Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.Nawet nie próbuj się za niego brać.

Jak zawsze spóźniona... Dlaczego ja zawsze muszę się spóźniać? Dlaczego mój organizm zaprogramował się tak, że po wyłączeniu budzika i nastawieniu pięciominutowej drzemki budzi się przynajmniej półgodziny za późno? Czy ja nie mogę raz w życiu na spokojnie wyjść z domu bez żadnego pośpiechu i dotrzeć do szkoły kilkanaście minut przed dzwonkiem, żeby spokojnie wejść na górę i porozmawiać z przyjaciółmi? Na dodatek miałam wilgotne włosy co tylko pogarszało moją stuację. Poprawiłam torbę na ramieniu i sprawnie wbiegłam po schodach na trzecie piętro dużej szkoły. Ja nie wiem kto normalny łączy podstawówkę z liceum, ale najwyraźniej reforma edukacji wyprała dyrektorowi mózg, że podjął się takiego korku. Nie dało się jednak ukryć, że ten pomysł od samego początku był absurdalny, a nawet śmieszny. Pospiesznie weszłam do sali matematycznej i trochę się zaskoczyłam widząc siedzącego za biurkiem mężczyznę zamiast naszej starej matematyczki.

- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie. - powiedział z lekką zadyszką, a on przeniósł wzrok z ekranu laptopa na moją twarz

- Dzień dobry. Nic się nie stało, siadaj. - uśmiechnął się i wstał podchodząc do tablicy. Szybkim krokiem zajęłam swoje miejsce. Wyjęłam książki i posiepsznie zapisałam temat próbując chociaż minimalnie ogarnąć o czym mówi... nauczyciel? W sumie nawet nie wiedziałam kim jest ten facet, ale biorąc pod uwagę, że tłumaczył to całkiem nieźle to raczej był nauczycielem, niezłym nauczycielem.

- Ale ciacho co? - usłyszałam głos siedzącego obok Maćka i spojrzałam na niego

- Kto to właściwie jest? - zaśmiał się pod nosem jakby to było oczywiste

- Cieślakowa poszła na emeryturę, więc musieli zatrudnić nowego nauczyciela. Gość będzie miał z nami matmę i informatykę, ale tylko z nasza grupą. 

- A Grabińska? - dopytałam się o nauczycielkę informatyki, której tak strasznie nienawidziłam

- Jest w ciąży. - wzruszył ramionami

- Kto był do tego zdolny? - spojrzałam przed siebie i pokręciłam głową

- To była moja pierwsza myśl jak się o tym dowiedziałem. - powiedział ze śmiechem w głosie - Powiedzieliśmy już gościowi, że ty zawsze się spóźniasz, ale odpowiedział, że to zna, więc raczej nie musisz się tym martwić.

- Dzięki. - potrząsnęłam głową chcąc wrócić do równań

- Ale robi wrażenie, co? - całe moje starania poszły na marne. Posłałamu mu błagalne spojrzenie, a on uniósł ręce w geście obrony.

- Próbuję się skupić. - oznajmiłam

- Matematyczka się znalazła. - trzepnęłam go w ramię, ale po chwili wróciłam do pisania starając się skoncentorować swoją uwagę na tablicy, a nie na atrakcyjnym nauczycielu.

- Nazywa się Łukasz Karaszewski i ma dwadzieścia sześć lat. - szepnął mi na ucho przyjaciel, a ja wywróciłam oczami wciąż próbując go delikatnie zamknąć. Rozległ się dźwięk dzwonka, a wszyscy wstali pospiesznie pakując swoje rzeczy. Zarzuciłam torbę na ramię i skrzyżowałam ręce na piersi czekając na mojego towarzysza, który ruszał się co najmniej jak żółw.

- Cześć, laska. - Wika pocałował mnie w policzek i oparła się o ławkę naprzeciwko

- Cześć. - westchnęłam

- Czy ty go widziałaś? - zachwyt w jej głosie był niemalże dobijający - Myślałam, że to jakiś model, a tu się okazuje, że to nasz nauczyciel!

- Lepszy niż Cieślakowa i Grabińska. - stwierdziłam, a on wywróciła oczami

- O niebo,  a nawet dwa lepszy. - poprawiła mnie 

- Macio, ruszaj się. - pogoniłam chłopaka, który niczym kilkanaście minut wcześniej uniósł ręce w geście obrony i zapiął plecak.

- Do widzenia. - powiedziałam wychodząc z sali

- Do widzenia. - odpowiedział z uśmiechm wysoki mężczyzna, a ja w głębi duszy nie mogłam doczekać się jutrzejszej informatyki, bo na matmie będzie cała klasa, a na komputerach tylko jej połowa. Pierwszy raz dziękowałam Bogu, że byłam w tej lepszej grupie na angielskim, gdyż dzięki temu to właśnie ja będę mieć lekcje z panem Łukaszem.

- Nawet nie próbuj się za niego brać. - odezwała się Wiktoria

- Mam się brać za nauczyciela? - prychnęłam

- Nie wiem co tam siedzi w  twojej pięknej główce. - stwierdziła, a ja wywróciłam oczami. Jak zawsze idąc korytarzem przywitałam się z conajmniej połową szkoły. O uszy często obiło mi się imię nowego pedgagoga i wcale się nie dziwiłam, ze młodsze dziewczyny się nim jarały skoro na mnie zrobił takie wrażenie. Zdeydowanie przedmiotem, którego najbardziej nienawidziałam była fizyka. Boże, jak ja nie nawidziałam tego przedmiotu! Głównym powodem mojej niechęci było to, że kompletnie nic nie rozumiałam, a cała moja wiedza opierała się na wzorze na obliczenie drogi. Mimo to co semestr nie wiem jakim cudem udawało mi się mieć trójkę. Metoda strzelania na sprawdzianach w tym przypadku się sprawdzała i sama byłam zszokowana wiedząc, że raz dostałam nawet czwórkę! Mimo tego nie rozumiałam ani słowa z tego co mówiła nauczycielka zupełnie jakby gadał po herbajsku. Tuż po dzownku na lekcje weszliśmy do sali zajmując swoje miejsce, a ja od razu zajęłam się tym samym co Wiktoria czyli tworzeniem z pewnością przepięknych rysunków, żeby tylko nie słuchać o niutonach. O dziwo czterdzieści pięć minut zleciało mi bardzo szybko i nim się objerzałam mogłam opuścić pomieszczenie. Zbiegłyśmy po schodach wchodząc na łącznik łączący szkołę z salą gimnastyczną. Położyłam torbę na ławce i wyjęłam z tylnej kieszeni jeansów telefon odblokowując go i sprawdzając media społecznościowe.

- Karolina! - odwróciłam się na dźwięk swojego imienia wychodzącego z ust wfisty

- Tak? - podszedł do mnie i wręczył mi kartkę

- W środę jedziemy na zawody. - oznajmił - Zbiórka o 8:00 i błagam cię... - złożył ręce jak do modlitwy - Nie zawiedź mnie tym razem i się nie spóźnij.

- Postaram się. - uśmiechnęłam się, a on po chwili zniknął. Nigdy nie narzekałam na jeżdżenie na zawody zresztą, że dzięki temu nie byłam w szkole, ale pierwszy raz smuciło mnie, że przegapię matemtykę. Weszłyśm do szatni gdzie sprawnie się przebrałyśmy. Zawiązałam buty i związałam włosy w wysoki kucyk po czym wyszłam z szatni ciągnąc za sobą Wikę. Weszłyśmy na salę i zrobiłyśmy rozgrzewkę, a zaraz po tym rozpoczęłyśmy grę w ręczną. Moja przyjaciółka jak zawsze po lekcji wychowania fizycznego wyglądała jak czerwony ziemniak. Z całego serca jej tego współczułam i robiłam wszytko, żeby pomóc jej pozbyć się czerwonej twarzy, ale miała tak skonstruowane naczynia krwionośne, że nie dało się nic z tym zrobić. Przebrałam się po czym wyszłam ze śmierdzącego pomieszczenia. Było mi gorąco, więc długi sweter trzymałam w ręce, a moje włosy wciąż były związane. Kiedy dziewczyna do mnie dołączyła weszłyśmy na górę szykując się na historię. Nasz wspaniały wychowawca nienawidził mieć z nami lekcji podczas gdy byliśmy po wfie, gdyż po pierwsze nasze mózgi były kompletnie wyłączone, a po drugie śmierdzieliśmy jak po przebiegnięciu maratonu. Ale co możemy poradzić na to, że jakiś bardzo mądry człowiek ustawił nam wf w środku dnia? Jak zawsze irytowały mnie biegające po korytarzu dzieci i kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że podstawówka i liceum to najgorszy pomysł jaki mógł powstać. Dyrekcja nie była zdziwiona kiedy wprowadzone przez nią zasady mające dbać o nasz komfort były przez nas łamane. Jedna z nich miała wyglądać tak, że podstawówka spożywała obiad o 12:00, a liceum godzinę później, ale na nic to się nie zdało, bo co mogliśmy poradzić na to, że byliśmy głodni o 12:00? Na szczęście dzwonek zadzwonił szybko i mogliśmy wejść do sali zostawiając piszczące dzieciaki na korytarzu. Trzydziesto cztero letni historyk otworzył okna podczas gdy chłopcy wchodzili do klasy.  Poczekał, aż wszyscy usiedli po czym sam usiadł na biurku.

- Jak już pewnie zauważyliście macie nowego nauczyciela. Pani Cieślak poszła na emaryturę, a pani Grabińska z powodów rodzinnych przeszła na urlop macierzyński. Z tego też powodu matematyki będzie was uczył pan Łukasz. Będzie też miał informatykę z pierwszą grupą. Myślę, że dziewczynom ta zmiana nauczycieli nie przeszkadza, prawda? - przytaknęłyśmy równo, a płeć męska w całej sali głośno prychnęła czując jak ich duma została zraniona - A poza tym, że wygląda to dobrze tłumaczy?

- Wyśmienicie, panie profesorze. - odezwała się Jagoda

- Tak myślałem. - zaśmiał się po czym rozpoczął lekcję o pierwszej wojnie światowej. Po historii nastąpiła dosłownie pięciominutowa przerwa przed hiszpańskim. Potem został nam tylko polski i mogliśmy spokojnie wyjść z budynku oraz wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem. Pożegnałam się z przyjaciółmi i skierowałam się w swoją stronę. Wyjątkowo szybko udało mi się dotrzeć do domu gdzie przy samym wejściu zaatakowała mnie moja siostra.

- Widziałaś tego nowego nauczyciela od matmy? - pisnęła podskakując z eksytacją. Kasia była w siódmej klasie podstawówki i miała mnóstwo nauki, ale już teraz wiedziałam, że matematyki będzie uczyć się zdecydowanie najpilniej.

- Widziałam. - przytaknęłam wchodząc do kuchni gdzie siedziała mama

- Będzie cię uczyć, bo mnie będzie? - obkręciła się wokół własnej osi

- Matmy i informatyki. - wzruszyłam ramionami

- Informatyki też? - zatrzymała się, a ja ponownie przytaknęłam odstawiając szklankę z wodą na blat

- Ja będę mieć z nim matmę i muszę pojechać na zakupy. 

- Po co? - odezwała się mama, a ona wywróciła oczami

- Jak to po co? Muszę jutro zrobić wrażenie na panu Łukaszu. - powiedziała i wyszła, a ja my się zaśmiałyśmy

- Naprawdę ten nauczyciel taki przytsojny? Odkąd przyszła nie mówi o niczym innym. - spojrzałam na moją rodzicielkę

- Tak, mamo. Jest cholernie przystojny. - oznajmiłam - Pójdziesz na zebranie to zobaczysz. W życiu bym nie powiedziała, że jest nauczycielem.

- To może wybiorę się na konsultacje? - wytrzeszczyłam wzrok i z przerażeniem pokręciłam głową

- Nie, mamusiu. Naprawdę nie trzeba. - zaśmiała się na moje słowa

- Przecież żartuję, córeczko. - pocałowała mnie w czoło - Ale zebrania nie przegapię, muszę zobaczyć tego całego nauczyciela.

- Oczywiście. - uśmiechnęłam się po czym wyszłam z kuchni i poszłam na górę. Usiadłam przy biurku i otworzyłam laptopa wchodząc na portale społecznościowe. Pierwsze co zrobiłam to oczywiście wpisałam w przeglądarkę tożsamość nowego pedagoga...

*****************************************

Witam was w pierwszym rozdziale. 

Mam nadzieję, że on się wam podoba i zostawicie po sobie komentarz, bo to pomaga mi przy pisaniu. Życzę wam miłego wieczoru i wysyłam buziaki :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro