Choć nie masz oczu...
*październik 2017*
"Choć nie masz oczu Bardziej błękitnych Niż tamten miał."
-Skad go znasz?- spojrzałam na moją przyjaciółkę wyciągając książki z torebki..
-Kiedys z nim pisałam.- wzruszyłam ramionami i usiadłam w ławce..
-Jest przystojny.- spojrzałam w jej oczy a w nich zaświeciły się ogniki. Czyżby wpadł jej w oko? Tak zdecydowanie się jej spodobał.
-Napisze do niego jak chcesz i na kieruje go na Ciebie.- odparłam wyciągając telefon.
-Mogłabyś?- powiedziała szczęśliwa a ja jedynie otworzyłam stare wiadomości z nim. Cholera pisaliśmy jakieś pół roku temu, jeden dzień. Cóż miałam wtedy faceta, wciąż mam więc nie wspominając dłużej tamtych miesięcy napisałam. - I jak?? - zapytała z nadzieją w głosie.
-No napisałam, ale na razie nie odpisał i wątpię czy odpisze.. - odłożyłam telefon do torebki i skupiłam się na lekcji Biologii.
*wspomnienie*
-Cześć, jestem Kuba. - przede mną stanął uśmiechnięty chłopak, wyższy ode mnie o ponad głowę. Ciemne włosy i te oczy. Jakbym gdzieś je już widziała. Wtedy przede mną ukazały się oczy Kamila. Cholera miał podobne..
-Karolina miło mi.-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Koszulka Wolontariatu, czyli również oprowadzasz młodych po szkole? -spojrzałam w dół na moje ubranie, czarne leginsy, trampki oraz czerwona koszulka z logiem wolontariatu którą wyróżniała się najbardziej.
-Reprezentuje wolontariat, więc muszę czymś kusić.-wyciągnęłam za siebie kule z cytatami.- A oto moja moc pokusy.-poruszyłam kulą tak, że papierki zaszeleściły. -Oraz propozycja, każdy kto chce może odwiedzić klasę w której mamy prezentacje i ciasta.. - zaśmiał się a ja mimowolnie również to zrobiłam.
W tamtym momencie przypomnialam sobie również inna sytuację. Powinnam zapomnieć o niej dawno ale nie potrafiłam. Wspomnienie w ktorym poznałam Kamila.
*Retrospekcja*
-I znów trzeba czekać na naczynia z 20.. - jękneła poirytowana Lila.
- Ehhh.- westchnelam. - A wybrałam Technikum Gastronomiczne bo mówili że będzie fajnie..
-Cześć dziewczyny. - do pomieszczenia weszło trzech facetów. Kelnerzy jak co tydzień towarzyszący nam w pracy. Tylko parodia była taka, że Oni byli na kuchni a my na sali. Ta szkoła już od pierwszej klasy rozwala mnie swoim tokiem myślenia. Do okienka przyszły naczynia z sali, oczywiście z resztkami. Kosz z odpadami był na koncu pomieszczenia, a ja jak na dzisiejszy dzień miałam dość chodzenia tam i z powrotem.
-Ej, weź ten talerz proszę Cię.- powiedziałam i podałam talerz z resztkami jednemu z kelnerów. On poirytowany poszedł i wyrzucił przynosząc mi już pusty talerz..
-Sama nie mogłaś tego zrobić?-odparł, a jego oraz pozostałych spojrzenie utknęło we mnie.
-Po co jak Ty mogles to zrobić za mnie- wzruszyłam ramionami i wrzuciłam talerz do zlewu. A on wkurzony usiadł obok kumpla na blacie stołu.
-Dobra jest..- odparł ten drugi z uśmiechem patrząc na przyjaciela. A ja wtedy spojrzałam na tego drugiego, niebieskie tęczówki spotkały moje. Przez chwilę nie mogłam odwrócić wzroku, ale wszystko kiedys musi się skończyć..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro