Szampan w piance (D&J)
Po czwartkowych zajęciach na uczelni, zakończonych kwadrans po szóstej, Dalia dotarła do domu dopiero godzinę później, przebiwszy się komunikacją miejską z jednego końca Poznania na drugi. Nacisnęła klamkę i ze zmarnowaną miną wkroczyła do mieszkania Jacka, w którym zamieszkała raptem półtora miesiąca temu.
Rok akademicki rozpoczął się przed trzema tygodniami, a wraz z nim drugi rok studiów magisterskich Dalii na kierunku dziennikarstwo. Po pierwszym roku magisterki rozważała rzucenie dalszej edukacji, ale po namowach rodziny i przyjaciół, że przecież został jej tylko rok, w końcu skapitulowała i postanowiła dokończyć studia.
Zrzuciła buty oraz płaszcz i przeszła do salonu, z którego dobiegały odgłosy jakiejś komputerowej strzelanki i bluzgi gęsto sypane przez Jacka. Siedział przed komputerem w rogu salonu, tak zwanym kąciku do pracy, gdzie spędzał praktycznie całe dnie, gdy akurat pracował z domu, jak na przykład dziś.
Gra wyświetlająca się na ekranie sugerowała, że jest już po pracy, co o tej godzinie było raczej oczywiste. Zwykle, gdy Dalia była w domu grał w słuchawkach, teraz jednak głośniki były rozkręcone, zdawało jej się, że na cały regulator i dźwięki z gry przeplatały się również z bluzgami współgraczy.
– Cześć! – zawołała głośno dziewczyna.
– Hej, diablico! – odpowiedział Jacek, nie odrywając wzroku od ekranu.
– Musisz tak hałasować? – jęknęła i opadła na kanapę.
– Sorry, zaraz kończymy – rzucił. – Kurwa! Za tobą! Rozjeb go! – wrzasnął do ekranu.
– Jezu... – mruknęła Dalia i rozmasowała sobie skronie.
Sięgnęła po swój telefon, sprawdziła skrzynkę mejlową oraz media społecznościowe, a kilka minut później Jacek skończył grać i dosiadł się do niej. Położył na stole miskę z resztką pokruszonych chipsów i klepnął Dalię w udo. Podniosła wzrok znad telefonu i spojrzała na swojego chłopaka, a następnie na prawie pustą miskę.
– Czy to są moje chipsy? – zapytała oburzona.
– Były – sprostował Jacek i uśmiechnął się szeroko, a na jego policzkach wykwitły urocze dołki.
– Miałam na nie ochotę – rzekła z wyrzutem Dalia.
– Dobra, jutro ci odkupię.
– Ale ja mam ochotę teraz!
Jacek zastanowił się chwilę i pomasował się po brzuchu.
– Hmm... Mogę ci je oddać teraz, ale już nie będą w takiej samej formie.
– Jesteś obrzydliwy! – warknęła, na co się roześmiał.
– Jak na uczelni?
– Masakra... – westchnęła. – Dopiero październik, a ja już mam dosyć. W dodatku Sawicki się na mnie uwziął.
– Ten doktorant?
– Taa...
– No cóż... – uśmiechnął się Jacek. – Nazwałaś go niedouczonym głąbem na pierwszych zajęciach. Zapewne uraziłaś tym jego dumę i będzie się mścił.
– Głupi chuj... A poza tym nie nazwałam jego niedouczonym głąbem, tylko powiedziałam „jak ktoś jest niedouczonym...", a on te słowa wziął za bardzo do siebie. Zresztą, słusznie. Wywyższa się, jakby był profesorem z wieloletnim stażem, a to tylko zwykły doktorancik. Wkurwia mnie. I jeszcze muszę przygotować prezentację na jego następne zajęcia.
– Nauczka dla ciebie, diablico. Następnym razem musisz zachować swoje prywatne uwagi dla siebie – skwitował Jacek.
– Wiesz, jaka jestem. – Dalia uniosła ręce, wyrażając tym swoją niemoc.
– No to musisz liczyć się z konsekwencjami, jakie wywołuje twoja niewyparzona buźka.
– Ech... – westchnęła głęboko. – Idę się wykąpać – oznajmiła, wstała z kanapy i skierowała się do łazienki.
– Spoko, to ja sobie jeszcze chwilę pogram! – zawołał za nią Jacek.
Dalia weszła do łazienki, zatkała wannę korkiem i odkręciła wodę. Dolała truskawkowego płynu do kąpieli, żeby zrobić pianę, po czym zostawiła lejącą się wodę i przeszła do kuchni. Otworzyła lodówkę w poszukiwaniu czegoś czym mogłaby raczyć się w czasie relaksującej kąpieli i jej wzrok spoczął na napoczętej butelce szampana. Bez większego namysłu złapała ją oraz stojący przy kuchennym blacie stołek i wróciła z tym do łazienki. W łazienkowej szafce znalazła cytrynowy olejek zapachowy i kominek ceramiczny, a z szuflady wyjęła podgrzewacz i zapałki.
Wody w wannie było już całkiem sporo, a piana sięgała krawędzi, wiec zakręciła kran, postawiła butelkę i kominek z zapaloną świeczką na przyniesionym stołku, po czym rozebrała się, związała włosy w wysoki kok i ostatecznie weszła do wanny.
Woda była przyjemnie gorąca, a zapach cytrynowego olejku idealnie komponował się z aromatem truskawkowej piany. Dalia z rozkoszy przymknęła oczy i oparła głowę do tyłu o krawędź wanny. Trwała tak dłuższą chwilę, wsłuchując się w plusk pojedynczych kropli skapujących z kranu.
W końcu otworzyła oczy, wyprostowała się i spojrzała na stojąca na stołku butelkę.
– Szlag... Zapomniałam o kieliszku – mruknęła pod nosem.
Mimo to, wytarła ręce w wiszący nieopodal ręcznik i sięgnęła butelkę. Usunęła wepchnięty na siłę korek i już chciała pociągnąć łyk, ale zawahała się.
– Nie, no... bez przesady. Nie będę waliła z gwinta, jak jakiś żul – powiedziała do siebie.
Odłożyła butelkę z powrotem na stołek, rozważając czy warto wychodzić z wanny. Ostatecznie wybrała inną opcję.
– Jacek! – zawołała na całe gardło.
– Co?! – dobiegł ją przytłumiony wrzask.
– Cho no tu!!!
Nie minęła chwila, a drzwi od łazienki się uchyliły i stanął w nich Jacek, spoglądając na Dalię z pytającą mina.
– Mógłbyś przynieść mi kieliszek? Bo zapomniałam, a nie chcę specjalnie wychodzić z wanny.
– Okej – rzucił tylko i wycofał się z pomieszczenia.
Moment później był już z powrotem. Postawił na stołku dwa kieliszki i zamknął za sobą drzwi od łazienki.
– Jeden wystarczy – rzekła Dalia.
– Drugi jest dla mnie – wyjaśnił, po czym natychmiast zdjął z siebie bluzę.
– Jak dla ciebie? Chyba nie chcesz mi tu wleźć do wanny?
Jacek zignorował jej uwagę i dalej sukcesywnie pozbywał się ciuchów.
– No weź, idź stąd! – oburzyła się. – Ja chcę się tu zrelaksować w spokoju, a nie cisnąć z tobą w wąskiej wannie.
– Zmieścimy się bez problemu. Jeszcze na spokojnie pół osoby by się tu oprócz nas wcisnęło.
– Tu się nawet pół karła nie zmieści!
– Dobra, diablico, przestań marudzić – mruknął Jacek i polał szampana do kieliszków, po czym już kompletnie nagi wszedł do wanny. – Aaa! Kurwa! Bierzesz kąpiel czy gotujesz zupę? – zawołał, drepcząc w miejscu, bo woda była dla niego ewidentnie za gorąca. Natychmiast odkręcił kurek z zimną.
– Nie dolewaj zimnej, bo zaraz za mocno wystygnie – zdenerwowała się Dalia.
– Przecież nie usiądę w takim wrzątku! Chcesz, żebym sobie jaja ugotował?
– Po pierwsze to nie przewidziałam dla ciebie miejsca, po drugie nie przewidziałam dla ciebie miejsca.
– Dobra, to weź nogi. – Jacek zakręcił wodę i nic sobie nie robiąc z uwagi Dalii, rozsiadł się wygodnie, a woda pod jego naporem przelała się poza krawędź wanny.
– Zalejesz sąsiadów – warknęła Dalia, podkurczając nogi prawie pod sama brodę.
– Tylko trochę nachlapałem. Potem wytrę.
Jacek wychylił się z wanny, żeby sięgnąć kieliszki. Jeden podał Dalii, a z drugim zamaszyście wrócił na swoje miejsce, przy okazji wywołując mini falę w wannie i ponownie rozchlapał sporą ilość wody poza nią.
– Ja tego nie będę wycierać – stwierdziła Dalia.
– Już mówiłem, ze sam wytrę.
– Taa... Za trzy dni. Zdążę się tu osiem razy poślizgnąć zanim to ogarniesz.
– Ale ty dzisiaj jesteś zrzędliwa, diablico. Ten Sawicki chyba naprawdę zalazł ci za skórę.
– A ty zalazłeś mi do wanny – prychnęła i upiła łyk szampana. – A ja chcę się tylko zrelaksować... Czy to aż tak dużo?
– Mogę pomóc ci się zrelaksować. Dogłębnie – rzekł sugestywnie Jacek, wsunął jedną rękę pod pianę i przesuwał powoli po nodze Dalii w kierunku jej uda.
Spojrzała na niego zmrużonymi oczami.
– To później. Teraz szampan i aromaterapia.
Ponownie upiła łyczek, odchyliła głowę do tyłu i oparłszy o krawędź wanny przymknęła oczy.
Siedzieli tak w milczeniu dobre dwie minuty.
– Ej, nudzę się. – W pewnym momencie Jacek trącił ją stopą w udo.
– Hmm – mruknęła dziewczyna.
– Poróbmy coś.
Dalia westchnęła głośno.
– Nie wiem – rzuciła ironicznym tonem. – Może ponurkuj. Skarbów poszukaj na dnie.
– Dobry pomysł – stwierdził, złapał Dalię za nogi i niespodziewanie przyciągnął do siebie, przez co prześlizgnęła się po dnie wanny, straciła równowagę, a jej głowa na chwilę zniknęła pod powierzchnią wody.
Przez ułamek sekundy tylko jej kolana i dłoń trzymająca kieliszek były ponad taflą.
Wynurzyła się prawie natychmiast, plując wodą i trąc oczy.
– Wrr... – warknęła, zdając sobie sprawę, ze właśnie rozmazuje sobie makijaż. – Debil, no debil! – obrzuciła spojrzeniem bazyliszka zanoszącego się od śmiechu Jacka.
– Jaka śliczna, wkurwiona panda – śmiał się.
– Kopnę cię.
– Nawet nie próbuj, bo znowu zanurkujesz.
Dalia ze zmarszczonym czołem i gniewem wymalowanym na twarzy wpatrywała się w Jacka, na co on nie mógł powstrzymać uśmiechu wypływającego na jego twarz.
– No już, oddychaj – powiedział łagodnie. – Chodź. – Wyciągnął do niej rękę, a drugą ręką odłożył kieliszek na znajdującą się tuż obok umywalkę.
Wahała się chwilę, ale w końcu również odstawiła kieliszek i złapała jego dłoń, prześlizgnęła się po dnie wanny, jednocześnie obracając tyłem do Jacka i oparła się plecami o jego klatkę piersiową. Wpasowała się w niego wygodnie i oparła głowę na jego ramieniu. On natomiast objął ją rękami w pasie i przytulił policzek do jej skroni. Siedzieli tak chwilę w milczeniu.
– Już ci lepiej, diabełku? – zapytał Jacek.
– Mhm – mruknęła Dalia leniwie. – Byłoby idealnie jakbyś dolał trochę ciepłej wody.
– Doleję, tylko najpierw mnie stąd wypuść.
Delikatnie odsunął od siebie Dalię, na co przesunęła się na drugi koniec. Jacek podniósł się, sięgnął ręcznik, którym się owinął i wyszedł z wanny, po czym odkręcił kurek z gorącą wodą. Po dokładnym wytarciu się rzucił ręcznik na podłogę.
– Wycieram to, co nachlapałem, jakby co – oznajmił, gdy Dalia obdarzyła go skonsternowanym spojrzeniem.
– Wrzuć ten ręcznik do prania potem.
– No co ty! Wyschnie i jeszcze przez trzy miesiące będę się w niego wycierał.
– Ohyda!
– Żartowałem – zaśmiał się Jacek. – Rozwieszę na suszarce, a jak wyschnie to wrzucę do kosza na pranie.
– Super – mruknęła. – Jeszcze trochę się tu pomoczę, a potem przyjdę do ciebie.
– Luz. Jak coś, to znajdziesz mnie w sypialni – mrugnął i wyszedł z łazienki.
Dalia posiedziała jeszcze kilka minut i gdy uznała, ze jest wystarczająco zrelaksowana i pora na drugą część, wyszła z wanny, wytarła się i ubrała szlafroczek. Spojrzała jeszcze w lustro i jęknęła z przerażenia, zobaczywszy czarne smugi pod oczami. Szybko ogarnęła ten bałagan mleczkiem do demakijażu i wyszła z łazienki.
– To co z tym dalszym relaksem? – zapytała, stając w drzwiach od sypialni.
Jacek leżał w łóżku, przykryty do pasa kołdrą i grał w coś na telefonie. Oderwał wzrok od ekranu i zmierzył Dalię spojrzeniem od góry do dołu.
– Zapraszam – powiedział, odrzucając kołdrę.
***
D - 23 l.
J - 27 l.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro