Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-]☆.5.☆[-

-Piqué-

Dzieciak sobie poradził i nam je kupił. Graliśmy trochę, ale przecież trzeba też wygrać prawdziwy mecz. Kiedy piłka miała wpaść do siatki wykopałem ją do przodu i Xavi już sobie z nią poradził, a ja próbowałem się jakoś podnieść. Iker chciał mi pomóc, ale Ramos go przepchnął i podał mi rękę. Podniosłem się i usłyszałem dwa słowa, które mnie uszczęśliwiły i dwa, za które bym mu przypierdolił.

- Jesteś zajebisty i zjebany na raz - po czym ode mnie odbiegł, a ja dalej blokowałem piłki po swojej stronie boiska. Zawsze jakoś się dzieliliśmy, bo nie chciałem wchodzić mu w drogę. Aczkolwiek mówię właśnie o tym. Teraz mnie chwali, ale zaraz będzie wykrzykiwał, jak on to by tego nie zrobił lepiej. Nie mogę wciąż tego zrozumieć. Wytarłem pot z czoła. Nie wiem, co my byśmy zrobili bez Ikera. Obronił wyjebane trzy strzały i utrzymał nam wynik dwa do zera.

Myślałem tylko o tym, żeby się położyć. Nieźle walnąłem plecami o murawę. Zdejmując koszulkę usłyszałem głośny syk z tyłu. Czyżby było aż tak źle?

- Nieźle grzmotnąłeś - Sergio przeleciał palcem po moim, jak się domyślam, siniaku. Zacisnąłem usta. - Hm może wiesz, co to jest poświęcenie Piqué - poczułem jego ciepłe usta na swoich plecach. Moje ciało stało się bardziej rozpalone.

- Myślę, że teraz na pewno się zagoi - powiedziałem w jego stronę i założyłem koszulkę. Casillas lekko szturchnął mnie ramieniem. Zupełnie nie wiem, o co mu chodziło. Miałem ciasno w spodniach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro