Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

<12>

Wiem, że może się wydawać podobny, ale w rozdziale zaszły gigantyczne zmiany, więc proszę przeczytajcie do końca 💙

Midorima ruszył w stronę klubu, wsuwając dłonie w kieszenie bluzy. Było cholernie zimno.

Chłopak zacisnął zęby, rozglądając się po drodze w poszukiwaniu dziewczyny. Miał nadzieję, że zaraz wyjdzie zza rogu, mówiąc, że musiała dłużej zostać, albo że poszła do sklepu nocnego, bo zgłodniała. Cokolwiek. Przyjąłby z ulgą nawet najgłupszą wymówkę. Chciał już ją znaleźć i skrzyczeć. Chciał się na nią wydrzeć i wytknąć jej nieodpowiedzialność, bałaganiarstwo, nieokrzesanie i wszystko, co miał jej do zarzucenia. Bardzo chciał ją znaleźć. Musiał ją znaleźć.

Midorima niemal wbiegł do budynku. W klubie było pusto. Drzwi były otwarte, jednak na głównej sali chłopak nie dostrzegł nikogo. Podszedł do baru i zajrzał za ladę. Odetchnął z ulgą ,widząc siedzącą na podłodze dziewczynę. W dłoniach trzymała metalowy shaker. Głowę miała spuszczoną, opierała ją na przedramionach.

— Czy ciebie pojebało? — zapytał wściekłe Midorima i ruszył naokoło lady w jej stronę. Dziewczyna przetarła zaspane oczy i spojrzała na niego nieprzytomnie.

— Shintarō? — zapytała cicho i otworzyła szerzej oczy, gdy poczuła silne ramiona wokół swojego tułowia. — Shin...

— Nie znikaj tak, idiotko — powiedział i westchnął z ulgą. Cieszył się, że ma ją przy sobie. Już zawsze będzie się nią opiekował, już nigdy nie spuścił jej z oka.

— Martwiłeś się o mnie? — zapytała cicho, odsuwając się lekko i kładąc mu dłoń na policzku.

— No raczej — prychnął chłopak i dopiero wtedy zdał sobie sprawę z poczynań dziewczyny. Zanim zdążył zareagować już czuł na ustach jej miękkie wargi. Całowała go delikatnie i niepewnie, trzymając drżącą dłoń na jego policzku.

W pierwszym odruchu chłopak chciał się odsunąć, odepchnąć ją, uciec, jednak nie ruszył się. Nie wiedział dlaczego. Kompletnie go sparaliżowało.

Dziewczyna odsunęła się i spojrzała na niego ze smutkiem. Czekała na jakąkolwiek reakcję, jednak Midorima tylko zacisnął usta, patrząc na nią z niedowierzaniem. Brunetka pokręciła głową ze smutkiem i podniosła się z podłogi.

— Makishima — zaczął, widząc jak dziewczyna kieruje się na zaplecze.

— Po prostu zapomnij — rzuciła, znikając za ścianą. Chłopak zakrył usta dłonią i wbił spojrzenie w czarną podłogę. Zacisnął dłonie w pięści i pokręcił głową z niedowierzaniem. Czy ona naprawdę...

— Zbieraj się — mruknęła lekko zachrypniętym głosem i odchrząknęła. Zielonowłosy spojrzał na nią pytająco, a gdy dostrzegł bluzę na jej ramionach i torebkę w jej dłoni, podniósł się z posadzki i otrzepał z niewidzialnego kurzu. Dziewczyna spuściła wzrok i ruszyła w stronę wyjścia z klubu. Midorima szedł za nią, trzymając dłonie w kieszeniach spodni.

Nastolatkom ciążyła niezręczna cisza. Oboje mieli świadomość, że muszą to sobie wyjaśnić, ale żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Wpatrywali się w przeciwne strony, zupełnie siebie ignorując. Musieli o tym porozmawiać. I nie tylko dlatego, że wspólnie mieszkali i niezręczna atmosfera zabiłabym wszystko, co żyje w ich wspólnych metrach kwadratowych.

— Shintarō...

— Makishima.

Odezwali się w tym samym momencie i odwrócili wzrok.

— Przepraszam — mruknęła dziewczyna, zaciskając dłonie w kieszeniach i wlepiając wrok w czubki swoich butów. — Nie powinnam, poniosło mnie...

— Nie szkodzi — rzucił cicho, zaciskając wargi. Miał dać jej kosza? Udawać, że nic się nie stało? A może...

— Wiesz... To dlatego, że... — zaczęła i westchnęła cicho. — A zresztą nieważne.

Midorima najchętniej zamknąłby usta na resztę życia i nie odezwał się do bordowowłosej ani słowem aż do śmierci. Jednak wiedział, że to na nic. Musieli rozegrać to jak należy. Jak dorośli.

Chłopak złapał ją za przedramię i zatrzymał się na środku chodnika.

— Makishima... Naprawdę powinniśmy o tym pogadać — powiedział z lekkim trudem i odchrząknął, odwracając wzrok. Dziewczyna przytaknęła i zatrzymała się przed nim, bawiąc się trzymanym w dłoni telefonem.

— Wiesz... Shintarō... Chyba mi się podobasz... — mruknęła. Chłopaka nie zdziwiła zbytnio ta informacja, jednak usłyszenie otwartego wyznania z ust brunetki było... Dość niezręczne.

— No... Dzięki, chyba — mruknął, rumieniąc się lekko. — Tyle że...

— Nie, nie, nie! Nic już nie mów! — powiedziała, unosząc dłonie w obronnym geście i uśmiechając się lekko. — Nic się nie stało, okay? Chcę, żeby między nami było tak jak dawniej, zgoda?

Midorima zawahał się. Z jednej strony nie mógł jej obiecać, że jego podejście do niej się nie zmieni, z drugiej zaś, nie chciał żeby ich relacje uległy pogorszeniu. W końcu mieszkali w jednym domu. Musieli się dogadywać.

— Zgoda — przytaknął. Dziewczyna uśmiechnęła się i ruszyła w stronę mieszkania.

Przepraszam, że zniknęłam na tak długo, ale moja wena postanowiła wyparować, w dodatku pracuję obecnie nad nowym projektem (a raczej, cholera, pięcioma na raz!) i nie wyrabiam. Postaram się wrócić do regularnych rozdziałów :)

Przepraszam też za zamieszanie, ale poprzednia wersja tegoż rozdziału była wręcz fatalna, więc musiałam go zmienić...

Nekocia_03 ... Po prostu dziękuję 💙

Całuski
~

Beth💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro