17.Nie ma problemu, kochanie
Nasz wychowawca bardzo spontanicznie wpadł na pomysł wyjazdu do kina, a postanowił tak tylko dlatego, żeby nie musieć uczestniczyć w jakimś tam spotkaniu z dyrektorem na, którym być powinien. Weszliśmy do lekko oświetlonej sali kinowej od razu rozchodząc się po calutkim pomieszczeniu. Jak zawsze w takich sytuacjach dopisało nam szczęście i byliśmy sami nie musząc dzielić się salą z żadną inną grupą i jednocześnie móc usiąść gdzie żywnie nam się podoba. Zajęłam miejsce w ostatnim rzędzie obok Maćka, zaś z drugiej strony pojawił się Krystian sprawiając, że spojrzałam spanikowana na przyjaciela, który szybko wstał mając zamiar delikatnie pokazać chłopakowi gdzie jego miejsce.
- Krystian, przesiadasz się. - nauczyciel wyprzedził mojego kolegę powodując, że na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech
- Ale dlacze... - zaczął, lecz Łukasz nie dał mu nawet skończyć
- Powiedziałem przesiadasz się! - chwilę później Krystiana już nie było przez co odetchnęłam rozsiadając się w fotelu
Miejsce mojego byłego zajął za to Dominik, któremu kulturalnie zakosiłam garść popcornu, którego swoją drogą niecierpiłam, ale dobra. Już na samym początku filmu miałam ochotę usnąć, gdyż było to tak nudne, że aż szkoda gadać, ale to przecież nie o film chodziło tak? Film był tutaj najmniej ważną sprawą i zależało nam tylko i wyłącznie na tym, żeby nie iść lekcje. Stwierdziłam, że skoro mam zasnąć lepiej wyjść do toalety i w tym właśnie celu wstałam kierując się w stronę schodów.
- Karolina... - poczułam łapanie za nadgarstek gdy przechodziłam obok matemtyka
- Tak? - spojrzałam na niego
- Wszystko okej? - uśmiechnęłam się
- Tak, dzięki za pomoc. - przytaknęłam i skierowałam się do wyjścia
W łazience spędziłam dobre kilkanaście minut nie chcąc wracać do sali, lecz kiedyś musiało to nastąpić. Sprawnie weszłam po schodach, zaś chłopcy podkulili nogi robiąc mi przejście.
- I jak tam? Jesteś już mokra? - spytał Kuba powodując, że pokręciłam głową
- Podpaseczka zmieniona? - dodał Dawid
- Nie tym razem. - uśmiechnęłam się wracając na swoje miejsce
Rozprosotwałam nogi układając je idelanie na fotelu przede mną po czym oparłam głowę na ramieniu Maćka zamykając oczy. Po kilku minutach zasnęłam pogrążając się w słabym śnie, który został przerwany krzykiem osoby z fotela obok.
- Co się st... - zaczęłam zaspana - Jezuuu!!! - pisnęłam widząc co dzieje się na ekranie i schowałam głowę za przyjacielem
- Już. - szepnął chłopak, a ja się zza niego wyłoniłam
Horrory zdecydowanie nie były dla mnie, a jedyną osobą na tej sali, która nie miała jeszcze mokrych gaci był nasz wychowawca, którego kompletnie ten film nie ruszał. Dziewczyny trzęsły się z przerażenia, zaś chłopcy zgrywali mężczyzn w głębi duszy płacząc z przerażenia niczym mali chłopcy po odmówieniu przez mamę zakupu nowej zabawki.
- Co on oglądał w swoim życiu, że to go nie rusza? - spytał Domin, zaś ja wzruszyłam z niewiedzą ramionami
Po dwóch godzinach seans się skończył dzięki czemu mogliśmy opuścić pomieszczenie i odetchnąć z ulgą, że to już koniec.
- Co w tym było takiego strasznego? - zaśmiał się Łukasz widząc nasz stan
- Co było w tym strasznego?! - Klaudia wytrzeszczyła wzrok - Wszystko!
- Przecież jak on wyskoczył z tej szafy to... - Kacper potrząsnął głową nie kończąc zdania
- Przesadzacie. - mężczyzna wzruszył ramionami
- Jak my mamy teraz spać w nocy? - spytał rozpaczliwie Dominik
- Ja będę od dzisiaj spała z misiem. - oznajmiła Natalia
- Ty zawsze śpisz z misiem. Biedak. - prychnął Dawid - Nikt poza nim nie odważyłby się chociażby się do ciebie zbliżyć.
- Dawid. - westchnął wychowawca patrząc na chłopaka z teoretyczną pogardą, jednak w jego oczach było widać rozbawienie
Ciekawe dlaczego? Może dlatego, że kujonka w ostatnim czasie podjęła kolejne próby uwiedzenia go? Kilka minut później staliśmy już na zaludnionym przystanku czekając na odpowiedni autobus. Sama byłam w szoku, że Łukasz dobrze sprawdził rozkład i nic nie pomylił tak jak na wycieczce w Zakopanem, że zgubiliśmy się w jakiś uliczkach. Na każdym kolejnym przystanku wysiadało przynajmniej kilku uczniów, a do szkoły jechałam tylko ja i nauczyciel, gdyż musiałam podpisać u vice-dyrektorki jakiś protokuł. Nawet nie wiem o co chodzi. Rozejrzałam się dookoła, a niewidząc nikogo znajomego wstałam siadając obok mojego kochanka.
- Mogę spać u ciebie? - spojrzałam na niego kątem oka
- Co to za pytanie? - zaśmiał się kierując na mnie swój wzrok
- Jestem sama, a po tym horrorze nie zasnę. Mogłabym iść do Maćka, ale on sam będzie lał w gacie, więc jesteś moją ostatnią szansą. - wzruszyłam ramionami
- Nie ma problemu, kochanie. - uśmiechnął się - Pójdziemy na chwilę do szkoły, bo muszę zabrać sprawdziany z pokoju nauczycielskiego i pojedziemy do ciebie po rzeczy żebyś nie musiała rano tam jechać.
- Jaki ty jesteś kochany... - powiedziałam rozmarzonym głosem sprawiając tym samym, że mnie sztuchnął - Ja też muszę iść do szkoły, bo dyrektorka chce żebym coś podpisała.
- Co? - spojrzał na mnie zdziwiony
- Nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami
Wysiedliśmy na odpowiednim przystanku szybkim krokiem kierując się w stronę szkoły. Zaraz po wejściu się rozeszliśmy chcąc jak najszybciej załatwić to co mieliśmy do załatwienia. Dobre piętnaście minut czekałam na dyrektorkę, ale ostatecznie się zjawiła i podpisałam jakiś papierek po czym zgodnie z umową udałam się na szkolny parking. Zaraz po mnie zjawił się tam matematyk. Szybko wsiedliśmy do auta nie chcąc, żeby ktoś nas zobaczył, bo jednak był środek dnia, a szkoła była zapełniona uczniami.
- Dlaczego zostałeś nauczycielem? - spytałam nagle - W dodatku matmy? Bardziej pasujesz mi do wfisty.
- Nie mam pojęcia dlaczego zostałem. - zaśmiał się wzruszając ramionami - Jakoś tak wyszło. Nie wiedziałem na jakie iść studia i samo poszło. Z matmy i informatyki zawsze byłem dobry. Z wfu teoretycznie też, ale średnio mi się widziało siedzenie całymi dniami na ławce i patrzenie na wypinające się we wszystkie strony uczennice... - wbiłam w niego swój zszokowany wzrok - A myślisz, że jak to wygląda? Ostatnio miałem sprawę do Tomka, więc poszedłem na salę, bo tam miał lekcję i to jak one zaczęły się wyginać zdecydowanie mnie zniechęciło.
- A dlaczego zwolniłeś się z poprzedniej szkoły? - posłał mi błagalne spojrzenie
- Musimy o tym gadać?
- Za romans z uczennicą? - w sumie nawet nie wiem skąd mi się wzięło to pytanie
- Karolina, proszę... - westchnął skręcając
- To mi powiedz! - tupnęłam nogą niczym mała dziewczynka
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje...
- Ale co nie jest takie proste?! Łukasz, proszę cię!
- Nękanie uczniów. - odpowiedział szybko nawet na mnie nia patrząc
Zmierzyłam go wzrokiem nie do końca wierząc w to co przed chwilą usłyszałam po czym potrząsnęłam głową starając się posklejać fakty.
- W poprzedniej szkole budziłem podobne zainteresowanie jak w tej, ale miałem jedną wyjątkowo nachalną uczennicę. Śledziła mnie, jak dowiedziała się gdzie mieszkam to mnie nachodziła. Któregoś dnia wyznała mi miłość, a ja dałem jej kosza. Chciała się zemścić, więc puściła plotkę, że nękam i wyśmiewam uczniów. Na szczęście wszystko szybko się wyjaśniło, a laska została ukarana. Zwolniłem się, bo nie chciałem pracować dłużej w tej szkole. Zresztą, że połowa nauczycieli patrzyła na mnie jak na jakiegoś kata.
- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś? - poprawiłam się na fotelu, żeby mieć na niego lepszy widok
- A jest o czym mówić? - spojrzał mi w oczy - Skrabie, to jest przeszłość i najchętniej bym to z siebie wymazał. Nie ma sensu tego roztrząsać.
Położył dłoń na mojej nodze, zaś ja wypuściłam powietrze zastanawiając się nad granicami ludzkiej głupoty.
- Pracowałeś w psychiatryku? - spytałam ze śmiechem w głosie
- Często miałem takie wrażenie. - zaśmiał się - Zresztą tutaj też je mam, ale jest zdecydowanie mniejsze, niż tam. Jesteśmy.
Zaraz po nim odpięłam pas i wspólnie wysiedliśmy z samochodu kierując się w stronę drzwi. Szybko je otworzyłam po czym weszliśmy do środka witając się z psem. Szybko spakowałam podstawowe rzeczy oraz potrzebne mi na jutro książki po czym zamknęłam dom na wszystkie spusty wcześniej zostawiając psu wystarczającą ilość jedzenia i wody. Wróciliśmy do samochodu, a kilka minut później weszliśmy już do mieszkania. Jutro teoretycznie był ostatni dzień mojej szkoły, gdyż z racji egzaminów gimnazjalnych będziemy mieli wolne co nawet nie wiecie jak bardzo mnie cieszyło.
- Na jakich przedmiotach pilnujesz? - spytałam siadając przy wyspie po czym oparłam podbródek na ręce
- W środę na Wosie, w czwartek na geografii, bo do matmy mnie nie dopuszczają, w piątek na niemieckim. - westchnął
- Biedaki. - pokręciłam głową
- Za rok to ty będziesz tym biedakiem jak będziesz z głową na stole zdawać maturę. - zaśmiał się opierając się rękami o drugą stronę wyspy
- Gwarantuję ci, że z głową na stole będę zdawać tylko matmę. - powiedziałam pewnie - Bardziej boję się o ósmoklasisty mojej siostry.
- Przyznam ci szczerze, że też się go boję. - oznajmił - Widziałem wstępny arkusz i sam chwilę się głowiłem, żeby to rozwiązać, a co dopiero oni.
- To będzie tragedia. - pokręciłam zrezygnowana głową
- Może i będzie, ale to dopiero za rok. - objął mnie od tyłu całując w szyję
- A jak nie zdam matury? - zaczęłam panikować sprawiając, że wywrócił tylko oczami
- Obiecuję, że tak przygotuję cię do matury, że zdasz nawet rozszerzenie na sto procent. - prychnęłam
- Skąd wiesz, że będę zdawać rozszerzoną matmę? Jak na razie mam w planach rozszerzać angielski no i w dodatkowych pisać hiszpański, bilogię i chemię, ale biorąc pod uwagę, że będzie jeszcze podstawa z matmy i polskiego to chyba troszeczkę tego za dużo.
- Też mi się wydaje, że trochę zaszalałaś, kochanie.
- A to co zdawałeś? - odchyliłam głowę, żeby na niego spojrzeć
- To ciężki temat. - stwierdził
- Dawaj! - odwróciłam się w jego stronę, zaś on westchnął przygotowując się do przemówienia
- Podstawowy polski, angielski i matmę. Pisałem jeszcze rozszerzenie z matmy i jako ddatkowy przedmiot geografię i niemiecki.
- Sporo. - stwierdziłam - Na ile zdałeś?
- Miałem nadzieję, że o to nie spytasz. - zaśmiał się - Nie pamiętam już, ale mam chyba wyniki w telefonie.
Wyjął urządzenie z kieszeni i przez chwilę czegoś w nim szukał, żeby po chwili ponownie zabrać głos.
- Z polskiego miałem 82%, z angielskiego 91%, z geografii 71%, z niemca 64%, a z matmy 100% z podstawy i rozszerzenia.
- Boże... - złapałam się za głowę - 100% z matmy?
- Skarbie, masz jeszcze rok. - ponownie się zaśmiał
- Łatwo ci mówić. - prychnęłam
- Ja na szczęście mam to już dawno za sobą. - wzruszył ramionami - Skończmy ten ciężki temat, co?
- Jestem za! - wstałam, jednak po chwili siedziałam na wyspie posadzona tam przez mężczyznę
- Mam dla ciebie propozycję. - zaczął, a ja przechyliłam lekko głowę zaintrygowana - Zbliża się weekend majowy, więc może pojechałabyś ze mną nad jezioro? Moi rodzice mają tam domek, który teretycznie jest już mój.
- A co ja powiem mamie? - spytałam ze śmiechem w głosie zarzucając mu ręce na szyję
- Jestem pewien, że coś wymyślisz. - ugryzł mnie w nos
- Jak na razie to nie mam żadnego pomysłu, ale się postaram. - powiedziałam całując go namiętnie
Kilka godzin później leżeliśmy już przytuleni do siebie w łóżku, a moje obawy o problemy z poczuciem bezpieczeństwa tego wieczora znikły jakby rozwiał je wiatr...
************************
MOI DRODZY GIMNAZJALIŚCI!!!!
Jeżeli tutaj jesteście, a jestem pewna, że jacyś są napewno z lekkim opóźnieniem chciałabym wam życzyć szczerego powodzenia na tych beznadziejnych egzaminach. Ja dopiero za rok poczuję co to znaczy, gdyż będę zdawać egzamin ósmoklasisty, ale już teraz się tego boję. Jak wam poszły te co były do tej pory? Ze wszystkim sobie poradzicie! Trzymam za was kciucki!
Co do rozdziału moim zdaniem kompletnie słaby... zero rozmantyzmu, ale jakoś nie miałam weny na pisanie miłosnych scen. Mam nadzieję, że mimo to wam się podoba i zostawicie komentarz, a brak romantyzmu wam wynagrodzę.
Buziaczki :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro