Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Jako mały dzieciak nie zdawałem sobie sprawy jak dużo zła jest na świecie. Byłem chroniony przed prawdą.
Jednak gdy dorosłem zostałem rzucony na głęboką wodę.

Mój dziadek Alfa główny opowiedział mi o tym jak moi rodzice zginęli oraz jak zakończył wojnę. Od zawsze powtarzał iż ludzie są źli oraz aby nigdy nie ufać żadnemu z nich.
Wiem że jego mate zginęła przez człowieka dlatego jest tak źle nastawiony .

Co do kwestii mate. Pociąga mnie myśl iż będę odczuwał tak nie wyobrażenie silną i miłą więź jednak odrzuca mnie fakt bólu i straty tej najważniejszej osoby.

Miałem szczęśliwe dzieciństwo. Można powiedzieć iż wychowany zostałem przez wszystkich wujków i  ciocie na raz. Jednak to dziadek był zawsze ze mną oraz to z nim mieszkałem. W głębi serca jednak... jednak czegoś mi brakowało...

W wieku 20 lat objąłem stanowisko po dziadku. Był to dla mnie duży krok jednak przyjąłem to z kamienną twarzą. W końcu to do tego szykowałem się całe życie.

Wszyscy znajomi z mojego dzieciństwa którzy bawili się ze mną i dorastali razem teraz mieszkają w rezydencji oraz zakładają rodziny gdy ja dalej jestem sam.

Można powiedzieć iż od 3 lat szukam mate. Czuje obowiązek dania mojemu stadu Luny. Luny głównej którą razem ze mną będzie podejmować najważniejsze decyzje. Moje stada potrzebują silnej kobiety A ja potrzebuje wiernej kochanki i miłości której po mimo wszystko mi brakuje.

Nazywam się Nicholas Moon. 25 letni Alfa główny. Puszyste brązowe włosy oraz piękne błękitne oczy. Pełne malinowe usta oraz delikatnie krzywy nos. Wyraźnie zarysowana szczęka. Grube ciemne brwi. Moja kamienna twarz budzi postrach i szacunek wśród wszystkich wilków. Natomiast moja wysoka i rozbudowana postura dodaje mi pewności siebie. Mój metr dziewięćdziesiąt wzrostu , wyraźnie zarysowany sześciopak , dość duże lecz nie przesadnie bicepsy oraz wszystko inne w połączeniu bardzo pociąga samice dzięki czemu każdej pełni nie muszę myśleć o braku ukochanej.

Postrzegany jestem surowo. Każdy patrzy mi na ręce. Każdy chce aby obsunęła mi się noga. Rządze żelazną ręką jednakże sprawiedliwie. Jestem widziany oczami innych jako zimny i surowy czasem mówiono iż bezduszny.  Ja sam jako jedyny wiem jaki jestem naprawdę i jakie czynniki wpłynęły na mój dzisiejszy sposób bycia.

Nie mogę okazywać słabości.  Nie mogę pokazać iż można mnie zranić...

- Nicholas pozwolisz na chwilę ?- usłyszałem pukanie po czym mój dziadek wszedł do środka.

- Jasne wchodź. Coś się stało?

- Przyjechał Max i jego mate. Chcą ci kogoś przedstawić - uśmiechnął się

Wiedział iż po mimo odległości nasza relacja jest wyjątkowa. Synek ukochanego wujka Christiana.

- W takim razie trzeba ich przywitać nie widzieliśmy się szmat czasu- ucieszyłem się

Przy rodzinie nie muszę zgrywać oschłego.  Nie było by w tym sensu . Jednak i tak nie jestem otwarty co do moich uczuć nawet przy nich.

Wychodząc na korytarz przebrałem bardziej sztywną postawię po mimo tego iż na piętrze dla Alfy nie pojawi się nikt nie proszony. Tą postawę przypomniałem już niemalże automatycznie..

- Max głąbie tak dobrze cię widzieć- rozłożyłem ramiona

- Nicholas głupi psie miałeś mnie tak nie nazywać- zaśmiał się i przytulił mnie.

Za jego plecami stała drobna wilczyca trzymająca małe zawiniątko w ręce. Zdziwiłem się i to bardzo. Racja nie widziałem ich dobry rok czasu jednak aby nie powiadomić mnie iż mój ulubiony kuzynek będzie mieć dziecko. Skandal.

- Brooke- siknąłem głową w jej kierunku ale wpatrywałem się tylko i wyłącznie w zawiniątko

- To Jasmine- powiedziała podając mi dziecko na ręce.

Zaskoczony delikatnie ująłem dziecko w ramiona.
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Kocham dzieci. Są takie niewinne. Urocze. Szczęśliwe...

- Część piękna- szepnąłem gdy śpiące oczka dziecka spojrzały w moją stronę nie zrozumiale

Dziewczynka uśmiechnęła się do mnie A moje serce zaczęło mięknąć. Przecież ona jest przeurocza.

- Ty Brutusie nie raczyłeś mi nawet powiedzieć że twoja mate była w ciąży- oburzyłem się.

- Tak jakoś wyszło - zaśmiał się niezręcznie

- Po co przyjechaliście ?

- Czy zawsze musi być powód ? Przyjechaliśmy zapoznać się z moją córką.- spojrzałem na niego  z pod łba
-Mój ojciec za tydzień  oddaje watahę chce żebyś tam był.

- Przecież to oczywiste że bym był

- Chciałem Cię zaprosić osobiście. To dla mnie ważne...

- Wiem

-Alfo?- naszą rozmowę przerwał jeden z członków mojego stada

- Tak?- oddałem dziecko w ręce rodzicielki

- Jeden człowiek został złapany na opuszczanie dystryktu. Został tu przeprowadzony co z nim zrobić?

- Zabijcie go- odparłem bez uczuć

- Nicholas!- oburzył się Max

- Tak?

- Zabijasz niewinnych ludzi?

- Złamał jeden z najważniejszych zakazów. Ludzie nie mają prawa opuszczać dystryktów

- Dziadku zgadzasz się z nim?- opuścił ręce wiedząc iż mnie nie przekona

- Nicholas jest Alfą on podejmuje decyzję. Jestem dumny z tego iż dalej pootrzymuję moje zasady.

- Za twoich rządów zginęło znacznie mniej ludzi !- krzyknął

- Co nie zmienia faktu iż zasady są zasadami.

- Myślę że babcia Gabriela nie chciała by aby...

- Nie wspominaj nawet jej imienia dzieciaku !- warknął bardzo głośno a dziecko w ramionach Brooke na ten hałas zacząło płakać.

Max spuścił głowę po czym wraz z swoją mate udali się do sypialni w której często niegdyś przebywali gdy tylko odwiedzali Rzym.

Niewzruszony sytuacją odprawiłem członka stada karmiąc mu wykonać mój wyrok po czym sam udałem się na siłownię która znajdowała się na moim piętrze.

Na moich ustach znalazły się słuchawki . Gdy tylko usłyszałem pierwsze nuty muzyki odpłynęłam do innego świata. Muzyka uspokajała mnie dokładnie tak samo jak bieganie na bieżni.Dlatego nawet nie zdałem sobie sprawy gdy na siłownię weszła jakaś omega.

Po jakimś czasie wyczułem iż w pomieszczeniu znajduje się ktoś więcej dlatego zatrzymałem sprzęt i zdjąłem słuchawki.

- Słucham ?- odezwałem się niegrzecznie . -Nie lubię gdy ktoś  przerywa mi w treningu więcej lepiej miej dobry powód laleczko  - podszedłem do blondynki łapiąc za jej podbródek.
Dziewczyna otworzyła usta próbując coś powiedzieć jednak z jej ust nie padły żadne słowa.
Oczy miała wpatrzone w moją koszulkę która bardzo szczelnie opinała moje mięśnie.

Zaśmiałem się z zakłopotania dziewczyny gdy znała sobie sprawę iż patrzy na mnie odrobinę za długo.

- Alfa Isaac prosił aby przekazać iż szykuje się rocznica wojny i pragnie abyś pojawił się w jego gabinecie gdyż z chce Alfie coś przekazać- wypowiedziała bardzo szybko i bardzo szybciutko chciała uciec z pola mojego widziana lecz ja miałem lepszy pomysł .

- Jak się nazywasz skarbie?- przyparłem ją do ściany gdyż zdążyła uciec mi prawie pod same wyjście z siłowni

- Ava Alfo - głos jej zadrżał jednak dalej nie podnosiła wzroku A ja chciałem wreszcie poznać kolor oczu blondynki.

- Spójrz mi w oczy Avo- rozkazałem głosem Alfy który podziałał od razu a piękne morskie oczy spotkały się z moimi.
Dotknąłem policzka wilczycy zanurzając głowę w jej szyi aby lepiej poczuć jej zapach.

Mmm maliny...

- Chciała byś mnie asekurować?

- Ja...

- Avo- jej imię w moich ustach zabrzmiało władczo lecz także łagodnie

- Tak Alfo

- Świetnie - Uśmiechnęłam się chytrze prowadząc ją do ławki na której położyłem się łapiac za sztangę. Widząc zakłopotanie kobiety puściłem sprzęt podniosłem się do siadu po czym pociągnąłem ją na swoje kolana usadzając ją na sobie okrakiem.
Ava wciągnęła powietrze do ust czując mojego penisa który mówiąc szczerze dość szybko zareagował na kobietę.
Ponownie wróciłem do sztangi po czym zacząłem ćwiczyć.
Ava po jakimś czasie zaczęła wiercić się niespokojnie co wywołało u mnie sykniecie.

- Skarbie - odłożyłem sztangę pojawiając się centralnie przed jej twarzą. Złapałem za jej pośladki okryte materiałem czarnych leginsów , unieruchomiłem ją.- Coś się stało?

- Bo ja ...- zaczęła się

- Ty?

- Chciałabym już pójść. Alfa był wzywany i...

- Wydaje mi się iż mój dziadek poczeka - pocałowałem zagłębienie jej szyi na co westchnęła

Moje ręce powędrowały pod koszulkę Avy zahaczając o zapięcie stanika.

- Alfo proszę niech Alfa p...

_________________________________

Do następnego...😗❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro