23.Nie jest w ciąży!
Spory domek w znacznej większości wykończony drewnem dębowym zrobił na mnie naprawdę potężne wrażenie. Był niezwykle przytulny, a uroku dodawał mu kominek. W dodatku znajdował się z dala od ludzi dlatego mogliśmy swobodnie poruszać się po całym otoczeniu nie martwiąc się o to, że ktoś nas zobaczy. Widok na jezioro za każdym razem przyprawiał mnie o westchnięcie, a zapach otaczającego dom lasu drażnił moje nosdrza przez całą dobę.
- Nie śpisz już? - poczułam dłonie mężczyzny na swoim brzuchu, a chwilę później usta na szyi
- Zostańmy tu na zawsze. - powiedziałam cicho ściskając w dłoniach kubek z parującą cieczą
Zaśmiał się pod nosem po czym pocałował mnie w czubek głowy.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. - uśmiechnął się zabierając mi kubek i stawiając go na dębowej komodzie
- Aż tak dobrze mnie znasz? - odwróciłam się przodem do niego zarzucając mu ręce na szyję
- Myślę, że znam cię na tyle, żeby wiedzieć czy wolisz zatłoczone miasto czy odizolowane od świata zadupię. - prychnęłam
- Wyjątkowo urokliwe zadupie. - dodałam
- Ja też uwielbiam tu przyjeżdżać. - rozejrzał się - Dlatego rodzice to na mnie przepisali.
- Masz jeszcze jakieś rodzeństwo oprócz Baśki?
- Mam jeszcze dwa lata starszego ode mnie brata- Dawida. - oznajmił, zaś ja mruknęłam zainteresowana
- Przystojny? - szturchnął mnie lekko kręcąc ze śmiechem głową
- A ty?
- Posiadam wspaniałego przyrodniego brata, który ma dwadzieścia pięć lat i pomaga mojemu ojcu w jego firmie w Niemczech, więc na szczęście zbyt często się nie widujemy. - oznajmiłam wzruszając ramionami
- Szczerze myślałem, że nie masz więcej rodzeństwa.
- Też tak myślałam do czternastego roku życia. - zaśmiałam się - Chodźmy na spacer.
- Najpierw może się ubierz? - zaproponował lustrując mnie od góry do dołu
- No dobra. - wywróciłam oczami po czym pobiegłam do sypialni
Zdjęłam koszulę mężczyzny rzucając ją na fotel i ubrałam się w jeansy oraz biały sweter. Pościeliłam duże łóżko i umyłam zęby. Rozczesałam włosy po czym mogłam spokojnie założyć kurtkę i wyjść z domku gdzie czekał Łukasz.
- Nad czym tak myślisz? - spytałam sprawiając, że się odwrócił
- Nad niczym. - uśmiechnął się splatając nasze palce
Pogrążeni w rozmowie ruszyliśmy przed siebie kierując się w stronę pomostu. Gdy weszliśmy na ułożone z desek molo zawiał mocny wiatr kompletnie rozdmuchując moje włosy. Jedyną rzeczą, która nie dopisała nam na wyjazd była pogoda, lecz zbytnio nam to nie przeszkadzło, bo większość czasu spędzaliśmy w łóżku.
- Jak wyglądasz bez brody? - spytałam gładząc dłonią jego kłujący podbródek
- Trochę młodziej. - zaśmiał się - Dzisiaj się ogolę to zobaczysz skoro tak cię to ciekawi.
- Mogę ja cię ogolić? - w moim głosie było słychać podekscytowanie
- O ile nie pozacinasz mi połowy twarzy to proszę bardzo. - spojrzał na mnie z uśmiechem
- Już nie mogę się doczekać. - również się uśmiechnęłam
Przed szesnastą zaczął padać deszcz przez co w trakcie ucieczki niebanalnie zmokliśmy. Wpadliśmy do domu od razu biegnąc pod prysznic, żeby się ogrzać. Owinęłam się ręcznikiem drugi wykorzystując jego turban na głowę i rozwiesiłam mokre ubrania. Wróciłam do łazienki patrząc na zawieszającego ręcznik na biodrach mężczyznę.
- Proszę. - wręczył mi maszynkę po czym posadził mnie na łazienkowym blacie
- A jak cię pozacinam? - zaśmiałam się
- Wtedy będę chodził w plastrach na pół twarzy. W szkole powiem, że koty mnie zaatakowały. - wzruszył ramionami - Śmiało, przeżyję.
Przejechałam ostrzem po pierwszym fragmencie twarzy mężczyzny, a że nie ujrzałam krwi nabrałam wiary, że jest szansa, że się przez mnie nie wykrwawi. Kilka minut później zakończyłam swoją czynność płukając maszynkę w wodzie. Łukasz przemył twarz przeglądając się w lustrze.
- Myślałem, że będzie gorzej. - kiwnął głową z uznaniem
- Mam wiele umiejętności. - zaśmiałam się zeskakując z blatu - Jestem głodna.
- Ja też. - stwierdził zaraz za mną wychodząc z pomieszczenia
Przez balkonowe okna było widać, że zrobiło się ciemno dlatego też zapaliłam światło nadając domu jeszcze więcej uroku. Naprawdę pokochałam to miejsce od pierwszego wejrzenia! Skierowałam się w stronę sypialni w celu ubrania się w coś. Zrzuciłam z siebie recznik po czym założyłam luźny t-shirt i szorty wiedząc, że dzisiaj już raczej nigdzie wychodzić nie będę. Wytarłam mokre włosy i nie mając do nich siły spięłam je w niechlujnego koka. Wróciłam do kuchni i dołączyłam do Łukasza. Żadne z nas nie było mistrzem kuchni i to wyrażnie dawało się we znaki, jednak jakby nie patrzeć coś zaczynało powstawać, a to czy jadalne to się okaże. Sięgnęłam po telefon słysząc, że dzwoni, a widząc na wyświetlaczu zdjęcie Wiki uśmiechnęłam się lekko przykładając urządzenie do ucha.
- Jak tam? - od razu usłyszałam jej głos
- A co ty taka ciekawska? - zaśmiałam się trzymając w ręce nóż
- Serio?! To zdjęcie co mi wyslałaś jest nieziemskie! On cię zabrał pod Wrocław czy do jakiegoś raju?!
- Do raju pod Wrocławiem. - oznajmiłam - A mam się bardzo dobrze.
- Akurat to wiem. - założę się, że wywróciła oczami - Wychodzicie chociaż z łóżka?
- Wika! - skarciłam ją głosem - Czasami wychodzimy.
- Czasami? - prychnęła - Mam nadzieję, że się chociaż zabezpieczacie, bo ja nie chcę zostać ciotką w tak młodym wieku.
- Nawet mnie nie stresuj. - powiedziałam ze śmiechem - Wyobrażasz sobie mnie w ciąży, bo ja średnio?
- Nie wyobrażam i wolę cię takiej na razie nie oglądać.
Przekręciłam głowę spotykając się ze spojrzeniem Łukasza. Zapomniałam, że stał za mną! My tu żartujemy, a on pewnie teraz umiera w środku!
- Wikcia, muszę kończyć. - oznajmiłam
- Już cię woła?
- Pa. - rozłączyłam się szybko i odłożyłam telefon na szafkę
- Spokojnie, nie jestem w ciąży. - uśmiechnęłam się podchodząc do niego - Umarłeś?
- Żebyś wiedziała, że przez chwilę serce mi się zatrzymało. - wypuścił z ulgą powietrze - Nie wyobrażam sobie jeszcze siebie jako ojca.
- A ja siebie jako matki, więc pod tym względem chyba się zgadzamy.
- Jak pod wieloma innymi. - przyciągnął mnie do siebie
- Coś ci się chyba pali. - wskazałam na kuchenkę
- Cholera! - zerwał się do ratowania naszej kolacji wywołując mój śmiech
Ostatecznie udało się uratować nasz posiłek i nawet nie okazał się być dla nas śmiertelny. Było kilka minut po północy, zaś ja leżałam w cieplutkim łóżku, w ramionach Łukasza, ale nawet nie wiem dlaczego nie mogłam zasnąć. Poprawiłam się naciągając lekko kołdrę na swoje nagie ciało przez co sprawiłam, że leżący za mną mężczyzna mruknął splatając nasze palce. Uśmiechnęłam się i ułożyłam głowę na poduszce. Z tego znudzenia zaczęłam już nawet myśleć co by było jakby okazało się, że naprawdę byłabym w ciąży? Czy Łukasz by mnie zostawił? Czy urodziłabym to dziecko? Czy dałabym radę je wychować na dobrego człowieka? Mimo wszystko to pierwsze pytanie męczyło mnie najbardziej, bo po tym jak zobaczyłam dzisiaj jego minę trochę się tym zmartwiłam. Wolałabym chyba tego nie sprawdzać dlatego cieszył mnie fakt, że na razie żadnej ciąży nie ma i żadnej nie planuję. Zamknęłam oczy podejmując kolejną próbę zaśnięcia. Niesztety mi się to nie udało, więc powoli wyswobodziłam się z ramion ukochanego wstając z łóżka. Sięgnęłam po jego koszulę zarzucając ją na siebie i spojrzałam na przekręcającego się nauczyciela kolejny raz w ciągu tej doby uśmiechając się. Opuściłam sypialnię i skierowałam się w stronę salonu zapalając lekkie światło. Zmrużyłam oczy, ale po chwili się przyzwyczaiłam. Napiłam się wody po czym zgasiłam światło i opadłam na kanapę stwierdzając, że może tutaj uda mi się zasnąć. Na szczęście moje przypuszczenia się sprawdziły, gdyż byłam już naprawdę zmęczona.
Łukasz
- Karolina? - to było pierwsze słowo, które wyszło z moich ust jak tylko się obudziłem
Przetarłem zaspaną twarz dłońmi i rozejrzałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu dziewczyny. Zaniepokojony wstałem z łóżka i jeszcze raz przetarłem twarz.
- Karolina? - powtórzyłem rozglądając się po domu
Wszedłem do salonu i uśmiechnąłem się widząc śpiącą na kanapie ukochaną. Tylko dlaczego przyszła tutaj? Sięgnąłem po koc przykrywając ją nim po czym pocałowałem ją w czoło sprawiając, że mruknęła cicho. Chwilę zajęło mi szukanie telefonu, który ostatecznie był w kuchni, ale kiedy już go znalazłem wybrałem numer przyjaciela kierując się w stronę drugiego pokoju.
Karolina
Obudziłam się chwilę przed ósmą. Rozejrzałam się po salonie i przetarłam twarz dłońmi siadając. Naciągnęłam na siebie koc czując ogarniający moje ciało chłód i powoli wstałam kierując się w stronę pokoju z, którego dobiegał głos Łukasza. Oparłam się o framugę drzwi przyglądając mu się z zainteresowaniem, a raczej jego umięśnionym plecom.
- Kamil, przestań. - westchnął mężczyzna stojąc przodem do okna - Nie, nie jest w ciąży... Nie! Co cię opętało... Spieprzaj.
I właśnie w tym momencie się odwrócił.
- Muszę kończyć. - rozłączył się nie czekając na odpowiedź swojego rozmócy - Dużo słyszałaś?
- Nie. - pokręciłam przecząco głową - Dlaczego oni wszyscy się tak nakręcili na tą ciążę?
- Nie wiem. - westchnął - Ale wiem, że musimy uważać, bo jeżeli zaszłabyś w ciążę rzeczywiście mielibyśmy spory problem.
- Przecież uważamy. - powiedziałam spokojnie jeszcze bardziej naciągając na siebie koc
- Wiem, że uważamy. Są przewrażliwieni. - przytulił mnie do siebie całując w czoło - Dlaczego w nocy uciekłaś do salonu?
- Nie mogłam spać i musiałam zmienić otoczenie. - odparłam odsuwając głowę od jego nagiego torsu - Marta się odzywała?
- Karolina...
- Odzywała się?
- Nie. - odpowiedział ucinając temat i nerwowo drapiąc się po karku - Lepiej powiedz jak sytuacja z Krystianem? Dalej zależy ci, żeby usunąć go z klasy?
- Nie jest źle. - westchnęłam wychodząc z pomieszczenia
- Powiesz mi wreszcie co cię z nim łączyło? - poszedł za mną
- Naprawdę chcesz to wiedzieć? - westchnęłam
- Naprawdę. - przytaknął
- Możesz być lekko zaskoczony tą historią i nie wiem czy ja wytrzymam to psychicznie.
- Teraz musisz mi powiedzieć! - spojrzałam na niego
Miał poważny wyraz twarzy i wszystko wskazywało na to, że naprawdę chciał wiedzieć.
- Gwarantuję ci, że po tym co usłyszysz seksem mnie nie uspokoisz. - ponownie westchnęłam kierując się w stronę salonu
- Mów, skarbie. - usiadł na kanapie i wciągnął mnie na swoje kolana kładąc dłoń na moim udzie
Wzięłam głęboki oddech przygotowując się na powiedzenie prawdy trzeciej osobie w moim życiu. Wszystko do tej pory powiedziałam wyłącznie Maćkowi i Wice, bo byli jedynymi osobami, którym w pełni ufałam, a moi rodzice wiedzieli tylko, że zostałam zgwałcona i, że zrobił to Krystian, a o tym kim dla mnie był nie mieli pojęcia.
- W gimnazjum Krystian przez kilka miesięcy był moim chłopakiem, znęcał się nade mną, a kiedy z nim zerwałam... - zacięłam się czując napływające do moich oczu łzy - Zgwałcił mnie...
Wydukałam, zaś oczy mężczyzny powiększyły się dwukrotnie.
- Porzucił mnie w zaułku jakieś ulicy, a znalazła mnie jakaś starsza kobieta i mnie uratowała. Potem przez dobre kilka miesięcy miałam depresję, której pozbyłam się dzięki nauce hiszpańskiego. Przez dobre dwa lata miałam lęk przed mężczyznami i zbliżyć się do mnie mógł tylko mój ojciec. Chodziłam nawet do żeńskiej szkoły, żebym nie musiała być narażona na kontakt z chłopakami. Potem w ramach terapii trafiłam do normalnego liceum. Miałam kilku chłopaków, ale z żadnym związek nie utrzymał się zbyt długo. Nie potrafiłam żadnemu z nich zaufać. Jesteś pierwszym, któremu zaufałam. Dlatego na początku trzymałam cię na dystans... bałam się, że mi coś zrobisz, nie ufałam ci. Jak miałam to cholerne czternaście lat spadło na mnie tyle, że nie byłam w stanie sobie z tym poradzić. W mojej psychice pozostał ślad, który tam będzie już zawsze.
Nastała grobowa cisza. Mężczyzna wpatrywał się w moją twarz jak zakładam przetwarzając w głowie słowa, które wypowiedziałam. Odetchnęłam głośno i wstałam kierując się w stronę wyjścia na taras. Postanowiłam dać mu chwilę na przyswojenie tych informacji. Moja twarz spotkała się z zimnym powietrzem, które w nią uderzyło. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać nie mogąc nad sobą zapanować. Chwilę później poczułam przytulającego mnie do siebie mężczyznę. Odwróciłam się przodem do niego, zaś on oparł swoją głowę na mojej nie odzywając się.
- Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. - odchyliłam głowę, żeby na niego spojrzeć
- Nawet dyrektorowi? Karolina, jak on się o tym dowie to Krystian nie tylko wyleci z klasy, ale i ze szkoły! Oprawca nie może być ze swoją ofiarą w jednej szkole! - powiedział po chwili
- Wiem, ale nie mów nikomu. Nie chce robić w szkole zamieszania. Prawdę powiedziałam tylko Wice i Maćkowi. Nawet moi rodzice nie wiedzą co mnie z nim łączyło. Krystian jest manipulatorem, przeciągnie ludzi na swoją stronę. W dodatku nie chcę tego roztrząsać.
- Kochanie, nawet jako twój wychowawca mam obawiązek coś tym zrobić, a jako twój facet jestem do tego zmuszony!
- Nie rób tego! - spojrzałam na niego z błaganiem wymalowanym na twarzy - Proszę, nie rób tego.
Westchnął wyraźnie się zastanawiając. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że przez mnie łamie zasady jakie go obowiązują, lecz złamał już tych zasad tak wiele, że nikt tego nie zauważy.
- Dobrze, ale będę miał go na oku, a jak tylko się do ciebie zbliży to masz mi natychmiast powiedzieć, okej?
- Okej. - skinęłam głową
- Nie płacz już. - otarł łzy z moich policzków po czym złożył pocałunek na moim czole - Kocham cię...
*************************
2221 słów!!!
Jak wam się podoba nowy rozdział? Jakoś łatwo mi się je pisze, więc dodaję zdecydowanie zbyt często. Uważacie, że Łukasz mimo obietnicy złożnej Karolinie zrobi coś z Krystianem czy zostawi ten temat? Dziękuję za tyle komentarzy! Kocham was!
Buziaczki, kochane :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro