10.Musisz kochać to co niewłaściwe?
Po dwóch godzinach wciskania sobie do głowy materiału z geografii mój mózg domagał się czegoś do picia i to właśnie dlatego skierowałam się w stronę kuchni. Zgarnęłam butelkę Pepsi po czym wróciłam do pokoju zdając sobie sprawę, że zostawiłam telefon na łóżku zaraz obok mojej przyjaciółki.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć?! - pisnęła pokazując mi palcem na ekranie smsy od Łukasza
Rzuciłam butelkę na łóżko i sama na nie opadłam lądując obok podekscytowanej dziewczyny.
- Byłaś u niego? Spałaś z nim? Jaki on jest poza szkołą? - zaczęła zadawać masę pytań, w których sama się już zgubiłam
- Tak, spałam z nim. - oznajmiłam wywracając oczami, zaś ona wpadła w totalną panikę zaczynając skakać po pokoju
- Wiedziałam! Wiedziałam! Wiedziałam! - krzyczała wciąż trzymając mój telefon - Stówka jest moja.
- Słucham?! - spojrzałam na nią podejrzliwym wzrokiem
Uderzyła się w czoło jak zakładam zdając sobie sprawę, że powiedziała coś czego nie powinna.
- No dobra. Sama się wsypałam. - westchnęła siadając - Ostatnio założyłam się z Maćkiem o to kiedy wreszcie zmiękniesz i on dał wam jeszcze tydzień, ale ja wiedziałam, że już z nim spałaś. Po prostu widziałam to w twoich oczach! W dodatku on na ciebie patrzy jakby widział anioła...
- A nie widzi? - w geście skromności przyłożyłam dłoń do piersi
Kobieta prychnęła wciąż nie kryjąc swojego podekscytowania po czym wepchnęła sobie do ust garść chipsów zapychając całą swoją jamę ustną.
- Pamiętaj tylko, że tej informacji musisz strzec bardziej niż czekolady pod poduszką. - powiedziałam podkładając sobie poduszkę pod głowę
- Oczywiście. - położyła rękę na sercu - Nikomu ani słówka.
- Oglądamy coś? - odpaliłam laptopa sprawnie przekręcając się na brzuch
- Ty chcesz teraz coś oglądać?! Musisz mi wszystko opowiedzieć! - rzuciła się na mnie domagając się opowieści
- Pizza przyjechała! - krzyknęłam zeskakując z łóżka oraz szybko wybiegając z pokoju
Zapłaciłam kurierowi odbierając nasz posiłek i zawołałam moją siostrę do mojego pokoju głównie nie dlatego, żeby się z nią podzielić tylko dlatego, że w jej obecności Wika musi siedzieć cicho. Przez następne dwie godziny jadłyśmy i gadałyśmy o nowych rozterkach miłosnych mojej siostry. Nawet Wiktoria wspomniała o jakimś tam chłopaku, jednak moja głowa pękała od nadmiaru zawirowań Kaśki przez co nie byłam już w stanie skupić się na przyjaciółce. Chwilę przed północą pobiegłam się wykąpać nie chcąc zostać z Wiką sam na sam, a kiedy wróciłam dziewczyna leżała już pod moją kołdrą, w moim łóżku trzeba dodać. Poklepała miejsce obok siebie, a ja wywróciłam oczami zdając sobie sprawę jak będzie wyglądała dziesiejsza noc. Zgasiłam światło i wskoczyłam na połowę łóżka obok niej odwracając się do niej plecami. Zamknęłam oczy chcąc zasnąć, jednak przez całą noc słyszałam jedno pytanie.
- Jak było?
Rano oczywiście zaspałyśmy przez co pędziłyśmy do szkoły jak jakieś ostatnie idiotki. Przynajmniej nie musiałam słuchać zdecydowanie zbyt dużej ilości pytań przyjaciółki. Byłam niewyspana przez jej ciekawość i zaczęłam się zastanawiać jak ja mam dzisiaj fukcjonować. Kilka minut po dzwonku dotarłyśmy na odpowiednie piętro sapiąc przy tym niemiłosiernie.
- Karolina! - odwróciłam się, żeby ujrzeć stojącego w drzwiach sali informatycznej mężczyznę - Chodź na chwilę.
- Powiem babce, że cię wołał. - Wika puściła do mnie oczko - Tylko tam grzecznie. Pamiętaj, że jesteście w szkole.
- O czym ty myślisz?! - zaśmiałam się kręcąc głową
Dziewczyna zniknęła za drzwiami sali polonistycznej, zaś ja weszłam do informatycznej, w której nie było obcenie nikogo.
- Dzień dobry. - złapał mnie za podbródek szybko całując
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się tradycyjnie siadając na pierwszej ławce
- O co chodziło Wiktorii? - spytał dopijając energetyka po czym wrzucił puszkę do śmietnika
- Powiedziałam jej. - oznajmiłam spotykając się z jego średnio zadowlonym spojrzeniem
- To miało zostać między nami. - westchnęłam
- Wiem, ale jej można zaufać. Gwarantuję ci, że nikomu nie powie. To moja przyjaciółka. Musi wiedzieć co się u mnie dzieje.
- Okej, rozumiem, ale musimy uważać. Dobrze wiesz, że jeżeli ktoś się o nas dowie nie będzie kolorowo.
- Przecież nie jestem głupia. Wiem komu można zaufać. Nikt poza Wiką i Maćkiem się nie dowie. Naprawdę. - podszedł do mnie
- Dobrze, ale uważaj. - przytaknęłam pewnie przygryzając dolną wargę
- Nie przygryzaj wargi. - odezwał się po chwili
- Dlaczego? - spytałam sprawiając, że pokręcił ze śmiechem głową - Rzucisz się na mnie w szkole?
- Wolałbym, żeby się tak nie stało dlatego nie rób tego. - tym razem to ja się zaśmiałam analizując go wzrokiem
- Muszę już iść, bo i tak się spóźniłam. - zeskoczyłam z ławki
- Jasne. Pamiętaj co ci powiedziałem. - pocałował mnie nim zdążyłam opuścić salę
Wyszłam na korytarz wypuszczając powietrze po czym szybkim krokiem skierowałam się w stronę odpowiedniej klasy. Weszłam do środka przepraszając za spóźnienie i zajęłam swoje miejsce spotykając się z zaciekawionym spojrzeniem Wiki.
- Podrapał cię. - szepnęła, zaś ja spojrzałam na nią zdziwiona
- Co? - zaśmiałam się cicho
- Gość ma brodę i podrapał się. - wskazała na fragment mojego policzka zaraz obok ust
Przyłożyłam dłoń do wskazanego miejsca przez co poczułam lekki pieczenie. Przeklnęłam pod nosem pragnąc coś z tym zrobić.
- Lepiej każ mu się ogolić chociaż bez brody będzie wyglądał mniej seksownie. Ale patrząc na niego i tak będzie nieziemsko pociągający.
- Przestań. - prychnęłam patrząc na nią błagalnie
Dziewczyna się zaśmiała wracając do tematu lekcji kątem oka i tak zacięcie mi się przyglądając. Następną lekcją do przetrwania była religia, a później czekała nas chemia. Wyszłam z pracowni z uśmiechem na twarzy doganiając idącego korytarzem Maćka.
- Musimy pogadać. - oznajmiłam
- Po szkole? - przytaknęłam pewnie całując go w policzek
Stanęłam jak wryta widząc idącą korytarzem blondynkę i miałam ochotę schować się za przyjacielem, jednak było już zdecydowanie za późno na taki krok.
- Karolina? Przyszłaś do Łukasza? - podeszła do mnie uśmiechając się szeroko
- Cześć. - powiedziałam lekko zdezorientowana modląc się, żeby nauczyciel wyszedł z sali - Co ty tutaj robisz?
- Przyjechałam przywieźć Łukaszowi książki, ale widzę, że dowiedziałam się czegoś bardzo ciekawego. - przelustrowała mnie wzrokiem
W tym właśnie momencie z klasy obok wyszedł brunet zatrzymując się i patrząc na nas ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy.
- Cholera... - powiedział pod nosem podchodząc do nas i łapiąc swoją siostrę za nadgarstek - Chodź.
Zniknęli za drzwiami pracowni informatycznej, zaś ja odetchnęłam głośno spotykając się z zaciekawionym spojrzeniem Maćka.
- To siostra Łukasza. Potem ci wszystko wyjaśnię. - oznajmiłam po czym skierowałam się w stronę toalety...
Łukasz
- Cholera, ty masz romans z uczennicą? - Baśka krążyła po pomieszczeniu umożliwiając mi logiczne myślenie - Zwariowałeś, bracie?
- Wiem, to głupota, ale kocham ją i nic na to nie poradzę. - westchnąłem opierając się o biurko
- Nie, ty zupełnie straciłeś głowę. - powiedziała kręcąc głową - Naprawdę kręcą cię dziesięć lat młodsze laski? Narobisz sobie kłopotów.
- Myślisz, że ja tego nie wiem? Doskonale zdaję sobie sprawę z tego czym ryzykuję, ale szczerze mam to w dupie. Jeżeli mnie zwolnią to okej. Jestem informatykiem i nie będę mieć problemu ze znalezieniem pracy.
- Odbiło ci. - stwierdziła - Owszem, dziewczyna jest fajna, ale do cholery jasnej, Łukasz! Ona jest twoją uczennicą! Musisz kochać to co niewłaściwe?
- Najwyraźniej muszę. - wzruszyłem ramionami - Jeżeli masz zamiar prawić mi morały jak wiele ryzykuję możesz do razu stąd wyjść.
- Jak chcesz, ale potem nie biegnij do mnie z płaczem, że twoja kariera legła w gruzach. - wzięła torebkę po czym opuściła pomieszczenie zamykając za sobą drzwi
Uderzyłem pięścią w biurko sprawiając, że lekko się zatrzęsło po czym oparłem się rękami o parapet przyglądając się widokowi szkolnego boiska. Czy musiała dać mi te książki akurat w szkole? Czy musiała spotkać akurat Karolinę? Nie mogła pójść drugimi schodami?
Karolina
Moje dzisiejsze lekcje zakończyły się szybciej niż się tego spodziewałam, gdyż zostaliśmy poinformowani, że nasza ukochana nauczycielka od fizyki jest chora i nie zjawiła się w szkole. Oczywiście jak się domyślacie byliśmy bardzo zrozpaczeni i płakaliśmy w toaletach. Bardziej uradowani odwołaną fizyką niż wcześniej zakończonymi lekcjami wyszliśmy ze szkoły rozchodząc się każdy w swoją stronę. W towarzystwie Maćka weszłam do kawiarni zajmując jeden ze stolików oraz składając zamówienie. Chłopak położył ręce na stole przyglądając mi się z zaciekawieniem i czekając, aż coś powiem.
- Wisisz Wice stówę. - oznajmiłam upijając łyk przyniesionego przez kelnerkę napoju
- Za c... - zaczął, lecz nie skończył - Spałaś z Karaszewskim?!
- Ciszej! - skarciłam go
- Dobra, sorry. - uniósł ręce - Serio z nim spałaś?
- Serio. - westchnęłam - I sama nie wiem czy mam się z tego śmiać czy płakać.
- Jak to nie wiesz?! Przecież on jest taki seksowny, że tu nie ma się nad czym zastanawiać! Dlaczego tu ze mną siedzisz skoro mogłabyś teraz robić z nim różne ciekawe rzeczy?
Poruszył brwiami po czym syknął, gdyż kopnęłam go pod stołem. Zachowywał się jak napalona nastolatka czego nawet nie chciało mi się już komentować.
- Okej, spójrzmy na to racjonalnie. - zaczął
Dla odmiany teraz pewnie czeka mnie lekcja antykoncepcji z profesorem Maciejem, który jest prawdziwym ekspertem w tych sprawach.
- Podpytałaś go o jego orientację? - spytał po zakończeniu swojego wykładu przy którym niemal zasnęłam
- Skoro ze mną spał to raczej jego orientacja jest jasna. - wzruszyłam ramionami
- Może był pijany?
- Nie był pijany. - zgasiłam jego ostatnią nadzieję
Chłopak się skrzywił, lecz zanim zdążył coś powiedzieć wyprzedził go mój telefon.
- Dzwoni? - wyprostował się
- Kaśka. - wywróciłam oczami odbierając połączenie od siostry
Schowałam telefon do kieszeni nie chcąc, żeby Maciek jakimś cudem dojrzał smsa od Łukasza, którego w między czasie dostałam po czym wróciłam do rozmowy z przyjacielem starając się opuścić temat mojego kochanka. Po dwóch godzinach siedzenia wreszcie opuściłam kawiarnię trzymając w dłoni plastikowy kubek z kawą i skierowałam się w odpowiednia stronę przeklinając fakt, że wybrałam dzisiaj spodnie z dziurami na kolanach. Wciąż nie byłam pewna relacji jaka łączyła mnie z Łukaszem i momentami wciąż chciałam to zakończyć, jednak coś mnie blokowało nie pozwalając go zostawić. Cholernie mnie pociągał, ale mimo to coś w środk podpowiadało mi, że za dużo ryzykuję. Nim zdążyłam rozmnożyć swoje myśli dotarłam pod odpowiedni blok i szybko wpisałam kod, który cudem zapamiętałam. Weszłam do klatki kierując się pod odpowiednie drzwi, które po chwili się otworzyły wpuszczając mnie do środka.
- Mam dużo roboty. - westchnął mężczyzna, zaś ja schowałam płaszcz do szafy kierując się w jego stronę
- Kolejnym dzieciakom zrobiłeś kartkówkę? - prychnęłam
- Rok starszym od ciebie dzieciakom. - wywróciłam oczami
- Kto robi kartkówki na zastępstwie?
- Twój ulubiony nauczyciel. - oznajmił
- Da się robić kartkówki z wfu? - przybrałam zainteresowany wyraz twarzy
- Kocham cię, dziewczyno. - pokręcił ze śmiechem głową przyciągając mnie do siebie
- Podobno masz dużo roboty. - przypomniałam unosząc głowę, by na niego spojrzeć
- Owszem, ale dzisiaj jest zebranie, więc powiem, że nie zdążyłem tego ogarnąć. - uśmiechnął się - Twoja matka chciała ze mną porozmawiać.
- Co? - spytałam lekko przerażona
- Nie wiem o co chodzi, ale jest prawdopodobieństwo, że o twoją siostrę. - wzruszył ramionami - Ostatnio jak oddała mi zeszyt do sprawdzenia w środku był do mnie list, w którym napisała, że mnie kocha. Chyba macie ten sam gust.
- O fuck. - syknęłam pod nosem
- Spokojnie, to nie pierwsza taka sytuacja. - ponownie się uśmiechnął
- Masz branie. - stwierdziłam patrząc na niego
- Wiem. - przytaknął - Ale ty też nie możesz narzekać.
- Doprawdy?
- Yhym. - mruknął po czym spojrzał na zegarek - Cholera muszę już iść. Są dwie opcje. Albo zostajesz tutaj i na mnie czekasz, albo odwiozę cię do domu.
- Odwieź mnie. - powiedziałam kierując się w stronę szafy
- Miałem nadzieję, że wybierzesz pierwszą opcję. - jęknął
- Wiem, dlatego wybrałam drugą. - oznajmiłam otwierając drzwi
Zeszliśmy na parking podziemny i wsiedliśmy do odpowiedniego samochodu, który po chwili opuścił osiedle.
- A jak moja matka chce z tobą gadać o mnie? - spojrzałam na nauczyciela
- Przecież ty jesteś wzorową uczennicą. - zaśmiał się - Nie martw się. Trochę zabarwię twoje zachowanie domyślając się tego co powiedzą na zebraniu.
- Sugerujesz, że jestem niegrzeczna?! - oburzyłam się
- Zależy kiedy. - puścił do mnie oczko, zaś ja wywróciłam oczami - Jakby co będę wiedział co jej powiedzieć, bo przez całe zebranie twojej klasy będę w sali. W końcu będę waszym wychowawcą.
- Oczekuję tego z niecierpliwością. - uśmiechnęłam się obdarowując jego usta pocałunkiem
- Ja również. - oznajmił - Zadzwonię do ciebie jak wyjdę ze szkoły.
- I poinformujesz czy mam pochować wszystkie noże, bo matka chce mnie zabić? - zaśmiał się
- Możliwe. Do jutra.
- Do jutra. - wysiadłam z auta i przeszłam dwie ulice po czym otworzyłam drzwi do domu witając się ze skaczącym na mój widok psem...
*******************************
Kochani!
Chciałabym wam badzo podziękować za te przemiłe komentarze, które zostawiliście mi pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie wiecie ile one dla mnie znaczą i jak mnie motywują. W prawdzie ten rozdział pisał mi się ciężko i moim zdaniem nie dzieje się w nim nic ciekawego, jednak mam nadzieję, że wam jako tako się podoba i zostawicie po sobie ślad.
Uwielbiam was!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro