Kubki (M&S)
Był kwietniowy wieczór, a właściwie już noc. Misty i Stachu siedzieli w jego pokoju i właśnie zerowali drugą butelkę wina. Mis rozlewała resztkę do kieliszków.
– Dwa razy trzy czwarte litra to trzy czwarte litra na głowę, wiesz? – rzucił Stachu.
– Ja tak średnio z matmą, ale to akurat łatwo policzyć – rzekła z rozbawieniem Misty.
– Ale wiesz, że to już totalne przegięcie?
– Proszę cię, ja się dopiero rozkręcam – uśmiechnęła się zadziornie.
– Dalia, wynocha stąd, oddawaj mi Misty – zaśmiał się Stachu.
Misty wzięła duży łyk ze swojego kieliszka i zaraz po tym postanowiła przenieść się z fotela na łóżko. Z niemałym trudem dźwignęła się na nogi i wdrapała na kolana swojego chłopaka, siadając na nim okrakiem.
– Nie ma tu Dalii, ale jestem ja, cała dla ciebie – szepnęła mu prosto do ucha, przy okazji uderzając swoim policzkiem dość mocno o jego.
– Pani już dzisiaj nie pije – mruknął, obejmując ją w talii i przyciskając mocno do siebie.
– A kim ty jesteś, żeby o tym decydować? – zapytała z udawanym oburzeniem.
– A kim byś chciała, żebym był?
Udała, że się chwilę zastanawia.
– Moim mężem – szepnęła.
– Może kiedyś – odszepnął, łapiąc w dłonie jej twarz, po czym złożył na jej ustach krótki i delikatny pocałunek.
– Ej, ale nie bierz tego na serio. Weź pod uwagę fakt, że jestem okrutnie nawalona – powiedziała Misty, wpatrując się w jego oczy i mrugając przy tym intensywnie.
– Czyli stuprocentowo szczera.
– Alkohol sprzyja szczerości?
– Moim zdaniem tak.
– W takim razie muszę ci powiedzieć, że cię kocham. Tak bardzo, bardzo... Tak totalnie... Na maksa... Obłędnie... Jak nikogo... Stasiu... Jesteś... Moim ideałem... Jesteś... Pieprzonym ideałem... – zamruczała i wtuliła się w jego szyję. – Ja pierdzielę, jesteś ideałem... – wymamrotała ledwo wyraźnie.
– Ej, dobra, już wystarczy – powiedział rozbawiony, głaskając ją po plecach. – Bo jeszcze mi odwali na moim własnym punkcie.
– No to będzie nas dwoje – skwitowała Misty, prostując się i złapała Stacha za koszulkę, bo zachwiała się na tyle mocno, że prawie poleciała do tyłu. – Oj! – zawołała odruchowo, ale Stachu zdążył ją przytrzymać.
– Chyba powinnaś się położyć, co? – zaproponował i nie czekając na odpowiedź sprawnie obrócił ją tak, że już po sekundzie leżała na łóżku, a on górował nad nią.
Misty przymknęła oczy, a Stachu ułożył się wygodniej i oparł głowę na jej piersiach, na co mruknęła z aprobatą i wsunęła rękę w jego włosy. Leżeli tak w bezruchu dłuższą chwilę.
– Chcesz spać, Mimi? – odezwał się niespodziewanie, co wyrwało dziewczynę z powolnego zapadania w sen.
– Nie – rzuciła szybko i podniosła się na łokciach. Stachu zsunął się z niej i usiadł obok.
Podniosła się, trąc oczy i zwinąwszy nogi usiadła po turecku.
– Która godzina w ogóle? – zapytała
– Dochodzi wpół do dwunastej.
– To jeszcze nie tak późno... A może byś mi coś zagrał? – ożywiła się delikatnie.
Stachu zastanowił się chwilę, pocierając ręką czoło. Misty przypatrywała mu się uważnie i doszła do wniosku, że wygląda dużo trzeźwiej niż ona sama. W dodatku odniosła nagle dziwne wrażenie, że chyba wypiła znacznie więcej wina niż on.
– No dobra – powiedział w końcu i podniósł się z łóżka.
Złapał stojącą w rogu pokoju gitarę akustyczną i wróciwszy z nią na łóżko usiadł blisko Misty.
– Ogarniesz? – zapytała zdziwiona.
– Lekko – rzucił z uśmiechem. – Co ci zagrać?
O tym nie pomyślała zawczasu, więc teraz wytężyła mózg, żeby ostatecznie dojść do wniosku na jaki kawałek ma aktualnie ochotę.
– O! – rzuciła znienacka, jakby ją nagle olśniło. – Znasz „Cups" Anny Kendrick?
– Hmm... Nie kojarzę... Zanuć.
– Emm... Yyyy... Hmm... – Misty sprawiała wrażenie kompletnie zlagowanej. – Nie umiem – rzekła ostatecznie, na co Stachu się roześmiał. – A widziałeś film „Pitch Perfect"? – zapytała.
– Nie.
– Nie?! To musimy obejrzeć jutro.
– No dobra, ale co z tą piosenką?
– Była w filmie, ale jak nie widziałeś filmu to pewnie nie znasz...
– To znajdź mi ją na Youtubie – poprosił.
Na stoliku obok łóżka stał laptop, gdzie akurat leciały jakieś ciekawostki na Youtubie, które zresztą przestali śledzić już jakiś czas temu.
Misty wstała, chwiejąc się lekko i przysunęła sobie stolik bliżej łóżka. Znalazła w wyszukiwarce piosenkę i puściła. Stachu słuchał uważnie.
– Nie znałem tej piosenki, ale nawet fajna – stwierdził, po dwóch minutach, kiedy utwór dobiegł końca.
– Ach, okej – rzuciła Misty. – To zagraj coś innego.
– Mogę ci zagrać tę. – Wzruszył ramionami.
– Ale przecież nie umiesz.
– Ale wiesz, że żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, z dostępem do Internetu i bez problemu mogę sobie znaleźć zapis akordów do tej piosenki?
– Jezu! No tak! – klepnęła się w czoło.
– Ale żeby nie było tak łatwo to nauczę się sam ze słuchu. Daj mi chwilę – oznajmił luźno.
– Bez jaj... – Misty spoglądała na niego z wysoko uniesionymi brwiami.
– Jest krótka i prosta. Bez problemu. Byłoby fajnie, jakbyś wzięła kartkę i zapisała mi cały tekst, tylko zostaw dość duże odstępy między linijkami, żebym mógł sobie pozapisywać akordy. W szufladzie biurka jest notatnik.
– Emm... Ooookeeej... – odpowiedziała niemało zdziwiona i wolnym krokiem podeszła do biurka, wyjęła wspomniany notatnik i zgarnęła jakiś długopis. – Tylko, że ja tak nie do końca znam tekst na pamięć, więc możesz mi znaleźć w necie, to przepiszę.
Stachu otworzył w przeglądarce drugą kartę i znalazł tekst.
– Tylko pisz wyraźnie – zastrzegł, ponownie włączając piosenkę na Youtubie.
Misty w takim stanie miała lekki problem z pisaniem i szło jej to tak wolno, że Stachu zdążył odtworzyć piosenkę kilka razy. W międzyczasie zerkała dyskretnie w jego stronę. Siedział z zamkniętymi oczami i wsłuchiwał się w melodię, delikatnie kiwając się w jej rytm, a za czwartym czy piątym odtworzeniem już szeptał sobie tekst. W końcu podała mu notatnik z zapisanym tekstem.
– Dzięki – rzucił i wyciągnął długopis z jej ręki, po czym dopisał coś na kartce.
Odrzucił długopis na stolik i zagrał kilka akordów, nucąc pod nosem. Znów wziął długopis do ręki i coś zapisał. Wyglądał jakby w tej chwili przebywał w swoim własnym świecie, całkowicie odcięty od rzeczywistości i skupiony na tym co właśnie robił.
– Ty jesteś kompletnie trzeźwy – stwierdziła Misty. Trochę się rozbudziła tą akcją z piosenką, ale wciąż czuła, że w głowie jej szumi, a obraz nieco skacze.
– No tak kompletnie to nie – zaśmiał się Stachu. – Ale na pewno bardziej niż ty.
Poćwiczył jeszcze chwilę, kilka razy prześlizgnął wzrokiem po tekście i westchnął głośno.
– Dobra, chyba to mam.
– Zamieniam się w słuch – powiedziała Misty, wpatrując się w niego z wyczekiwaniem.
Zaczął grać, a po chwili dołączył do tego słowa piosenki. Misty, nie odrywając od niego swojego spojrzenia kiwała się w rytm muzyki. Stachu wpatrywał się w zapisaną kartkę, ale kiedy przyszła kolej na ostatnie powtórzenie refrenu wtedy przeniósł wzrok na Misty, a ona poczuła jak wnętrzności jej wariują.
When I'm gone
When I'm gone
You're gonna miss me when I'm gone
You're gonna miss me by my walk
You're gonna miss me by my talk, oh
You're gonna miss me when I'm gone
– Wow... Fucking prodigy... – szepnęła, kiedy zabrzmiał ostatni akord.
– Daj spokój, bez przesady – uśmiechnął się Stachu.
– I w dodatku skromny. Nie myślałeś, żeby samemu komponować muzykę?
– Nie. Ale w sumie teraz przyszło mi na myśl, że jakbyś napisała mi tekst to mógłbym do niego skomponować jakąś muzykę.
– Eee... Ja i tekst? – zaśmiała się Misty. – Chociaż... – zamyśliła się na chwilę. – Może jednak bym coś napisała...
– Jak napiszesz to się do mnie zgłoś i coś razem wymyślimy – powiedział i wstał, żeby odłożyć gitarę na miejsce.
– To chyba szybko nie nastąpi, ale pomyślę nad tym – rzuciła Misty i rozciągnęła się na łóżku.
Stachu dołączył do niej i przytulił ją do siebie.
– To co? Teraz już możesz iść spać?
– Taaak – powiedziała przeciągle. – Teraz mogę iść spać spełniona – zachichotała, zamykając oczy.
***
M - 19 l.
S - 21 l.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro