Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Seth

Bella opiekowała się Reneesme wraz z Alice, Jacob siedział za małą i wpatrywał się w wianek który, robiła dziewczynka. Ja obserwowałam wszystko zza drzew a na moje szczęście wiatr wiał tak że, nie czuli mojego zapachu.

Obserwowałam małą jak zaplata wianek idzie jej to z małą trudnością ale jednak wychodzi ładnie nagle mała wstała, powiedziała że, idzie nazbierać jeszcze kwiatków do plecionki. Wstała i zaczęła biec w miejsce gdzie znajdowałam się ja, kiedy była naprzeciwko mnie schowałam się jeszcze głębiej w rośliny żeby mnie nie zauważyła na nieszczęście nadepnęłam na suchą gałązkę która, pod moim ciężarem pękła a dziewczynka szybko odwróciła się w miejsce hałasu jak tylko zobaczyła moje czerwone oczy od razu wstała i zaczęła biec w kierunku wilka.

- Jacob!- krzyknęła przestraszona.

Chłopak jak najszybciej podbiegł do małej i wziął ją na ręce , Bella i Alice w wampirzym tępie stanęły naprzeciwko Jacoba i małej zasłaniając ich.

- Wyjdź! Wiemy że, tam jesteś !- krzyknęła Bella gotowa do ataku.

Ja nie mając innego wyjścia wyprostowałam się podeszłam kawałek tak aby dalej pozostać w cieniu postawiłam prawą przednią łapę do przodu.

Dumnie z uniesioną głową szłam powoli w ich kierunku Jacob i Bella byli zdziwieni moją obecnością.

- Kim jesteś? !- krzyknął Jacob mrużąc oczy. Bella była gotowa zaatakować.

Ja na jego krzyk lekko skuliłam się i popatrzyłam na Alice.

- Spokojnie nic nam nie zrobi. To przyjaciółka.- powiedziała uśmiechnięta dziewczyna.

- To ona ?- szepnął cicho zaskoczony Jacob.

Alice gestem ręki zaprosiła mnie żebym, podeszła bliżej ja powoli ruszyłam w ich stronę kątem oka patrząc na indianina który, nie spuszczał mnie z oka. Kiedy byłam na wyciągnięcie ręki usłyszałam szelest przed nami. Gwałtownie zatrzymałam się w miejscu i popatrzyłam się w kierunku hałasu.
Z pomiędzy drzew wyłaniały się ogromne wilki były trochę większe ode mnie. Położyłam uszy, cofnęłam się spory kawałek i warknęłam pokazując kły. Wilki zaczęły zbliżać się do nas ja nie wiedziałam co robić było ich znacznie więcej niż mnie.

- Stójcie! Nie zrobi nam nic!- krzyknęła Alice stając naprzeciwko mnie podnosząc ręce do góry.

Największy z nim czyli ten czarny powiedział coś do reszty i zmienili się w ludzi. No nie powiem byli przystojni i umięśnieni ale nie czas teraz na to Amelia! Skarciłam się w myślach. Podeszli do nas i stanęli w pół kolu otaczając mnie lekko. Zaskomlałam i sztursznęłam pyskiem plecy Alice ona popatrzyła się na mnie lekko rozbawiona.

- No już teraz twoja kolej.- powiedziała lekko odsuwając się ode mnie.

Ja popatrzyłam się po wszystkich i odwróciłam się tyłem do nich. Zamknęłam oczy, słychać było pękanie kości kiedy, zmieniłam się w człowieka upadłam na ziemię ciężko oddychając a z tyłu było słychać szepty typu " To dziewczyna!, Jak to możliwe?!, To Leah nie jest jedyną zmienną! "

Z lekką trudnością wstałam i obruciłam się w ich kierunku, lekko skulona podeszłam do Alice która, przytuliła mnie z uśmiechem ja popatrzyłam się na wszystkich mój wzrok zatrzymał się na chłopaku mniej więcej w moim wieku był naprawdę ładny, nie mogłam skupić się na niczym innym. Nie wiem jak ale zapragnęłam być z nim a on chyba myślał tak samo zważywszy na to że, odkąd się przemieniłam patrzył na mnie jak w obrazek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro