Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

- Ja... Nie- uśmiechnąłem się łobuzersko przyciągając ją do swojego torsu.  Złapałem za jej szczękę A następnie złożyłem agresywny pocałunek na jej wargach.

- Do zobaczenia- puściłem ją opuszczając pokoju mając nadzieję że jak następnym razem zawitam w mojej sypialni jej już nie będzie.

Wmaszerowałem do gabinetu dziadka od razu przy wejściu zagaszając papierosa o śmietnik.

- Kiedy miał bym wyruszyć?- spytałem A ten spojrzał na mnie niezrozumiale
- Dystrykty- stęknąłem

- Co zmieniło twoje zdanie ?

- Mało ważne. Ważne jest to kiedy mam wyjechać.

- Za 3 dni odbędzie się bal, za tydzień Max przejmuje stado. Wydaje mi się że za jakieś dwa tygodnie będzie dobrze- policzył

- Okej

Kolejne 3 dni spędziłem na przygotowaniach do balu. Musiałem zająć się niektórymi kwestiami związanymi z wystrojem. Będąc szczerym nie miałem na ten temat zielonego pojęcia jednak nieposiadanie mate właśnie tak się kończyło.
Namówiłem również mate Maxa aby mi trochę pomogła jednak przebiegła kobieta wrobiła mnie  za to w opiekę nad jej dzieckiem gdy ona i mój tępy kuzynek zabawiali się w sypialni.


Gdy dzisiejszego dnia miał odbyć się bankiet ubrałem czarny garnitur i spryskany męskimi ostrymi perfumami zszedłem do zebranych.

Po moim przemówieniu oraz kilku historycznych faktach wszyscy zebrani zaczęli świętować. Ja sam osobiście zająłem się kieliszkiem drogiego  szampana przeklinając w duchu iż na takich zebraniach nie mogę wypić czegoś mocniejszego.

Postanowiłem ulotnić się z dala od ludzi. Zszedłem do ogrodów na tyłach rezydencji. Gdy byłem mały bawiłem się tu z wujkiem i uczyłem umiejętności z dziadkiem. Zbierałem kwiatki z ciociami. Jednak dalej wyobrażałem sobie jakby to było mieć przy sobie rodziców. Prawdziwych rodziców.  Gdy dorosłem zrozumiałem iż tak po prostu musiał być.

Z westchnieniem usiadłem na jednej z ławek odpalając przy tym moje uzależnienie.
Robiłem to dla czystej przyjemności...możliwe że czasem przez z stres jednak wiem iż gdybym tylko chciał mógł bym przestać. Lecz w tym rzecz że nie chce...

- Czemu Alfa ulotnił się tak szybko - kobiecy głos odbił się o moje uszy

- Nie przepadam za takim czymś dobrze o tym wiesz kochanie

- Mogła bym Alfie zająć chwilkę?- spytała seksownie jeżdżąc palcami po moim torsie.  Usiadła na mnie okrakiem .
Moja wolna dłoń automatycznie znalazły się na jej pośladkach od razu pod sukienką.

- Nie nosisz bielizny- prychnąłem

Kobieta zachichotała składając drobne pocałunki na mojej szyi.

- Tęskniłam wiesz?

- Wiem - rozpięła mój pasek
Ja natomiast dalej paliłem papierosa.
Zeszła z mnie aby zsunąć moje spodnie odrobinę.
Sam zgasiłem papierosa odrzucając go na trawę po czym szybko przyciągnąłem kobietę ponownie na swoje kolana zanurzając się w jej ciele.
Brunetka jęknęła przeciągle po czym zaczęła poruszać powolnie biodrami. Dałem jej wolną rękę rozkoszując się widokiem jej ciała oraz twarzy wykrzywionej w przyjemności.
Gdy jednak znudziło mi się czekanie agresywnie złapałem jej biodra unieruchamiając je po czym sam zacząłem pracę swoimi.
Nie wiele zajęło nam to aby dojść do końca przyjemnej podróży.
Doszedłem w niej jednak nie obawiałem się niczego gdyż od dawna kobieta brała tabletki.

Oboje doprowadziliśmy się do porządku po czym mocnym pocałunkiem zakończyliśmy nasze spotkanie.



Wróciłem na bankiet sięgając po kolejny kieliszek szampana dostrzegłem tańczące na parkiecie pary.
Lubiłem tańczyć lecz nie robiłem tego za często. Bankietowy styl tańca nie za bardzo do mnie przemawiał jednak wydawał się niewinny i intymny w jednym.

- Chciałby Alfa uczynić mi ten zaszczyt i ze mną za tańczyć?

- To nie ja powinienem panią spytać?- zaśmiałem się

Kobietą zawstydziła się lecz dalej czekała na moją odpowiedz.

- Niestety ale jestem zmuszony omówić...


Dzisiejszego dnia wstałem w dość słabym humorze. Była wczesna godzina A ja musiałem wstać i udać się na samolot do Londynu.
Jutrzejszego dnia odbywa się przejęcie stada. Zdecydowałem również iż zaledwie 3 dni po przejęciu jego stada ruszam w moją drogę po świecie. Zacznę właśnie od Londynu. Natomiast mój kochany Rzym zostawię na sam koniec.

Spakowany byłem od wczoraj .

Głodny jak wilk udałem się do jadalni w której siedział już mój dziadek.

- Dzień dobry

- Część - rzuciłem oschle

- Ktoś tu ma zły humor?

Mruknąłem pod nosem w odpowiedzi po czym zawołana na nasze piętro omega podała mi talerz z naleśnikami.
Spożyłem posiłek nie wymieniając ani słowa więcej z starszym po czym od razu udałem się po walizkę.

Autem dostaliśmy się na lotnisko. Od razu bardzo szybko udaliśmy się do samolotu w którym znajdowała się tylko załoga. Ja i mój dziadek posiadamy prywatny samolot z którego korzysta tylko nasza najbliższa rodzina.
Max wraz z swoją mate wyjechał od razu po bankiecie aby się przygotować.

...

Nie specjalnie zwracałem uwagę na to co działo się pod czas przejęcia stada. Również nie miałem ochoty na świętowania więc po tym jak pogratulowałem nowemu Alfie udałem się do pokoju przygotowanego dla mnie.

Kolejne 3 dni spędziłem w gronie rodziny co jakiś czas opiekując się dziećmi. Te małe szczeniaki dawały mi poczucie radości. Przy nich czułem iż nie muszę zgrywać wielkiego złego alfy po prostu czułem się swobodnie jak by tylko te małe istoty mnie rozumiały.

Oczywiście na moją i mojego dziadka nieobecność rządy głównego Alfy objął mój beta. Jednak już jutrzejszego dnia Isaac powróci aby sprawować rządy jak za dawnych czasów gdy ja w między czasie będę niechętnie zwiedzał dystrykty gadający głupoty aby zastraszyć ludzi. Ten pomysł odwidział mi się jednak nie jestem w stanie w tym momencie zrezygnować. Przeboleję te kilka tygodni.
Będąc szczery nie miałem jakiś konkretnych styczności z ludźmi.  Nigdy nie zastanawiałem się nad ich punktem postrzegania świata po prostu od dziecka wpajano mi niechęć do tych istot. Nie zamierzam również zmieniać swojego postrzegania tylko dlatego iż mam spędzić w śród nich najbliższe tygodnie.

3 tygodnie później

Zmierzamy właśnie w kierunku jednego z francuskich hoteli.  Zegar wybija godzinę 2 w nocy. Jestem strasznie zmęczony gdyż wylecieć z Hiszpanii postanowiliśmy od razu po dniu pełnym wrażeń i przemów. Chcąc być szczerym chciałem jak najszybciej skończyć już tą wyprawę. Zajmuje ona zdecydowanie za długo jak na moje nerwy. Po za Francją zostały jeszcze Niemcy , Belgia i Szwajcaria skąd od razu będę mógł wyruszyć do mojego domu w Włoszech, oczywiście nie zapominając o tym iż zostanie jeszcze przemowa w Rzymie. Wydaje mi się iż zajmie mi to nie więcej niż tydzień. Już jutro przemowę dla obu dystryktów które znajdują się w Francji. Aby było szybciej oba dystrykty zbiorą się na placu  w Paryżu. Odstawie przemowę i będę mógł odpocząć przed porannym wylotem do kolejnego kraju. 

Muszę przyznać iż niektóre kraje zrobiły na mnie dobrze wrażenie i na pewno wrócę do nich aby oddać  się przyjemniejszym czynnościom i atrakcjom.

Odebrałem klucz do pokoju od wilczycy w recepcji po od razu udałem się w tamtym kierunku. Walizki wniósł mój przyjaciel który jest również jedną z moich bet .

Zmęczony nawet się nie przebrałem tylko od razu rzuciłem swoje ciało na materac. Był tak miękki iż moje oczy same zaczęły się kleić lecz wtedy...

______________________________

Do następnego...♥️


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro