Rozdział 2
- Alfo proszę niech Alfa przestanie.
- Coś się stało? Nie czuje abyś miała mate.
- Bo nie mam. Ja po prostu...
- Tak?
- Jestem dziewicą- zarumieniła się - Nie chce aby mój pierwszy raz tak wyglądał.
- Ile masz lat skarbie?
- 19
- Przez 19 lat nigdy ?- kiwnęłam niewinnie główką
- W takim razie chyba czas to zmienić nie sądzisz?
- Ja...
- Nie chcesz przeżyć pierwszego razu z Alfą ?- zaśmiałem się
- Chce !- opowiedziała odrobinkę za szybko na co Uśmiechnęłam się zwycięsko- Tylko...
- Rozumiem. - wstałem zdejmując ją z swoich kolan
Wyglądała na zawiedzioną jednak nic nie mówiła. Złapałem za jej podbródek patrząc jej głęboko w oczy.
- Przyjdź do mojego pokoju o 21 dobrze? Wiesz gdzie jest mój pokoju prawda ?- kiwnęła delikatnie głowa
- Cudownie - puściłem ją i odszedłem zostawiając w delikatnym szoku.
Wyszedłem z siłowni. Na szybko zajrzałem do pokoju , przebrałem się używając tylko dezodorantu gdyż nie było czasu na prysznic po czym od razu udałem się do mojego kochanego dziadka.
- Wzywałeś - z kamienną twarzą wyszedłem do jego gabinetu.
- Nauczył byś się pukać.- westchnął
- Do brzegu
- Jak pewnie wiesz 25 lat temu rozpoczęła się wojna.
- Tak. Co w związku z tym?
- 25 lat dziecko . Zamierzam zorganizować bal w tym dniu.
- Tylko tyle ?
- Również przejdziesz się po świecie. Odwiedzisz dystrykty.
- Po co mam to robić? Przecież ta wojna to ich wina. Mam im dać trochę otuchy czy pozwolić im dostąpić zaszczytu przemowy Alfy...
- Nicholas...
- Nie . Nie zgadzam się. Nie będę patrzeć im w oczy i opowiadać jakieś głupoty.
- To nie są głupoty . To historia i ostrzeżenie dla nich.
- Ostrzeżenie? Przecież dobrze wiedzą czemu żyją tak A nie inaczej.
- Mylisz się. Wielkość z starszych już dawno zmarła z przyczyn naturalnych. Z tego co wiem nie śpieszyli się do przekazywania historii. Przedstawiali nas w złym świetle.
- Dokładnie tak jak my ich - warknąłem - Jeśli chcesz przekazać im historię , w którą zdaje mi się iż i tak nie uwierzą pojedź sam. Byłeś tam, włączyłeś, znasz sytuację i historię zdecydowanie lepiej od mnie.
- Jesteś Alfą głównym
- Tak ,więc nie muszę się Ciebie słuchać- rzuciłem pogardliwie. Nie miałem zamiaru jechać do dystryktów i oglądać ludzi.
-Nicholasie!- podniósł głos- Szacunku !
- Wybacz mi dziadku lecz nie za zmierzam spoufalać się z ludźmi.- wyszedłem
Będąc szczery nie obchodziło mnie w tym momencie co myśli sobie mój dziadek. Postanowiłem i swego zdania nie zmienię .
Resztę dnia spędziłem przy biurku ograniczając papiery i nawet nie zdałem sobie sprawy iż już dawno minęła godzina 21.
Westchnąłem na swoje 30 minutowe spóźnienie lecz udałem się powolnie i leniwie w kierunku swojego pokoju.
Przed wejściem do pokoju siedziała drobna kobieta.
- Czemu nie weszłam do środka ?
- Bo to pokój Alfy i...
- Zapraszam - otworzyłem przed nią drzwi wpuszczając ja pierwszą. Nie ukrywam iż dało mi to szansę na obejrzenie jej tyłu...
Zachowywała się niepewnie. Każdy jej ruch był wstydliwy i delikatny. Ustała na środku pokoju gdy ja rozwaliłem się całym ciałem na łóżku.
Zaśmiałem się patrząc na nią A ta spłynęła rumieńce.
- Alfo...
- Chodź tu słońce- poklepałem swoje kolana.
Nie minęła sekunda A na moich kolanach pojawiła się blond-włosa piękność.
Agresywnie wbiłem się w jej małe usta powodując jej westchniecie . Moje ręce wyznaczały nieznaną nikomu trasę po jej ciele.
Odwróciłem nas tak że tym razem to ja byłem na górze po czym zająłem się zdejmowaniem jej ubrań.
- Jesteś taka niewinna - szepnąłem jakby sam do siebie jednak zdawałem sobie sprawę iż dziewczyna to usłyszy
Gdy oboje byliśmy nadzy spojrzałam jej w oczy i dostrzegłem strach. Nie powiem. Bawiło mnie to.
- Możesz oddychać wiesz ?- złapałem zębami za płatek jej ucha.
- Rozluźnij się- pogłaskałem ją uspokajająco po czym nie ociągając się wbiłem się w nią.
Poczekałem chwilę aż przyzwyczai się do mojej wielkości. Po pewnym czasie przestałem bawić się w kwiatki i czekoladki tylko nadałem stosunkowi tępa w którym zacząłem odczuwać więcej przyjemności.
Słysząc jej jęki widziałem iż kobieta również jest blisko więc moje ruszy bioder zwolniły.
- Alfo...- stęknęła
- Słucham skarbie?- zaśmiałem się
- Niech Alfa...
- Tak?
- Przyśpiesz błagam
- Jak siebie życzysz- pozwoliłem dziewczynie dość A po kolejnych kilku pchnięciach sam to uczyniłem.
Zadowolony wyszedłem z niej, ściągnąłem prezerwatywę po czym szybko udałem się pod prysznic.
Nie patrzyłem nawet na Ave. Wiedziałem iż jest wykończona i najprawdopodobniej zaśnie w moim łóżku .
Rano wstałem wypoczęty, ubrałem się patrząc na nagą blondynkę którą dalej spała wyszedłem zostawiając ją w pokoju samą i udając się do jadalni.
Spożyłem posiłek w spokoju.
Leniwy poranek musiał mi jednak przerwać kochany kuzyn który jak strzała wpadł do kuchni prawie mnie przy tym wywracając .
- Uważaj!- warknąłem
- Wybacz - zaśmiał się nerwowo szukając czegoś . Patrzyłem na niego jak na wariata lecz ten nie przestawał szukać.
Uznałem iż nie obchodzi mnie to więc skierowałem się do gabinetu.
Papiery , papiery i więcej papierów .
Frustrujące jest to ile dokumentów potrzebuje mojego małego podpisu A ja aby nie popełnić głupoty każde z nich muszę dokładnie przeczytać.
Wkurzony rzuciłem jakimś papierkiem o biurko. Mam dość siedzenia przy tych papierach. Może jednak nie głupim pomysłem jest przejechanie się po dystryktach. Patrząc na to z innej strony objadę praktycznie cały świat. Może nawet będę miał szansę znaleźć mate wśród innych watah.
Nie oszukują się szukałem jej już lecz na pewno pominąłem jakieś watahy lub miejsca. Z silną wilczycą przy boku praca Alfy na pewno będzie mniej frustrująca I przyjemniejsza...
Szybko wszedłem do mojego pokoju aby zabrać z stamtąd paczkę papierosów której nie zabrałem ze sobą do gabinetu.
Jednak gdy wszedłem do środka zastałem tam omegę siedzącą na brzegu posłanego teraz łóżka.
- Ava ?- w moim głosie dało się wyczuć zapytanie
- Ja posprzątałam w pokoju Alfo i...
- Nie musiałaś tego robić zlecił bym to jakieś...
- Jakiejś omedze - przerwała mi prychając
- No tak - zaśmiałem się.
- To co wczoraj... bo my...
- My uprawialiśmy seks tak- potwierdziłem odpalając papierosa
- Zniszczysz siebie zdrowie- kaszlnęła
- To już nie twoja sprawa- dym opuścił moje usta
- Myślałam...
- Kochanie. Jesteś urocza i głupiutka. Uprawialiśmy seks. Nic więcej.
- Ale to...
- Był pierwszy raz którego nigdy nie zapomnisz. Było ci dobrze. Wiem to - położyłem swoją dłoń na jej policzku . Zarumieniła się nic nie odpowiadając jednak w jej oczach widać było smutek
- No już skarbie uśmiechnij się dla mnie
- Oddałam ci się... straciłam z Tobą swoją cnotę- drżał jej głos
- Żałujesz?
- Ja...
_____________________________
Do następnego...😱❤
Haloooo
Śpiewamy sto lat W komentarzach!
Nie no żartuje ale się jaram
Dziś 14 kwietnia miśki !
Moje 16 urodzinki🙀😎❤
Jestem w mega dobrym nastroju i mam nadzieję że wy również oraz mam nadzieję że rozdział wam się podobał !
Kocham was❤
Do następnego...👋💞
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro