<7>
— I jak głowa? — zapytał złośliwie Midorima, gdy dziewczyna weszła do kuchni. Brunetka wzruszyła ramionami.
— Jak zwykle — odparła. — Mówiłam, że taka ilość alkoholu to nic.
Zielonowłosy skupił się na grzance przed sobą i sięgnął po kubek herbaty.
— Mógłbyś w końcu dorobić mi klucz — mruknęła dziewczyna, opierając się o blat i czekając aż woda w czajnik zacznie wrzeć.
— Mogłabyś w końcu przestań to powtarzać — westchnął.
— Mogłbyś w końcu to zrobić — warknęła z irytacją. Midorima spojrzał na nią obojętnie.
— Dzisiaj w nocy też wychodzisz?
— Yhym... — przytaknęła, wpychając do ust bułkę. — A co?
— Przychodzi Takao — mruknął. — Postaraj się nie zrobić bałaganu.
— Jasna sprawa — mruknęła i zalała herbatę wrzątkiem. — Nie martw się. Najprawdopodobniej nie wrócę tu przed północą.
Chłopak zaczął poważnie zastanawiać się nad tym, gdzie pracuje brunetka, jednak z drugiej strony, powinien mieć to gdzieś.
— Dzisiaj ty wynosisz śmieci — przypomniał jej, na co zareagowała jękiem.
— Niech będzie — westchnęła, biorąc łyka herbaty i spoglądając na chłopaka. — Pozdrów ode mnie Takao.
***
— I że niby nie wróci przed dwunastą? — jęknął Takao, wchodząc za przyjacielem do mieszkania.
— Dzięki bogom — mruknął Midorima, zamykając za nimi drzwi. Zdjął buty i ułożył je idealnie czubkami wzdłuż linii dywanu.
— Nadal cię nie rozumiem — westchnął Takao, wchodząc do salonu. Przeszedł przez korytarz, mijając kuchnię i łazienkę, i złapał za klamkę drzwi jej pokoju. — Tutaj mieszka?
— Takao — westchnął zielonowłosy. — Mamy taką niepisaną zasadę, żeby szanować swoją przestrzeń.
— Wiesz ile można się dowiedzieć o dziewczynie po wyglądzie jej pokoju?
— Nie bardzo — mruknął chłopak, stając za progiem i patrząc na przyjaciela.
— Gdzieś o tym czytałem — odparł czarnowłosy. — No chodź, Shin-chan! Tylko zerkniemy. Na pewno jesteś ciekaw.
— Niezupełnie — mruknął.
— Czy to są świerszczyki?! — zawołał Takao, nachylając się nad biurkiem dziewczyny. Midorima uniósł brwi ze zdziwieniem i podszedł do przyjaciela.
— Mam cię — uśmiechnął się Takao. Zielonowłosy prychnął tylko i rozejrzał się po sypialni współlokatorki.
— Ale tu syf — mruknął. Wszędzie walały się jakieś papiery i ubrania. Łóżko było niezaścielone, a zasłony w oknach zasłonięte.
— Jest twoim totalnym przeciwieństwem — powiedział Takao. — Dobra, chodźmy. Widziałem już wystarczająco.
Midorima prychnął i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Takao opadł na kanapę w salonie i westchnął cicho.
— I co wydedukowałeś? — zapytał Midorima, siadając obok przyjaciela.
— Jesteście dla siebie stworzeni, ale ty jesteś zbyt ślepy, żeby to zauważyć. Albo zbyt dumny, żeby przyznać mi rację.
— Jesteś idiotą, Takao — powiedział chłopak.
— Powiedz mi coś czego jeszcze nie słyszałem — westchnął czarnowłosy.
— Pizza?
Takao wyszczerzył zęby.
— Pizza.
***
Dziewczyna westchnęła ciężko i zdjęła buty z nóg. Ustawiła je równo obok lakierek Midorimy i weszła do salonu. Spojrzała nieprzytomnie na dwójkę nastolatków, siedzących na kanapie i zmarszczyła brwi.
— O! Hej, Maki-chan — uśmiechnął się Takao. Brunetka uniosła z trudem kącik ust i zdjęła z siebie sweter.
— Hej, Takao — mruknęła nieprzytomna. — Co ty tu robisz o tej godzinie?
— Zostaje na noc — wtrącił Midorima, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora, na którym właśnie leciał jakiś amerykański serial.
— Uciekł mi ostatni pociąg — zaśmiał się Takao. — Mam nadzieję, że nie ma problemu...
— Nie, spoko — mruknęła dziewczyna i już miała odejść do siebie, gdy kątem oka dostrzegła kwadratowe pudełko, leżące na stoliku kawowym. — Czy to jest pizza?
— Pepperoni — przytaknął Takao. — Jeszcze zostało. Chcesz trochę?
— No ba! — zawołała z uśmiechem, siadając obok czarnowłosego. Sięgnęła po pudełko i oderwała jeden z trzech pozostałych kawałków. Odgryzła kęs i westchnęła z rozkoszy, czując cudowny smak zimnego sosu pomidorowego.
— Dzięki — mruknęła do Takao. — Midorima nigdy by się ze mną nie podzielił.
— Nie zaprzeczam — mruknął chłopak, nadal wpatrując się w serial.
Dziewczyna przewróciła oczami i odgryzła kolejny kęs.
— Ciężko pracujesz — zauważył Takao. Brunetka wzruszyła ramionami, sięgając po kolejny kawałek.
— Niektórzy nie dostają ot tak mieszkania od ojca — uśmiechnęła się złośliwie, patrząc na Midorimę.
— Gdybym dostawał wystarczającą ilość kieszonkowego, nie byłoby cię tutaj — mruknął.
— Ale dostajesz tyle, że stać cię na połowę — warknęła i wsunęła do ust ostatni kęs pizzy. — I jeszcze ma do mnie pretensje, że późno wracam — zwróciła się do Takao. Czarnowłosy posłał jej porozumiewawcze spojrzenie. — Idę spać — poinformowała chłopaków, odchodząc. — Wam też to radzę.
— Dokończymy ten odcinek i zmykamy — obiecał Takao, uśmiechając się do dziewczyny.
— No ja myślę — uśmiechnęła się. — Dobranoc.
— Słodkich snów — odparł Takao, odwracając się do telewizora, gdy tylko dziewczyna zniknęła za drzwiami. — I naprawdę ci się podoba? — zapytał Midorimę.
— Ani trochę.
Takao westchnął ciężko.
— Niektórzy naprawdę nie doceniają tego co mają.
***
Midorima wstał z łóżka i stopą szturchnął w ramię, leżącego na podłodze przyjaciela. Takao mruknął coś niewyraźnie i przekręcił się na drugi bok.
— Wstawaj — mruknął tamten i wyjął z szafy dresy i czystą koszulkę. Takao podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł zaspane oczy.
— Shin-chaaaaan — jęknął, nie bardzo wiedząc dlaczego i podniósł się z futonu z cichym westchnieniem. Midorima rzucił mu jakieś ubrania i obaj zaczęli się przebierać.
— To będzie za duże — ostrzegł Midorima, gdy Takao wciągał przez głowę bluzę. Czarnowłosy wzruszył ramionami i podwinął rękawy.
— Ujdzie — mruknął i ziewając ruszył do kuchni. Idący zanim Midorima dostrzegł przy blacie sylwetkę brunetki i uśmiechnął się złośliwie.
— Ej, Takao, ty też czujesz zapach spalenizny? — zakpił. Dziewczyna nie odwracając się pokazała mu środkowy palec.
— Pierdol się, Midorima, nie dostaniesz ani kęsa — powiedziała. Chłopak przewrócił oczami, podczas gdy Takao już zaglądał brunetce przez ramię.
— Uuu... Co to? — zapytał. Dziewczyna dźgnęła go w żebra drewnianą łopatką do smażenia, wywołując na twarzy czarnowłosego wesoły uśmiech.
— Won! Jeszcze nie skończyłam — zaśmiała się. Takao usiadł przy kuchennym stole i spojrzał na nią z niecierpliwością.
— Mówiłaś, że nie gotujesz — zauważył Midorima, dosiadajac się do przyjaciela.
— Nie gotuję, bo nie mam czasu ani ochoty — odparła. — A że teraz mam i czas i ochotę, plus jest u nas Takao, to mnie naszło na naleśniki. Radzę się nie przyzwyczajać.
— Będę wpadać częściej — obiecał Takao z uśmiechem, kiedy brunetka postawiła na stole stertę amerykańskich naleśników, posmarowanych kremem czekoladowym i z mnóstwem małych granatowych owoców dookoła.
— Czy to są borówki?! — zawołał zachwycony Takao, wrzucając jedną do ust. Uśmiechnął się z przyjemnością i nałożył na talerz kilka naleśników. — Kobieto wyjdź za mnie.
Dziewczyna zaśmiała się i usiadła obok czarnowłosego. Midorima sięgnął po porcję, jednak brunetka szybko zdzieliła go po ręce z wrednym uśmiechem.
— Myślałam, że nie lubisz spalenizny — wyszczerzyła zęby. Takao parsknął śmiechem, kryjąc twarz za wazonem na stole. Midorima zmierzył współlokatorkę wściekłym spojrzeniem.
— W takim razie zjem zupę z puszki — powiedział pewnie, podnosząc się. Dziewczyna pociągnęła go za rękaw i z westchnieniem nałożyła mu dwa naleśniki.
— Mam nadzieję, że dostaniesz cukrzycy — uśmiechnęła się słodko i zajęła swoją porcją.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro