Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-]☆.21.☆[-

-Ramos-

Byliśmy na treningu. Nic specjalnego, tak myślę. Przetarłem oczy. Nie spałem przez całą noc. Gerarda nie było wieczorem i w nocy. Byłem kompletnie sam otulony kołdrą, która nim pachniała. Rano wyszedłem bardzo rano, żeby go nie zobaczyć. Było mi chyba przykro.

- Hej Sergio. Miałeś mi coś powiedzieć - odezwał się Iker, a ja obdarzyłem go zmęczonym spojrzeniem.

- To jednak nic. Chodźmy na śniadanie - złapałem jego dłoń i pociągnąłem go w stronę jadalni. Usiadłem na swoim zwyczajnym miejscu. Przy Ikerze. Daleko od miejsca Piqué. Spuściłem głowę i zacząłem wpatrywać się w talerz.

- Sergio. Dlaczego nie siedzisz przy Gerardzie? - poczułem dotyk na swoim ramieniu i łagodny głos Xaviego.

- Nie mogę kurwa raz zmienić miejsca? - warknąłem. Dawno tego nie robiłem. Poczułem się dziwnie. - Przepraszam - wymruczałem i próbowałem przełknąć, choć kęs jedzenia. Czułem spojrzenia wszystkich. Tak mnie to wkurwiało. Nie zjadłem nic, a to co miałem w buzi wyplułem w chusteczkę. Wstałem i poszedłem do siebie. Uderzyłem rękami mocno o ścianę i zacząłem płakać. Miałem całe czerwone kostki. Wbiłem paznokcie w swoje dłonie i patrzyłem, jak ścieka po nich krew. Dlaczego kurwa znowu ja? Dlaczego do cholery znowu dałem się oszukać? Położyłem się na łóżku i zacząłem głośno szlochać. Założyłem słuchawki i włączyłem muzykę. Może to pozwoli mi zasnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro