiłeś. - stwierdziłam

- Tu nie chodzi o alkohol. - odparł podchodząc do mnie

- Domin, przestań. - położyłam dłonie na jego torsie lekko go odpychając

Jego dłoń znalazła się na mojej talii, a sekundę później przycisnął mnie do ściany złączając nasze usta.

- Przestań! - odepchnęłam go - Zwariowałeś?!

- Od dawna o tym marzyłem. - ponownie się do mnie zbliżył tym razem wręcz się na mnie rzucając

- Gościu, co ty odpierdalasz?! - jak z nieba pojawił się Kuba odpychając chłopaka - Wypad stąd! Już!

Dominik posłusznie wrócił do hotelu, a ja oparłam się o ścianę regulując oddech.

- Wszystko dobrze? - dotknął mojego ramienia

- Chyba tak. - powiedziałam z trudem przełykając ślinę - Cholera.

- Co się stało? - spojrzał na mnie zaniepokojony

- Łukasz już jest.

- Odprowadzę cię, jest ciemno. - oznajmił również odstawiając swoją lampkę na stolik

Ruszyliśmy w stronę dalszej części parkingu gdzie stało czarne Audi. Moim oczom ukazał się mężczyzna w jeansach i czarnej skórze.

- Cześć. - powiedziałam nawet nie próbując go pocałować

- Cześć. - wysilił się na odpowiedź

- Kuba, to jest właśnie Łukasz- mój chłopak. Łukasz, to jest Kuba- mój kuzyn.

- Łukasz. - starszy z mężczyzn pierwszy wyciągnął dłoń

- Kuba. - chłopak ją uścisnął

- Karolina, jedziemy. - oznajmił stanowczo

- Pa. - westchnęłam żegnając się z kuzynem

- Pa. - pocałował mnie w policzek - Zdzwonimy się.

- Jasne. - wsiadłam do auta gdzie było o wiele cieplej niż na zewnątrz

- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - odezwałam się od razu kiedy mężczyzna zajął swoje miejsce

- Pogadamy o tym w domu. - powiedział, zaś ja wiedziałam, że szykuje się poważna rozmowa

- Łukasz, ale to on się na mnie rzucił! - poprawiłam się na fotelu, żeby móc swobodnie na niego patrzeć

- Powiedziałem, że pogadamy później. - szybko zgasił mój zapał do rozmowy

Opadłam na fotel zastanawiając się o co tym razem musi mu chodzić. Dlaczego ten facet co chwilę ma jakiś problem? Co chwilę coś mu przeszkadza, a ja nawet nie mam pojęcia co? 

- Powiem ci, że niezwłe zadupie sobie wybrali na wesele. - odezwał się w końcu matematyk jakby cała złość wyparowała z niego w jednej chwili

- Żebyś wiedział. - westchnęłam - Nawet nie wiesz jak ja się tutaj nudziłam.

- Dominik cię nie obmacywał? Poza tym co widziałem?

- Po dwóch godzinach bił pijany, więc nie masz się o co martwić. - oznajmił opierając głowę o zagłówek - Daleko stąd do ciebie?

- Do mnie? Myślałem, że jak grzeczna dziewczynka będziesz chciała jechać do siebie. Potem oskarżysz mnie o jakąś nekrofilię.

- Ale kto powiedział, że musimy uprawiać seks? Może być i do mnie. Byle było gdzie spać.

- Przykro mi to mówić, kochanie, ale to jakieś sto kilometrów, więc możesz spokojnie się przespać. 

- I jechałeś po mnie sto kilometrów? - spojrzałam na niego - Dlaczego?

- Po pierwsze dlatego, że cię kocham, a po drugie, bo nie wyobrażam sobie iść spać ze świadomością, że będziesz spać w jednym łóżku z Dominikiem.

- Wiedziałam! Ale przynajmniej nie muszę tam siedzieć. Tylko szkoda mi Kuby, że został tam sam.

- Na pierwszy rzut oka spoko chłopak.

- Nie taki spoko. Jak mieliśmy dziesięć lat pomógł mi podmienić ciotce farbę do włosów z blond na zieloną.

- Taka byłaś niegrzeczna? - zaśmiał się

- Chyba jeszcze wiele o mnie nie wiesz.

- To się dowiem. - wzruszyła ramionami 

- Wkręciłam się w korki z matmy. - spojrzał na mnie zdziwiony

- Co?

- Kuba ma zaraz maturę i potrzebuje korków z matmy, więc nie mogłam się powstrzymać i troszeczkę cię wkopałam. Wybaczysz mi to?

- Tego się nie spodziewałem. - powiedział lekko rozbawiony głównie pewnie tym, że mówiłam z zamkniętymi oczami - No, ale nie ma problemu.

- Dziękuję, kochanie. - powiedziałam klepiąc go po udzie

- Idź lepiej spać, moja alkoholiczko.

- Zatrzymaj się...

- Co? - zaśmiał się

- Zatrzymaj się!

Kiedy tylko zjechał na poboczę wyskoczyłam z auta od razu się schylając i oddając wszystko co zjadłam na imprezie. Co oni dodali do tego jedzenia? Mężczyzna stanął obok mnie trzymając mi włosy.

- Nie patrz na mnie. - powiedziałam wykręcając głowę

- Przestań. - odparł stanowczo - Proszę.

Wzięłam od niego butelkę owdy i przemyłam buzię prostując się. Spojrzał na mnie kręcąc głową, zaś ja wytarłam usta chusteczką.

- Masz coś do jedzenia? - spytałam wracając do samochodu

- Dopiero zwymiotowałaś! - przypomniał ze śmiechem w głosie

- Ale już mi lepiej. - oznajmiłam poprawiając się na fotelu 

Siegnął do schowka i podał mi batona patrząc na mnie błagalnie. Wysiadł po chwili wracając z kocem i mnie nim okrył całując w ramię.

- Widzę, że jesteś przygotowany. - zauważyłam

- Po twojej ostatniej imprezie domyśliłem się jak to będzie wyglądać. - stwierdził

- Ej! - odpalił auto

- Napewno już się dobrze czujesz? - spojrzał na mnie

- Napewno. - skinęłam głową - Tylko chce mi się spać.

- Domyślam się. - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło

- Jutro przed dwunastą muszę być w domu...

- Śpij.

Kiedy światło w pojeździe zgasło od razu zasnęłam z głową na szybie.

- Kochanie... - poczułam dłoń na swoim udzie

Powoli podniosłam powieki, a oślepiona przez światło znowu je zamknęłam.

- Gdzie ja jestem? - rozejrzałam się, a moim oczom ukazała się twarz Łukasza

- Tu gdzie chciałaś być. - oznajmił - Pójdziesz sama czy mam cię wziąć?

- Dam radę. - oznajmiłam po czym wysiadłam z samochodu

Wyjęłam z kopertówki telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina. Prawie druga. Super. Zachwiałam się na nogach przez te cholerne szpiki i gdyby nie mężczyzna i jego kordynacja ruchowa pewnie leżałabym już na twardym betonie.

- Chyba jednak nie dasz rady. - zaśmiał się i jednym ruchem wziął mnie na ręce

- Nie musisz mnie dźwigać. - stwierdziłam

- Nie muszę, ale chcę, kochanie. - pocałował mnie w policzek - W dodatku wyglądasz cudownie.

- Wiem. - przytaknęłam wpisując kod, żeby otworzyć drzwi łączące parking podziemny z klatką schodową

Nim się obejrzałam znaleźliśmy się w mieszkaniu nauczyciela. Schowałam kurtkę do szafy i zrzuciłam buty mogąc wreszcie odetchnąć.

- Spałeś zanim po mnie przyjechałeś? - spytałam

- Nie. - odpowiedział

- A co robiłeś?

- Oglądałem pornosy. - spojrzałam na niego błagalnie - A tak na serio planowałem wycieczkę klasową.

- Gdzie jedziemy? - podeszłam do niego zarzucając mu ręce na szyję

- Musisz wszystko wiedzieć? To tajna informacja!

- No proszę.

- Zależy gdzie pozwoli nam dyrekcja.

- Pojedźmy do Holandii zwiedzać hodowle Marihuany!

- Chyba pora już spać. - złapał mnie za ramię

- Ale ja nie chcę spać!

- A co chcesz robić? - spytał przyglądając mi się z zainteresowaniem

- Musimy porozmawiać. - spoważniałam...

************************************

O czym Karolina będzie rozmawiać z Łukaszem?

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Buziaki 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro