Rozdział 3
Niektórzy ludzie chcą być piękni i bogaci.
Są też tacy jak ja, którzy już w życiu wiele przeszli i pragną być po prostu szczęśliwi.
~~ Pov. Naruto ~~
- Ale jak to mam tu siedzieć cały dzień?! - krzyknąłem wkurzony.
- Młotku, tłumaczę ci już trzeci raz, tak będzie bezpieczniej, bo blokada chakry utrzyma się jeszcze conajmniej kilka godzin. - burknął Sasuke.
- Phi - sarknąłem i usiadłem na łóżku tyłem do niego.
- Jak sobie chcesz - odparł wkurzony chłopak i wyszedł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. No co za Drań! Myślałem, że chociaż mnie pocałuje na dowiedzenia, ale nie lepiej się obrazić. Debil!
* * *
Przegrzebywałem kolejną stertę papierów z biurka Sasuke. Nadal jestem na niego zły za to, że mnie tutaj zostawił samego i zabronił wychodzić dokądkolwiek.
- Co za kretyn! - krzyknąłem waląc głową w biurko. Jednak nie wyliczyłem prędkości jebnięcia i wylądowałem pod stołem.
- Kurwa... - jęknąłem rozmasowując swoje czoło. - Czemu ja? - padłem plecami na podłogę.
Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju. Byłem przekonany, że to Sasuke, więc podniosłem się do pionu.
Jakież było moje zdziwienie gdy zamiast tego przystojnego, czarnookiego dupka zobaczyłem czerwonowłosą dziewczynę w okularach. Która z dziwnym wyrazem twarzy i rumieńcem chichotała głupio patrząc się na rozwalone ubrania Sasuke.
- Co jest..? - spytałem głupio, patrząc w szoku na dziewczynę.
Ta spojrzała na mnie przestraszona, jednak gdy zorientowała się, że nie jestem panem dowódcą tylko jakimś obcym typem to rzuciła się na mnie.
Sasuke to wszystko twoja wina ty dupku!
- Weź mnie zostaw! - krzyknąłem próbując zepchnąć z siebie dziewczynę.
- Ty gnido! Co robisz w pokoju Sasuke-kuna? - jej piski wypełniły mi uszy. Fuj ta baba brzmi jak Sakura.
- A co cię to obchodzi! - odwarknąłem, próbując się jej wyrwać.
- Nie mi będziesz się tłumaczył, zabieram cię do pana dowódcy! - postanowiła dziewczyna i wyciągnęła z kabury kunai. Myślałem, że tylko mi pogrozi, ale ta wariatka wbiła mi go w nogę.
Zawyłem z bólu, a po moich policzkach pociekły łzy.
Sasuke mógł mi po prostu pozwolić wyjść z tego cholernego pokoju!
* * *
Dziewczyna bez słów ciągnęła mnie za sobą idąc ciemnym korytarzem. W całkowitej ciszy słychać było tylko moje ciche jęki bólu, krew nadal sączyła mi się z nogi zostawiając za mną czerwone ślady.
W końcu dotarliśmy przed jakieś drzwi, cholernie się boję co ta furiatka zaraz mi zrobi. Ta jednak nie robiąc sobie nic z moich ran i bólu puka do drzwi i piszczy:
- Sasuke-kun! - skrzywiłem się, najwyraźniej ten głupi Drań przebywa w tym pokoju.
Usłyszałem za drzwiami czyjeś przytłumione kroki, a po chwili zawiasy zaskrzypiały i w przejściu stanął poirytowany Uchiha.
- Czego chcesz Karin? Jestem zajęty. - warczy chłodno.
Chyba chciał powiedzieć coś jeszcze, ale w tym momencie zobaczył kogo dziewczyna za sobą przywlokła.
Przysięgam, że zobaczyłem jak czerń jego oczu na kilka sekund zamienia się w krwisty szkarłat. Sasuke przymknął powieki, wziął głęboki oddech i cedząc przez zęby zapytał cicho:
- Co on kurwa tutaj robi?
- N-no ten... - Karin zaczęła się jąkać - Weszła do twojego biura i ona tam był. - dokończyła cicho.
Czarnowłosy, zamrugał kilka razy, chyba w szoku i odgarnął pasemko grzywki z czoła.
- Po jaką cholerę wchodziłaś do mojego pokoju? - zapytał zimno Sasuke, cholera jest naprawdę zły.
- P-przepraszam... - dziewczyna już prawie się rozpłakała.
- Odejdź, nie chcę cię już dzisiaj widzieć. - powiedział czarnowłosy.
Dziewczyna uciekała z prędkością światła, rzucając mną w stronę Sasuke. Uchiha od razu szybko mnie łapie, a ja pojękuję cichutko z bólu. Zablokowana chakra to cholernie przesrana sprawa.
- Dzięki Draniu. - sapnąłem, tuląc się do chłopaka. Ten bez namysłu wziął mnie na ręce, on od zawsze jest taki silny? Poczułem, że policzki zaczynają mnie piec.
Sasuke zaczął mnie gdzieś nieść, a ja delikatnie wtuliłem się w jego klatkę piersiową.
- Naru, myślałeś o dołączeniu do Akatsuki, do mnie? - zapytał miękko chłopak, zaciskając swój uścisk na moim ciele.
Ta propozycja mocno mnie zdziwiła, ale o dziwo pozytywnie. W końcu w wiosce nikt mnie nie chce, a tutaj... Tutaj Sasuke mnie potrzebuje, tutaj czuję się naprawdę przez kogoś kochany.
- Myślałem i chyba się zgodzę. - wymruczałem, zamykając oczy. Jestem już zmęczony tym krawieniem.
- To dobrze... - odparł cicho Uchiha.
Z lekkością i gracją wysunąłem się z objęć Sasuke i stanąłem obok niego. Uśmiechając się promiennie do chłopak, stanąłem na palcach i ucałowałem powoli jego policzek.
Albo mi się wydawało, albo ten naprawdę lekko się zarumienił, jest taki uroczy i kochany.
Jednak w tej jakże przyjemnej chwili, poczułem silne zawroty głowy, gwałtownie się zachwiałem w tył, sycząc z bólu. Gdyby nie szybko reakcja Sasuke to znów wylądowałbym na podłodze.
- Dzięki... - westchnąłem słabo, zaciskając palce na bluzie czarnowłosego. Drań spowrotem wziął mnie na ręce, a z mojej nogi z sykiem zaczęła się sączyć pomarańczowa chakra.
- Kurama, wróciłeś. - szepnąłem zadowolony. Uchiha obdarzył mnie zdziwionym spojrzeniem i mruknął:
- Kto...?
- Kyuubi. - odparłem, gdy Sasuke posadził mnie na łóżku w teraz naszym wspólnym pokoju. - On mnie leczy, czasem... - dokończyłem niemrawo.
- Lisek~ - mruczy Sasu, wprost do mojego ucha.
- Teme! - warczę, czując zdradliwe rumieńce na policzkach.
Ten tylko obdarzył mnie złośliwym uśmiechem i lekko poczochrał moje jasne, splątane kosmyki.
- Trzeba co uczesać włosy. - wzdycha Drań.
- Nie ma mowy! - syczę cicho i zaczynam uciekać przed nim po pokoju.
Uchiha przez chwilę mnie goni, nawet udaje mu się mnie złapać, ale znów uciekam spod tych miękkich dłoni.
W końcu wylądowałem w łazience przy zlewie nad którym wisiało lustro.
Spojrzałem w swoje odbicie, dokładnie wpatrując się w srebrzystą taflę.
Zamarłem, wyglądam strasznie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro