Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Blondynka odetchnęła głęboko. Musiała to zrobić. Nie było innego wyjścia. Ręka jej lekko drżała, gdy kładła ją na klamce. Nacisnęła. Drzwi otwarły się z lekkim skrzypnięciem. Trzeba by je naoliwić — pomyślała. Choć to było śmieszne, że myślała o oliwieniu drzwi w domu, do którego nie wróci przez długi czas. Jednak mimo wszystko to był jej dom.

— Kochanie, wróciłaś! — przywitał ją głos męża.

Zaraz zjawił się w przedpokoju, aby ją uściskać. Robił tak zawsze, odkąd tylko zamieszkali razem. Uwielbiała to. Uwielbiała jego. Dla niej był ideałem.

Ściągnęła kurtkę i kozaki, choć wiedziała, że za chwilę znowu je założy. Przeszła do salonu, gdzie syn oglądał telewizję. Akurat leciał jego ulubiony program.

Może jednak nie powinna tego robić? Powiedzieć, że nie da rady, a potem wrócić do swojego spokojnego życia, razem z rodziną? Ale mistrz wyraził się jasno. To ona miała się podjąć tego zadania. To ją miraculum wyznaczyło.

Przełknęła ślinę. Gdy mąż poszedł do kuchni, by nałożyć jej porcję deseru, stanęła w progu pomieszczenia i odezwała się:

— Wiesz, ja... Ja będę musiała odejść.

Łyżka spadła z brzęknięciem na podłogę.

— Co to znaczy „odejść"? — usłyszała pytanie, zresztą słuszne. Lecz nie mogła odpowiedzieć. To było jedyne pytanie, na które zakazano jej udzielać odpowiedzi: po co robi to wszystko.

— Niestety nie mogę ci powiedzieć.

— Nie kochasz mnie, prawda? — W głosie męża usłyszała zarzut. — Znalazłaś sobie kogoś, kto lepiej pasuje do tych twoich błyskotek, tak?

To nie tak, pomyślała blondynka. Zupełnie nie tak!

— Nie, naprawdę. — Głos zaczął się jej łamać. — Kocham cię. Ciebie i dzieci.

— To niby dlaczego chcesz odejść bez żadnych wyjaśnień?!

Mężczyzna przybliżył się do niej, na jego twarzy malowała się złość. Lecz w oczach ujrzała dogłębny smutek. On naprawdę ją kochał. Wiedziała to. Lecz właśnie z tego powodu musiała odejść. Dla dobra jego, całej rodziny. Całego świata.

— Naprawdę muszę to zrobić. Kocham cię, dlatego właśnie muszę odejść.

— Dobrze! Odchodź sobie! — wrzasnął nagle. — Tylko potem nie licz na mnie, gdy będziesz chciała tu wrócić!

Miała nadzieję, że to tylko słowa wypowiedziane w złości. Bowiem gdy skończy swoje zadanie, naprawdę chciałaby tu powrócić. To tu był jej dom i nic tego nie zmieni.

Mąż tymczasem wyciągnął głęboko z szuflady paczkę papierosów i zapalił. Nie palił od dłuższego czasu. Kobieta zrozumiała, że czuje się bardzo zdenerwowany, inaczej by tego nie robił. W końcu obiecał jej, że już nie będzie palił...

Właśnie, tak jak ona obiecała mu, że nigdy go nie opuści.

Nie mogła już na to patrzeć. Poszła do ich sypialni, gdzie już od paru dni przygotowywała się potajemnie do odejścia. W szafie stała spakowana walizka. Wyciągnęła ją z trudem, w końcu było tam sporo rzeczy. Teraz już nic nie trzymało jej w tym domu. Mogła już spokojnie wyjść, jednak coś ją powstrzymało. Nie chciała zostawiać dzieci bez pożegnania, jednak nie miała za dużo czasu. Córka prawdopodobnie bawiła się u sąsiadów. Nie miała czasu na szukanie jej. Przynajmniej syna mogła pożegnać. Weszła więc do salonu.

— Mamo? — zapytał chłopiec, ujrzawszy walizkę. — Wyjeżdżasz?

Och, jaki on był do niej podobny. Takie same blond włosy i duże, inteligentne oczy. Przynajmniej on będzie przypominał jego ojcu o niej.

— Tak, wyjeżdżam — potwierdziła. — Ale wrócę. Kocham cię.

Przytuliła go, a syn odwzajemnił uścisk. Po chwili przeszła do przedpokoju i ubrała się. Na dworze było naprawdę zimno. Odezwała się po raz ostatni:

— Cokolwiek sobie pomyślicie, naprawdę was kocham.

I przekroczyła próg domu. Stało się. Teraz już nie może zawrócić. Teraz może tylko iść naprzód. Teraz rozpoczęła misję, od której będą zależeć losy ludzkości.

A teraz po jej policzku spłynęła pierwsza łza.

~~~~~~~~

Tak, publikuję to opowiadanie ponownie, bo kiedyś tu było, ale z bliżej niewyjaśnionych przyczyn je usunęłam. W każdym razie, jest to ponowna publikacja fanfika, który jest na wiki o Miraculum i tym razem mam go już cały skończony, a przynajmniej pierwszą księgę xD Rozdziały będą się ukazywały tak około co dwa dni, a potem zapewne przyspieszę do codziennej publikacji, tak żeby się zrównać z wikiową wersją i tego samego dnia opublikować finałowy rozdział na obu stronach.

Wiem, że ta historia nie jest idealna i w niektórych miejscach mogłaby być poprowadzona lepiej, ale jestem zbyt leniwa, by cokolwiek zmieniać. No, może poprawię czasem jakieś głupie błędy gramatyczne czy orty, ale tak poza tym to zmian nie będzie. Anyway, mam nadzieję, że się komuś spodoba :D Zapraszam do komentowania :>

A, i przy okazji, jeśli akurat będą obrazy w mediach, to będą to ilustracje mojego autorstwa. Enjoy or something.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro