Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Po zielonej trawce (D&J)

Było późne, sierpniowe popołudnie, kiedy Dalia siedziała sama w domu i czekała na Jacka. Liliana była u koleżanki i miała tam przenocować, a rodzice pojechali na krótki, kilkudniowy urlop, więc Dalia miała cały dom dla siebie, co najmniej do jutrzejszego popołudnia. Leżała w salonie na kanapie i przerzucała kanały w telewizorze, coraz bardziej się niecierpliwiąc, bo Jacek znowu się spóźniał i odnosiła wrażenie, że robi to specjalnie.

Już miała do niego dzwonić, kiedy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Niespiesznie wstała, poprawiła włosy i podeszła otworzyć.

- Cześć, diabełku - mruknął Jacek, nonszalancko opierając się o mur koło drzwi.

- Czy ty zawsze musisz się spóźniać?

- Zupełnie jak ty - uśmiechnął się. - Widzisz, ile nas łączy? - dodał i wszedł do środka.

Bezceremonialnie rozsiadł się, jakby był u siebie.

- To co robimy? - zapytał i poklepał miejsce obok, zachęcając Dalię, żeby usiadła.

Podeszła do kanapy i wyjęła coś z kieszeni swoich mikroskopijnych szortów. Pomachała Jackowi przed oczami małą torebeczką strunową.

- To zioło? - zdziwił się. - Skąd to masz?

- Twój brat mi załatwił - oznajmiła i rzuciła towar na stolik przed kanapą.

- Antek?

- Nie, Stachu - odparła ironicznie i usiadła obok. - Oczywiście, że Antek.

- Ale jak to? Tak po prostu dał ci gieta zioła, czy ile tam masz?

- Nie. Zapłaciłam za to.

- Pieniędzmi?

Dalia obrzuciła go takim spojrzeniem, jakby właśnie ją obraził.

- Nie. Zrobiłam mu loda - powiedziała poważnie.

Na widok miny Jacka parsknęła śmiechem.

- No kurwa, Jacek... Oczywiście, że mu zapłaciłam. Pieniędzmi - powiedziała i pokręciła głową z dezaprobatą. - Czy ty masz mnie za jakiegoś szona co się puszcza za dragi? Z twoim bratem, a moim szwagrem? Chryste...

- Nie. Po prostu... - nie wiedział co odpowiedzieć.

- To czemu pytasz, czy zapłaciłam pieniędzmi?

Jacek tylko wzruszył ramionami. Dalia sięgnęła do półeczki pod stolikiem i wyciągnęła stamtąd bletki, filtry, torebeczkę tytoniu, młynek i zapalniczkę.

- To też masz od niego? - zapytał Jacek.

- Tylko młynek. Dostałam w spadku. Resztę sama sobie kupiłam.

- Jeszcze mi pewnie powiesz, że zaraz sama blanta skręcisz?

- Of course. W tym też Antoni maczał palce, bo to on mnie nauczył.

- No nieźle... W takim razie pokaż co potrafisz.

Dalia wzięła się za robienie skręta i niebawem podała gotowego Jackowi.

- No, całkiem ładny - skomentował.

- To chodź, spalimy go w ogrodzie - rzekła, wstała z kanapy i skierowała się do drzwi prowadzących na ogród na tyłach domu.

Kiedy wyszli na dwór owiał ich przyjemny, letni wiaterek. Nie było upalnie, a wręcz idealnie, żeby posiedzieć na zewnątrz. Dalia zgarnęła koc leżący na plastikowym krześle, rozłożyła go na trawie i od razu na nim usiadła, a Jacek usiadł obok niej. Podała mu zapalniczkę, a on wsunął skręta do ust i odpalił. Zaciągnął się kilka razy i podał Dalii.

Kiedy spalili całego, oboje wyciągnęli się na kocu i w ciszy wpatrywali się w niewielkie chmury sunące po błękitnym niebie. Leżeli tak długo w bezruchu, aż w końcu Dalia obróciła się na bok i zarzuciła na Jacka jedną rękę i nogę. Zamknął oczy i bardzo powoli głaskał ją po udzie.

- Roksana - wypalił nagle bez kontekstu.

- Co? - zapytała Dalia, takim tonem jakby się dopiero obudziła.

- Tak miała na imię laska, która mnie rozprawiczyła.

Dalia podniosła się na łokciu i wpatrywała się w niego z rozbawieniem.

- Jezu, ale ci się z dupy przypomniało - stwierdziła i zaśmiała się.

- Nie wiem czemu... Pytałaś mnie o to kiedyś.

- No. Jak chcesz o tym opowiedzieć, to zamieniam się w słuch. Czuję, że to będzie mocna historia - oznajmiła Dalia i roześmiała się.

- Nie wiem, czy mocna. Raczej trochę... dziwna - zastanowił się Jacek.

- Omg, już mi się podoba. - Dalia dużo samozaparcia wkładała w to, żeby nie wybuchnąć śmiechem. - No to co tam z tą Roksaną?

Jacek głośno wypuścił powietrze.

- Jaaa... To było dwanaście lat temu... Też w sierpniu. Ona była Antka koleżanką z klasy.

- Ha! Mówiłam, że podebrałeś mu dziewczynę! - zawołała Dalia.

- Nie. Nie byli parą. Kumplowali się tylko. Bywała u nas na chacie, jak mieli jakieś projekty grupowe, czy jak Antek robił domówki. Wtedy... Już byli po zakończeniu liceum, te najdłuższe wakacje przed studiami. Antek zorganizował grilla i zaprosił paczkę znajomych. Starych akurat nie było, pojechali do Ustki i wzięli Stacha ze sobą. Ja czułem się już za stary żeby z nimi jeździć.

- Za stary? Ile miałeś lat? Z tego co pamiętam mówiłeś, ze czternaście.

- No tak - potwierdził. - Wolałem poimprezować ze starszym bratem i jego znajomymi.

- I skończyło się na tym, że cię starsza laska wyruchała - rzuciła Dalia i roześmiała się.

Jacek też się zaśmiał.

- No... Ale nie żałuję. Chociaż to było trochę dziwne. I odrobinę niezręczne, w sumie.

- Okej. To powiedz jak do tego doszło - ponaglała Dalia.

- Siedziałem z ekipą w ogrodzie do późna. Musiałem zadowolić się tylko jednym browarem, bo Antek pilnował, żebym nie pił więcej.

- Ale Roksany nie upilnował - wtrąciła Dalia i parsknęła śmiechem.

- Cicho, bo ci nie opowiem. No więc siedziałem z nimi dosyć długo, ale w końcu mi się znudziło i poszedłem do swojego pokoju. W ogóle jak tam byłem z nimi, to Roksi zdążyła się już mocno wstawić i rzucała w moja stronę różne... komentarze. Dwuznaczne. Takie bardzo bezpośrednie.

- O my gosh... A ona wiedziała ile masz lat?

- Mhm. Część ludzi była raczej zmieszana, ale mi w chuj imponowało, że Roksi do mnie zarywa. Fajnie mi się z nią gadało. No ale potem poszedłem do pokoju, a oni jeszcze się tam bawili. Jakieś pół godziny później usłyszałem, że ktoś kreci się na schodach. To była Roksana w towarzystwie innej koleżanki. Tamta miała odprowadzić Roksi do pokoju Antka, bo trochę się zmęczyła i chciała się położyć. Właściwie, to była nieźle najebana. Ta koleżanka zostawiła ją na schodach, bo Roksi stwierdziła, że sobie poradzi. Zauważyła, że stoję w drzwiach swojego pokoju i zapytała czy może wbić do mnie. No to pozwoliłem jej i rozwaliła się w moim łóżku.

- Ale chyba nie poszła spać? - dopytywała Dalia.

- Jakby poszła spać, to by do niczego nie doszło - skwitował Jacek. - Powiedziała, żebym się z nią położył.

- I skorzystałeś z okazji - dokończyła Dalia.

- Oczywiście. Najpierw tylko leżeliśmy, ale po chwili zaczęła się przytulać. Potem doszły pocałunki i macanki, a moment później już nie mieliśmy na sobie ubrań.

- Nieźle - skomentowała Dalia wyszczerzona od ucha do ucha.

- Powiedziała, że bez gumy nie opcji - kontynuował dalej Jacek. - A ja bardzo chciałem, żeby była opcja. Jak możesz się domyślać nie byłem w posiadaniu kondomów, więc wbiłem do pokoju Antka i zrobiłem mu Armagedon chyba we wszystkich szufladach, ale gumy w końcu znalazłem.

- I co? Nie pokapował się, że mu podprowadziłeś?

- Pytał później czego szukałem, więc coś zmyśliłem. Nie wiem czy zauważył, że mu zniknął jeden kondom, ale jeśli tak, to nic nie powiedział.

- No dobra, a co dalej z tą Roksaną?

- Próbowałem założyć gumę, ale tak średnio mi szło, więc Roksi chciała mi pomóc, ale była trochę pijana, było ciemno, także możesz sobie wyobrazić...

- Ahaha! - zaśmiała się Dalia. - Normalnie widzę tę scenę - zamknęła oczy i znów się zaśmiała.

- No i jak już udało się uporać z gumą, to to była w sumie szybka akcja.

- O jaaa... Pięć sekund?

- Może z dziesięć - odpowiedział Jacek po krótkim zastanowieniu.

- Masakra - rzekła Dalia z rozbawieniem. - Nie wiem czy bardziej współczuć tobie, czy Roksanie.

- Nikomu - rzucił Jacek, spoglądając na nią. - Mi było dobrze, a Roksi potem użyła mnie sobie w inny sposób.

- Nie wnikam, choć domyślam się jak - zachichotała Dalia.

- Także oboje byliśmy względnie zadowoleni.

- A potem nastał niezręczny poranek - podsunęła Dalia.

- Wcale nie aż tak niezręczny. - Jacek wzruszył ramionami. - Chociaż Roksi prosiła mnie, żebym nikomu o tym nie mówił. Wydaje mi się, że chodziło jej o mój wiek. To było jakieś pięć miesięcy przed moimi piętnastymi urodzinami, więc wiesz... Zresztą, nikomu o tym nie powiedziałem. Właściwie jesteś pierwszą osobą, z którą o tym rozmawiam.

- Wow, serio? - zapytała, a on przytaknął. - Ty to masz przygody, Jacek.

- Taa... - mruknął. - Weź mi nie mów... Stachu i Antek pewnie do dziś żyją w przekonaniu, że ruchałem naszą ciotkę.

- Że co robiłeś? - Dalia spojrzała na niego wielkimi oczami, po czym parsknęła śmiechem.

- No właśnie... - skwitował Jacek. - Alicja jest dalszą kuzynką naszej matki. Lubi mnie, a ja lubię ją. Jest po czterdziestce i niezły z niej milfik. I ci debile, moi bracia, uznali, że skoro spędzałem z nią dużo czasu, to zapewne regularnie ją ruchałem.

- Ej, ale ruchałeś ją? - zapytała Dalia z dziką ciekawością w głosie.

- A jak myślisz?

- Mam być szczera?

Jacek westchnął głośno.

- Ja nie wiem... Wy wszyscy macie mnie chyba za jakiegoś pojeba.

- No może trochę - zaśmiała się Dalia. - Ale za to jesteś najfajniejszym pojebem jakiego znam. I jedynym na jakiego zawsze mam ochotę. Najzabawniejszym, najprzystojniejszym, najinteligentniejszym i w ogóle wszystko naj.

- Gadaj, gdzie jest Dalia? Zeżarłaś ją?! - rzucił żartobliwie.

- A propos żarcia, to właśnie mi gastro wjeżdża.

- Noo... wciągnąłbym coś słodkiego.

- Jaceeeek - powiedziała Dalia przymilnym tonem. - A pójdziesz do kuchni? Tam na blacie są uszykowane łakocie.

Jacek spojrzał w stronę drzwi.

- Do kuchni jest z pięć kilometrów...

- Noooo iiiiidź - miauczała Dalia i trącała go w ramię. - Iiiidź.

Jacek najpierw podniósł się na łokciach, potem usiadł, a zanim wstał minęło kilka kolejnych sekund.

- Jakbym nie wrócił w ciągu pięciu minut to przyjdź, bo to będzie oznaczało, że siedzę na kanapie i sam wszystko wpierdalam.

- Wierzę w ciebie - mruknęła Dalia i wyciągnęła się na kocu.

Po minucie Jacek jednak wrócił i rzucił wszystkie słodycze na koc, a Dalia rzuciła się na słodycze.

- Wiesz jakich ludzi najbardziej kocham? - zapytała Jacka, odwijając papierek z batona.

- No jakich?

- Takich, którzy przynoszą mi słodycze na gastrofazę - wyjaśniła i wgryzła się w batona.

***

D - 22l. , J - 26 l.

*obrazek wygenerowany przez AI


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro