Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XIX


Blondynka nerwowo drobiła nogą, raz po raz zerkając na podniszczony zegarek na swoim lewym nadgarstku. Była leworęczna, ale uważała to za sposób pewnej ekstrawagancji i oryginalności, prawie jak długie skarpetki nie do pary lub buty ucharakteryzowane na znacznie starsze niż faktycznie były. Obecna moda powoli dostosowywała się do stanu jej portfela. Chwalono wyróżnianie się, nieraz rzeczy vintage. Jej zegarek ze swoją porysowaną szybką, lekko pożółkłą tarczą i przetartym w kilku miejscach paskiem wyglądał bardzo staromodnie, jednak dalej pokazywał właściwy czas. Pocieszała się tym, kiedy zaczynała za bardzo marzyć o lepszym, bardziej błyszczącym modelu. W duchu lubiła błyszczące rzeczy, kojarzyły jej się z urodą i dobrym wychowaniem zmarłej tragicznie matki. Jej rodzicielka, ubrana w ładne, dobrze skrojone ciuchy, naprawdę błyszczała.

Po chwili po Misę przyszedł pewien mężczyzna, który także wydawał się gustować w oryginalności, tyle że tej bardzo widocznej i drogiej. Przypominał modela, który dopiero co zszedł z wybiegu i obecnie witał ją wyciągniętą przyjaźnie dłonią. Po uścisku nie puszczał jej ręki, tylko złapał pewniej i pociągnął w kierunku sali odgrodzonej od recepcji. Nie byli tam sami, w pomieszczeniu do zdjęć kręciło się pełno ludzi, kombinując z oświetleniem i dekoracją. Wydawać by się mogło, że agencja modelek potrzebuje przede wszystkim, jakże by inaczej, modelek i modeli oraz fotografów, jednak byłaby to bujda. Za jednym zdjęciem stało wielu ludzi, dzięki którym cały ten skomplikowany mechanizm poprawnie funkcjonował.

- Rozmawialiśmy już o szczegółach przez wiadomości, dlatego nie chcę robić ci szczegółowego wywiadu. Zresztą mam dziś mało czasu, więc przejdźmy od razu do rzeczy. Chcę zrobić ci kilka zdjęć, aby sprawdzić, jak na nich wyglądasz i czy umiesz się jakkolwiek ustawić. - popchnął ją lekko w stronę drzwi z napisem ''przebieralnia''. - Idź tam, stylistki dobiorą ci jakąś ładną kreację.

W garderobie panował tłok stworzony głównie przez wspomniane wcześniej stylistki, ale i modelki. Wydawały się one całkowicie swobodne, gawędziły ze sobą radośnie i zaczepiały zajmujące się nimi kobiety. Wszystkie piękne damy wydawały się zbyt urodziwe dla tego świata. Do tego w ich gestach gołym okiem dało się dostrzec czułość i delikatność. Uśmiechy były szerokie, jednak nie tak szerokie, aby być nieuprzejmymi uśmiechami i nie tyle małe, aby sprawiać wrażenie przygnębienia. Między tymi kobietami a dziewczyną z zewnątrz nagle powstał mur, wydawać by się mogło, że nie do przeskoczenia. A mimo to Misa pozwoliła sobie na dość odważną myśl.

''Czy jeśli uda mi się w modelingu i ja kiedyś taka będę...?"

Kiedy jedna ze stylistek pomagała jej się przebrać, Misa myślała o tym, jak Light potrafił być uparty. To właśnie jego upór zaprowadził ją aż tutaj i sama nie mogła uwierzyć, że z początku tak niechętna do tej propozycji, teraz czuła niewyobrażalną radość i podekscytowanie. Szczególnie kiedy przejrzała się pobieżnie w jednym z luster, które miało wokół żarówki dające chłodne światło. Wyglądała jak księżniczka z jakiejś animacji o księżniczkach i książętach, którzy bronili ich w każdej sytuacji, nieraz swoim kosztem. Wyglądała jak pewna siebie kobieta z okładek magazynów, być może nie tych dużych pokroju Vogue, ale tych zwykłych, które zjadaczki chleba kupują dla gorących plotek. Mimo to czuła się tak, jakby była najważniejsza, najpiękniejsza i najlepsza. A to wszystko przez sukienkę, której prawdopodobnie w żadnej innej sytuacji nie miałaby możliwości założyć.

- Leć już, ten konkretny fotograf nie lubi czekać. - znów została popchnięta, tym razem przez stylistkę i to w kierunku wyjścia z pomieszczenia.

Będzie musiała się postarać, jeśli nie ma to być ostatni raz, kiedy ma okazję założyć taką kreację.

***

Mężczyzna po sesji wyszedł. Tak po prostu wyszedł, każąc jej czekać. Nie wiedziała, czy poszedł na przerwę, czy może przeglądał efekty ich pracy. Kiedy jednak w końcu wrócił, wyraz jego twarzy mówił o tym, że podjął decyzję.

- Zdjęcia wyszły bardzo dobrze... Według mnie masz do tego talent, choć jasnym jest, że musisz się jeszcze wiele nauczyć. - zaczął, tym samym potwierdzając, że podczas tych kilku minut sprawdzał fotografie. - Wszystko jest jednak do wypracowania, a ty masz w sobie to coś. Ostatnio brakuje nam stosunkowo młodych modelek, do tego z tak ciekawą urodą. Byłbym zadowolony, jeśli twoje zainteresowanie pracą w tej agencji dalej jest aktualne. Chętnie wezmę cię na początek pod swoje skrzydła. Jestem pewien, że jeśli nieco się poduczysz, to inni także dostrzegą w tobie potencjał.

- Dziękuję, choć nie sądzę, abym posiadała coś oprócz urody. - sprostowała, ponieważ, mimo że nie była nadzwyczajnie skromna, to ta pochwała wydała jej się nad wyraz. - Rzecz jasna dalej jestem zainteresowana pracą tutaj i będę szczęśliwa, jeśli zechce mnie pan douczyć.

- Uroda to rzecz względna, wbrew pozorom w tej pracy liczy się przede wszystkim styl i błysk w oku, przez który ludzie nie potrafią przejść obok obojętnie. Jako profesjonalista dostrzegam takie rzeczy, potem pomagam je jedynie uwydatnić. - puścił jej oczko. - W takim razie postanowione. Wiesz, tak myślałem, że sesja pójdzie dobrze, więc dobrałem ci już partnerkę na początek.

- Dlaczego miałaby mi być na początek potrzebna partnerka? - lekko przechyliła głowę na bok.

- Zawsze kogoś przydzielamy nowym. Ja co prawda pomogę ci z podszkoleniem techniki przy pierwszych sesjach, jednak modeling jest bardzo rozbudowanym światem. Jesteśmy profesjonalną firmą i po kilku latach doszliśmy do wniosku, że posiadanie bardziej doświadczonej koleżanki, która doradzi i wyjaśni, jest miłe i pomaga lepiej wgryźć się w temat. Nie myśl tylko, że ma to być ktoś w pokroju twojej niańki. To przede wszystkim osoba, którą możesz pytać o wszystko, co związane z byciem modelką i pracą u nas. Ja niestety nie mam czasu, aby poświęcać tyle uwagi każdej nowej dziewczynie z osobna.

- Rozumiem ideę, ale... Czy to nie będzie problem? Wydaje mi się, że nikt nie lubi poświęcać w ten sposób wolnego czasu. Chyba że im za to płacicie...

- Ależ nie! - od razu zaczął wyprowadzanie jej z błędu. - Starsze stażem modelki wprowadzają nowych z własnej woli. Wszystko odbywa się w godzinach pracy, po prostu są one wsparciem i źródłem informacji dla mniej doświadczonych, często biorą udział w sesjach razem z ''podopiecznymi''. To też pewien sposób na wypromowanie tych mniej rozpoznawalnych, ale i dobry chwyt wizerunkowy. W końcu ludzie lubią, kiedy ci, którzy już odnieśli sukces, wyciągają rękę w stronę tych, którym jeszcze się to nie udało. Modeling to binzes. Nawet jeśli coś wygląda dla jednej strony niekorzystnie, to jednak jest w tym jakiś cel.

- Skoro tak, cieszę się, że będę miała mentorkę. - podekscytowana klasnęła w dłonie, pewna, że będzie to jakaś miła dziewczyna o dobrym, pomocnym serduchu. - Kiedy będę mogła ją poznać?

- Dzisiaj ma jedną sesję, więc powinna za chwilę być. Choć w sumie to... - zerknął na zegar wiszący nad głową blondynki. W agencji lubili zegary. Dobrze sobie przyswoili, że czas to pieniądz. - Powinna być już teraz.

Te słowa wydawały się wywołać wyczekiwaną modelkę. Weszła ona równo z godziną, w jakiej miała się zjawić. Jednak w przypadku Takady nie było to spektakularne wejście. Większość współpracowników przyzwyczaiła się już do tego, że brunetka nie da zabrać chwili ani sobie, ani odebrać jej komuś innemu.

- Jak zawsze punktualność co do minuty! - mężczyzna w euforii wymienił z kobietą krótki, koleżeńskie pocałunek w policzek. Wydawać by się mogło, że byli jak starzy przyjaciele, tyle że w chłodnej i naciąganej relacji. - To jest twoja mentorka, Takada. A to jest Misa, właśnie ją będziesz miała pod opieką.

Te słowa zwróciły ku początkującej modelce chłodny, oceniający wzrok. Cała postawa brunetki wydawała się oceniająca, jakby kobieta zamiast być jedynie mrówką w całym tym systemie, siedziała za ławą dla jury i widząc kolejne modelki, wyciągała kartkę z napisem ''TAK" lub "NIE''. Nie miała tak dużej mocy, aby to czynić, jednak w głowie z pewnością segregowała ludzi na lepszych i gorszych. Na szufladkę dla ''TAK'', jesteś wartościowy dla społeczeństwa i wysługujesz światu przysługę oraz ''NIE'', co znaczyło tyle, że człowiek co najwyżej zużywa tlen. Misa nie była ciekawa, do jakiej grupy ta ją przydzieliła. Bardziej skupiła się na wyglądzie mentorki. Na jej włosach, twarzy, zgrabnych nogach, a w szczególności smukłych łydkach, których nie zakrywała sukienka. Bardzo ładna sukienka. Być może nie tak ładna, jak ta, którą obecnie miała na sobie Misa, jednak biorąc pod uwagę to, że Takada była w swojej codziennej kreacji, jej strój był wyjątkowy i piękny.

Od wejścia roztaczała wokół siebie aurę niewinności, ale i nieoczywistego pożądania, drapieżności skrytej pod kwiatową powłoką pachnąca przepychem. Jej ruchy były wyćwiczone, tak jak u reszty modelek. Wszystkie wydawały się grać, jakby przez cały ten czas uczestniczyły w sesji lub pokazie. Mimo to bez sztuczności. Co prawda Takada posiadała nieprzyjemną, gryzącą nutę pogardy i wyższości, jednak umknęło to uwadze Misy. Skoncentrowała uwagę na tych wszystkich rzeczach pięknych i przejmujących niczym u porcelanowej lalki. Znów pomyślała wtedy o matce, która przypominała jej lalkę Barbie, jedną z wielu, jakie miała na półce. Często bawiła się nimi w dom, w ślub z tym jednym, wybranym Kenem (z resztą jedynym, jakiego wtedy miała). Ale lubiła sobie wmawiać, że to ten jedyny nie tylko przez brak większej ilości męskich lalek. Fantazjowała wtedy, że jak dorośnie, to będzie tak piękna, grzeczna i delikatna jak matka, i jak jej lalki, i że tak jak jej mama i jak jej lalki znajdzie tego jedynego, przy którym poczuje się jeszcze piękniej.

''Ciekawe, czy Takada ma swojego Kena'' pomyślała, jednak potem doszło do niej, że nie powinna wnikać tak głęboko w sprawy ludzi widzianych po raz pierwszy.

- Bardzo dziękuję, że chce mi pani pomóc w karierze. Postaram się sprawiać jak najmniej problemów. - pokłoniła się lekko, z prawdziwą wdzięcznością i jednocześnie pokorą.

Dostała się co prawda do agencji z łatwością i być może z jeszcze większą łatwością zacznie się uczyć, jednak pamiętała o szacunku dla tych, którzy już przebyli tę żmudną drogę adaptacji. Podziwiała te wszystkie kobiety za to, że wytrzymały w tak trudnej branży i części z nich udało się wspiąć na szczyt tego szalonego świata. Takada była jedną z osób, które po dziś dzień skąpane były w świetle popularności. Do tego chciała ją uczyć, więc należało jej się podwójne uznanie.

- Wiem, że nie będziesz sprawiać problemów. - złapała ją lekko za brodę i uniosła jej twarz ku górze, przez co przecięły się ich spojrzenia. To poważne i groźne oraz to szczęśliwe i naiwne. I jedno i drugie miało w sobie niesamowitą moc. - Poświęcę ci tyle czasu, ile będziesz potrzebować, jednak pamiętaj, że mam swoją cierpliwość i szczerze nienawidzę krętactwa oraz lenistwa. Wystarczy, że będziesz się obijać i wbrew temu, co sądzi fotograf, wylecisz stąd szybciej, niż sobie wyobrażasz. Gwarantuję, że po tym nie będą cię chcieli nawet w filmie dla dorosłych. Czy to jasne, Misa?

Poważny, surowy mentor przerażał, ale i skłaniał do tego, aby starać się jeszcze bardziej. Obecnie w grę wchodziło nie tylko niezadowolenie Takady, ale i dalsza kariera Misy. Modeling dla niej dopiero się rozpoczął, jednak już zdołała przywiązać się do niego na tyle, że nie wyobrażała sobie skończyć tej przygody w obecnym miejscu. Co prawda do modelki brakowało jej naprawdę dużo, jednak pierwszy raz od dawna poczuła, że w końcu ma w rękach coś, czym może zawojować świat. Co prawda była to broń bardzo krucha i niepewna, ale wystarczyła, aby rozpalić w jej sercu wolę walki i przeświadczenie, że nie we wszystkim musi być beznadziejna.

- To jasne. - odpowiedziała, na co Takada puściła ją i odsunęła się, niczym dzieciak znudzony nową zabawką. Następnie zwróciła się do fotografa.

- Zacznijmy, każda minut poślizgu to rozwalony plan.

W tym momencie powstała między nimi umowa, której złamanie dla Misy oznaczałoby koniec wszystkiego, w tym życia, które przez tą jedną ulotną chwilę zyskało iskierkę sensu. Jeśli przegra walkę o bycie modelką, prawdopodobnie już nigdy nie założy sukienki w typie tej, jaką miała obecnie na sobie. I nigdy nie kupi takiej, jak ta, jaką nosiła Takada. Przede wszystkim jednak straci szansę na bycie jedną z tych dziewczyn, które siedziały przed lusterkami i wyglądały niczym porcelanowe, piękne lalki.

Miała wrażenie, że tak właśnie wygląda szczęście.


Witam moje jelonki! Jak dobrze wiecie, nie przepadam za Misą jakoś bardzo. Cenię ją jako postać, jednak daleko jej do bohaterki, o jakiej myślałabym w wolnych chwilach. Mimo to im bardziej poznaję ją w tej książce, tym bardziej ciekawi mnie jaką drogą podąży i do jakich wniosków przez to dojdzie. Zawsze daję postaciom żyć swoim życiem i mimo, że przez to wkrada się element niepewności, to uwielbiam patrzeć jak te błądzą, aby po czasie odnaleźć spokój. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro