11.Będziesz mi teraz rozkazywać?
Zebranie. Z pewnością każdy uczeń zna to wspaniałe uczucie kiedy jego rodzice wpadają do domu z chęcią mordu wymalowaną na twarzy i wyrywają wam z rąk telefon lub w moim przypadku laptopa po czym mówią, że macie szlaban do końca życia, a sprzęt i tak oddają po zaledwie tygodniu. Nie obejdzie się oczywiście bez kazania jak to opryskliwie zachowujesz się w stosunku do nauczycieli i innych uczniów oraz o tym, że twoje oceny nie są takie jakich by chcieli chociaż moim zdaniem na moje nie mają co narzekać. Ich świadectwa były o kosmos gorsze od moich i tego byłam pewno, gdyż nawet porównywałam. To nie ja miałam zagrożenie z geografii, mamo. Najgorsze w tym wszystkim i tak jest młodsze rodzeństwo, które czerpie satysfakcję z tego, że rodzice wydzierają się na was, a sami siedzą obok czekając na pochwałę dotyczącą swojego wzorowego zachowania. Co z tego, że nawet nie wiedzą, że macie kompletnie wywalone na ich opierdziel i doskonale wiecie, że ich słowa i tak nic w waszym zachowaniu nie zmienią, a wręcz przeciwnie? Wzbudzą w was chęć walki i pokazania im co to jest opryskliwe zachowanie. Po telefonie od Łukasza wiedziałam przynajmniej, że moja wspaniała rodzicielka poszła do niego porozmawiać o nas obu przez co trochę mi ulżyło, jednak ciekawiło mnie co jej takiego nagadał.
- Twój nauczyciel od matematyki powiedział, że poza lekką nadaktywnością nie ma zastrzeżeń do twojego zachowania, zaś pani do fizyki mówiła coś zupełnie innego. - kobieta wskazała na mnie palcem
- Bo nauczyciel od matematyki jest normalny w porównaniu do pani od fizyki? - odzwierciedliłam rzeczywistość skazując się tym samym na kolejne godzinne kazanie o tym, że jakaby nie była i tak jest nauczycielem i należy jej się szacunek
Bla, bla, bla...
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam na kanapie podczas nastepnego monologu mojej matki.
Atmosfera w szkole była zdecydowanie bardziej napięta, niż zwykle. Podobno wszyscy nauczyciele nie pozostawili na nas suchej nitki, a nasze oceny są po prostu tragiczne. No noramalnie tragiczne. Mówię wam, koniec świata. Tak jak sądziłam wzbudziła się w nas chęć mordu na pedagogach, jednak wiedząc, że to nie skończy się dla nas dobrze odpuściliśmy sobie ten pomysł postanawiając podczas historii wymyślić jakiś nowy plan działania.
- Jak po zebraniu? - nauczyciel matematyki okazał się być pierwszym, który odważył się poruszyć ciężki temat
- Świetnie. - prychnął Mati
- Moja stara z takim impetem wyrwała mi telefon, że jakimś cudem rozwalił się o ścianę. - powiedział Dominik opierając głowę na ręce
- Ja zasnęłam podczas kazania o szacunku do Fiony. - oznajmiłam wspominając panią od fizyki
- Fiona i szacunek? - prychnęła Wika - Dwie zupełnie sprzeczne rzeczy.
- Mnie ojciec zjechał za helgę od Niemca. - odezwał się Dawid
- A mnie za świstaka. - tym razem Kacper poruszył temat nauczyczycielki chemii - Pieprzona suka.
- Eeee... - przeciągnął Łukasz - Kacper, uważaj na słowa.
- Oczywiście, przepraszam, panie profesorze. - chłopak uniósł ręce w geście obrony - Nie wsypie mnie pan do dyrektora jak ksiądz?
- Zwariowałeś? - zaśmiał się mężczyzna - Nigdzie was nie wsypię, ale dla swojego dobra nie używajcie w szkole takich słów, okej?
Wszyscy równo przytaknęliśmy, a kilka minut później rozpoczęliśmy lekcję, która z pewnością pozostanie w mojej głowie jako jedna, wielka, czarna dziura. Nie rozumiałam kompletnie nic z nowego tematu i miałam ochotę uderzyć głową w ławkę, żeby tylko załapać skąd tutaj biorą się te liczby. Jak to w ogóle możliwe? Nie, to chyba za dużo na moją głowę.
- Jak tam nasz profesorek? - Maciek lekko mnie szturchnął sprawiając, że spojrzałam na niego zrezygnowanym wzrokiem
- Normalnie. - wzruszyłam ramionami
- Spałaś u niego dzisiaj?
- Zwariowałeś? Matka by mnie z domu nie wypuściła, a teraz to dopiero jestem uziemiona do końca życia. - jęknęłam kładąc głowę na ławce
- Dostaniesz piątkę z fizyki to zapomni.
Aż podskoczyłam na jego stwierdzenie posyłając mu błagalne spojrzenie.
- Z fizyki? - prychnęłam - Z tego wspaniałego przedmiotu dwója powinna ją cieszyć.
Wróciliśmy do rozwiązywania zadań, jednak długo nie wytrzymałam widząc kątem oka jak mój przyjaciel obserwuje nauczyciela.
- Co ty się tak na niego patrzysz? - szturchnęłam chłopaka sprawiając, że się wzdrygnął
- Podziwiam BOGA SEKSU... - rozmarzył się podpierając głowę na łokciu
- Skąd wiesz? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem
- Ja się domyślam za to ty to doskonale wiesz. - powiedział przenosząc swój wzrok na mnie
- No to akurat jest fakt. - stwierdziłam przytakując - Ale na Boga seksu jeszcze nie wpadłam.
- Karolina, może ty rozwiążesz następny przykład? - spojrzałam błagalnie na stojącego przy tablicy matematyka
- Panie profesorze, ja naprawdę nie potrzebuję tego do szczęścia. Idealnie mi się wiedzie i jakieś pierwiastki nie podniosą mi sensu życia. - wzruszyłam ramionami, a cała klasa wybuchnęła śmiechem widząc minę nauczyciela
- No chodź. - zawołał mnie wzrokiem
- Niech będzie. - westchnęłam po czym wstałam pochodząc do tablicy i biorąc od mężczyzny kredę
Sama byłam w szoku z jaką łatwością rozwiązałam przykład, jednak jak zakładam było on zdecydowanie łatwiejszy od tych rozwiązywanych wcześniej. Odłożyłam kredę kierując się na swoje miejsce.
- Jestem pod wrażeniem. - stwierdził nauczyciel
- Widzi pan? - usiadłam kontynuując przepisywanie
- Jezu, patrz jaki on ma seksowny tyłek. - westchnął z pożądaniem Maciek, a ja kolejny raz podczas tej lekcji spojrzałam na niego błagalnie czując lekki dyskomfort
- Pamiętaj, że siedzisz z osobą, która miała z nim intymne doczynienia i czuję się dość niekomfortowo. - prychnął na moje słowa
- No, ale spójrz na niego. Przecież nawet po jego pięknej twarzy widać, że to dominator.
- Racja. - przytaknęłam - Ale z tego co wiem nie specjalizuje się w seksie z mężczyznami.
- To zmieni orientację. - prychnęłam, zaś on wzruszył ramionami - Jak zobaczy mnie nago to gwarantuję ci, że oszaleje i stanie mu wszystko co ma w tych ciasnych majteczkach.
Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem omal nie spadając z krzesła przez co nauczyciel na mnie spojrzał marsząc brwi.
- Karolinka, mogę wiedzieć co cię tak śmieszy? - spytał
- Macio. - wskazałam na towarzysza i skapnęłam się, że idelanie za mną siedzi nasza klasowa kujonka i tym samym największy na tej planecie kabel
- Oni gadając o pana orientacji, panie profesorze. No i o pana tyłku i o tym, że jest pan Bogiem seksu i dominatorem. - powiedziała, a cała klasa dusiła się ze śmiechu
Niektórzy nawet pospadali z krzeseł nie wytrzymując presji.
- Nie wiem za bardzo jak skomentować tą sytuację. - powiedział, a ja zakryłam twarz dłonią nie wierząc w to co się dzieje - Może to przemilczę, ale żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, które swoją drogą nie sądziłem, że się pojawiły jestem orientacji heteroseksualnej i póki co gustuję w kobietach, więc spokojnie... Reszty nie będę komentować.
- Mówiłam! - szturchnęłam przyjaciela, który lekko się zasmucił
- Przecież ci mówiłem, że jak coś to zmieni orientację. - teraz to on mnie szturchnął, a nauczyciel chyba usłyszał jego słowa, gdyż odwrócił się patrząc na nas co spowodowało śmiech całej klasy
- Maciek, proszę cię nie zmuszaj mnie do tego. Nie chcę znowu stać przez godzinę u dyrektora. - westchnął mężczyzna wypuszczając powietrze oraz starając się wrócić do normalnego prowadzenia lekcji
Wszyscy sprawnie opuścili salę zamykając za sobą drzwi, lecz wszyscy spieszyli się na obiad, więc nikt nie zauważył, że jak zawsze zostałam w pomieszczeniu. Usiadłam na biurku wpatrując się w mężczyznę, który również zmierzył mnie wzrokiem uśmiechając się.
- Dlaczego rozmawiasz z kimś o moim tyłku? - spytał
- To nie ja zaczęłam. Maciek zaczął cię podziwiać i nadał ci tytuł Boga seksu. Wiedziałeś, że podobno z twojej twarzy da się wyczytać, że jesteś dominatorem?
- Akurat ty doskonale o tym wiesz.
- No to jest fakt. - przytaknęłam, zaś on podjął próbę pocałowania mnie - O nie. Idę na obiad.
Mruknął niezadowlony, zaś ja wydostałam się z jego objęć machając mu na pożegnanie i opuszczając salę. Sprawnie zjadłam obiad po czym udałam się na religię. W szkole siedziałam jeszcze dobre kilka godzin, a kiedy wyszłam ucieszyło mnie to co zobaczyłam Nareszcie stopniał śnieg i wszystko wskazywało na to, że wiosna zbliża się wielkimi krokami. Skierowałam się w odpowiednią stronę zastanawiając się co ja będę robić wieczorem skoro matka zabrała mi laptopa. Po powrocie do domu zostałam zmuszona do wyjścia na spacer z psem, więc wzdychając zamknęłam za sobą drzwi opuszczając posesję moich rodziców. Jack był najukochańszym psem jakiego znałam, ale też miał całkiem spore rozmiary jak przypadło na owczarka. Kochałam go bardzo mocno mimo, iż musiałam chodzić z nim na spacery podczas gdy mogłabym uciąć sobie drzemkę. Jako, że był piątek wieczorem postanowiłam udać się z przyjaciółmi na imprezę, bo jakżeby inaczej? Oficjalnie nie byłam z Łukaszem, więc raczej nie mógł mi niczego zabronić tym bardziej, że sam miał wieczorem kolację z jakąś wfistką, więc jesteśmy kwita.
- Gdzie idziesz? - Maciek odchylił głowę, żeby na mnie spojrzeć kiedy wstałam od stolika
- Siku. - oznajmiłam kierując się w stronę toalet, a chwilę później stałam już w olbrzymiej kolejce
Wyjęłam z kieszeni telefon klikając pierwszy lepszy numer, lecz opamiętałam się dopiero przy drugim sygnale.
- Halo? - usłyszałam zapsany głos mężczyzny i skarciłam się w duchu
- Skończyłeś już kolację z seksowną wfistką? - spytałam z uśmiechem na twarzy
- Karolina, czy ty piłaś? - założę się, że podniósł się z łóżka
- Nawet jeśli to co?
- Natychmiast wracaj do domu! - rozkazał stanowczym tonem
- Będziesz mi teraz rozkazywać? Tak ma wyglądać ten związek? - prychnęłam lekko się bujając
- Gdzie jesteś? - zignorował moje słowa
- W kolejce, bo chce mi się siku.
- Gdzie jesteś?!
- Nie wiem, a nawet gdybym wiedziała ta informacja nie byłaby ci do niczego potrzebna.
- Co to za bar?! - inaczej sformułował pytanie dochodząc do wniosku, ze poprzedniego mogłam nie zrozumieć
- Tajemnica... - mruknęłam
- Nie ruszaj się stamtąd. Zaraz po ciebie będę.
Rozłączył się, a ja spojrzałam zdziwiona na telefon marsząc brwi. Wyszłam przed bar, żeby trochę otrzeźwieć, a moją twarz zalała fala zimnego powietrza odrobinę przywracając mnie do rzeczywistości.
- Karolina! - obok mnie pojawił się mój nauczyciel kręcąc z niedowierzeniem głową
- Co ty tu robisz? - powiedziałam z trudem sklejając sensowne zdania
- Lepiej mi powiedz co ty tu robisz? Przecież nie jesteś nawet pełnoletnia.
- Ma się swoje sposoby. - machnęłam ręką stając przed nim - Wirujesz.
- Co? - spojrzał na mnie zdziwiony
- Chyba zemdleję...
- Ale teraz?
A potem była już tylko ciemność...
*********************************
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podoba, bo mi jak zawsze średnio.
Ostatni wątek może wam się skojarzyć z filmem "50 twarzy Greya" i przyznaję się, że troszeczkę się tym inspirowałam zresztą, że nie wiedziałam jak zakończyć tą część. Jeżeli tylko chcecie zostawcie komentarz. ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro