Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Szampan w piance (D&J)

Po czwartkowych zajęciach na uczelni, zakończonych kwadrans po szóstej, Dalia dotarła do domu dopiero godzinę później, przebiwszy się komunikacją miejską z jednego końca Poznania na drugi. Nacisnęła klamkę i ze zmarnowaną miną wkroczyła do mieszkania Jacka, w którym zamieszkała raptem półtora miesiąca temu.

Rok akademicki rozpoczął się przed trzema tygodniami, a wraz z nim drugi rok studiów magisterskich Dalii na kierunku dziennikarstwo. Po pierwszym roku magisterki rozważała rzucenie dalszej edukacji, ale po namowach rodziny i przyjaciół, że przecież został jej tylko rok, w końcu skapitulowała i postanowiła dokończyć studia.

Zrzuciła buty oraz płaszcz i przeszła do salonu, z którego dobiegały odgłosy jakiejś komputerowej strzelanki i bluzgi gęsto sypane przez Jacka. Siedział przed komputerem w rogu salonu, tak zwanym kąciku do pracy, gdzie spędzał praktycznie całe dnie, gdy akurat pracował z domu, jak na przykład dziś.

Gra wyświetlająca się na ekranie sugerowała, że jest już po pracy, co o tej godzinie było raczej oczywiste. Zwykle, gdy Dalia była w domu grał w słuchawkach, teraz jednak głośniki były rozkręcone, zdawało jej się, że na cały regulator i dźwięki z gry przeplatały się również z bluzgami współgraczy.

– Cześć! – zawołała głośno dziewczyna.

– Hej, diablico! – odpowiedział Jacek, nie odrywając wzroku od ekranu.

– Musisz tak hałasować? – jęknęła i opadła na kanapę.

– Sorry, zaraz kończymy – rzucił. – Kurwa! Za tobą! Rozjeb go! – wrzasnął do ekranu.

– Jezu... – mruknęła Dalia i rozmasowała sobie skronie.

Sięgnęła po swój telefon, sprawdziła skrzynkę mejlową oraz media społecznościowe, a kilka minut później Jacek skończył grać i dosiadł się do niej. Położył na stole miskę z resztką pokruszonych chipsów i klepnął Dalię w udo. Podniosła wzrok znad telefonu i spojrzała na swojego chłopaka, a następnie na prawie pustą miskę.

– Czy to są moje chipsy? – zapytała oburzona.

– Były – sprostował Jacek i uśmiechnął się szeroko, a na jego policzkach wykwitły urocze dołki.

– Miałam na nie ochotę – rzekła z wyrzutem Dalia.

– Dobra, jutro ci odkupię.

– Ale ja mam ochotę teraz!

Jacek zastanowił się chwilę i pomasował się po brzuchu.

– Hmm... Mogę ci je oddać teraz, ale już nie będą w takiej samej formie.

– Jesteś obrzydliwy! – warknęła, na co się roześmiał.

– Jak na uczelni?

– Masakra... – westchnęła. – Dopiero październik, a ja już mam dosyć. W dodatku Sawicki się na mnie uwziął.

– Ten doktorant?

– Taa...

– No cóż... – uśmiechnął się Jacek. – Nazwałaś go niedouczonym głąbem na pierwszych zajęciach. Zapewne uraziłaś tym jego dumę i będzie się mścił.

– Głupi chuj... A poza tym nie nazwałam jego niedouczonym głąbem, tylko powiedziałam „jak ktoś jest niedouczonym...", a on te słowa wziął za bardzo do siebie. Zresztą, słusznie. Wywyższa się, jakby był profesorem z wieloletnim stażem, a to tylko zwykły doktorancik. Wkurwia mnie. I jeszcze muszę przygotować prezentację na jego następne zajęcia.

– Nauczka dla ciebie, diablico. Następnym razem musisz zachować swoje prywatne uwagi dla siebie – skwitował Jacek.

– Wiesz, jaka jestem. – Dalia uniosła ręce, wyrażając tym swoją niemoc.

– No to musisz liczyć się z konsekwencjami, jakie wywołuje twoja niewyparzona buźka.

– Ech... – westchnęła głęboko. – Idę się wykąpać – oznajmiła, wstała z kanapy i skierowała się do łazienki.

– Spoko, to ja sobie jeszcze chwilę pogram! – zawołał za nią Jacek.

Dalia weszła do łazienki, zatkała wannę korkiem i odkręciła wodę. Dolała truskawkowego płynu do kąpieli, żeby zrobić pianę, po czym zostawiła lejącą się wodę i przeszła do kuchni. Otworzyła lodówkę w poszukiwaniu czegoś czym mogłaby raczyć się w czasie relaksującej kąpieli i jej wzrok spoczął na napoczętej butelce szampana. Bez większego namysłu złapała ją oraz stojący przy kuchennym blacie stołek i wróciła z tym do łazienki. W łazienkowej szafce znalazła cytrynowy olejek zapachowy i kominek ceramiczny, a z szuflady wyjęła podgrzewacz i zapałki.

Wody w wannie było już całkiem sporo, a piana sięgała krawędzi, wiec zakręciła kran, postawiła butelkę i kominek z zapaloną świeczką na przyniesionym stołku, po czym rozebrała się, związała włosy w wysoki kok i ostatecznie weszła do wanny.

Woda była przyjemnie gorąca, a zapach cytrynowego olejku idealnie komponował się z aromatem truskawkowej piany. Dalia z rozkoszy przymknęła oczy i oparła głowę do tyłu o krawędź wanny. Trwała tak dłuższą chwilę, wsłuchując się w plusk pojedynczych kropli skapujących z kranu.

W końcu otworzyła oczy, wyprostowała się i spojrzała na stojąca na stołku butelkę.

– Szlag... Zapomniałam o kieliszku – mruknęła pod nosem.

Mimo to, wytarła ręce w wiszący nieopodal ręcznik i sięgnęła butelkę. Usunęła wepchnięty na siłę korek i już chciała pociągnąć łyk, ale zawahała się.

– Nie, no... bez przesady. Nie będę waliła z gwinta, jak jakiś żul – powiedziała do siebie.

Odłożyła butelkę z powrotem na stołek, rozważając czy warto wychodzić z wanny. Ostatecznie wybrała inną opcję.

– Jacek! – zawołała na całe gardło.

– Co?! – dobiegł ją przytłumiony wrzask.

– Cho no tu!!!

Nie minęła chwila, a drzwi od łazienki się uchyliły i stanął w nich Jacek, spoglądając na Dalię z pytającą mina.

– Mógłbyś przynieść mi kieliszek? Bo zapomniałam, a nie chcę specjalnie wychodzić z wanny.

– Okej – rzucił tylko i wycofał się z pomieszczenia.

Moment później był już z powrotem. Postawił na stołku dwa kieliszki i zamknął za sobą drzwi od łazienki.

– Jeden wystarczy – rzekła Dalia.

– Drugi jest dla mnie – wyjaśnił, po czym natychmiast zdjął z siebie bluzę.

– Jak dla ciebie? Chyba nie chcesz mi tu wleźć do wanny?

Jacek zignorował jej uwagę i dalej sukcesywnie pozbywał się ciuchów.

– No weź, idź stąd! – oburzyła się. – Ja chcę się tu zrelaksować w spokoju, a nie cisnąć z tobą w wąskiej wannie.

– Zmieścimy się bez problemu. Jeszcze na spokojnie pół osoby by się tu oprócz nas wcisnęło.

– Tu się nawet pół karła nie zmieści!

– Dobra, diablico, przestań marudzić – mruknął Jacek i polał szampana do kieliszków, po czym już kompletnie nagi wszedł do wanny. – Aaa! Kurwa! Bierzesz kąpiel czy gotujesz zupę? – zawołał, drepcząc w miejscu, bo woda była dla niego ewidentnie za gorąca. Natychmiast odkręcił kurek z zimną.

– Nie dolewaj zimnej, bo zaraz za mocno wystygnie – zdenerwowała się Dalia.

– Przecież nie usiądę w takim wrzątku! Chcesz, żebym sobie jaja ugotował?

– Po pierwsze to nie przewidziałam dla ciebie miejsca, po drugie nie przewidziałam dla ciebie miejsca.

– Dobra, to weź nogi. – Jacek zakręcił wodę i nic sobie nie robiąc z uwagi Dalii, rozsiadł się wygodnie, a woda pod jego naporem przelała się poza krawędź wanny.

– Zalejesz sąsiadów – warknęła Dalia, podkurczając nogi prawie pod sama brodę.

– Tylko trochę nachlapałem. Potem wytrę.

Jacek wychylił się z wanny, żeby sięgnąć kieliszki. Jeden podał Dalii, a z drugim zamaszyście wrócił na swoje miejsce, przy okazji wywołując mini falę w wannie i ponownie rozchlapał sporą ilość wody poza nią.

– Ja tego nie będę wycierać – stwierdziła Dalia.

– Już mówiłem, ze sam wytrę.

– Taa... Za trzy dni. Zdążę się tu osiem razy poślizgnąć zanim to ogarniesz.

– Ale ty dzisiaj jesteś zrzędliwa, diablico. Ten Sawicki chyba naprawdę zalazł ci za skórę.

– A ty zalazłeś mi do wanny – prychnęła i upiła łyk szampana. – A ja chcę się tylko zrelaksować... Czy to aż tak dużo?

– Mogę pomóc ci się zrelaksować. Dogłębnie – rzekł sugestywnie Jacek, wsunął jedną rękę pod pianę i przesuwał powoli po nodze Dalii w kierunku jej uda.

Spojrzała na niego zmrużonymi oczami.

– To później. Teraz szampan i aromaterapia.

Ponownie upiła łyczek, odchyliła głowę do tyłu i oparłszy o krawędź wanny przymknęła oczy.

Siedzieli tak w milczeniu dobre dwie minuty.

– Ej, nudzę się. – W pewnym momencie Jacek trącił ją stopą w udo.

– Hmm – mruknęła dziewczyna.

– Poróbmy coś.

Dalia westchnęła głośno.

– Nie wiem – rzuciła ironicznym tonem. – Może ponurkuj. Skarbów poszukaj na dnie.

– Dobry pomysł – stwierdził, złapał Dalię za nogi i niespodziewanie przyciągnął do siebie, przez co prześlizgnęła się po dnie wanny, straciła równowagę, a jej głowa na chwilę zniknęła pod powierzchnią wody.

Przez ułamek sekundy tylko jej kolana i dłoń trzymająca kieliszek były ponad taflą.

Wynurzyła się prawie natychmiast, plując wodą i trąc oczy.

– Wrr... – warknęła, zdając sobie sprawę, ze właśnie rozmazuje sobie makijaż. – Debil, no debil! – obrzuciła spojrzeniem bazyliszka zanoszącego się od śmiechu Jacka.

– Jaka śliczna, wkurwiona panda – śmiał się.

– Kopnę cię.

– Nawet nie próbuj, bo znowu zanurkujesz.

Dalia ze zmarszczonym czołem i gniewem wymalowanym na twarzy wpatrywała się w Jacka, na co on nie mógł powstrzymać uśmiechu wypływającego na jego twarz.

– No już, oddychaj – powiedział łagodnie. – Chodź. – Wyciągnął do niej rękę, a drugą ręką odłożył kieliszek na znajdującą się tuż obok umywalkę.

Wahała się chwilę, ale w końcu również odstawiła kieliszek i złapała jego dłoń, prześlizgnęła się po dnie wanny, jednocześnie obracając tyłem do Jacka i oparła się plecami o jego klatkę piersiową. Wpasowała się w niego wygodnie i oparła głowę na jego ramieniu. On natomiast objął ją rękami w pasie i przytulił policzek do jej skroni. Siedzieli tak chwilę w milczeniu.

– Już ci lepiej, diabełku? – zapytał Jacek.

– Mhm – mruknęła Dalia leniwie. – Byłoby idealnie jakbyś dolał trochę ciepłej wody.

– Doleję, tylko najpierw mnie stąd wypuść.

Delikatnie odsunął od siebie Dalię, na co przesunęła się na drugi koniec. Jacek podniósł się, sięgnął ręcznik, którym się owinął i wyszedł z wanny, po czym odkręcił kurek z gorącą wodą. Po dokładnym wytarciu się rzucił ręcznik na podłogę.

– Wycieram to, co nachlapałem, jakby co – oznajmił, gdy Dalia obdarzyła go skonsternowanym spojrzeniem.

– Wrzuć ten ręcznik do prania potem.

– No co ty! Wyschnie i jeszcze przez trzy miesiące będę się w niego wycierał.

– Ohyda!

– Żartowałem – zaśmiał się Jacek. – Rozwieszę na suszarce, a jak wyschnie to wrzucę do kosza na pranie.

– Super – mruknęła. – Jeszcze trochę się tu pomoczę, a potem przyjdę do ciebie.

– Luz. Jak coś, to znajdziesz mnie w sypialni – mrugnął i wyszedł z łazienki.

Dalia posiedziała jeszcze kilka minut i gdy uznała, ze jest wystarczająco zrelaksowana i pora na drugą część, wyszła z wanny, wytarła się i ubrała szlafroczek. Spojrzała jeszcze w lustro i jęknęła z przerażenia, zobaczywszy czarne smugi pod oczami. Szybko ogarnęła ten bałagan mleczkiem do demakijażu i wyszła z łazienki.

– To co z tym dalszym relaksem? – zapytała, stając w drzwiach od sypialni.

Jacek leżał w łóżku, przykryty do pasa kołdrą i grał w coś na telefonie. Oderwał wzrok od ekranu i zmierzył Dalię spojrzeniem od góry do dołu.

– Zapraszam – powiedział, odrzucając kołdrę.

***

D - 23 l.
J - 27 l.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro