Niewierzący Theo+Szpital=MIESZANKA WYBUCHOWA CZ.2
K-Karmelka-CorkaDymu
J-Julia-WilczaSnajperka
I-Isaac
T-Theo
D-Derek
Notatka pod rozdziałem!!
I: Przepraszam!
J:*nic nie mówiąc przytuliła się do blondyna, który momentalnie ją także objął i ścisnął mocno, jakby bał się, że dziewczyna jednak zmieni zdanie i będzie chciała odejść*
K:KURWA RZYGAM TĘCZĄ!*nagle z krzaków wyłoniła się Karmelka*
J:Myślałam, że zemdlałaś*powiedziała nie odrywając się od przyjaciela*
K:Ale żyję i robię zdjęcia panu Isaacowi i pani Juli jak się przytulają*zrobiła zdjęcie telefonem
I:Upamiętniasz tą ckliwą chwile?
K:Tak*zrobiła pałze po czym można było usłyszeć jej złowieszczy śmiech*dla Theo!
J i I:NIE!!!!
K:TAK!! *Karmelka biegnie do domu Theo*
J i I:*rzucają się w pościg za Karmelką* K:*Karmelka bierze aparat w zęby, zmienia się w lisa i zapierdala do domu Theo.*
J: Wracaj Karmelka!
I: Nie wygłupiaj się!
K:*Karmelka ma ich w dupie i biegnie dalej. Jest już blisko domu Theo*
J: Karmelka stój! Czemu to robisz? Co ci to da?
K:*Karmelka zatrzymuje się i staje. Patrzy na nich zagubionym wzrokiem jakby nad czymś myślała. Macha ogonem i wpatruje się w nich*
J: Karmelka czemu? Czemu chcesz powiedzieć o tym wszystkim Theo?
K:*Karmelka patrzy na nich smutnym wzrokiem, kuli uszy i macha lekko ogonem. Zbliża się do nich. Lekko skomli*
I:*Isaac łapie Julie delikatnie za drżącą rękę by trochę ją uspokoić, ponieważ widzi jak w jej oczach zbierają się łzy*
I:Karmelka odpowiedz
K:*Karmelka skomli i kładzie aparat pod stopami Isaaca. Trąca nosem rękę przyjaciela.*
I:*Bierze aparat w rękę i podaje stojącej obok dziewczynie, która tępo wpatruje się w przestrzeń*
I:Julia?
J:*dziewczyna nie odpowiada, tylko nadal patrzy w nicość*
K:*Karmelka trąca nosem rękę Juli. Liżę ją.*
I: Julia? Julia? Słuchasz mnie?
K:*Karmelka skomli i lekko trąca nosem nogę przyjaciółki*
I: Julia do cholery! Julia co ci jest?! Odezwij się!
K:*Karmelka skomli coraz bardziej*
I:*Isaac mocniej ściska dłoń blondynki, co mimo wszystko nie pomogło*
I: Julia!!!
K:*Karmelka patrzy na Julie z niepokojem*
I: Julia do jasnej cholery powiedz coś! Co ci się dzieje?! JULIA KURWA!:* miło być : *K:*Karmelka lekko szarpie za rękaw Juli*
J:Muszę
K:*Karmelka odsuwa się o krok.*
I: Co?! Julia co musisz?!
J: Muszę to zrobić*nadal nie patrzy na swoich przyjaciół*
K:*Karmelka skomli*
I: Kurwa...Julia co musisz zrobić, powiedz co musisz zrobić?
J: Ja, ja muszę to zrobić. Muszę powiedzieć Theo. Karmelka dobrze zrobiła chcąc mu o wszystkim powiedzieć, choć powinnam zrobić to ja.
K:*Karmelka bierze aparat i powoli się wycofuje żeby nikt jej nie zobaczył.*
I: O czym ty mówisz? Przecież przed chwilą wcale tego nie chciałaś
J: Bo nie chcę!
K:*Karmelka korzysta z okazji i truchtem biegnie do Theo.*
J:*po jej policzku spłynęła samotna łza*
K:*Karmelka ma to w dupie i idzie dalej. Jest już pod domem Theo*
J: Nie chce żeby się dowiedział, ale chcę być z nim szczera. Kocham go i nie chcę go okłamywać.
K:*Karmelka siada pod drzwiami Raekena*
J: Nawet jeśli ze mną zerwie lub co gorsz nie będzie chciał mnie znać, to ja muszę być z nim szczera.
K:*Karmelka powoli idzie do drzwi. Drapie w drzwi Theo.*
I:*ciężko wzdycha* oboje musimy. Pójdziemy do niego wszyscy i mu o tym powiemy razem. Nawet jeśli mnie pobije to jestem mu to winny.
K:*Karmelka skomli pod drzwiami Reakena,
drapie pazurami w drzwi*
I: Dobrze Karmelka...Karmelka? Kurwa mać! TY PODSTĘPNY LISIE!
K:*Karmelka drapie w drzwi.*
I:*ściska mocniej rękę Julii i ciągnie ja w stronę domu Theo*
J i I:*biegną ile sił*
T:*otwiera drzwi w których zastaje małego lisa. Z powodu, że dopiero wstał chwile mu zajęło zanim ogarną, że to kitsune*
K:*Karmelka ucieszona macha ogonem i przekrzywia głowę w prawo. Pokazuje aparat w pysku*
T: Kuźwa Karmelka po co mnie budzisz? I czemu masz aparat w pysku?
K:*Karmelka warczy zniecierpliwiona na Theo i kładzie aparat pod jego nogami.*
T: Po co mi to?!*bierze urządzenie w ręce*
K:*Karmelka macha ogonem i podskakuje żeby to włączył.*
T: Nie czekaj ja tak nie mogę! Wejdź do środka, a ja Ci zaraz przyniosę jakieś ubranie Juli, które u mnie zostawiła. Pójdź do łazienki i się przemień
T:*wpuszcza lisa:* ma być : *T:Masz! Do łazienki!
K:*Karmelka skomli i ciągnie go za nogę żeby włączył aparat. Nie słucha go.*
T: Kurwa załóż te ubrania bo nie wiem o co ci chodzi! Jestem chimerą wilkołaka i kojotołaka wiec za cholerę nie wiem co ty tam piszczysz!
K:*Karmelka ma już dość i przemienia się przy Theo*
K: I co się gapisz?! Włącz aparat szybko!!.
T:*odwraca się nie patrząc na dziewczynę*Weź te ubrania idź się ubierz, a ja włączę ten aparat!
K:Nie włącz go teraz!!*Odwraca Theo przodem do siebie i nim potrząsa.*
T:No to ty się idź ubierz*zamyka oczy*
K: Nagiej 16-latki nie widziałeś? No włącz go!!*Wrzeszczy mu w twarz*
T:Po pierwsze. Nie nie widziałem, bo Julia ma 18. A po drugie. Ja to kurwa włączę TERAZ, a ty się ubierzesz TERAZ!
K:To że jestem młodsza nie oznacza że możesz na mnie krzyczeć!! I nie, nie ubiorę się dopóki tego nie zobaczysz.
T:Kurwa zaraz rozpieprzę ten aparat, jak się nie ubierzesz gówniaro!
K:Wrrr. *Warczy na niego i idzie do łazienki. Wychodzi ubrana.*
K: Włącz tam jest Julia.
K : I Isaac.
T: Tak trudno było...?! Czekaj jak to Julia? I jak to Isaac?
T:*szybko włącza urządzenie i sprawdza galerie*
K:*Karmelka ma na ustach lisi uśmiech.*
K:TAK są tam.
T:*patrzy na zdjęcie, które przedstawia Julie i Isaaca tulących się*
K:Iiii?
K:Theo? Halo?
T: Iiii nic. Przecież na tym zdjęciu jest tylko moja dziewczyna ze swoim przyjacielem. Przytulają się owszem, ale czy to ma jakieś znaczenie? Przecież przyjaciele się przytulają. O co ci chodzi?!K:*Karmelka ma dość i tłumaczy mu co się stało w pełnię.*
T: Żartujesz sobie?
K: Słuchaj może się nie lubimy, ale ja nie okłamuje w takiej sytuacji *Mówiła poważnie*
T: Czyli jak rozumiem z twoich opowieści. Isaac pocałował Julię, bo była pełnia?
K:Kurwa czy ty mnie słuchałeś?!
T:Przestań żartować! Obudziłaś mnie o 5 nad ranem tylko dlatego, że chciałaś poopowiadać jakieś nie stworzone historie?
K:Nieee!! Sami ci to powiedzą!!
K:Sprawdź mój puls nie kłamie.
T:JA PIERDOLE!! Przecież możesz unormować puls! Jak ja ci mam wierzyć?!
K:*Karmelka patrzyła na Theo nie odgadnionym wzrokiem. Po chwili przemieniła się w lisa i pobiegła do lasu.*
T:JA MAM JUŻ DOŚĆ!! DOBRANOC, DOBRY DZIEŃ...MAM TO W DUPIE, IDĘ SPAĆ!!!K:*Karmelka biegnie coraz szybciej, chciała uciec choć na chwilę od tego wszystkiego. Nie zauważyła jak wybiegła na ulicę.*
WRACAJĄC DO JULI I ISAACA
J: Szybciej już prawie jesteśmy!
I: No biegnę!!
J: Już prawie! Nie wieże, że Karmelka mi to zrobiła! Sama chciałam, ale nie ona musiała!*mówiła lekko znerwicowana*
I: Może miała powód? Nie wiem.
J: Jaki na przykład?
J: Isaac? No jaki niby powód?! Powiedz mi!I: Nie wiem, może chciała uwagi kogoś starszego? Kiedy ostatnio spędziliśmy czas razem?
J: Ostatnio to ja cały czas, próbuje ją powstrzymać od zabicia kogoś!
I: Może chciała coś udowodnić?
J:Co?!*zwolniła trochę swój bieg*
I: Może chciała coś udowodnić że nie potrzebuję tyle uwagi starszych? Ale to jeszcze dziecko.
J: W sumie. Cały czas ją pilnuje, ale to dlatego, że ona wciąż pakuje się w kłopoty! Jest dla mnie jak młodsza siostra! Znam ją od kiedy miała 2 latka, a ja 4.
J:W dodatku, ma starszego chłopaka
I:Może poczuła się odtrącona przez ciebie.
J:Co ja kurwa zrobiłam!? Opiekuje się nią, staram się być przy niej! Co ja mam siedzieć z nią 24/7?
I:Może czuje w tobie oparcie?
J:Przecież jestem dla niej jak SIOSTRA!
I:Może poczuła się zazdrosna o Theo?
J:Co słucham? Czyli ona może spędzać czas ze Stilinskim kiedy ja się nudzę, ale jak ona się nudzi to mam być zawsze dla jej dyspozycji? Chyba to ja decyduje czy chce spędzać czas z nią czy z moim chłopakiem!
I:Wiesz Ona miała ciebie na wyłączność, a teraz pojawił się obcy chłopak który zajął jej miejsce
J:Ale u mnie jest prawie tak samo! Spotkała Stilesa i nie spędzamy już razem tak dużo czasu! Ale ja to rozumiem! Jest zakochana! Powinna mnie zrozumieć, tak jak ja rozumiem ją!
I:Wiesz to dziecko nie rozumie jeszcze kilku rzeczy.
J:Ale najwyższy czas by zrozumiała! Wie co to znaczy kochać kogoś ze wzajemnością, więc niech czasami pomyśli o tym,że może kogoś zranić!
I:Ja psychologiem nie jestem więc nie wiem.
J:Nie ważne, po prostu chodźmy!
J: Jesteśmy już. Czas zmierzyć się z prawdą.*zapukała do drzwi*
T:*po chwili otworzył je chłopak*
T: Julia? Kicia, co ty tu robisz?
J:Theo, musimy pogadać
T: Co się stało?
J: Może wejdźmy do środka.
I:Możemy?
T:Jasne wchodźcie*Isaac z Julią wchodzą do domu*
T: Co was sprowadza?*chce pocałować Julie, ale ona zgrabnie go wymija i staje w dość długiej odległości od niego*
I: O tym co dzisiaj się stało.
T: Co się stało? Mówcie szybko, bo jestem zmęczony, a wystarczy mi już na dziś odwiedzin.
J: Ktoś był u ciebie?
T: No tak Karmelka! Gadała jakieś głupoty, zresztą jak zwykle
I: Jakie głupoty?
T: Że ty niby pod wpływem pełni, pocałowałeś moją dziewczynę i jeszcze pokazała mi zdjęcie jak się przytulaliście! No wariatka po prostu!*I tak nastała krępująca cisza*
T: Co się tak gapicie?
I:*Isaac nerwowo przeczesuje włosy.
J:*Julia patrzy na podłogę, nie chcą spojrzeć na Raekena*
I: No wiesz co bo yyy.
J: Chodzi o to, że...
T: W co wy ze mną gracie?
I: Bo to co powiedziała Karmelka jest prawdą.
T: Co?! Najpierw Karmelka sobie ze mnie żartuje, a teraz wy? Co wy się umówiliście, żeby mnie wkręcić?
J: Theo, ale to serio jest prawda.
T: Nie uda wam się mnie wkręcić! Nie ze mną te numery!
I: Karmelka mówiła prawdę.
I: Spytaj Scotta.
T: No ja was proszę! Przestańcie się ze mną bawić tylko DAJCIE MI SIĘ WYSPAĆ!!!I: Jak nam nie wierzysz to zadzwoń do Scotta.
T: Weźcie przestańcie! Scoota też wciągnęliście? W sumie takie akcje to bardzo w jego stylu! Aż dziwne, że nie ma Stilinskiego
I:Ale to prawda. Mówił spokojnie Isaac.
T: Okej! Mam dość! Wypad mi z domu, dajcie mi się wyspać, a żarty odstawcie na kiedy indziej!
I: Wiem że nam nie wierzysz ale to jest prawda, pocałowałem Julie a gdyby nie Karmelka to skończyło by się to bardzo źle.
T: Co was naszło na te żarty?
I: To nie żarty. Mówi poważnie Isaac.
T: Następnym razem jeśli chcielibyście mnie wkręcić, to musielibyście dać jakiś dowód! A teraz sio, bo idę do łóżka!I: Jak nam nie wierzysz to masz.*Isaac pokazuję rany zadanie przez Karmelke*
T: Mogłeś se to zrobić w lesie lub na ostatniej misji
J:*patrzy nieobecnym wzrokiem na dwójkę chłopaków*
J: Wiem jak to udowodnić
I:Jak Julia?
T: Co mi niby pokażesz kochanie? Brudną bluzkę od trawy?
J: Nie!
J: Karmelka mówiła, że zanim Isaac mnie pocałował w usta, to jeszcze coś zrobił tak?
T: Tak, ale co to ma do tego?
J: Co ty było? Co zrobił?
T: Gadała, że coś tam całował cię po szyi. Ale o co ci chodzi?
I:*Isaac odwraca wzrok zawstydzony.*
J:*Julia odgarnęła jedną ręką, swoje długie, blond włosy, rozciągnęła delikatnie kołnierzyk bluzki i przechyliła głowę, tak aby ukazać kilka jeszcze świeżych malinek*
I: Karmelka mówiła prawdę.
T: To pewnie te, które Ci wczoraj wieczorem zrobiłem*uśmiechnął się delikatnie, oblizał powoli usta i przygryzł dolną wargę, przypominając sobie co wczoraj robił ze swoją dziewczyną*
I:To byłem ja.
T: Ta jasne żartujecie sobie dalej!
I:My nie żartujemy Theo.
T: W jaki niby sposób ja mam wam uwierzyć!I: Zadzwoń do Scotta jak nie wierzysz. On odciągał ode mnie Karmelke.
T: Mówię wam, że wam nie wierzę! Ani wam, ani Karmelce, ani Scottowi!
J: Theo! Przecież te ślady, nawet nie wyglądają na twoje!
T: O czym ty gadasz?
J: Twoje są większe! Przyjżyj się!
I: Noooooo
T: Są takie same
I:Moje są mniejsze.
T: Nie gadacie bzdur nie widzę różnicy!
J: Theo, ale te są jeszcze mocno czerwone, a jeśli to miałyby być te wczorajsze to już byłyby różowe!
I: Właśnie.
T: Dalej nie wieże?
J: To co my kurwa test mamy zrobić?!
I: Jak Ci to udowodnić?!
T: A skąd mam wiedzieć?!
I: Mam ją pocałować?!
T: Ta jasne! Proszę!
T: Ciebie Popierdoliło!? To MOJA dziewczyna!
I:To jak ci to udowodnić?
J: Pierdole! Niech każdy z was zrobi mi malinke i porównamy!
T: Nie zgadzam się żeby ktoś cię całował!
J: Ale ja się kurwa zgadzam! Im szybciej to zrobimy tym szybciej to skończymy!
I: Tak poza tym to gdzie Karmelka?
T: Nie wiem pobiegła gdzieś!
I:Gdzie?
T: A co ja wczepiłem jej GPS? Nie wiem!TYMCZASEM
K:*Karmelka wybiegła na ulicę. Usłyszała pisk hamowanego samochodu. Poczuła ból i potem ciemność*
WRACAJĄC
J: Cicho to ona*wyjęła dzwoniący telefon*
HALO?Ktoś:HALO? CZY ROZMAWIAM Z JULIĄ STILINSKI?
J: TAK O CO CHODZI?
Kt: KORNELIA HALE MIAŁA WYPADEK! JEJ OSTATNIE SŁOWA PRZED OMDLENIEM TO PROŚBA O SKONTAKTOWANIE SIĘ Z PANIĄ
J: CO?! KARMELKA TO ZNACZY KORNELIA JEST W SZPITALU?!
T: Co?!
I: Jak to?!
Kt: JEST W SZPITALU BEACON HILLS
J: D-Dobrze, dziękuję za telefon.
J:*rozłączyła się*
J: Chłopaki! Tę rozmowę zostawimy na później! Teraz jedziemy do szpitala!
T: Dajcie mi dosłownie chwile! Szybko się ubiorę, wezmę klucze do samochodu i jedziemy!
T:*szybko biegnie do sypialni i po chwili wybiega z niej w jeansach i bluzie. Zgarnia klucze z komody i wraz ze swoimi towarzyszami wychodzi z domu zamykając go. Następnie kierują się do samochodu chimery i wsiadają do niego. Raeken za kierownicą, Stilinska na miejscu pasażera, a Lahey z tyłu.*
J:* W drodze do szpitala, zadzwoniła do Dereka i Petera, by poinformować ich co się stało. Następnie zadzwoniła do swojego brata. W tym czasie Isaac obdzwonił całe stado.*
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ KARMELKA OBUDZIŁA SIĘ. OKAZAŁO SIĘ, ŻE MA TYLKO WSTRZĄS MÓZGU I ZŁAMANĄ NOGĘ, ALE Z MOCĄ KITSUNE DO JUTRA Z NOGĄ BĘDZIE DOBRZE. CAŁE STADO NIEDAWNO POJECHAŁO DO DOMU, BY NASTĘPNEGO DNIA PRZYJECHALI DO SZPITALA WYPOCZĘCI. W SZPITALU ZOSTAŁ TYLKO DEREK, PETER, STILES, JULIA I THEO. STILINSKA PRÓBOWAŁA NAMÓWIĆ SWOJEGO CHŁOPAKA BY TEŻ POJECHAŁ, ALE TEN ODMÓWIŁ MÓWIĄC, ŻE CHCE ZOSTAĆ Z NIĄ.
J: Theo. Posłuchaj wiem, że pewnie mi nie wierzysz, ale to co ci mówiłam z Isaaciem to prawda. On naprawdę mnie pocałował i naprawdę tego żałuję. Możesz mi nie wierzyć i żyć z myślą, że nigdy cię nie zdradziłam lub uwierzyć i zrozumieć, że to nic nie znaczyło lub znienawidzić mnie i usunąć ze swojego życia.
T: Jesteśmy w dość kiepskiej sytuacji, co oznacza, że nie kłamiesz.*wzdycha*
Czyli Isaac pocałował cię i żałuje?
J: Tak, ja też żałuję.
I: Tak!
T: A ty nie pojechałeś do domu?
I: Nie.
T: Czyli pocałowałeś moją dziewczynę?!
I: Od początku próbujemy Ci to powiedzieć!
J: Theo jak bardzo jesteś zły?T: Jestem wkurwiony, ale cieszę się, że chcieliście być ze mną szczerzy. Tobie Lahey z chęcią bym przypierdolił, ale nie zrobię tego tylko dla tego, że przyjaźnimy się, a ty zrobiłeś to nie naumyślnie.
I: Dziękuję.
T: Teraz Julcia*patrzy na zaniepokojoną dziewczynę*
T: Isaac?
I: Tak?
T: Wynocha!
I: Ze szpitala?!
T: Nie! Wynocha bo to rozmowa na osobności!
I: Aaaaaaa. To cześć.
T: Ach, Stilinska! I co ja z tobą zrobię?
J: A jaką masz propozycje?
T: Nie wiem, ale na razie musimy pogadać...poważnie.
J: Już się boje! Mówię serio.
T: Kochasz mnie?!
J: Najbardziej na świecie!
T: Wiesz, że Cię Kocham i nigdy, przenigdy nie opuszczę?
J: Wiem! I ja też nigdy, przenigdy cię nie opuszczę!
T: Wybaczę ci pod jednym warunkiem!
J: Jakim?! Zrobię wszystko!
T: Wszystko mówisz? Dobrze! Wejdź na dach szpitala i wykrzycz "Kocham Theo Raekena!"
J: Okej! Zrobię to!
T: I jeszcze daj mi buziaka!
J: Gdzie?
T:Tam gdzie lubię!
J:*nachyla się i namiętnie całuje Theo w usta*
J: Dobra to teraz idę na ten dach!
T:Jeśli z niego spadniesz...
T: Skocze za tobą!
K: KURWA RZYGAM TĘCZĄ!
J: Karmelka obudziłaś się!?
K: Nie kurde, śpię dalej...! Idę na badania.
T: To do zobaczenia!
K: Theo masz gorączkę?
T: Nie a co?*Karmelka nic nie mówi tylko się patrzy na Theo.*
T: No co?
K: Nic,nic.
T i J:GADAJ!!
K:*Karmelka zmienia się w lisa i wyskakuje przez okno*
J: Ja pierdole!!
J: Derek! Do jasnej cholery idź po swoją siostrę!!!
T: Ona nigdy się nie zmieni.
K: Auuuuuuu!!!!!!
D: Mam dość tej rodziny!
J: Idę na dach!
KONIEC!!!!!!!!
Przepraszamy że tak długo nie wstawialiśmy rozdziałów ale mieliśmy napięty grafik.
Wybaczycie?
Buziaki pa!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro