Rozdział 2
Bez ciemności nie ma światła. Bez zła nie ma dobra.
~~ Pov. Naruto ~~
Uchiha natychmiast się poderwał i doskoczył do mnie, krępując moje ruchy (obmacując mnie).
- Co robisz Draniu? - westchnąłem, opierając głowę na jego ramieniu.
- Masz mi obiecać, że mnie nie zdradzisz. Chyba, że oczywiście wolisz zginąć. - wymruczał Sasuke prosto do mojego ucha.
Przełknąłem nerwowo ślinę, chwyciłem chłopaka za koszulkę i zamarłem. Niby chciałem mu wykrzyczeć w twarz, że za żadne skarby nie zostanę z nim i chce wracać.
Tylko do czego tu wracać?
No właśnie...
A patrząc na to z drugiej strony to Uchiha pomimo tego, że jesteśmy "wrogami" ani razu na mnie nie nakrzyczał ani mnie nie uderzył.
Zarumieniłem się lekko czując oddech chłopaka na swoim uchu. Drań jest dla mnie bardzo ważny, kocham go od lat i nie mogę tak po prostu zignorować jego słów.
- Nie zdradzę cię idioto'ttebayo. - westchnąłem z lekkim uśmiechem na ustach.
Próbowałem brzmieć stanowczo, ale mój głos trochę drżał, czułem, że Sasuke rozluźnił uścisk na mojej tali i usiadł na łóżku ciągnąć mnie za sobą.
- Młotek - mruknął czarnowłosy, a jego usta wygięły się w radosny, słodki grymas. No tak nieważne co się zmieni to zawsze ten cholerny Drań będzie mi dokuczał.
Zachichotałem cicho, jednak po chwili poczułem jak Uchiha pogładził mnie palcem po moim rannym policzku.
Wzdrygnąłem się.
- Kto ci to zrobił? - zapytał cicho chłopak.
Złapałem go za rękę, którą trzymał na moim policzku i powiedziałem cicho, niepewnym głosem:
- To była babcia Tsunade... Oni w końcu dopieli swego, wyrzucili potwora z wioski. - spojrzałem na swoje buty i zacisnąłem dłonie w pięści.
Czułem jak Sasuke promienieje złością, a jego aura zrobiła się jakaś taka groźna.
- D-draniu? - spytałem patrząc na niego niepewnie.
Ten bez słowa mnie mocno przytulił, poczułem jego delikatny, znajomy zapach. Moje policzki zaczęły lekko piec. Jednak nie odsunąłem się od chłopaka.
- Cóż, teraz jesteś tutaj. Stąd nikt cię nie wyrzuci, obiecuję. - westchnął Sasuke i poczochrał moje blond włosy.
- N-naprawdę? - mruknąłem cicho. On jako jedyny chce dać mi miejsce, które mógłbym nazwać domem. O niczym innym tak nie marzę.
- Tak Młotku, czy tobie wszystko trzeba powierzać dwa razy? - parksnął chłopak i spojrzał mi głęboko w oczy. - Naruto, ja nie kłamię. - dodał poważnym tonem.
To co się stało później było jak impuls, podskoczyłem do Drania i musnąłem jego usta swoimi. To uczucie, jakby poraził mnie prąd, ale przyjemny prąd.
Sasuke spojrzał mi w oczy, czy on zawsze miał takie długie rzęsy? Chłopak był dość mocno zdziwiony, ale nic nie powiedział. Przyciągnął mnie tylko bliżej i połączył nasze usta w długim pocałunku.
Wzdrygnąłem się z zaskoczeniem, nie sądziłem, że tak to się skończy. Spodziewałem się bardziej czegoś w stylu obicia mordy, ale napewno nie tego.
Cóż nie będę narzekał, chwyciłem Sasuke za rękę i całkowicie zatraciłem się w naszej czułości. Jego usta są takie miękki i ciepłe, jakby stworzone do całowania. W tym momencie poczułem na dolnej wardze język chłopaka.
Z cichym pomrukiem aprobaty rozchyliłem usta, wpuszczając go do środka. To jest niesamowite, nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego.
Gdy nie mogłem złapać oddechu to delikatnie się odsunąłem od Sasuke i przylgnąłem do niego mocno.
- Mój Młotek. - dobiegł mnie cichy szept czarnowłosego.
- Mój głupi Drań. - wymruczałem, spoglądając na chłopaka. Ten uśmiechał się pięknie i obejmował mnie ramieniem w tali. Czuję się przy nim tak dobrze, tak bezpiecznie. Odwzajemniłem uśmiech, zaciskając palce na jego drugiej ręce.
- Naruto, chodź umyjemy się i pójdziemy spać. - powiedział Sasuke. Po czym odsunął się ode mnie, podszedł do szafy i zaczął w niej grzebać.
- Masz - mruknął, rzucając we mnie swoimi ubraniami. Chwyciłem materiał w locie, przyciskając je do klatki piersiowej. - Tam jest łazienka. - wskazał na drzwi obok szafy. - Gdyby coś się działo, to krzycz.
- Dobrze Sasu. - mruknąłem cicho i poszedłem do wskazanego przez chłopaka pomieszczenia.
Była to całkiem spora łazienka ze zlewem toaletą i dużym prysznicem. W rogu znajdował się kosz na pranie i wieszaki z ręcznikami.
Sprawnie się umyłem i szybko wyszedłem z pomieszczenia. Zaraz po mnie Sasuke poszedł się wykąpać. Ja za to szybko wysunąłem się pod kołdrę, czemu tu jest tak cholernie zimno?!
Po kilkunastu minutach Drań wrócił do pokoju, bez słowa położył się obok mnie i objął mnie ramionami w pasie. Mruknąłem szczęśliwy, wtulając się w chłopaka.
- Słodkich snów - powiedział Sasuke, całując całując leniwie mój kark.
- Dobranoc - odparłem, rumieniąc się lekko. Po czym zamknąłem oczy i poczułem, że odpływam w przyjemny sen.
* * *
Rano obudziłem się w ciepłym łóżku, niestety sam, co trochę mnie zdziwiło. No, ale w końcu Sasuke to cholerny Drań. Powoli zwlokłem się, otulając ciało ciepłą kołdrą. Zamrugałem niemrawo i przetarłem oczy, po czym poszedłem do łazienki przemyć twarz.
Z wodą kapiącą z grzywki wróciłem do pokoju i padłem na łóżko zawijając się w kołdrę. Nagle do pomieszczenia wszedł Uchiha z ubraniami w ręce.
- Wreszcie wstałeś Naruto. - powiedział podchodząc do materaca na którym leżałem.
- Może? - ziewnąłem, platając się jeszcze bardziej w kołdrę.
Kątem oka zobaczyłem jak Sasuke odkłada ubrania na szafkę. Potem ten Drań wskoczył na mnie.
- Co robisz idioto!? - pisałem.
- Jesteś uroczy - mruknął uwodzicielsko czarnowłosy, całując mnie po szyi.
- Draniu ty do reszty oszalałeś! - zaśmiałem się głośno, próbując go odepchnąć.
- Pewnie tak - Sasuke spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- Co się stało? - spytałem cicho, siadając obok niego i opierając się o jego ramię.
Chłopak westchnął głęboko i odpowiedział mi niepewnym głosem:
- Naruto, ja chciałem cię przeprosić. Nawet nie wiesz jak bolało mnie gdy musiałem cię zostawić w wiosce 3 lata temu, po tej walce. Wybacz mi...
- Nie ma sparwy i tak byłeś jedną z osób, które skrzywdziły mnie najmniej. - powiedziałem cicho, patrząc na niego zaszklonymi oczami. - Ale masz już tego więcej nie robić'ttebayo! - dodałem.
- Jasne - wymruczał Sasuke, całując mnie w czoło i gładząc po policzku. - Nie zawiodę cię.
- No ja mam nadzieję. - warknąłem, po czym pocałowałem go głęboko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro