Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Długo czekać nie musiałem i goblin wrócił po około 5 minutach z całą masą papierów. Położył papiery na biurku i biorąc plik kartek z góry podszedł do mnie z piórem.

-Proszę podpisać tu i tu- zaczął pokazując mi różne kartki. Sięgnąłem po pióro i szybko zacząłem wypełniać luki. -Te papiery muszę wysłać do ministerstwa i powiadomić o przejęciu przez ciebie tytułu. - powiedział i wyjął z kieszeni nieduży klucz. -To do pana skrytki. -dodał podając mi go. -Chce pan od razu się do niej udać? -zapytał.

-Myślę że wpadnę jak będę miał więcej czasu , a na razie poproszę o dwie sakiewki żebym mógł kupić parę rzeczy-powiedziałem po chwili namysłu.

-Dobrze proszę więc za mną.-powiedział i szybko opuściliśmy pomieszczenie. Zaprowadził mnie do sali wejściowej banku gdzie stały kasy. - Proszę tu na mnie poczekać . -rzekł i odszedł na bok. Po chwili wrócił z dwiema sakiewkami które sobie życzyłem. - Znajduje się tu około 20000 galeonów. Żegnam pana lordzie Serpent -rzekł i odszedł szybkim krokiem. Cała ta sytuacja z tym rodem jest bardzo dziwna pomyślałem wychodząc z banku.

-To czas na zakupy-westchnąłem i ruszyłem dumnym krokiem przed siebie. Co jakiś czas wchodziłem do różnych sklepów kupując czarodziejskie szaty i inne potrzebne mi rzeczy. W końcu zauważyłem dość nie dużą aptekę czyli miejsce gdzie muszę zakupić wszystkie potrzebne mi do pracy rzeczy. Zamówienie wszystkiego zajęło mi pewne 2 godziny, ale nie żałowałem ponieważ znalazłem wiele składników niedostępnych już w moich czasach. To czas do wracać pomyślałem i teleportowałem się poza pole antyteleportacyjne i wolnym krokiem obserwując błonia udałem się do Hogwartu. Zamek nie zmienił się bardzo aż do moich czasów. Chociaż oczywiście nie ma jeszcze bijącej wierzby ,która z tego co pamiętam została zasadzona niedługo przed przybyciem Remusa do szkoły. W końcu lekko zmęczony znalazłem się przed drzwiami do wielkiej sali. Spojrzałem za kupiony przeze mnie zegarek i zdałem sobie sprawę że jest już pora obiadowa . Otworzyłem więc wielkie drzwi i tak jak się spodziewałem przy stole nauczycielskim prawie wszystkie miejsca były zajęte.

-Witaj Regulusie - przywitał mnie z uśmiechem dyrektor Dippet.-Dlaczegoż to nie było cię mój drogi na śniadaniu ?- zapytał kiedy usiadłem po jego prawej stronie.

-Witaj dyrektorze. Musiałem załatwić parę spraw na pokątnej.-odpowiedziałem.

-Chłopcze przecież mówiłem ci że możesz mi mówić po imieniu-powiedział staruszek z uśmiechem .

-Oczywiście Armando-rzekłem grzecznie .

-A właśnie przecież ty jeszcze nikogo nie znacz. Po mojej prawej siedzi mój dobry przyjaciel nauczyciel transmutacji Albus Dumbledore-przedstawił mnie mojemu zmarłemu już dyrektorowi.

-Miło mi Regulus Serpent-przedstawiłem się nowym nazwiskiem i uścisnąłem dłoń Albusa.

-Serpent?-zapytał się zdziwiony dyrektor.

-To właśnie jedna z spraw, które musiałem załatwić-rzekłem

-To może wyjaśnisz mi to przy popołudniowej herbatce, co ty na to?-zapytał.

-Oczywiście-odpowiedziałem. Po chwili poznałem prawie całe grono pedagogiczne. Silwanusa Kettleburna nauczyciela opieki nad magicznymi stworzeniami, Galatea Marrythought nauczycielkę obrony i Herberta Beery'ego nauczyciela zielarstwa. Sam obiad spędziliśmy w miłej atmosferze.

<W gabinecie dyrektora>

-To bardzo ciekawa historia Regulusie-rzekł z dużym uśmiechem dr. Dipped.

-Sam byłem zdziwiony drogi Armando- powiedziałem odwzajemniając uśmiech i popijając ognistą whisky.

-Domyślam się drogi chłopcze.- dodał i zachichotał .

-Musze już niestety iść drogi Armando ponieważ nie mam jeszcze nic przygotowane, a dziś wieczorem w zamku pojawią się uczniowie-rzekłem i wstałem z miejsca.

-Oczywiście. Do zobaczenie więc na uczcie powitalnej-powiedział z uśmiechem dyrektor.

Skinąłem mu głową na pożegnanie i wyszedłem z jego gabinetu. Nie zostało mi dużo czasu pomyślałem widząc że na dworze robi się coraz ciemniej. Szybko znalazłem się w swoim pokoju i zacząłem notować wszystko co będzie mi potrzebne na lekcje na każdy rocznik, by potem się w tym wszystkim nie pogubić. Po przygotowaniu materiału udałem się z wcześniej zakupionymi składnikami do sali mi przydzielonej. Po otworzeniu drzwi doszedł do mnie nie przyjemny zapach jakby czegoś zepsutego. Skrzywiłem się lekko i rozejrzałem po sali. Ciemna i niezbyt czysta czyli taka jak ją zapamiętałem z czasów szkolnych.Długie czarno brązowe ławy i blaty po obu stronach sali i kociołki stojące przy każdym stanowisku. Trzeba tu dużo zmienić pomyślałem. Pomieszczenie jest też słabo oświetlone co raczej nie będzie wpływało dobrze na naukę. Prężnym krokiem doszedłem do mojego biurka i odłożyłem na nim wszystkie rzeczy. Z kieszeni wyciągnąłem różdżkę i zacząłem wprowadzać zmiany. Ściany przybrały jaśniejszy niebieski kolor, oświetliłem też bardziej sale by światło dochodziło wszędzie. Ławki i krzesła usunąłem, przesuwają kociołki i stawiając je na nie dużych drewnianych ławkach , by starczyło miejsca na pisanie czy krojenie składników. Wyczarowałem jeszcze parę półek i schowałem z powrotem różdżkę do kieszeni. Odwróciłem się by przejrzeć stare szafki znajdujące się za biurkiem. Okazało się że to stamtąd dochodzi ten nieprzyjemny zapach . Poprzedni nauczyciel musiał bardzo pośpiesznie się pakować ponieważ zostawił prawie wszystkie swoje mikstury i niektóre składniki. Dziwne pomyślałem i zabrałem się do roboty. Zacząłem przeglądać fiolki, by sprawdzić co się może jeszcze przydać i poszukać od razu tego co jest zepsute. Po wyjęciu i uprzątnięciu wszystkiego sprzątnąłem ją . Ułożyłem moje jak i zostawione składniki w odpowiednie miejsca. Potem sprawdziłem składzik i za nim zdałem sobie sprawę została godzina do kolacji. Szybki krokiem udałem się więc do siebie by przygotować się na ucztę. Czysty, ubrałem czarną szatę i udałem się do wielkiej sali. Słyszałem głośne głosy przy głównym wejściu więc przyśpieszyłem. Sala na szczęście była jeszcze prawie pusta więc mogłem spokojnie zając swoje miejsce.

-Jesteś idealnie na czas Regulusie.-powiedział patrząc na mnie za swoich okularów dyrektor Dipped, kiedy siadałem na miejscu obok niego . Już miałem odpowiedzieć, kiedy do sali weszli pierwsi uczniowie. Po nie całych 15 minutach sala była pełna i gotowa na przydział. Tiara leżała nie ruchoma na stołku tak samo brzydka jak,kiedy ja ją zakładałem na głowę. Niedługo potem do sali wszedł Albus razem z pierwszoklasistami. Czas zacząć moją nową historie w hogwarcie pomyślałem wyłapując przy stole Slytherinu spojrzenie młodego Toma. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro