"Coś poszło nie tak" Rozdział X
Szeroko się uśmiechając otworzyłam zaspane oczy. Nie pamiętałam co takiego mi się śniło przez te kilka godzin snu, ale pamietam, że było bajecznie!
Przeciągnęłam się cicho stękając i przeciągle ziewając. Mruknęłam z niezadowolenia, gdy poczułam, że ktoś mnie pociąga za ramiona, zmuszając tym samym, abym przeszła do pozycji siedzącej. Wytrzeszczając wzrok zauważyłam, że w moim pokoju są zasłoniete zasłony, a światło Słońca nie dociera do większej części pokoju. Po kilku sekundach mój wzrok przyzwyczaił się do panującej tam ciemności, czego chwilę później żałowałam.
Przed moim łóżkiem stała wściekła do granic możliwości moja współlokatorka. Zielonooka miała zaciśnięte dłonie w pieści, zmarszczone brwi, a jej przerażający wzrok przewiercał mi dziurę w głowie.
-Ym... dzień dobr...?- zaczęłam, ale przerwała mi brązowowłosa krzycząc:
-GDZIE TY SIĘ SZLAJASZ W ŚRODKU NOCY?!- nerwy jej kompletnie puściły. Siłą woli próbowała stać spokojnie, ale wiedziałam, że każdy gwałtowny ruch może sprawić, że zaufa instynktowi i żuci się na mnie.
- Spokojnie Yumi. Co się tak wściekasz? Okres masz?- chwilę po wypowiedzeniu tych słów spojrzałam w rażące piorunami oczy brunetki. Szybko ich pożałowałam i dopowiedziałam niepewnym głosem- A gdzie ty byłaś?- powoli się prostowałam. Starałam się, aby mój ton nie zdradzał Yumi jak bardzo jestem spięta.
-Szukałam cię...- większość złości uszła z mojej współlokatorki.
-Ale wcześniej.- uśmiechnęłam się chytrze.- Widziałam, że wychodziłaś jeszcze zanim opuściłam pokój. Też jestem ciekawa gdzie byłaś czy co robiłaś.-splotłam palce dłoni i podpadłam o nie podarunek udając, że wsłuchuję się w słowa, które miały paść z ust dziewczyny stojącej przede mną.
-Spacer.- odpowiedziała krótko.
-Spacerek w środku nocy? No kto to widział!- próbowałam naśladować jej ton głosu.
-Nie jestem tu po to, aby się przed tobą tłumaczyć.- odpowiedziała masując z nerwów skronie.- Dzisiaj rozpocznie się pierwsza część egzaminu na chunnina i Orochimaru kazał mi mieć cię na oku.
-Olać węża!- krzyknęłam nagle śmiejąc się głośno. Też chciałam wziąć udział w egzaminie, ale (jak mogłam się spodziewać) nie dostałam pozwolenia.
-Ciekawe czy powiesz mu to jak cię dzisiaj wieczorem odwiedzi, żeby zobaczyć czy wszystko ze mną w porządku... i czy niczego podejrzanego nie planuje.- zielonooka odwróciła się do mnie tyłem.
-Przyjdzie tu?!- gwałtownie poderwałam się z łóżka zrzucając kołdrę na podłogę.
-Tak.- brązowowłosa ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.- Musisz sobie znaleźć bezpieczne zajęcie kiedy będę przystępować do pierwszego testu. Masz jakieś sugestie?
-Nie...- przez chwilę w głowie pojawił mi się obraz uśmiechniętego Kakashiego, ale szybko się otrząsnęłam i siłą wyprosiłam tę myśl.- Komu chcesz mnie wcisnąć?
-Myślałam nad tym shinobi z wczoraj.- zatrzymała się przed otwartymi drzwiami.- Nie wiem czy to nie będzie zbyt podejrzane. Praktycznie nic o nim nie wiemy.
-Prawda.- uśmiechnęłam się szeroko na obraz mojej wczorajszej rozmowy z Hatake.
-Ukrywasz coś przede mną?- spytała podejrzliwie przechodząc z mojego pokoju.- Tak czy siak się dowiem. Mam swoje sposoby.- to były ostatnie słowa jakie usłyszałam. Potem nastała ciążąca nade mną, przerażająca cisza.
Zrezygnowana ruszyłam żeby przygotować się na następny dzień.
Yumi
Arisu nie domyśliła się, że odczytałam jej wspomnienia. Wtedy kiedy chwyciłam ją za ramiona odczytałam jej wspomnienia z wczorajszej nocy. Tak szczerze domyślałam się, że jej przeszłość ma jakieś powiązanie z Kakashim, ale nie, że byli ze sobą tak blisko. Co prawda mógł ją okłamać, więc, dla pewności, postanowiłam odczytać i jego pamięć.
Pewnym krokiem przemierzałam Konohagakure razem z dwoma członkami mojej tymczasowej drużyny. Nie obeszło się bez wrednych komentarzy Dosu, które umiejętnie wymijałam chcąc skupić się na powierzonej nam misji.
W końcu udało nam się dotrzeć do sali, mimo małego problemy, którym byli dwaj chunninowie podający się za zdających. Uniemożliwiali nam wejście do jednej z sal, na którą nałożyli genjutstu. Taka prosta sztuczka. Od razu to rozgryzłam i patrząc rozbawionym wzrokiem na zdziwione twarze pozostałych geninów poczułam, że nie będzie to dla nich udany egzamin.
Pierwszy egzamin polegał na udzieleniu odpowiedzi na kilka pytań zawartych na kartce papieru. Prowadzącym test był Ibiki Morino, który według moich danych jest członkiem ANBU, który odpowiada za wyciąganie informacji od wrogich shinobi oraz specjalista od tortur.
Test obejmował dziewięć pytań na poziomie chunnina, na które potrafiłam odpowiedzieć z łatwością po przestudiowaniu większości książek z biblioteki Orochimaru. Nie musiałam ściągać, przed czym ostrzegł nas wcześniej Ibiki. Ten, który złamałby tą zasadę zostałby natychmiastowo usunięty z klasy razem z pozostałymi członkami jego drużyny. Cała trójka obleje.
Byłam pewna, że mojej tymczasowej drużynie uda się odpowiedzieć na wszystkie pytania. Osobiście tego dopilnowałam chwilę przed rozpoczęciem pierwszego egzaminu.
Uśmiechnęłam się delikatnie kiedy dowiedziałam się jakie będzie nasze dziesiąte zadanie, o którym wspomniał na początku testu Morino. Ostatnie pytanie to blef, który sprawdzi nasze reakcje i szybkie podejmowanie decyzji w trudnych sytuacjach. Skupiając czakrę w oczach odtworzyłam obraz przyszłości. Widząc jak przez jakiegoś nadpobudliwego blondyna pozostali uczestnicy egzaminu zyskali oszałamiającą pewność siebie, zakryłam sobie usta próbując nie zaśmiać się na głos.
Przez cały egzamin ukradkiem spoglądałam na pewnego czerwonowłosego chłopaka, który siedział zaledwie dwie ławki przede mną. O dziwo nasze spojrzenia spotkały się na dosłownie sekundę, ale zachowywał się jakby mnie nie znał.
Jego miętowe tęczówki pozostały puste, bez wyrazu. Dokładnie tak jak przez kilka sekund podczas naszego pierwszego od lat spotkania, kiedy ja i moja drużyna meldowaliśmy się u Hokage. Jego spojrzenie nie wyrażało absolutnie nic. W tamtej pory naprawdę zastanawiałam się co moja moc mu zrobiła podczas naszego ostatniego spotkania... i jakie będą konsekwencje nie kontrolowania jej.
Kompletnie nie zwracając uwagi na dąsających się Zaku i Dosu, którzy wypominali mi to, że nie podałam im gotowych odpowiedzi na egzaminie. Chciałam tylko, żeby się sami wykazali swoją wiedzą, a oni mają o to pretensje. Kompletnie ich nie rozumiem. Skoro zostali wybrani przez samego Orochimaru to powinni pokazać większą błyskotliwość.
Postanowiłam, że (z czystej ciekawości) pójdę zobaczyć co moja technika mogła zrobić z Gaarą. Zaintrygowało mnie jego oschłe spojrzenie i za wszelką cenę chciałam się dowiedzieć co się stało po moim odejściu w najdrobniejszych szczegółach.
Nie wiele myśląc postanowiłam "spotkać" się z nim w najbliższym czasie. Przybrałam postać młodszej wersji mojej opiekunki z dzieciństwa, za którą szczerze tęskniłam. Moje brązowe włosy nieco się rozjaśniły, oczy zmieniły kolor na śnieżno-biały, a na twarzy pojawiło się mnóstwo zmarszczek i lekki uśmiech. Pojawiła się na mnie ciemno- brązowa sukienka, pod którą widniał kredowy, wełniany sweterek. Na nogach miałam czarne, niewygodne sandały.
Technikę przemiany wykonałam w jednej z ciemniejszych uliczek, więc miałam pewność, że nikt mnie nie zobaczy.
Chwilę mi zajęło przyzwyczajenie się do przewiewu pomiędzy nogami i do upierdliwych butów. Nigdy wcześniej nie miałam czegoś takiego na sobie. Zawsze chodziłam w dresach lub innych, podobnych ubraniach. W końcu udało mi się w miarę naturalnie poruszać, wiec wyszłam na ruchliwą ulicę.
-Szczęście mi sprzyja.- pomyślałam widząc trójkę rodzeństwa piasku idącego tą samą ulicą co ja. Uśmiechając się przyjaźnie do przechodniów (nie chciałam wzbudzać podejrzeń) powoli zbliżałam się do czerwonowłosego chłopaka idącego metr za pozostałymi członkami drużyny.
Znajdowałam się tuż za miętowookim. Wyciągnęłam rękę w stronę jego ramienia i już miałam je chwycić, gdy coś złapało mnie za dłoń. W szeroko wytrzeszczonymi oczami wpatrywałam się w zakrwawiony piasek kurczowo trzymający moją kończynę.
-Cholera.- wyszeptałam próbując wyrwać swoją kończynę z uścisku złotej materii. Niestety nadaremnie.
-Nigdy więcej tego nie rób.- Uniosłam wzrok, aby spotkać się z mrożącym krew w żyłach spojrzeniu No Sabaku.
-Co się dzieje, Gaara?- usłyszałam kobiecy głos najprawdopodobniej należący do blondynki idącej wcześniej obok niego.
Nie miałam czasu do stracenia. Nie zwracając na potworny ból w okolicach nadgarstka siłą wyrwałam rękę z uścisku piasku. Sycząc cicho, gdy pojedyncze ziarenka wdzierały się pod moją skórę i mieszały się z krwią, zaczęłam uciekać. Biegałam co chwila skręcając w inną uliczkę, aby zgubić goniących mnie shinobi piasku. Po drodze oderwałam kawałek sukienki i owinęłam materiał wokół stale, obficie krwawiącej rany.
Po kilkudziesięciu minutach ciągłego sprintu nie miałam już siły. Schowałam się za jednym z domów schylając się tuż za ogrodzeniem. Ciężko dysząc marszczyłam brwi od niemiłosiernego pieczenia nadgarstka. Im mocniej zaciskałam prowizoryczny opatrunek, tym bardziej bolało, ale musiałam wytrzymać, aby nie stracić więcej krwi.
Gdy uznałam, że teren wokół mnie jest bezpieczny delikatnie wychyliłam się zza ogrodzenia, żeby się upewnić, czy na pewno jestem tam sama. Na moje szczęście (które ostatnio coraz rzadziej mi dopisuje) byłam bezpieczna... przynajmniej na ten moment.
Przeskoczyłam przez płot i, jak najprędzej potrafiłam, zaczęłam biec w kierunku mojego mieszkania, w którym zapewne czekała moja współlokatorka... No właśnie "zapewne". Nie zdziwiłabym się, gdyby poszła spotkać się z Kakashim lub zwiedziła Konohę. Jednakże jeśli jednak postanowiła zostać będzie czekać nas nieciekawa rozmowa o moim przeżyciu sprzed chwili.
-Już nie mogę się doczekać.- szepnęłam ironicznie uśmiechając się przez zaciśnięte z bólu zęby. Coraz więcej piasku mieszało się z moją krwią, a przed oczami pojawiły się mroczki. W końcu będąc w powietrzu nie udało mi się tego dłużej powstrzymać.
Straciłam przytomność nadal będąc w locie. Nawet nie poczułam uderzenia o ziemię. Po prostu zemdlałam.
I tym jakże pozytywnym aspektem pragnę zakończyć ten rozdział. 😄 opublikowałbym go już wczoraj, ale miałem mały problemik, który nadal mam, ale jest w trakcie rozwiązania, więc postanowiłem zasiąść do pisania.
I pozdrawiam serdecznie VivienneAvery, która chciała ten rozdział już dzisiaj (miał być jutro😂)
Jeśli zobaczyliście jakiś błędy przyjmę konstruktywną krytykę.
Myślę, że to będzie wszystko na dzisiaj💖
Papatki 😍
Anonimek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro