Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.Ufam ci, Karolina

O dziwo obudził mnie nie natrętny budzik, a promienie słoneczne wpadające do pokoju przez okno. Poleżałam chwilę w łóżku po czym powoli wstałam schodząc na dół. W kuchni ujrzałam tatę w perfekcyjnym garniturze, który pił sobie kawę siedząc przy wyspie i czytając gazetę.

- Cześć, tato. - przywitałam się podchodząc do blatu

- Cześć, córciu. - uśmiechnął się odkładając gazetę

- Gdzie mama i Kaśka? - rozejrzałam się włączając wodę w czajniku

- Pojechały rano. - oznajmił - Możemy porozmawiać?

- Jasne. - usiadłam naprzeciwko niego - Coś się stało? 

- Ja się ciebie pytam czy coś się stało. Widzę, że coś jest nie tak. Przed matką jak przed matką, ale przede mną nic nie ukryjesz.

- Tato, ale wszystko jest dobrze. - ponownie się uśmiechnęłam - Jestem tylko trochę zmęczona, bo mamy dużo sprawdzianów w szkole, ale wszystko jest w jak najlepszym porządku.

- Nie chcę mi się w to wierzyć. - westchnął upijając łyk kawy - Za dobrze cię znam.

- Krystian jest w mojej klasie. - powiedziałam prosto z mostu, zaś on wypluł kawę na podłogę

- Ten Krystian?! - spojrzał na mnie zszokowany, zaś ja skinęłam głową - Od kiedy?

- Nie wiem dokładnie. Dwa miesiące? Coś koło tego. 

- Musimy powiedzieć twojemu wychowawcy!

- Nie, tato! - wstałam gwałtownie - On już nie jest dla mnie żadnym zagrożeniem. Na początku rzeczywiście miałam wątpliwości, ale jest ze mną w klasie już jakiś czas i nawet się do mnie nie zbliża.

Ciężko mi było kłamać ojcu, ale musiałam coś wymyślić. W sumie nie miałam w planach mówić mu o Krystianie, bo raczej chodziło mu o Łukasza, ale z pewnością wolałam mu powiedzieć o koledze z klasy niż o wychowawcy z którym sypiam.

- Nie jestem przekonany. - pokręcił głową - Ale skoro tak bardzo ci zależy, żeby na razie nic nikomu nie mówić to dobrze. 

- Dziękuję, tatku. - pocałował go w policzek

- Ale obiecaj mi, że jak tylko się do ciebie zbliży to masz natychmiast powiedzieć mi albo Piotrowi.

- Obiecuję.

Piotr był zaufanym szoferem mojego taty, który pracował u niego już dobre trzy lata i jeszcze nigdy go nie zawiódł. Jednocześnie był też jego ochroniarzem i czasami załatwiał za niego jakieś sprawy, a nawet zajmował się jakimiś wątkami detektywistycznymi o ile była taka potrzeba. 

- O kurcze... - spojrzał na zegarek poprawiając marynarkę - Już późno, kochanie. Niedługo zaczynasz lekcję.

- Najwyżej się spóźnię. - wzruszyłam ramionami

- Nie, nie, nie. - pokręcił przecząco głową - Zająłem ci czas to teraz się tym zajmę. Piotr zawiezie cię do szkoły, bo ja mam spotkanie dopiero za dwie godziny.

- Okej. - skinęłam głową

W towarzystwie ojca zjadłam szybkie śniadanie po czym pobiegłam na górę zamykając się w łazience. Umyłam zęby, rozczesałam włosy oraz zrobiłam lekki makijaż. Następnie wróciłam do mojego pokoju gdzie zrzuciłam piżamę w postaci białej bokserki i czarnych spodenek. Wyjątkowo szybko wybrałam ubrania. Dzisiaj miało być dwadzieścia pięć stopni, więc postawiłam na w miarę luźną szarą sukienkę do połowy uda, jeansową kurtkę i białe converse. Zarzuciłam torbę na ramię po czym zbiegłam po schodach. Moim oczom ukazał się kierowca mojego ojca, któremu mężczyzna właśnie przekazywał jego zadanie. Piotr był wysokim brunetem po trzydziestce. Jak na ochroniarza przystało był dobrze zbudowny, a jego ciało traydyjnie pokrywał czarny garnitur. 

- Pani Koszarek. - uśmiechnął się wyciągając rękę po moją torbę

Wyszliśmy z domu, zaś mężczyzna otworzył mi drzwi do drogiego BMW. Kilka minut później byłam w szkole gdzie przywitały mnie koleżanki ze szczękami na podłodze.

- Czy ty masz kierowcę? - spytała Marta

- W dodatku takiego seksownego kierowcę?! - pisnęła Klaudia

- Piotrek? - prychnęłam - Proszę was. To szofer mojego ojca, a w dodatku całkiem niezły ochroniarz.

Ze śmiechem od nich odeszłam kierując się na górę. Podczas wyjątkowo nudnej historii myślałam już chyba o wszystkim o czym mogłam myśleć. W mojej głowei pojawiła się nawet rozkmina na temat zaginięcia malezyjskiego samolotu w 2014. To samo za siebie mówi jak nudna była lekcja. Siedzący obok Maciek w przeciwieństwie do mnie z ogromnym zaangażowaniem  i pasją słuchał słów nauczyciela robiąc nikomu na nic nie potrzebne notatki.

- Musisz mi pomóc. - odezwałam się w końcu zabierając mu sprzed nosa zeszyt przez co spojrzał na mnie oburzony

- Co jest aż tak ważne, żeby przerywać mi niezwykle fascynującą lekcję hisotrii? Jesteś w ciąży czy Bóg seksu ma problemy z erekcją?

- Nie! - powiedziałam błagalnie - Za tydzień mam wesele, a matka zaborniła mi iść z tobą.

No tak. Moja wspaniała mamusia stwierdziła, że wstarczy jej to, że cała rodzina wie, że jej córka przyjaźni się z gejem i nie ma nawet opcji żebym przyszła z nim na rodzinną imprezę. 

- To idź z Łukaszem. - wzruszył ramionami

- Ty mówisz serio? - tym razem spojrzałam na niego błagalnie - Nie wiem czy wiesz, ale moja mama chodzi na wywiadówki i raczej rozpozna mojego wychowawcę.

- W garniturze wygląda lepiej, więc kto wie. Może się jeszcze zakocha. - prychnęłam 

- Maciek, ja naprawdę mam problem. 

- No wiem. - westchnął - Zagadaj z jakimś typem.

- Tylko z jakim?

- Najlepiej z gejem, żeby Łukasz nie był zazdrosny, bo jak dowie się, że jakiś inny ma cię dotknąć to dostanie wstrząsów wewnętrznych i doskonale o tym wiesz.

- Pracuje nad tym. - oznajmiłam

- I co z tego? Karolina, on taki jest! Nie zrobisz nic z jego zaborczością. Pozostaje ci go nie drażnić i nie dawać mu powodów do zazdrości.

- Dlaczego w ogóle zaczynasz ten temat? Lepiej pomóż mi znaleźć dzisiaj jakiegoś faceta.

- To może idź z laską? Wzburdzisz zainteresowanie wszystkich ciotek.

- Serio? - zaśmiałam się - I tak je wzbudzę.

- Karolinko, jak ty urosłaś... - złapał mnie za policzek niczym starsza pani, lecz trzepnęłam go w rękę sprawiając, że syknął - Znowu mnie bijesz, sadystko!

Jako, że mój przyjaciel wykrzyknął te słowa uwaga wszystkich zwróciła się na naszą dwójkę. W klasie zapanował śmiech. Chwilę później nauczyciel kontynuował lekcję, a my mogliśmy wrócić do naszej rozmowy.

- To, że ty nie słuchasz nie znaczy, że ja też nie mogę. - oburzył się krzyżując ręce na piersiach

-Nie strzelaj focha jak laska, proszę cię. - westchnęłam

- Może pogadaj z Adrianem?

- Żartujesz? - ponownie prychnęłam - Całą szkoła o nas gada, a jak pójdziemy razem na wesele to w ogóle będzie tragedia. Jeszcze Łukasz mnie udusi. 

- W sumie tak. - przyzał mi rację - To może Dominik?

- To chyba jest ostatnia deska ratunku. - westchnęłam wyciągając telefon

Do: Łukasz

Musimy pogadać

Na odpowiedź nie czekałam nawet minuty.

Od: Łukasz

Przyjdź do informatycznej za godzinę

Schowałam telefon i wróciłam uwagą do trwającej lekcji. Zaraz po niej podeszłam do Dominika zaciągając go na koniec korytarza.

- Będziesz mnie bić, że zaciągnęłaś mnie na odludzie? - zaśmiał się

- Jesteś moją ostatnią deską ratunku. - westchnęłam

- Wal. - schował ręce do kieszeni

- Potrzebuję kogoś kto poszedłby ze mną w sobotę na wesele.

- Nie ma problemu.

- Serio?

- No. - wzruszył ramionami - Chętnie się upiję.

- Dzięki. - pocałował go w policzek - Napiszę ci o której.

- Jasne. - uśmiechnął się - Mam się dobrać kolorystycznie?

- Lepiej nie. - oznajmiłam - Czerwony garnitur raczej nie jest dobrym pomysłem.

- Jak to nie? - uniósł ręce - Będę się wyróżniać!

- A idź! - machnęłam ręką odchodząc

Zaśmiał się udając się w przeciwną stronę. Łukasz nie będzie zadowolony, ale przynajmniej mama się odczepi. Zaraz po fizyce skierowałam się w stronę sali informatycznej gdzie przy biurku siedział nauczyciel sprawdzając jakąś prezentację.

- Cześć. - weszłam do pomieszczenia

- Cześć. - spojrzał na mnie wstając - O czym chciałaś pogadać?

Pocałował mnie i zamknął drzwi.

- Obiecaj mi, że nie będziesz się wkurzać. - zaczęłam siadając na ławce

- O co chodzi? - oparł się o ławkę naprzeciwko

- Obiecaj!

- Obiecuję. - powiedział - No mów już!

- Moja matka zmusiał mnie do pójścia w sobotę na wesele ciotki. Dostałam zaproszenie z osobą towarzyszącą i znowu matka kazała mi obowiązkowo sobie kogoś znaleźć, a nie mogę iść z tobą dlatego poprosiłam Dominika i się zgodził.

- Dominika? - prychnął - Nie mogłaś poprosić Maćka?

- Mogłam. To była moja pierwsza myśl, ale mama kategorycznie zabroniła mi z nim iść, bo stwierdziła, że i tak cała rodzina wie, że przyjaźnię się z gejem i jeszcze brakuje żebym się z nim pokazywała na imprezie rodzinnej.

- Musisz iść? - spojrzał na mnie z błaganiem w oczach

- Nawet nie wiesz jak nie chcę, ale muszę. - westchnęłam podchodząc do niego 

- Z Dominikiem?

- Mogłabym jeszcze z Adrianem, ale to jest jeszcze gorsze rozwiązanie.

Ujęłam jego twarz w dłoniach.

- Łukasz... przecież on jest tylko moim kolegą...

- Czy gdybym ci teraz powiedział, że idę na wesele z koleżanką, która na mnie leci to skakałabyś ze szczęścia?

- Nie. - odparłam

- No właśnie. Może jeszcze macie tam spać? W jednym pokoju? W jednym łóżku?

- Łukasz! Obiecuję, że wyrwę się stamtąd przed północą. Między mną, a Dominikiem nigdy nic nie będzie. Kocham tylko ciebie, przecież wiesz. Miałeś mi ufać.

- Ufam ci, Karolina. - westchnął

- No to zaufaj mi i pozwól mi iść z Dominikiem. 

Westchnął chwilę się zastanawiając. 

- Niech będzie, ale po pierwsze nie dasz się mu obmacywać, po drugie...

- Przestań. - zaśmiałam się całując go

- Wyrwiesz się stamtąd, a ja po ciebie przyjadę. Pasuje?

- W sumie niezły pomysł. - stwierdziłam - A Domin zostanie tam sam?

- Może jakieś twoje atrakcyjne kuzynki się nim zajmą.

- Nie mam atrakcyjnych kuzynek. - oznajmiłam, zaś on złapał mnie za biodra sadzając na ławce

- To ktokolwiek inny byle nie ty, bo ty jesteś moja. 

- Oczywiście, że jestem twoja. - zarzuciłam mu ręce na szyję odwzajemniając jego pocałunek

- Czy ty założyłaś tą sukienkę specjalnie, żeby mnie prowokować? - spytał podwijając kraniec mojego ubrania

- Nie miałam tego w planie, ale jeżeli przy okazji to czyni to nie ma problemu. - stwierdziłam z uśmiechem

- Nie wypada mi trochę na dziesięciominutowej przerwie.

- Przecież masz teraz okienko. - spojrzał na mnie zaskoczony

- Ale ty masz lekcję. - przypomniał

- No i co z tego? To tylko WOS, a ty jesteś moim wychowawcą i możesz bez większego problemu usprawiedliwić moje spóźnienie.

- Sensownie pani mówi, pani Koszarek i obawiam się, że przystanę na pani propozycję.

- No to ruchy. - kiwnięciem głowy wskazała na drzwi, które sprawnie zamknął na klucz

- Ale musisz być cicho, pamiętaj.

- Oczywiście, że pamiętam. Chodź tu już.

Złapałm go za kraniec koszuli przyciągając go mocno do siebie. Położył dłonie na moich plecach mocno napierając moim ciałem na swoje, zaś ja zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli czując łaskotanie w dolnej partii brzucha. Zdjął ze mnie kurtkę rzucając ją na ławkę obok, zaś ja zeskoczyłam z ławki stając przed nim, lecz nawet na chwilę nie przerywając pocałunku. Złapał mnie za pośladki przez co cicho jęknęłam w jego usta zarzucając mu ręce na szyję. Całowaliśmy się coraz bardziej zachłannie, a moje wnętrze wręcz wariowało. Zsunęłam koszulę z jego barków kładąc dłonie na jego umięśnionych ramionach, które lekko się napięły pod wpływem mojego dotyku.

- Dlaczego jesteś aż tak pociągająca? - szepnął mi do ucha przygryzajac jego płatek po czym wrócił do pocałunku

Uśmiechnęłam się lekko odwzajemniając jego zachłanny pocałunek. Lekko się schylił, żeby rękami sięgnąć, aż do zakończenia mojej sukienki, zaś ja odruchowo podniosłam ręce do góry przerywając pocałunek na ułamek sekundy. Kiedy stałam przed nim w samej bieliźnie wznowiliśmy pocałunek, który stał się jeszcze bardziej namiętny niż poprzedni. 

- Brałaś tabletki? - sapnął mi prosto w usta

- Nawet gdybym nie wzięła przerwałbyś w takim momencie? - spytałam

- Nie przerwałbym. W szafce jest całe pudełko prezerwatyw. - spojrzałam na niego zdziwiona - Nie moje!

- A czyje? Przecież tutaj urzęduje tylko Gadomski, który ma siedemdziesiąt lat!

- Może lubi się zabawić? Skąd wiesz? Jakby nie patrzeć może być sprawniejszy ode mnie.

- Nie sądzę. - pokręciłam głowę i ponownie wbiłam się w jego usta

Ponownie posadził mnie na biurku błądząc jedną dłonią po moich plecach, zaś druga zatrzymując na udzie. Moje wnętrze samo z siebie uśmiechało się na myśl, że moje koleżanki siedzą teraz na nudnym Wosie, a ja uprawiam seks z nauczycielem ich marzeń. Rozpiął mój stanik, który wylądował na podłodze po czym delikatnie położył mnie na ławce zawisając nade mną. Tak świetnych warunków jeszcze nie było. Zaczął całować moją szyję oraz dekolt jednocześnie zaciskając dłonie na moim piersiach. Jęknęłam cicho wiedząc, że muszę nad sobą panować, ale kiedy zaczął pieścić moej sutki byłam na skraju wytrzymałości.

- Łukasz, nie wytrzymam... - sapnęłam by dać mu znać, że zaraz zacznę krzyczeć

Zaprzestał swojej czynności po czym uśmiechnął się obdarowując moje usta pocałunkiem.

- Powiedz mi jak nie będziesz mogła wytrzymać, okej? - spojrzał mi w oczy, zaś ja szybko skinęłam głową

Całował każdy skrawek mojego ciała powoli zchodząc do majtek. Zsunął je muskając moje biodra opuszkami palców. Po chwili zatopił głowę między moimi udami, zaś ja westchnęłam głośno wplątując dłoń w jego włosy i lekko pociągając. Po chwili ugryzłam swoją dłoń nie chcąc wydać z siebie zbyt głośnego dźwięku. Ponownie znalazł się nade mną splatając nasze palce i wbił się w moje usta drugą ręką sięgając do paska w spodniach. Wszedł we mnie poruszając się szybko i oddychając równie szybko jak ja. 

- Chyba wystarczy. - sapnął całując mnie w szyję

- Chyba tak. - powiedziałam z trudem, zaś on powoli ze mnie wszedł złączając nasze usta

Wypuściłam powietrze sięgając po swoją bieliznę. Uśmiechnął się poprawiając mi włosy po czym sam szybko się ubrał. Jako, że byłam wystarczająco rozgrzana nie zakładałam już kurtki.

- Pamiętaj co mi obiecałaś. - powiedział całując mnie

- Pamiętam. - oznajmiłam po czym z uśmiechem na twarzy opuściłam pomieszczenie z dwudziestominutowym opóźnieniem kierując się na lekcję...



********************

Jako, że chciałyście rozdział dzisiaj to dodaję go dzisiaj. Mam nadzieję, że się on wam podoba i jak zawsze możecie zostawić komentarz, bo będzie mi bardzo miło. Wolne od szkoły mam od czterech dni, a dodałam już trzy rozdziały! Sama za sobą nie nadążam, ale to wszystko dzięki waszym miłym komentarzom. Przynajmniej wiem, że ktoś czyta to co piszę.

Uważacie, że Dominik będzie próbował zbliżyć się do Karoliny na weselu?

Buziaki, kochane :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro