Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

<7>

— I jak głowa? — zapytał złośliwie Midorima, gdy dziewczyna weszła do kuchni. Brunetka wzruszyła ramionami.

— Jak zwykle — odparła. — Mówiłam, że taka ilość alkoholu to nic.

Zielonowłosy skupił się na grzance przed sobą i sięgnął po kubek herbaty.

— Mógłbyś w końcu dorobić mi klucz — mruknęła dziewczyna, opierając się o blat i czekając aż woda w czajnik zacznie wrzeć.

— Mogłabyś w końcu przestań to powtarzać — westchnął.

— Mogłbyś w końcu to zrobić — warknęła z irytacją. Midorima spojrzał na nią obojętnie.

— Dzisiaj w nocy też wychodzisz?

— Yhym... — przytaknęła, wpychając do ust bułkę. — A co?

— Przychodzi Takao — mruknął. — Postaraj się nie zrobić bałaganu.

— Jasna sprawa — mruknęła i zalała herbatę wrzątkiem. — Nie martw się. Najprawdopodobniej nie wrócę tu przed północą.

Chłopak zaczął poważnie zastanawiać się nad tym, gdzie pracuje brunetka, jednak z drugiej strony, powinien mieć to gdzieś.

— Dzisiaj ty wynosisz śmieci — przypomniał jej, na co zareagowała jękiem.

— Niech będzie — westchnęła, biorąc łyka herbaty i spoglądając na chłopaka. — Pozdrów ode mnie Takao.

***

— I że niby nie wróci przed dwunastą? — jęknął Takao, wchodząc za przyjacielem do mieszkania.

— Dzięki bogom — mruknął Midorima, zamykając za nimi drzwi. Zdjął buty i ułożył je idealnie czubkami wzdłuż linii dywanu.

— Nadal cię nie rozumiem — westchnął Takao, wchodząc do salonu. Przeszedł przez korytarz, mijając kuchnię i łazienkę, i złapał za klamkę drzwi jej pokoju. — Tutaj mieszka?

— Takao — westchnął zielonowłosy. — Mamy taką niepisaną zasadę, żeby szanować swoją przestrzeń.

— Wiesz ile można się dowiedzieć o dziewczynie po wyglądzie jej pokoju?

— Nie bardzo — mruknął chłopak, stając za progiem i patrząc na przyjaciela.

— Gdzieś o tym czytałem — odparł czarnowłosy. — No chodź, Shin-chan! Tylko zerkniemy. Na pewno jesteś ciekaw.

— Niezupełnie — mruknął.

— Czy to są świerszczyki?! — zawołał Takao, nachylając się nad biurkiem dziewczyny. Midorima uniósł brwi ze zdziwieniem i podszedł do przyjaciela.

— Mam cię — uśmiechnął się Takao. Zielonowłosy prychnął tylko i rozejrzał się po sypialni współlokatorki.

— Ale tu syf — mruknął. Wszędzie walały się jakieś papiery i ubrania. Łóżko było niezaścielone, a zasłony w oknach zasłonięte.

— Jest twoim totalnym przeciwieństwem — powiedział Takao. — Dobra, chodźmy. Widziałem już wystarczająco.

Midorima prychnął i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Takao opadł na kanapę w salonie i westchnął cicho.

— I co wydedukowałeś? — zapytał Midorima, siadając obok przyjaciela.

— Jesteście dla siebie stworzeni, ale ty jesteś zbyt ślepy, żeby to zauważyć. Albo zbyt dumny, żeby przyznać mi rację.

— Jesteś idiotą, Takao — powiedział chłopak.

— Powiedz mi coś czego jeszcze nie słyszałem — westchnął czarnowłosy.

— Pizza?

Takao wyszczerzył zęby.

— Pizza.

***

Dziewczyna westchnęła ciężko i zdjęła buty z nóg. Ustawiła je równo obok lakierek Midorimy i weszła do salonu. Spojrzała nieprzytomnie na dwójkę nastolatków, siedzących na kanapie i zmarszczyła brwi.

— O! Hej, Maki-chan — uśmiechnął się Takao. Brunetka uniosła z trudem kącik ust i zdjęła z siebie sweter.

— Hej, Takao — mruknęła nieprzytomna. — Co ty tu robisz o tej godzinie?

— Zostaje na noc — wtrącił Midorima, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora, na którym właśnie leciał jakiś amerykański serial.

— Uciekł mi ostatni pociąg — zaśmiał się Takao. — Mam nadzieję, że nie ma problemu...

— Nie, spoko — mruknęła dziewczyna i już miała odejść do siebie, gdy kątem oka dostrzegła kwadratowe pudełko, leżące na stoliku kawowym. — Czy to jest pizza?

— Pepperoni — przytaknął Takao. — Jeszcze zostało. Chcesz trochę?

— No ba! — zawołała z uśmiechem, siadając obok czarnowłosego. Sięgnęła po pudełko i oderwała jeden z trzech pozostałych kawałków. Odgryzła kęs i westchnęła z rozkoszy, czując cudowny smak zimnego sosu pomidorowego.

— Dzięki — mruknęła do Takao. — Midorima nigdy by się ze mną nie podzielił.

— Nie zaprzeczam — mruknął chłopak, nadal wpatrując się w serial.
Dziewczyna przewróciła oczami i odgryzła kolejny kęs.

— Ciężko pracujesz — zauważył Takao. Brunetka wzruszyła ramionami, sięgając po kolejny kawałek.

— Niektórzy nie dostają ot tak mieszkania od ojca — uśmiechnęła się złośliwie, patrząc na Midorimę.

— Gdybym dostawał wystarczającą ilość kieszonkowego, nie byłoby cię tutaj — mruknął.

— Ale dostajesz tyle, że stać cię na połowę — warknęła i wsunęła do ust ostatni kęs pizzy. — I jeszcze ma do mnie pretensje, że późno wracam — zwróciła się do Takao. Czarnowłosy posłał jej porozumiewawcze spojrzenie. — Idę spać — poinformowała chłopaków, odchodząc. — Wam też to radzę.

— Dokończymy ten odcinek i zmykamy — obiecał Takao, uśmiechając się do dziewczyny.

— No ja myślę — uśmiechnęła się. — Dobranoc.

— Słodkich snów — odparł Takao, odwracając się do telewizora, gdy tylko dziewczyna zniknęła za drzwiami. — I naprawdę ci się podoba? — zapytał Midorimę.

— Ani trochę.

Takao westchnął ciężko.

— Niektórzy naprawdę nie doceniają tego co mają.

***

Midorima wstał z łóżka i stopą szturchnął w ramię, leżącego na podłodze przyjaciela. Takao mruknął coś niewyraźnie i przekręcił się na drugi bok.

— Wstawaj — mruknął tamten i wyjął z szafy dresy i czystą koszulkę. Takao podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł zaspane oczy.

— Shin-chaaaaan — jęknął, nie bardzo wiedząc dlaczego i podniósł się z futonu z cichym westchnieniem. Midorima rzucił mu jakieś ubrania i obaj zaczęli się przebierać.

— To będzie za duże — ostrzegł Midorima, gdy Takao wciągał przez głowę bluzę. Czarnowłosy wzruszył ramionami i podwinął rękawy.

— Ujdzie — mruknął i ziewając ruszył do kuchni. Idący zanim Midorima dostrzegł przy blacie sylwetkę brunetki i uśmiechnął się złośliwie.

— Ej, Takao, ty też czujesz zapach spalenizny? — zakpił. Dziewczyna nie odwracając się pokazała mu środkowy palec.

— Pierdol się, Midorima, nie dostaniesz ani kęsa — powiedziała. Chłopak przewrócił oczami, podczas gdy Takao już zaglądał brunetce przez ramię.

— Uuu... Co to? — zapytał. Dziewczyna dźgnęła go w żebra drewnianą łopatką do smażenia, wywołując na twarzy czarnowłosego wesoły uśmiech.

— Won! Jeszcze nie skończyłam — zaśmiała się. Takao usiadł przy kuchennym stole i spojrzał na nią z niecierpliwością.

— Mówiłaś, że nie gotujesz — zauważył Midorima, dosiadajac się do przyjaciela.

— Nie gotuję, bo nie mam czasu ani ochoty — odparła. — A że teraz mam i czas i ochotę, plus jest u nas Takao, to mnie naszło na naleśniki. Radzę się nie przyzwyczajać.

— Będę wpadać częściej — obiecał Takao z uśmiechem, kiedy brunetka postawiła na stole stertę amerykańskich naleśników, posmarowanych kremem czekoladowym i z mnóstwem małych granatowych owoców dookoła.

— Czy to są borówki?! — zawołał zachwycony Takao, wrzucając jedną do ust. Uśmiechnął się z przyjemnością i nałożył na talerz kilka naleśników. — Kobieto wyjdź za mnie.
Dziewczyna zaśmiała się i usiadła obok czarnowłosego. Midorima sięgnął po porcję, jednak brunetka szybko zdzieliła go po ręce z wrednym uśmiechem.

— Myślałam, że nie lubisz spalenizny — wyszczerzyła zęby. Takao parsknął śmiechem, kryjąc twarz za wazonem na stole. Midorima zmierzył współlokatorkę wściekłym spojrzeniem.

— W takim razie zjem zupę z puszki — powiedział pewnie, podnosząc się. Dziewczyna pociągnęła go za rękaw i z westchnieniem nałożyła mu dwa naleśniki.

— Mam nadzieję, że dostaniesz cukrzycy — uśmiechnęła się słodko i zajęła swoją porcją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro