Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

<2>

Dziewczyna skończyła rozpakowywać swoje rzeczy, gdy do jej uszu dotarły pierwsze dźwięki symfonii Beethovena. Westchnęła cicho, zgarnęła portfel z biurka i wyszła z pokoju z zamiarem poszukania czegoś do jedzenia, a w razie braku jakichkolwiek opcji, udania się do sklepu. Spojrzała na współlokatora, siedzącego na kanapie i czytającego książkę. Zdziwiła się, że chłopak był w stanie zrozumieć sens czytanych zdań przy jednoczesnym słuchaniu tego jazgotu. Podeszła do niego od tyłu i oparła przedramiona na oparciu kanapy.

- Jest coś do jedzenia? - zapytała.  Zielonowłosy spojrzał na nią niewruszony, mimo że dziewczyna była niemal pewna, że jej nie widział i powinien chociaż się wzdrygnąć.

- Nie dla ciebie - mruknął tylko i poprawił okulary. Brunetka zmarszczyła brwi.

- Skaleczyłeś się? - zapytała. - Poparzyłeś? Coś ci się stało?

Chłopak zerknął zdziwiony na swoje owinięte taśmą palce i przewrócił oczami.

- To na szczęście - mruknął.

- Nie będę wnikać - powiedziała dziewczyna, podchodząc do lodówki. - Midorima-kun... - jęknęła, przebiegając wzrokiem po jedzeniu w lodówce. Westchnęła. Tyle tego było, a wszystko należało do niego.

- Czego chcesz? - zapytał, nie ruszając się z miejsca.

- Czy to jest zupa fasolowa?! - zawołała, chwytając w dłoń puszkę.

- Zostaw to - warknął zielonowłosy. - Mamy umowę.

- Niepisaną - mruknęła.

- Chcesz ją spisać? - usłyszała warknięcie z okolic kanapy i przewróciła oczami, zatrzaskując drzwiczki lodówki.

- Ale z ciebie pieprzony egoista - warknęła. Chłopak spojrzał na nią wściekle. - I chociaż zcisz to gówno! - zawołała i trzasnęła drzwiami od swojej sypialni. Rzuciła się na łóżko, głodna i wściekła. Jęknęła w poduszkę zbyt leniwa i zmęczona przeprowadzką, żeby ruszyć się do sklepu i zbyt biedna, by zamówić pizze. Po kilku sekundach usłyszała pukanie.

- Czego? - warknęła, podnosząc się do siadu. Drzwi otworzyły się, ukazując metr dziewięćdziesiąt pięć czystej irytacji o zielonych włosach i prostokątnych okularach.

- Możesz nie przeklinać w moim domu? - zapytał niby spokojnym tonem, w którym dało się wyczuć jednak nutkę groźby.

- Twoim domu? - prychnęła dziewczyna, zakładając ręce na piersi.

- Tak, moim - warknął, opierając dłoń o framugę. Brunetka uniosła brew. Przez chwilę oboje mierzyli się zimnymi spojrzeniami i żadne z nich nie chciało odpuścić.

- Kurwa - powiedziała pewnie brunetka. - Jebać, szmata, cholera i chuj.

Midorima westchnął z zażenowaniem i poprawił okulary.

- Słuchaj, Makishima - warknął. - Jesteś tu na moich zasadach i jeśli nie będziesz ich przestrzegać, wylecisz z tego domu szybciej, niż zdążysz powtórzyć te swoje przekleństwa.

Dziewczyna uśmiechnęła się i przechyliła głowę w bok.

- Wal się - powiedziała i rzucił w niego poduszką, jednak koszykarski refleks nie zawiódł go i tym razem, więc chłopak zdążył zamknąć drzwi. Oparł się o drewno z westchnieniem i poprawił oprawki. Może i potrzebował współlokatora, ale dlaczego kosztem swojego zdrowia psychicznego?

***

Midorima wyszedł z pokoju i zerknął na zegarek na swoim nadgarstku. Po raz kolejny poprawił krawat mundurka i spojrzał na drzwi, prowadzące do sypialni jego nowej współlokatorki. Dochodziła ósma, a dziewczyna do tej pory nie wyszła z pokoju. Zielonowlosy poprawił okulary i ruszył w stronę wyjścia, zostawiając sąsiadkę na pastwę losu.

***

- Jaka ona jest? - zapytał Takao, wsuwając ręce w kieszenie spodni. Midorima obracał w dłoni breloczek z kwiatem lotosu, swój dzisiejszy szczęśliwy przedmiot, i patrzył w punkt przed sobą.

- Głupia, rozwydrzona, denerwująca i wulgarna - odparł. Takao westchnął ciężko.

- Chodziło mi raczej o to, czy jest ładna - mruknął.

- Nie patrzę na nią w ten sposób - powiedział Midorima, wsuwając swój item do kieszeni. - Jeśli płaci w terminie, może wyglądać jakkolwiek.

- No nie mów, że nie chcesz mieszkać z ładną dziewczyną! - prychnął czarnowłosy. Midorima poprawił okulary.

- Nie jest ładna - powiedział.

- Zawsze jest ładna, kiedy mówisz, że nie jest ładna - zauważył chłopak, idąc w stronę sali lekcyjnej. - W jakiej szkole się uczy?

- Naszej - mruknął Midorima. - Klasa 1-3.

- No to czemu nic nie mówisz, Shin-chaaaan! - jęknął i pociągnął go z rękaw. - Idziemy do 1-3 zobaczyć twoją przyszłą dziewczynę.

- O czym ty mówisz, nanodayo? - zapytał zielonowłosy, marszcząc włosy. - Nawet nie wiem czy przyszła.

- Jak to? - zapytał Takao, zatrzymując się wpół kroku.

- Nie widziałem jej rano - wyjaśnił chłopak, chowając ręce do kieszeni. Takao jęknął cierpiętniczo.

- Nie mogę cię zrozumieć, Shin-chan - jęknął. - Ale jutro chcę ją poznać, tak? - powiedział, stukając palcem w pierś przyjaciela. - Pamiętaj!

Midorima westchnął cicho, ponownie muskając kostkami palców oprawki i podsuwając je głębiej na nos.

- Ta - mruknął i ruszył w stronę sali.

***

Chłopak wszedł do domu i zdjął buty, wyrównując je idealnie do linii dywanu. Przy okazji poprawił stojące krzywo, znoszone adidasy dziewczyny i wszedł do salonu. Brunetka siedziała na kanapie ze skrzyżowanymi nogami. Ubrana była w czarne leginsy i za dużą szarą koszulkę. Włosy miała związane w luźnego kucyka, a na nosie czarne okulary. Na kolanach trzymała miskę z popcornem. Oglądała jakiś amerykański serial z japońskimi napisami.
Midorima zacisnął pięści, widząc walające się wszędzie opakowania po jedzeniu, łyżki i kubki po herbacie. Z westchnieniem podniósł walający się po podłodze koc i złożył go z wściekłością.

- Co to ma być? - zapytał.

- Riverdale - mruknęła dziewczyna, wkładając do ust porcję popcornu. - Jak chcesz, możesz ze mną obejrzeć. Zaraz będzie drama.

- Mówię o TYM - powiedział chłopak, akcentując ostatni wyraz i kreśląc dłonią kółko nad całym bałaganem, pozostawionym przez dziewczynę. Brunetka spojrzała obojętnie na śmieci i wzruszyła ramionami.

- Jak ci przeszkadza to wyjdź - powiedziała. - Ja zajęłam salon, ja zarządzam poziomem zanieczyszczenia - prychnęła, wrzucając do ust kolejną porcję solowej przekąski. Midorima chwycił leżącego obok dziewczyny pilota i jednym kliknięcie wyłączył telewizor. Makishima zmierzyła go morderczym spojrzeniem i przez jedną milisekundę chłopak poczuł instynktowaną potrzebę cofnięcia się, jednak powstrzymał się i spojrzał na nią twardo.

- Nie pogrywaj ze mną - warknęła, odstawiając popcorn na stolik kawowy i podnosząc się z miejsca. Podeszła do chłopaka i spojrzała na niego z dołu. Zacisnęła pięści. Głupie dwadzieścia siedem centymetrów różnicy.

- Posprzątaj to - powiedział stanowczo.

- Nie zachowuj się jakbyś miał władzę - powiedziała, krzyżując ramiona na piersi.

- Tak się składa, że mam władzę - warknął, nachylając się w jej stronę. Dziewczyna zmrużyła oczy i przełożyła okulary na czubek głowy.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić - warknęła.

- Chcesz się założyć?

- Pierdol się! - krzyknęła i odwróciła się na pięcie, po czym zniknęła w drzwiach swojego pokoju. Midorima opadł bezsilnie na kanapę i westchnął zrezygnowany. Omiótł spojrzeniem pokój i podniósł się z miejsca. Przecież nie może tego tak zostawić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro