Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43 - Wątpliwości

Wang Fu ostatnio znacznie więcej czasu niż zwykle spędzał w swoim prywatnym pokoju. Zazwyczaj wolał przebywać w salonie, teraz jednak, odkąd Pierre i Brigitte powrócili ze Skandynawii, czasem bywało tam nieco ciasno. To nie tak, że ich obecność szczególnie mu przeszkadzała — naprawdę lubił te dzieciaki — jednak czasem po prostu potrzebował pobyć sam. Ponadto doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co pomiędzy nimi jest i uznał, że w ten sposób oni też zyskają choć odrobinę prywatności.

Poza tym w samotności mógł na spokojnie przemyśleć wszystkie niepokojące informacje, które do niego docierały.

Już od dawna przypuszczał, że istnieją jakieś zorganizowane grupy, które chcą pozyskiwać miracula, w bliżej nieznanych mu celach. W końcu dlatego przecież zdecydował się sam je zbierać! No, może nie do końca sam, w końcu nie był już pierwszej młodości — uważał, że powinien się przemienić dopiero, jeśli sytuacja będzie tego wymagać. Los na szczęście mu sprzyjał i postawił przed nim sojuszników, którzy mogli działać bezpośrednio zamiast niego. Aaron i Estelle Monteil, gdy tylko dowiedzieli się, że znaleziona przez nich biżuteria jest magiczna, bez wahania zgodzili mu się pomóc. Coline Voler jednak nie była taka szybka. Oczywiście też chciała zwalczać zło, ale nie chciała ani zostawić męża i dzieci, ani ich w to wszystko wtajemniczyć. Fu był w stanie to zaakceptować, ale tylko do momentu, kiedy jego podejrzenia się potwierdziły. W najgorszy możliwy sposób.

Pamiętał dobrze ten dzień, kiedy Aaron i Estelle jak zwykle powrócili ze swoich poszukiwań, by przynieść znalezione miracula. Wtedy jednak sprowadzili również chłopca, który nie wyglądał najlepiej, a ponadto... sam miał miraculum.

— Nie wiemy, co się dokładnie stało — wyjaśniła mu Estelle. — Zostaliśmy wezwani na polanę przez to. — Pokazała jakąś bransoletkę. — Nie sądziłam, że to naprawdę będzie działać, ale jednak... Gdy przybyliśmy, znaleźliśmy tylko mnóstwo zakrwawionych ciał, a wśród nich... — głos zaczął się jej łamać — wśród nich było ciało Daniela.

Wtedy zalała się łzami i nie zdołała powiedzieć nic więcej. Resztę dopowiedział Aaron, cały czas tuląc żonę.

— Zaczęliśmy przeszukiwać okolicę, by zobaczyć, czy ktoś pozostał przy życiu. I niedaleko udało nam się odnaleźć Pierre'a, syna Daniela. Miał ze sobą miraculum, ale nic się nie dowiedzieliśmy, w ogóle nie chce nic nam powiedzieć. Ale tak jak wszyscy pozostali, był cały we krwi. Podejrzewamy, że wywiązała się walka i cudem udało mu się uciec.

Mężczyzna przerwał, lecz zawahał się, jakby chciał coś jeszcze powiedzieć. Zamilkł jednak i Fu nie dowiedział się nic więcej. To mimo wszystko potwierdziło jego przypuszczenia, że miraculami nie interesuje się tylko on sam.

Dalsze wydarzenia nastąpiły po sobie bardzo szybko. Fu zignorował niejasne wrażenie, że Monteilowie nie chcą mu czegoś powiedzieć, po czym wziął się do działania. Wiedział, że Miraculum Pająka w rękach Pierre'a jest jakimś znakiem — w końcu skąd je wziął? — uznał więc, że magiczne klejnoty nie mogą się dłużej znajdować na wolności. Polecił Aaronowi i Estelle, aby zwiększyli wysiłki, po czym wezwał do siebie Coline. Wiedział, że nie może jej pozwolić na dzierżenie miraculum, jeśli nie poświęci się całkowicie misji. Choć bardzo nie chciał rozdzielać z rodziną, zwłaszcza że uważał Luciena i Aurélie za bardzo sympatyczne dzieci, sądził, że nie ma innego wyboru. Czasem zdarzało mu się żałować, że postawił przed nią to ultimatum, uważał jednak, że dobrze zrobił. Ostatecznie okazało się bowiem, że Coline coś odkryła. To jednak również mu się nie podobało.

Spojrzał na szafkę, na której leżał list skreślony jej ręką. Kusiło go, by sięgnąć po niego i jeszcze raz przeczytać w nadziei, że jednak okaże się, że się pomylił. Powstrzymał się jednak, w końcu tak naprawdę doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dobrze przeczytał, a gdy ponownie do niego zajrzy, słowa nie zmienią się magicznie. Nie, nadal przeczyta tam o podejrzanej przestępczej grupie, której opis całkowicie pokrywał się z tym, co o Odnowicielach powiedzieli mu Pierre i Brigitte.

W Paryżu natomiast też nie było dużo lepiej. Władca Ciem nadal się panoszył i nie dawał Biedronce i Czarnemu Kotu odpocząć. Jedyną dobrą wiadomością był fakt, że poza tym jednym razem z Chemiczką Niezwykła Biedronka działała równie dobrze co wcześniej. Fu mógłby uznać, że to był jednorazowy magiczny błąd, wolał jednak nie ryzykować. Właśnie dlatego przecież włączył do akcji Muchę, prawda? Może w końcu uda im się dopaść Władcę Ciem? Zanim zniszczy całe miasto lub, co gorsza, Odnowiciele znajdą go pierwsi?

Ta myśl zmroziła krew w żyłach mistrza, ale jednocześnie wydała mu się bardzo logiczna. Skoro Odnowiciele zbierali miracula, czemu nie mieliby chcieć też zdobyć Miraculum Motyla? Pozostawało tylko jedno pytanie: w jaki sposób postąpią Odnowiciele? Będą chcieli współpracować z Władcą Ciem? A może staną przeciwko niemu?

Rozmyślania przerwało mu pukanie do drzwi pokoju.

— Proszę! — zawołał.

Drzwi otworzyły się i mistrz zauważył w nich Brigitte.

— Mistrzu? — odezwała się. — Przepraszam, że ci przeszkadzam...

— Nie, nie przeszkadzasz. — Machnął ręką. — Chodź.

Brigitte posłuchała i przekroczyła próg, po czym przymknęła drzwi. Przysiadła na krześle, które wcześniej stało w rogu, teraz jednak zostało przez nią przysunięte pod łóżko, na którym siedział Fu.

— Chciałabym porozmawiać o jednej rzeczy... — powiedziała, unikając nieco jego spojrzenia.

— O co chodzi? — zapytał Fu. — Wyglądasz, jakbyś się czymś martwiła.

— Trochę — przyznała dziewczyna. — Nawet trochę bardzo... Tylko nie bardzo wiem, jak to powiedzieć...

— Nie bój się — zachęcił ją mistrz.

— No dobra... — Brigitte nabrała powietrza, po czym powiedziała dosyć szybko: — Dlaczego dał mistrz Miraculum Muchy akurat Aurélie?

— Skąd to pytanie? — odpowiedział pytaniem Fu. — Masz jakieś wątpliwości co do tego wyboru?

— A żeby mistrz wiedział. Uważam, że nie nadaje się na bohaterkę. Sama widziałam, w jaki sposób walczy: ucieka od zmierzenia się bezpośrednio z zagrożeniem i zasłania się silniejszymi od siebie. Pamięta mistrz tego ognistego złoczyńcę? Sama nie potrafiła sobie poradzić i ściągnęła tam Pierre'a, który o mało co tam nie zginął, nawiasem mówiąc. Albo Mistrza Karnawału? Muchy tam w ogóle nie było! A to nie wszystko, jeszcze poza tym jest to, co już mówiłam Pierre'owi: drugi raz niemal naraziła jego życie na niebezpieczeństwo, a do tego jeszcze ten typ, na którego punkcie zdaje się mieć jakąś obsesję! Ten Rossi czy jak mu tam, ona ciągle się upiera, że to Odnowiciel, a jednocześnie nie zajmie się niczym poważnym. I nie wiem, jak niby ona ma nam jakkolwiek pomóc?

Mistrz Fu położył dłoń na ramieniu Brigitte. Dziewczyna uniosła głowę i wreszcie spojrzała mu w twarz.

— Rozumiem, że jesteś zdenerwowana — powiedział. — Uważam jednak, że wybrałem dobrze.

— Naprawdę, a dlaczego? — Dziewczyna nie wydawała się przekonana.

— Z pewnością nie mogę zaprzeczyć, że Aurélie nie jest jeszcze szczególnie doświadczona. Jednak uczy się i w większości przypadków udaje się jej wraz z Biedronką i Czarnym Kotem. Ty za to wytykasz jej jeden raz, kiedy powinęła się jej noga.

— Ten jeden raz może zaważyć na wszystkim! — wykrzyknęła Brigitte oburzona. — Jej jeden błąd może pozabijać nas wszystkich!

— Czy sama nigdy nie popełniłaś błędu?

Brigitte otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zamiast tego dziewczyna znowu spuściła wzrok, zaciskając przy tym zęby.

— Brigitte, nikt nie jest idealny i musisz to zapamiętać. Każdy z nas popełnił błąd przynajmniej raz. Ale nie możesz oceniać innych wyłącznie po ich błędach.

— No dobra, ale czy to znaczy, że powinniśmy dać jej robić, co chce? A co jeśli zrobi kolejne głupstwo? I nikogo nie będzie w pobliżu, by ją powstrzymać?

— Wydaje mi się, że nie doceniasz Aurélie i nieco przeinaczasz to, co robi — uznał Fu.

— Przeinaczam?

— Oczywiście. Powiedziałaś, że chowa się za silniejszymi od siebie, na przykład. Moim zdaniem natomiast po prostu wie, że jej talenty leżą gdzieś indziej i nie boi się poprosić innych o pomoc, a to jest ogromna zaleta.

Brigitte nie odpowiedziała, choć wydawało się, że bardzo chce to zrobić.

— A jeśli chodzi o tego chłopca, Rousseau, to mi to wcale nie wygląda na obsesję, a na bardzo uzasadnione podejrzenia. — Przerwał na chwilę, po czym dodał: — Poza tym wydaje mi się, że odrobinę za bardzo się martwisz. Twierdzisz, że Aurélie naraża życie Pierre'a na niebezpieczeństwo i czasem chyba zapominasz, że Pierre też ma własną wolę. Kiedy poprosiła was o pomoc w walce z Rousseau, to wcale nie zmuszała go, by poszedł, to była jego decyzja. A jeśli chodzi o Miraculum Muchy, to wcale nie wiesz, czy by je przyjął. Osobiście jestem zdania, że by odmówił. — Tu mistrz pozwolił sobie na lekki uśmiech.

— Możliwe... — wymamrotała dziewczyna. — W każdym razie, nie odpowiedział mistrz na moje pierwsze pytanie. Dlaczego akurat Aurélie?

— Pewnie cię tym nie przekonam, ale wbrew temu, co ci się wydaje, ba, nawet wbrew temu, co uważa sama Aurélie, to jest naprawdę odważna dziewczyna. Ma serce bohaterki.

— Serce bohaterki? No chyba nie bardzo.

— Wykazała się odwagą, jeszcze zanim otrzymała miraculum. Pewnego razu nie dość, że zamiast ratować własną skórę, zrobiła wszystko, by ochronić ludzi przed atakiem złoczyńcy, to jeszcze sama stanęła z nim do walki — opowiedział Fu, przypominając sobie, co zaszło podczas walki z Chemiczką. — A następnego razu zdarzyło się coś bardzo podobnego, bo choć nie udało się jej zatrzymać złoczyńcy, ostrzegła przed nim miasto i bardzo wielu ludzi uniknęło jego ataku. Wtedy po raz drugi udowodniła, że jest godna tego miraculum. I pomimo tego, że czasem nie jest zbyt pewna siebie, to ma cechy, których wymaga bycie bohaterem: odwagę, dobroć, chęć pomocy. Zdecydowanie.

Brigitte zamilkła, najwyraźniej chcąc to sobie jakoś poukładać. Fu obserwował ją, wiedząc doskonale, że raczej jej nie przekona. To sama Aurélie musiałaby zrobić coś, co zmieniłoby jej zdanie. Był jednak dziwnie spokojny, że prędzej czy później taka okazja się nadarzy.

— Nawiasem mówiąc, skoro już narzekasz na niedoświadczenie Aurélie, może chciałabyś jej nieco pomóc je zdobyć? — zaproponował.

— Ale jak? — zdziwiła się Brigitte. — Przecież nie będę jej trenować w środku miasta! A na obrzeża się nie zamierzam z nią wybierać. Odnowiciele pewnie tylko na to czekają.

— Niekoniecznie musisz wraz z nią walczyć — stwierdził na to mistrz. — Wystarczy, że udzielisz jej kilku wskazówek. Ona sama walcząc z Władcą Ciem, z pewnością będzie miała niejedną okazję do wypróbowania ich w praktyce. A tobie zdecydowanie przyda się dłuższy odpoczynek. — Spojrzał na nią znacząco.

— Tak, wiem... Znaczy, co? Czy mistrz wie? Ale skąd? Przecież nic nie mówiłam! — zawołała, a na jej twarzy odmalowało się lekkie przerażenie.

Mistrz uśmiechnął się szerzej.

— Trochę już żyję na tym świecie i nie jesteś pierwszą dziewczyną w ciąży, którą widziałem.

— Proszę, niech nie mówi mistrz moim rodzicom! — poprosiła. — Chcę im sama to przekazać.

Fu skinął głową, nie miał bowiem powodu, by jej odmawiać.

— A właśnie, jeśli o moich rodziców chodzi, to ma mistrz jakieś plany? — zapytała. — Chodzi mi o to, że odkryliśmy Odnowicieli i są tutaj, we Francji...

Na to mężczyzna pokręcił głową.

— Jeśli pytasz, czy zamierzam ich tu ściągnąć, to raczej nie, raczej poczekam, aż sami zdecydują, że to pora, aby znowu tu przybyć.

— A Coline? Bo mówił mistrz, że chce się nią zająć w jakiś inny sposób, ale minęło już tyle czasu i nadal nic nie usłyszeliśmy z jej strony.

— Chciałem początkowo namówić ją na powrót do Paryża, ale wkrótce przysłała mi list — wyznał Fu. — Ona również natknęła się na ślad Odnowicieli. Plany więc się zmieniły i obecnie bada tę sprawę.

— Sama? Ale przecież to niebezpieczne! Dlaczego mistrz jej na to pozwala?

— Coline potrafi się bronić. A poza tym to, że ona wie o Odnowicielach nie oznacza, że oni wiedzą o niej. A poza tym, kiedy dowie się czegoś konkretniejszego, to obiecała, że tu wróci.

— I co wtedy mistrz zrobi?

— W jakiej kwestii?

— Jak to w jakiej? Aurélie! Chyba nie będzie mistrz ukrywał ich obu przed sobą? To by nawiasem mówiąc, było bardzo komiczne, gdyby w ogóle mistrz próbował.

— Masz rację, nie zamierzam. W końcu obie się wszystkiego o sobie dowiedzą.

Brigitte kiwnęła głową. Podniosła się z krzesła, co najwyraźniej oznaczało, że dowiedziała się wszystkiego, czego chciała.

— Nie podoba mi się to wszystko, ale rozumiem, to mistrza decyzja — powiedziała, po czym odstawiła krzesło do rogu. — Dziękuję za rozmowę. — Po tych słowach wyszła.

Mistrz odprowadził Brigitte wzrokiem. Gdy drzwi zamknęły się ze skrzypnięciem, westchnął cicho. Wiedział, że nie uda mu się sprawić, by wszyscy w jego drużynie darzyli się miłością, jednak z przykrością patrzył na to, jak Brigitte narzeka na Aurélie. A to wszystko z powodu tego incydentu z miraculum! Choć pozornie wyglądał na niepokojący, Fu uważał jednak, iż wcale nie był tak groźny. W końcu ostatecznie Miraculum Muchy nie zmieniło właściciela, a Pierre nie zdecydował się eksperymentować z miraculami. Pomyślał, że może powinien jakoś rozładować rodzące się między nimi napięcie. Choć może lepiej zostawić to, by rozwiązały to pomiędzy sobą...

Tak czy siak, mistrz Fu był pewien, że wszystko się dobrze ułoży.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro