Rozdział 5
mówisz że przyjaźń jest siłą...
że jest na zawsze...
dobry żart.
~~ Pov. Sasuke ~~
Po porannych czułościach ubraliśmy się, ja założyłem czarne jeansy z dziurami na kolanach i luźną bluzę w tym samym kolorze, na nogi wsunąłem swoje skórzane glany. Zaś Naruto ubrał moją bluzę z wachlarzem Uchiha na plecach i swoje pomarańczowe, czyste już dresy, a na nogi założył swoje brudne trampki. Bluza, którą ode mnie dostał jest na niego trochę za duża, to wygląda cholernie uroczo.
- Młotku siadaj tutaj. - poklepałem materac łóżka, patrząc z dezaprobatą na skaczącego po pokoju Naruto. - Trzeba cię uczesać.
- Nie chcę Draniu! - jęknął blondynek, jednak posłusznie usiadł obok mnie.
Moje palce od razu wylądowały w złotych włosach Naruto, na początku delikatnie go głaskałem, aż chłopak zaczął mruczeć i wszedł na moje kolana. To był doskonały moment na uczesanie go, najpierw trzeba go uspokoić, bo inaczej będzie się szarpał, a ja nie chcę sprawiać mu bólu. Chwyciłem szczotkę do włosów i rozczesywałem jego miękkie, gęste włosy, Naruto prawie w ogóle się nie wiercił.
- Wredny Drań... - syknął Naruto, wbijając palce w moją talię.
- Nie narzekaj, zaraz skończę. - burknąłem, łapiąc go ramieniem i przyciągając go bliżej siebie.
Chłopak tylko warknął niezadowolony, ale posłusznie znieruchomiał pod moim uściskiem, biernie pozwalając się czesać.
- Chcesz iść ze mną na spotkanie z resztą Akatsuki, niestety muszę rozmawiać z tymi idiotami co jakiś czas. - mruknąłem, odkładając szczotkę i wracając do głaskania Naru po włosach.
- Mogę iść, o ile nikt nie będzie chciał mnie zadźgać, bo to trochę męczące. - zachichotał Naruto, zasuwając się z moich kolan. Moje spojrzenie spoczęło na jego długich, chudych nogach. Szedł prosto, więc jego rany prawdopodobnie są już zagojone, to dobrze, inaczej wątpię, że mógłbym się opanować.
- Mogę zabić Karin, jeśli to poprawi ci nastrój. - westchnąłem, wstając i idąc za chłopakiem. Pewnie ta durna ruda furiatka poinformowała już wszystkich o obecności Naruto, tłumaczenie tego będzie cholernie irytujące.
- Nie trzeba. - Naruto uśmiechnął się miękko, moje ramiona oplotły się ciasno wokół szczupłego ciała blondynka.
Nagle wzrok chłopaka się zmienił, kocie źrenice się zwężyły, a figlarny błysk zagościł w jego błękitnych oczach. Blondynek zawarczał drapieżnie i skoczył na mnie, to było niespodziewane, więc nie zdążyłem złapać równowagi i razem z chłopakiem padłem na podłogę.
- Co robisz dobe?! - warknąłem, patrząc na twarz Naruto, jego rysy stały się takie zwierzęce, dzikie.
- Sasuke jest mój, niczyj inny. - zamruczał miękko blondyn, gładząc mnie dłonią po twarzy. Poczułem jak pieką mnie policzki, spojrzałem nieśmiało w bok.
- D-dobra. - burknąłem, obejmując chłopaka. - Ale ty jesteś mój. - warknąłem ofensywnie.
- Hai.- miauknął Naruto i pocałował mnie namiętnie, wbijając swoje ostre kły w moją dolną wargę. Zatopiłem się w pocałunku, mamy jeszcze trochę czasu zanim trzeba będzie wyjść.
Po kilku chwilach, oddzieliliśmy się od siebie, dysząc lekko z wysiłku, rumiane policzki Naruto i ta dzika iskra w jego oczach, to sprawia, że pragnę go przygwoździć do łóżka i nie wypuszczać.
Sasuke, opanuj się, zaraz masz spotkanie!
- Naruto złaź ze mnie, ciężki jesteś. - burknąłem.
- Głupi Drań! - syknął blondyn, jednocześnie ze mnie schodząc.
Westchnąłem, wywracając oczami, powiedziałem Naruto, że jest ciężki, ale tak naprawdę to waży strasznie mało. To zdecydowanie nie jest zdrowe, Naru nie powinien być taki lekki.
Jednak teraz nie mam czasu, aby się nad tym zastanawiać. Jako przywódcy Akatsuki nie powinienem się spóźniać na spotkanie, które sam zorganizowałem.
- Zamknij buzię Młotku. - burknąłem, przyciągając chłopaka bliżej siebie, albo mi się wydaje, albo Naruto lekko drży.
No tak, jak mogłem o tym nie pomyśleć, Naruto nie zna członków Akatsuki, w dodatku prawie każdy chciał go kiedyś zabić.
Pogładziłem delikatnie szczupłą talię blondyna, ten zacisnął kurczowo palce na materiale mojej bluzy, a z jego gardła wydobyły się dziwne dźwięki, takie, których nie mogłem do końca zrozumieć.
- Denerwujesz się? - spytałem, patrząc w błękitne oczy Naruto.
Chłopak nie odpowiedział, tylko wbił nos w mój obojczyk i albo mi się wydawało albo zaczął mnie wąchać.
- Dziwak... - mruknąłem, drapiąc go za uchem. - Chodź, będzie dobrze.
Blondyn mruknął potakująco i zacisnął palce na mojej ręce. Westchnąłem cicho i pocałowałem chłopaka czule w czoło. Po czym pociągnąłem go w stronę drzwi.
Na korytarzu, zaraz obok moich drzwi zastaliśmy Karin, ubraną jakby szła pod latarnię. Uniosłem brew w konsternacji, a dziewczyna piorunowała wzrokiem Naruto.
Blondyn ledwo zauważalnie się wzdrygnął i schował za moimi plecami.
- Karin co ty tu robisz? - spytałem zimno.
- Oh, Sasuke-kun, chciałam pójść razem z tobą na spotkanie.
- Nie prosiłem cię o to. - burknąłem, mijając rudowłosą dziewczynę, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.
Trzymałem Naruto za rękę, aż dotarliśmy do drzwi głównej sali spotkań. Weszliśmy do środka, wszyscy już tutaj są, tak na oko około dziesięciu osób.
I oni wszyscy zabijali Naruto wzrokiem, blondyn jednak wydawał się to ignorować i odpowiadał tak samo morderczym spojrzeniem.
Zająłem swoje miejsce u szczytu stołu, a Naruto z uśmiechem na ustach wsunął się na moje kolana.
Wygląda jednocześnie słodko i cholernie groźnie, te błękitne kocie oczka z pionowymi źrenicami rzucają wyzwanie wszystkim naokoło.
Blondyn zaboroczo wbił swoje nienaturalnie ostre paznokcie w moje uda i zawarczał złowrogo. Po kilku chwilach mrożącej ciszy chłopak w końcu się odezwał:
- Jestem Uzumaki Naruto! Od dzisiaj jestem jednym z was, miło mi wszystkich poznać.
Szalony uśmiech mojego blondyna rozjaśnił pomieszczenie.
Cholera...
Może w końcu zacznie się tutaj dziać coś ciekawego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro