Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Walentynki (D&J)

– Daleko jeszcze? – zapytała Dalia, po raz kolejny.

– Nie, już blisko, za dziesięć minut będziemy na miejscu – oznajmił Jacek.

Na dworze zapadał już zmierzch. Luty był wyjątkowo mroźny w tym roku.

– Gdzie ty mnie wieziesz? – zastanawiała się na głos Dalia, wyglądając za okno. Po jednej i po drugiej stronie był ciemny, gęsty las, a oni mknęli prostą szosą.

– Spodoba ci się tam. A przynajmniej taką mam nadzieję.

Dwa tygodnie temu Jacek oświadczył Dalii, że w Walentynki zabiera ją na weekend w fajne miejsce. Nie chciał zdradzić nic więcej, mimo, że Dalia uparcie wierciła mu dziurę w brzuchu. Teraz, w drodze na miejsce docelowe, wręcz wychodziła z siebie ze zniecierpliwienia.

Po kilku minutach Jacek skręcił w prawo, w drogę prowadzącą w las. Jechali dość długo piaszczystą ścieżką, aż na jej końcu dostrzegli parterowy budynek, a w tle kilka domków. Nad budynkiem wisiał szyld „Miłosny Zakątek". Zatrzymali się przed budynkiem, który okazał się recepcją i natychmiast wysiedli z auta.

Dalia rozglądała się z zaciekawieniem. Domki były porozrzucane na dość dużym obszarze, a odległości pomiędzy nimi nadawały im bardzo prywatnego i intymnego klimatu.

Jacek złapał Dalię za rękę i weszli do recepcji.

– Dobry wieczór – przywitała ich recepcjonistka.

– Dobry wieczór. Mam rezerwacje na ten weekend na nazwisko Ostrowski.

– Już patrzę... – Kobieta wstukała nazwisko do komputera i znalazła rezerwacje. – Ach! To pan miał to specjalne życzenie – powiedziała, zerkając na Jacka. – Placyk jest tuż obok domku i zrobiliśmy wszystko zgodnie z pana instrukcjami. Domek numer osiem. Tu jest klucz i życzę państwu miłego pobytu.

Kobieta uśmiechnęła się i przesunęła klucz po blacie.

Jacek podziękował, złapał klucze oraz swoją dziewczynę i wyszli na zewnątrz.

– Specjalne życzenie? – zapytała Dalia, wpatrując się w Jacka, gdy znów siedzieli w samochodzie, żeby podjechać pod wynajęty domek.

– Zobaczysz – uśmiechnął się tylko.

Podjechali pod domek numer osiem i tuż obok niego Dalia dostrzegła niewielki placyk, którego ogrodzenie było obwieszone kolorowymi lampkami.

– Co to jest? – zapytała, wskazując w to miejsce.

– To właśnie to specjalne życzenie.

– Tam coś jest? To wygląda jak jakieś małe boisko obwieszone lampkami.

– Coś tam jest. Całe szczęście, że ostatnio były mrozy, bo inaczej nic by z tego nie wyszło – wyjaśnił Jacek i zatrzymał samochód tuż przed wejściem do domku.

Dalia, zaciekawiona już do granic wytrzymałości, wystrzeliła z auta i podeszła do placyku. To, co zobaczyła sprawiło, że oczy jej rozbłysły.

– Nie wierzę! – zawołała.

Odwróciła się do Jacka i patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami i uśmiechem od ucha do ucha. On akurat wyciągał coś z otwartego bagażnika, jak się po chwili okazało, dwie pary łyżew. Podszedł do Dalii i podał jej białe figurówki. Odruchowo wzięła łyżwy, ale wciąż wpatrywała się w Jacka z niedowierzaniem.

– Zorganizowałeś mi prywatne lodowisko?

– Profesjonalne nie jest, ale chyba da się po nim jeździć. Trochę musiałem pomęczyć właściciela, ale w końcu dał się namówić. Chyba nieźle to wygląda, co?

– Nieźle?! To jest ekstra!

Przysiadła na znajdującym się przy ogrodzeniu pieńku, zdjęła buty, wciągnęła łyżwy i zaczęła je sznurować.

Jacek też usiadł obok i zakładał swoje. Odkąd sześć lat temu Dalia nauczyła go jeździć na łyżwach, co roku oboje korzystali z okazji zimą, żeby pośmigać razem na lodowisku. Dalia od dzieciństwa kochała jazdę na łyżwach i była w tym naprawdę dobra.

Wstała z pieńka, już z łyżwami na stopach i w pełni gotowa do działania.

– To pora wypróbować tę taflę – rzuciła i nie czekając na Jacka od razu wkroczyła na lód.

Jak tylko jej łyżwy dotknęły tafli Dalia poczuła się jak ryba w wodzie. Z pełną gracją zrobiła kółeczko dookoła, kilka piruetów i parę ślizgów do tyłu. Jak tylko wstępnie się rozgrzała podjechała do Jacka, który stał przy ogrodzeniu i patrzył na nią z podziwem.

– Pięknie – skomentował.

– Chodź – rzuciła i złapała go za rękę, wciągając na środek lodowiska.

Śmigali razem, dobrze się bawiąc, a ich śmiech rozchodził się echem po okolicy. Nagle Dalia zatrzymała się, złapała Jacka z kołnierz kurtki i przyciągnęli blisko do siebie, po czym zarzuciła ręce na jego ramiona.

– To najfajniejszy prezent walentynkowy jaki dostałam – powiedziała, patrząc mu w oczy. Policzki miała delikatnie zaróżowione od mrozu.

– Cieszę się – odparł Jacek i cmoknął ją w zaczerwieniony czubek nosa.

– Ale to nie fair, bo ja nie mam dla ciebie nic tak odjechanego.

– Jak to nie? Wzięłaś chyba ze sobą kostium diabełka, co?

Dalia zmrużyła oczy i uśmiechnęła się figlarnie.

– Skarbie, wzięłam całą walizkę kostiumów, więc możemy tu dzisiaj odstawić taki role play, jakiego jeszcze nie miałeś.

– Idealnie. To może chodźmy już do domku? – Jacek złapał Dalię za rękę i już chciał jechać w stronę wyjścia, ale zatrzymała go.

– Nie! Ja chcę się jeszcze bawić! – zawołała, śmiejąc się.

– Też bym się pobawił... Po mojemu – mruknął Jacek, udając obrażonego.

– Będziesz miał całą noc na to. Chodź, pojeździmy jeszcze.

Pojechała na środek tafli i zakręciła się dookoła, a po chwili Jacek do niej dołączył.

*

Dalia stała przy oknie w niewielkim saloniku z aneksem kuchennym i patrzyła w ciemność za szybą, przysłoniętą delikatną, ażurową firanką. Jedyne co było widać, to światła lampek nad wejściami do domków. Rozsiane w ciemności wyglądały jak gigantyczne świetliki.

Dalia spojrzała na stojący na stoliku elektroniczny zegar, który wskazywał za kwadrans trzecia i westchnęła głośno. Objęła się ramionami, bo mimo, iż w domku było ciepło, poczuła jak jej ciało pokrywa się gęsią skórką.

Nagle drewniana podłoga delikatnie zaskrzypiała i w pomieszczeniu rozległy się szurające kroki.

– Czemu nie śpisz, diablico? – zapytał sennie Jacek.

Podszedł do Dalii i od tyłu objął ją w pasie, a twarz zanurzył w jej długich, czarnych włosach.

Dalia złapała go za ręce, rozluźniając uścisk i odwróciła się twarzą do niego. Minę miała dziwnie poważną.

– Ja na ciebie nie zasługuję – powiedziała.

Jacek momentalnie się rozbudził, zamrugał kilkukrotnie i zmarszczył brwi.

– Co ty pierdolisz, Dalia?

Mocniej ścisnęła jego dłonie.

– Tyle dla mnie robisz – rzekła. – To wszystko – machnęła ręką dookoła – musiało cię kosztować sporo zachodu, mnóstwo czasu i zapewne pieniędzy. A ja nie daję ci niczego w zamian. Jestem złośliwa, wredna i czasami zachowuję się jak podła sucz. Czemu tyle dla mnie robisz?

Jacek wpatrywał się w nią przez chwilę, milcząc. W końcu uśmiechnął się delikatnie.

– Nie jesteś złośliwa i wredna, jesteś szczera i bezpośrednia, prawdziwa, mówisz to, co myślisz, jesteś naturalna, jesteś po prostu sobą i za to cię uwielbiam. I dajesz mi w zamian dużo. Twoja obecność w moim życiu i te wszystkie drobne gesty, które wydają ci się nieistotne są dla mnie cholernie ważne i cenne. Może i czasami jesteś wkurzająca i mam ochotę cię utopić, ale wtedy moje życie straciłoby sens.

Dalia poczuła jak przyjemne ciepło rozlewa jej się w klatce piersiowej.

– Jesteś masochistą – skomentowała.

– Hmm... może trochę – uśmiechnął się Jacek. – Po prostu nie lubię jak jest nudno, a z tobą ewidentnie nie da się nudzić. A w łóżku to już w ogóle jest kosmos.

Dalia zaśmiała się.

– Masz ochotę na lot na księżyc? – zapytała i wyszczerzyła się w uśmiechu.

– O każdej porze dnia i nocy.

– To odpalaj rakietę – odpowiedziała poważnie Dalia, po czym parsknęła śmiechem.

– Dobra, ale siadasz za sterami – odparł Jacek, równie rozbawiony.

Dalia złożyła ręce, po czym ostentacyjnie wygięła dłonie, strzelając palcami, a następnie zaczęła kręcić nadgarstkami, jakby je rozgrzewała.

– Do łóżka. Już – powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.

– Tak jest! – odpowiedział Jacek i zasalutował, po czym od razu ruszył do sypialni.

– Ej! Jacek! – zawołała za nim Dalia.

Odwrócił się z pytającą miną.

– Kocham cię – szepnęła, przechylając głowę lekko na bok.

– Ja ciebie też, mój mały diabełku – odparł, puścił oczko i zniknął za drzwiami.

***

D. - 27l., J. - 31l.

*Grafika wygenerowana przez AI.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro