Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22.Nie pogrywaj tak ze mną

Weszłam do szkoły budząc nie małe zainteresowanie, lecz olałam wszystkich kierując się w stronę szatni. Po ostatnim zajściu na korytarzu ja i Adrian byliśmy głównym tematem rozmów w szkole. Nie żebym nie lubiła mówienia o mnie, ale nie cierpię plotkowania o czymś w co nie mam zamiaru się zagłębiać. Zdałam sobie sprawę, że kocham łukasza i nie byłabym w stanie być teraz z nikim innym. Weszłam do pomieszczenia spotykając się ze spojrzeniami siedzących w środku chłopaków. Domin wstał podchodząc do mnie i obejmując ramieniem.

- Proszę. - wręczył mi elektryka

- Dzięki. - westchnęłam po czym włożyłam do buzi i wyjęłam wypuszczając dym

Podałam papierosa Kacprowi, który po zbyt mocnym zaciągnięciu się odkaszlnął oddając urządzenie Dominikowi. Ten również wypuścił chmurę dymu, a pomieszczenie stało się niemalże szare.

- Kurwa, Domin! Karaszewski właśnie wchodzi do szkoły! - do pomieszczenia wpadł Dawid, zaś my szybko zaczęliśmy rozdmuchywać dym chcąc jak najszybciej się go pozbyć

- Możecie mi powiedzieć co się tu dzieje? - w szatni pojawił się nasz wychowawca, zaś ja przeklnęłam pod nosem domyślając się co nas czeka

Nauczyciel odchrząknął jak zakładam czując dym w pomieszczeniu po czym otworzył w nim okno i kazał nam je opuścić. Wyszliśmy na korytarz lekko kaszląc, a stojący w szatni rodzcie kręcili z niedowierzeniem głowami. No co?

- Pani Ulo, mogłaby pani przypilnować tej szatni, żeby się wywietrzyła? - nauczyciel zwrócił się do woźnej, która przytaknęła - A wy chodźcie ze mną.

Westchnął po czym wraz z nim ruszyliśmy na górę. Weszliśmy do sali matemtycznej i całą szóstką patrzyliśmy na mężczyznę z nadzieją, że nam daruje. Zdjął kurtkę rzucając ją na parapet po czym skrzyżował ręce na piersiach patrząc na nas z chęcią mordu. 

- Musicie jarać w szkole? - odezwał się w końcu - Naprawdę musicie to robić w szkole? Nie będę wam wmawiał, że to jest złe, bo to i tak nic nie da. Sam paliłem przez sporo lat swojego życia i rozumiem, że czasami ciężko się powstrzymać, ale nie mogliście chociaż wyjść? Co by było jakby to dyrektor akurat wchodził do szkoły?! Wylecielibyście w trybie natychmiastowym!

- A pan nie palił w szkole? - Dawid zabrał głos

- Po pierwsze ja teraz mówię, a pod drugie... owszem, paliłem. Dlatego nie wyciągnę wobec was konsekwencji , ale, żeby mi to było ostatni raz, jasne? Jak jeszcze raz złapię was na paleniu to nie będzie ciekawie.

- Dziękujemy. - powiedziałam, a koledzy mnie poparli

- Obiecajcie mi, że to ostatni raz. - rozbrzmiał dzwonek

- Obiecujemy. - Dominik skinął głową, zaś matematyka kazał na siadać

Zajęliśmy swoje miejsca, a chwilę później w pomieszczeniu pojawiła się reszta uczniów patrząc na nas dziwnie. Chwilę później rozpoczęła się lekcja, którą przerwały otwierające się drzwi. Spojrzeliśmy w tamtą stronę z ciekawością, a na naszych twarzach pojawiło się nie małe zdziwienie kiedy w drzwiach zobaczyliśmy sekretarkę dyrektora. Rozejrzałam się po klasie zastanawiając się kto coś przeskrobał, lecz nic nie przychodziło mi na myśl.

- Czy jest Karolina Koszarek? - spytała

- Jestem. - oznajmiłam wstając

- Dyrektor oraz właściciel szkoły językowej "Hablar Claro" chcą z tobą rozmawiać. 

- Mam się bać? - zaśmiałam się idąc w jej stronę

- Myślę, że wręcz przeciwnie. - uśmiechnęła się przepuszczając mnie w drzwiach - Powinnam niedługo ją oddać.

- Oczywiście. - powiedział nauczyciel 

Wraz z kobietą zeszłam na parter gdzie był gabinet dyrektora. Zapukałam do drzwi, a słysząc głośne "proszę" weszłam do środka spotkając się ze wzrokiem mężczyzn. Pan Roberto Castillo był rodowitym Argentyńczykiem, a także właścicielem szkoły języka hiszpańskiego, która sponsorowała konkurs, który wygrałam.

- Siadaj, Karolino. - uśmiechnął się dyrektor wskazując na fotel

- Mogłby już pan zacząć mówić, bo zaczynam się stresować? - spytałam po chwili wywołując śmiech

- Oczywiście. Jestem tak zszokowany propozycją pana Castillo, że zapomniałem, że ty o niczym nie wiesz. - zaśmiał się dyrektor po czym zajął swoje miejsce przy olbrzymim biurku

- Nie musisz się bać. - zaśmiał się Argentyńczyk, zaś ja odetchnęłam, ale jednocześnie czułam lekki niepokój

Dyrektor wypuścił powetrze po czym spojrzał na mnie.

- Pan Castillo bardzo chciałby zabrać cię do Argentyny. Z tego też powodu przyjechał do mnie z zapytaniem czy jest możliwość wysłania cię na kilkumiesięczną wymianę językową, jednak w opcji takiej, że nikt za ciebie nie przyjedzie. 

Czy ja dobrze zrozumiałam? Do ARGENTYNY? Na wymianę?

- Twój hiszpański jest naprawdę ponad umiejętności normalnego licealisty dlatego bardzo chciałbym pomóc ci jeszcze bardziej się rozwinąć. Oczywiście decyzja należy do ciebie i do niczego nie będziemy cię zmuszać, ale uważam, że zasłużyłaś na kilka miesięcy w Argentynie.

- Wymiana nie będzie trwała cały rok, gdyż nie może z racji, że zdajesz polską maturę. Dlatego też pan Casillo zaproponował cztery miesiące. Co o tym sądzisz?

Patrzyłam na nich jak na kosmitów nie wierząc w to co usłyszałam. Czy właśnie moje marzenie miało się spełnić? Miałam polecieć do Argentyny? Na kilka miesięcy?

- To jakiś żart? - spytałam w końcu

- Nie, to nie jest żart. - zaśmiał się Argentyńczyk krążąc po pomieszczeniu - Podejmuję się osobistego zajęcia się tobą na miejscu. Załatwiłem ci już nawet najlepszą host rodzinę jaka jest w ofercie.

- Ja nie wiem co powiedzieć. - pokręciłam głową

- Najlepiej "tak". - uśmiechnął się dyrektor - Nie będziemy cię pospieszać. Na decyzję masz czas do lipca maks sierpnia, więc zastanów się na spokojnie, a jak się zdecydujesz to przyjdź do mnie, albo napisz maila do pana Roberto. 

- Mam nadzieję, że się zgodzisz. - drugi mężczyzna również się uśmiechnął

Kilka minut później opuściłam gabinet ledwo stojąc na nogach. Co tam się stało?! Czy to się dzieje naprawdę?! Powoli weszłam na górę nie chcąc się zabić po czym weszłam do sali tradycyjnie zwracając uwagę wszystkich.

- Co przeskrobałaś? - zaśmiał się wychowawca opierając się o biurko

- Nie wiem. - zaśmiałam się kręcąc głową - Ale chyba coś poważnego, bo chcą wysłać mnie na drugi koniec świata.

- To znaczy? - dopytał Dominik z ciekawością wymalowaną na twarzy

- Proponują mi czteromiesięczną wymianę do Argentyny. - oznajmiłam budząc nie miałe zamieszanie w klasie

Pojawiły się szepty, zaś mój wzrok powędrował na Łukasza, któy patrzył na mnie z niedowierzeniem. Nie pomyślałam nawet, że będę musiałą go zostawić. Kurde... Usiadłam na swoim miejscu starając się skupić, ale nie wychodziło mi to tak samo jak pedagogowi. Po lekcji na prośbę nauczyciela zostałam w sali, a on zamknął drzwi na klucz chowając go do kieszeni spodni. Położyłam torbę na ławce po czym nie mogąc wytrzymać podeszłam do niego i go pocałowałam wywołując uśmiech na jego twarzy.

- Nie pytaj mnie o Argentynę, proszę. Na razie to do mnie nie dociera. - powiedziałam mu prosto w usta

- Jak sobie życzysz. - powiedział po czym jednym ruchem posadził mnie na ławce pogłębiając pocałunek

W ciągu ostatnich dni cholernie za nim tęskniłam i te dwa tygodnie przerwy chyba dobrze nam zrobiły. Zdałam sobie sprawę jak bardzo za nim tęskniłam, a to chyba o to w tym wszystkim chodziło. Może cała ta sytuacja była celowo uknuta przez los, żeby pokazać mi jak bardzo mi na nim zależy? Sięgnęłam do paska w jego spodniach, jednak złapał mnie za nadgarstek.

- Karolina, nie wiem czy to dobry pomysł. - powiedził patrząc na mnie

Uniosłam zdziwiona brew zastanawiając się o co może mu chodzić.

- Jest środek dnia, w dodatku jesteśmy w szkole.

- Będę cicho, obiecuję. - szepnęłam, a on tylko się uśmiechnął kręcąc z niedowierzeniem głową

- Jesteś niemożliwa.

- Wiem, panie profesorze. - uśmiechnęłam się po czym wznowiłam pocałunek przyciągając go do siebie

Sam rozpiął pasek w swoich spodniach sięgając również do moich. Rozpiął guzik i sprawnie je ze mnie zsunął. Zaczął odbarowywać pocałunkami moją szyję jednocześnie zsuwając ze mnie majtki, które wylądowały na podłodze. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się na ławce na, której prawdopodbnie za kilka minut ktoś będzie spał, a mężczyzna wszedł we mnie gwałtownie wiedząc, że nie mamy czasu. Zawisł nade mną złączając nasze usta w namiętnym pocałunku.

- Wszystko okej? - spytał 

- Tak... - westchnęłam 

Powoli ze mnie wyszedł od razu kierując swój wzrok na zegrek, któy pokazywał, że do końca przerwy zostały trzy minuty.

- Ubieraj się. - dał mi klapsa, zaś ja powoli usiadłam krzwiąc się lekko

Ubrałam się po czym zarzuciłam torbę na ramię pocierając szczypiące miejsce na szyi.

- Czy ty zrobiłeś mi malinkę? - spytałam patrząc na zbierającego swoje rzeczy nauczyciela

- Przez przypadek. Przepraszam. - zaśmiał się podchodząc do mnie po czym mnie do siebie przyciągnął - Cieszę się, że mi wybaczyłaś.

- Nie powiedziałam, że ci wybaczyłam. - stwierdziłam

- Nie pogrywaj tak ze mną. - powiedział poważnie przyciskając czubek palca do mojego dekoltu

- A co pan mi zrobi, panie profesorze? - przechyliłam głowę, a do naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka

- Nasz wyjazd aktualny? - szepnął widząc wchodzące do sali dzieci

- O ile nie zmienił pan zdania. - puściłam do niego oczko po czym wyszłam z pomieszczenia kierując się w stronę sali polonistycznej

Pozostało mi się tylko modlić o to, że nie zapomniałam wczoraj o tabletkach antykoncepcyjnych, bo miałam co do tego wątpliwości. Po chwili siedziałam już na lekcji polskiego udając, że słucham puszczanej przez nauczycielkę ballady Mickiewicza, lecz w realu przetwarzałam w głowie wydarzenia ostatniej godziny. Przypał z e-fajkami, wezwanie do dyra, informacja o wymianie do Argentyny, zgoda z Łukaszem i szybki seks w szkolnej sali. I to wszystko stało się w ciągu godziny? To jest w ogóle możliwe? Wyświetlacz mojego telefonu się zaświecił informując tym samym o nowej wiadomości. Sięgnęłam po urządzenie i je odblokowałam.

Od:Łukasz

Robisz coś wieczorem, kochanie?

Do: Łukasz

Jeszcze ci mało?

Od: Łukasz

O czym ty myślisz?! Miałem na myśli kolację...

Do: Łukasz

Yhym... Będę przed 20:00.

Od: Łukasz

Będę czekać <3

Pokręciłam głową śmiejąc się pod nosem po czym wyłączyłam telefon kładąc go na ławce. Jedynym plusem tej szkoły był fakt, że niektórzy nauczyciele nie zwracali zbytnio uwagi na to czy mamy na lekcji telefon chyba, że używaliśmy go uporczywie. Jeden sms im nie przeszkadzał i to akurat w tym budynku było fajne i ściągało uczniów z innych placówek. Może trochę zbyt ogólnie powiedziałam. Tylko pani od polskiego pozwala używać telefonów... Jak zawsze przyłożyłam kraniec długopisu do ust zastanawiając się nad pisaną właśnie przeze mnie pracą. Po co mi opisywać balladę z innej perspektywy? Westchnęłam wiedząc, że i tak ze mną nie jest najgorzej, gdyż prace pisenne zawsze były moją mocną stroną na każdym języku. Zaraz po polskim był wf na, którym tak strasznie nie chciało mi się ćwiczyć. Jeszcze bieganie... Też tak macie, że akurat jak macie wf w środku lekcji nauczyciel wymyśli sobie bieganie na wytrzymałość? Urok osobity i fakt, że jestem kobietą doprowadziły do tego, że pod pretekstem niedysponowania wykręciłam się od biegania za to musiałam zanieść naszemu wychowawcy jakieś dokumenty. 

- Ależ nie ma problemu, proszę pana. - uśmiechnęłam się biorąc od wifsty teczkę i kierując się w stronę schodów

Szybko znalazłam się na górze przemierzając długi korytarz, aż dotarłam do pracowni informatycznej gdzie przebywał obecnie pedagog.

- Ty nie masz czasem wfu? - wstał z krzesła kiedy weszłam do sali

- Mam, ale wykorzystałam jedyny pozytywny aspekt przeżywania okresu. - wzruszyłam ramionami 

- Jak można kłamać nauczycielowi? - spytał 

- Skąd wiesz, że kłamię? - spojrzał na mnie błagalnie wyciągając rękę po teczkę

Szybko przejrzał dukomenty po czym odłożył je na biurko. Złapał mnie za biodra przyciagając do siebie.

- W weekend nie ma mnie we Wrocławiu. - oznajmił

- A gdzie się wybierasz? - uniosłam brew z ciekawością

- Jadę z kumplem na maraton do Warszawy, więc masz wolne.

- A będą tam jakieś atrakcyjne biegaczki?

- Będą. - skinął głową - I wolontariuszki, orgaznizatorki, seksowne chiliderki. 

- Mam być zazdrosna?

- Myślę, że nie masz powodów, bo widzę tylko ciebie. - pocałował mnie

- A jak polecę do Agrentyny też będziesz widział tylko mnie? - przechyliłam głowę

- To nie jest odpowiedni czas na taką rozmowę. - westchnął

- Dlaczego?

- Nie wyobrażam sobie tego, że będziesz trzynaście tysięcy kilometrów ode mnie, rozumiesz?



*******************************

Pogodzili się! Myślicie, że Adrian będzie rywalizował z Łukaszem? A może jeszcze Dominik się do tego włączy?  Wymiana Karoliny? Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i jak zawsze jeżeli tylko chcecie możecie zostawić komentarz. Nawet te negatywne są mile widziane.

Do następnego :*

P.S. Szkoła językowa i dane jego właściciela są przez mnie wymyślone jak całe to opowiadanie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro