-]☆.37.☆[-
-Ramos-
Ten Chorwat był.. słodki. Na początku wydawało mi się, że on po prostu taki jest i tyle. Znaczy czasami zdarzają się tacy ludzie, ale gdy usłyszałem, jak rozmawia z innymi zaświeciła mi się czerwona lampka. Nie jąkał się nawet do Ikera, a przecież to kapitan. Wywróciłem oczami. Jakoś tylko do mnie chciał się przytulać? Poza tym ocierał się o moje krocze ostatnim razem. Czy on myśli, że może mnie mieć? Ja jestem już zajęty i mimo, że Gerarda tu nie ma nie zamierzam sypiać z kimś innym. To chyba są jakieś żarty. Ukryta kamera? A już myślałem, że chce być tylko moim przyjacielem.
- Sergio Ramos proszony do gabinetu trenera - odezwał się głośniczek w jadalni. Czasami go jeszcze używają, ale mają go zdjąć. Wstałem i poszedłem do gabinetu.
- Dzień dobry? - wszedłem i zamknąłem za sobą drzwi. - Czy coś się stało? - zapytałem, a trener wskazał mi tylko fotel. Usiadłem w nim.
- Powiedz mi. Ten Gerard Piqué.. dobry jest? - mężczyzna przyglądał się mi uważnie. Zaschło mi lekko w ustach.
- Um.. on. Tak on jest bardzo dobry - poczułem dwie silne ręce na moich ramionach. Zamarłem. Nie mogłem się ruszyć aż w końcu wstałem i szybko obróciłem się w stronę drugiego mężczyzny.
- Cześć Sese - odezwał się miękkim głosem. Rozłożył ręce. Mocno się w niego wtuliłem. Trener rozchylił usta ze zdziwienia.
Wyszliśmy z gabinetu i zabrałem go do mojego pokoju. Zamknęliśmy drzwi na klucz.
- Zostaniesz? Nie jesteś tu tylko na chwilę? - serce bardzo szybko mi biło. Złapał mnie w pasie.
- Masz na mnie cały rok Sergio. Cały rok - chwycił mój podbródek i złączył nasze usta. Odwzajemniłem pocałunek. Położyłem rękę w miejscu jego chuja. - Zlituj się. Nie czuje pleców. Jutro rano będziemy się bawić - pokiwałem głową. Położył się do mojego łóżka, a ja wylądowałem na nim. Przykrył nas kocem. Wymieniliśmy ciche dobranoc. Nigdy nie byłem taki szczęśliwy..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro