16.Nie bądź na mnie zły
Łukasz
Kolejny dzień, kolejna godzina, kolejna minuta siedzenia przy tym cholernym biurku oraz znoszenia widoku tych nic niewiedzących twarzy w ławkach przede mną. Zdecydowanie wolałem uczyć klasy licealne... w sumie nawet nie wiem dlaczego, ale połączenie podstawówki z licuem mi w żadnym stopniu nie odpowiada i chętniej przychodziłbym do pracy bez wizji uczenia tych dzieciaków. Specjalnie, żeby poprawić im oceny ułożyłem śmieszenie banalny sprawdzian z trójkątów, lecz najwyraźniej nawet to było dla nich za trudne, bo patrzyli na mnie jak na kosmitę. Nie mając zamiaru im w niczym pomagać wyjąłem z kieszeni telefon szybko go odblokowując. Moim oczom ukazała się tapeta ze śpiącą Karoliną na pierwszym planie. Uśmiechnąłem się sam do siebie i napisałem do dziewczyny zastanawiając się czy odpisze w trakcie lekcji, którą właśnie ma.
Do: Inka <3
Żyjesz jeszcze?
Nie czekałem nawet minuty na odpiwedź. A jednak! CIekawe czy na moich lekcjach też ma telefon w ręce....
Od: Inka <3
Chyba żyję, a pan nie ma czasem lekcji?
Do: Inka <3
Kochanie, moja wyjątkowo uzdolniona matematycznie klasa piąta pisze sprawdzian, więc mam wolne, lecz ty chyba powinnaś skupić się na biologii, nie sądzisz?
Od: Inka <3
Panie profesorze, temat o budowie kwiatka jakoś średnio mnie interesuje, a że siedzę w ostatniej ławce nie musi się pan martwić o to, że stracę telefon.
Pokręciłem głową i podniosłem głową zdając sobie sprawę, że moi kochani uczniowie wciąż się we mnie wptrują. Położyłem telefon na biurku po czym wstałem wkładając ręce do kieszeni jeansów.
- Może zajmiecie się swoimi kartkami, bo zostało wam... - spojrzałem na zegarek - Dwadzieścia minut, a ja nie mam zamiaru znowu słuchać pretensji waszych rodziców.
Wszyscy momentlanie spuścili głowy łapiąc w dłoń długopisy, zaś ja odniosłem wrażenie, że ich nastraszyłem. W sumie nawet nie wiem czym, ale dobrze. Oby tak dalej... Lubię swoją pracę, ale te młodsze klasy... Ugh.
- Kacper, chcesz skończyć? - ponownie zabrałem głos widząc jak chłopak kieruje swój wzrok na kartkę koleżanki - Dostaniesz zeza.
- Proszę pana, ale ja... - zaczął
- Pisz. - powiedziałem stanowczo sprawiając, że zrezygnował z próby powiedzenia czegoś
Kilkanaście minut później zebrałem w większości puste kartki i schowałem je do swojej torby wzdychając. Dlaczego te dzieciaki mają wszystko w dupie? Najważniejsza dla nich jest zabawa, a to, że z takim podejściem daleko nie zajdą nie ma dla nich nawet najmniejszego znaczenia. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, więc spojrzałem w tamtą stronę . Natalia zamknęła za sobą drzwi i stanęła plącząc nerwowo palce.
- W czym mogę ci pomóc? - spytałem opierając się o biurko
Karolina dużo opowiadała mi o swoim konflikcie z tą dziewczyną i faktem było, że była kujonką i sam dostawałem raka jak widziałem jej oceny. Podobno była też świetoszką co początkowo wyśmiałem, lecz teraz utwierdzałem się w tym przekonaniu. W końcu golf praktycznie do samej brody, zawsze związane włosy i brak makijażu mówią same za siebie. Nie żebym miał coś do tych rzeczy, ale jej zdecydowanie trochę makijażu by się przydało.
- Chciałam pana poprosić o korepetycje. - odezwała się w końcu, zaś ja padłem ze śmiechu w duchu
- Przecież ty masz same piątki. - powiedziałem krzyżując ręce na piersi
- Wiem, ale nie rozumiem tych ostatnich tematów. - spuściła głowę
- Przyjdź po lekcjach na zajęciach dodatkowe.
- A ktoś jeszcze będzie? - spojrzała na mnie, a ja zdałem sobie sprawę o co jej chodzi
- Myślę, że tak. - na szczęście zadzwonił dzwonek sprawiając, że dziewczyna się pożegnała i wyszła z sali, gdyż u niej spóźnienia nie wchodzą w grę
Teraz to dopiero czułem się zażenowany. Mam nadzieję, że ktoś przyjdzie na te zajęcia, bo Bóg wie co ona będzie chciała zrobić. Może się na mnie rzuci, albo rozbierze na środku sali? Prychnąłem na te myśli zauważając, że uczniowie kolejnej klasy wchodzą do pomieszczenia zajmując swoje miejsca...
Karolina
Zamknęłam pudełeczko z pudrem oficjalnie kończąc poprawianie makijażu po czym wrzuciłam je do troby.
- Dziwka... - burknęła kujonka wchodząc do łazienki, zaś ja odwróciłam się do niej przodem
- Słucham? - skrzywiłam brwi opierając się o uwalkę i krzyżując ręce na piersiach
- Już nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Co chwilę masz nowego faceta. Dopiero co bujałaś się z kapitanem drużyny koszykarskiej, a teraz bierzesz się za nauczycieli?
- Po pierwsze nie biorę się za nauczycieli. A po drugie... owszem. Zmieniam co chwilę faceta, ale to tylko ze względu na to, że w przeciwieństwie do ciebie mam branie i nie mogę się zdecydować. Skoro aż tak strasznie zazdrościsz to polecam zacząć od rozpuszczenia włosów i zdjęcia tych okropnych okularów, cnotko. - uśmiechnęłam się sztucznie opuszczając pomieszczenie
Ta laska coraz bardziej mnie irytowała i miałam ochotę coś na nią wylać, żeby oszpecić ją jeszcze bardziej o ile w ogóle się da.
- Karolina! - odwróciłam się słysząc moje imię
Dominik do mnie podbiegł całując mnie w policzek i podał mi swój telefon, który przejęłam patrząc na niego z ciekawością. Na ekranie widniał profil Natalii łącznie z konkursem do jakiego się zgłosiła.
- Chcesz mieć branie u facetów? Zgłoś się do naszego konkursu i zostań prawdziwą łowczynią... - wypowiedziałam te słowa i niemalże wybuchnęłam śmiechem - Co?
- Natalcia zgłosiła się do jakiegoś konkursu i głupia myśli, że zostanie mistrzynią podrywu. - oznajmił chłopak, a po kilku minutach siedzieliśmy już na Wosie zastanawiając się co by tu wykombinować, żeby poruszyć temat pomysłu naszej "koleżanki"
- Natalcia, jak tam idzie droga do zostania królową podrywu? - spytałam sprawiając, że siedząca oczywiście w pierwszej łwce dziewczyna zrobiła się czerwona
Nauczyciel jeszcze nie dotarł, więc wstałam odchrząkując i przygotowując się do przemówienia. Opowiedziałam klasie cały plan działania Natalii przy pomocy Dominika sprawiając, że wszyscy dusili się ze śmiechu. Podziękowałam za słuchanie po czym usiadłam przybijając piątką z chłopakiem.
- Wjechałaś jej na ambicje. - stwierdził Kuba klepiąc mnie po ramieniu
- Wiem. - usatysfakcjonowana skinęłam głową, a do sali wszedł nauczyciel przywołując nas do porządku
Zaraz po lekcji usiadłam z Dominikiem na schodach przeglądając w jego telefonie zgłoszenia do tego świetnego konkursu.
- Ty może ja się zgłoszę i to wygram? - spojrzałam na kolegę
- Potrzebne to raczej tobie nie jest. - stwierdził
Obok nas przeszedł nauczyciel matemtyki mordując mojego towarzysza wzrokiem, zaś ja byłam pewna, że znowu czeka nas trudna rozmowa.
- O co mu chodzi? - Domin na mnie spojrzał, a ja potrząsnęłam głową
- Nie wiem. - szybko wróciłam do telefonu, który trzymałam
Wyjątkowo do pracowni informatycznej zdecydowałam się zajrzeć dopiero po zakończeniu moich lekcji. Weszłam do sali zwracając uwagę siedzącego przy biurku nauczyciela.
- Nie bądź na mnie zły... - szepnęłam stając za nim i oplatając jego szyję ramionami po czym pocałowałam go w skroń
- Nie jestem zły na ciebie tylko na tego typa. - oznajmił łapiąc mnie za rękę
- Gwarantuję ci, że nie masz być o co zazdrosny. - usiadłam mu na kolanach
- Odnoszę przeciwne wrażenie. - powiedział kładąc dłoń na moim udzie - On leci na ciebie na całej lini...
- Jak pół tej szkoły. - przerwałam mu - Łukasz, może sobie na mnie lecieć, ale ja mam to gdzieś. Mam to w dupie tak jak ty wszystkie śliniące się na twój widok uczennice.
- Kocham cię, wiesz? - przleustrował moją twarz wzrokiem
- Wiem. - przytaknęłam pewnie uśmiechając się
Pocałował mnie błądząc dłonią po moich plecach. Ujęłam jego twarz w dłoniach pogłębiając pocałunek, który szybko stał się namiętny.
- Karolina... - przerwał w pewnym momencie
Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Chodź ze mną teraz na zajęcia dodatkowe. - powiedział
- Co? - zaśmiałam się
- Natalia mnie dzisiaj pytała o korepetycję, więc wysłałem ją na zajęcia i boję się, że będzie tylko ona i mnie zgwałci... - spojrzałam na niego ze śmiechem wymalowanym na twarzy
- Dobrze. - uśmiechnęłam się ponownie go całując, a odkleiliśmy się od siebie dopiero po dzwonku
Największą satysfakcją dla mnie była mina Natalii kiedy weszłam do sali matemtycznej wraz z nauczycielem. Prawie zasnęłam na tych zajęciach, jednak najważniejsze było to, że udało mi się wkurzyć moją ukochaną koleżankę. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że po czterdziestu pięciu minutach wylądowaliśmy w samochodzie. Przeznaczony dla nauczycieli parking był już zupełnie pusty, a za oknem było ciemno, gdyż jakby nie patrzeć te zajęcia odbywały się dość późno. Nie mogąc wytrzymać pocałowałam mężczyznę sprawiając, że zrezygnował z odpalenia samochodu i pomógł mi usiąść na nim okrakiem. Ogarnął moje włosy całując mnie w szyję, zaś ja odchyliłam głowę czując wbijającą mi się w plecy kierownicę. Warunki stulecia. Sięgnęłam do jego koszuli sprawnie ją rozpinając. Mężczyzna zdjął moją koszulkę rzucając ją na fotel pasażera, zaś ja przeszłam na tylne siedzenia gdzie było zdecydowanie więcej miejsca. Po chwili Łukasz znalazł się nade mną rozpinając pasek w spodniach...
Obudziłam się zdecydowanie za wcześnie. Oczywiście nie byłam w swoim pokoju co o dziwo nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. Szybko zdałam sobie sprawę z bólu każdej części ciała i dzień zapowiadał się jako dość ciężki. Spojrzałam na śpiącego obok mężczyznę. Tradycyjnie leżał na brzuchu dzięki czemu mogłam uśmiechnąć się na widok jego podrapanych pleców. Nie tylko ja będę cierpieć... Nawet sobie nie wyobrażacie jaką miał wczoraj minę jak zaczęłam płakać, a dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to pozytywny znak.
- O cholera... - ciche syknięcie mężczyzny dobiegło do moich uszu, a jego dłoń powędrowała do podrapanych pleców
Zaśmiałam się sprawiając, że na mnie spojrzał uśmiechając się.
- Jak ja mam dzisiaj cokolwiek założyć? - spytał krzywiąc się
- A jak ja mam się ruszyć? - odgarnął mi włosy z twarzy po czym mnie pocałował
Po chwili opadł na swoją poduszkę ponownie się krzywiąc.
- Jesteś śliczna. - znowu się do mnie uśmiechnął
- Przestań, bo się zarumienię! - uderzyłam go poduszką rozpoczynając wojnę
Ogarnęliśmy się dopiero po jakimś kwadransie biorąc się za robienie śniadania. Było bardzo wcześnie, więc nie musieliśmy martwić się o spóźnienie za co dziękowałam z całego serca. Miałam na sobie tylko jakąś niebieską koszulę i majtki oczywiście. Pisnęłam zaskoczona kiedy niespodziewanie mężczyzna posadził mnie na blacie obdarzając mnie namiętnym pocałunkiem. Wplątałam dłoń w jego włosy lekko je pociągając i owinęłam nogi wokół jego bioder. On zaś asekurował mnie przed upadkiem przyciągając mnie mocniej do siebie. Po mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek do drzwi przez co spojrzeliśmy na siebie zdziwieni. Była szósta rano, więc kto mógł o tej porze zechcieć odwiedzić Łukasza?
- Pójdę otworzyć. - oznajmił mężczyzna i cmoknął mnie w nos kierując się w stronę drzwi
Oparłam się o blat z zaciekawieniem patrząc w tamtą stronę, a po chwili usłyszałam głos, którego najmniej się spodziewałam.
- Natalia, co ty tutaj robisz? - matematyk udawał zaspanego, zaś ja miałam ochotę tam teraz pójść i wyszarpać ją za włosy, a raczej te potargane kudły
Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo absurdalną romozwę prowadziła dziewczyna przez następny kwadrans. Łukasz był tak zażenowany, że kilka razy powstrzymywał się przed wybuchnięciem śmiechem, a ona udwała w pełni zaangażowaną w tą wymianę zdań. Zaraz po tym jak kujonka zniknęła mężczyzna zamknął drzwi wypuszczając głośno powietrze. Zaśmiałam się kręcać z niedowierzeniem głową, zaś on złapał mnie za uda ponownie sadzając na blacie.
- Czy Natalia nie jest ode mnie bardziej interesująca? Jakby nie patrzeć waży kilka kilogramów mniej... - zacząłam, zaś on spojrzał na mnie błagalnie
- Sugerujesz, że ważysz za dużo? - uniósł brew
- Sześćdziesiąt pięć kilo to wcale nie jest tak mało, panie profesorze. - stwierdziłam
- Ja ważę osiemdziesiąt pięć i nie jeczę. - pocałował mnie z uśmiechem na twarzy - Gwarantuję ci, że nie jesteś za ciężka.
I tym właśnie sposobem znalazłam się w powietrzu...
***************************
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Znowu muszę wam dziękować za taką motywację! Ten rozdział dzięki wam w większości napisałam wczoraj, a dzisiaj zostawiło mi go tylko poprawić, więc dziękuję za wszystkie wasze komentarze <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro