Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

<1>

— Jiseo Makishima — uśmiechnęła się lekko, podając mu rękę. Chłopak obrzucił ją szybkim spojrzeniem i z westchnieniem poprawił okulary. Szesnastolatka, na oko metr siedemdziesiąt, miała sięgające łopatek proste, czarne włosy z pomalowanymi na bordowy końcówkami, ciemne, niemal czarne oczy i jasną cerę. W prawym uchu miała dwa kolczyki. Ubrana była w czarną bluzę z kapturem i tego samego koloru obcisłe jeansy.

Dziewczyna strzeliła balonem z gumy do żucia i weszła do mieszkania, ostentacyjnie wymijając nastolatka. Zagwizdała cicho, rozglądając się po salonie, po czym ruszyła w stronę kuchni.
Mieszkanie było bardzo nowoczesne, urządzone w bieli i czerni z akcentami granatu. Kuchnia była mała, jednak na tyle dobrze zaprojektowana, by pomieścić wszystkie potrzebne urządzenia, między innymi zmywarkę, piekarnik, lodówkę z podwójnymi drzwiami, a także ekspres do kawy i mikrofalówkę. Dziewczyna zajrzała do wszystkich szafek, po czym delikatnie dotknęła palcem jednego z listków mięty, rosnącej w doniczce na parapecie w kuchni. Wyszczerzyła zęby i ruszyła w stronę łazienki. Pomieszczenie było urządzone w tych samych kolorach co reszta mieszkania. Wanna, kabina prysznicowa, umywalka i spory blat, a także kilka szafek i pralka z wbudowaną suszarką.

— Czy ja na pewno dobrze trafiłam? — zapytała, marszcząc brwi. — Takie mieszkanie za takie pieniądze?

— Mamy trochę taniej niż normalnie — przyznał chłopak, uważnie śledząc ruchy dziewczyny, jakby zaraz miała coś zwinąć i uciec z budynku. — Mój ojciec jest właścicielem.

— I musisz płacić? — zdziwiła się.

— Nie będę ci tego tłumaczyć — mruknął. Dziewczyna wzruszyła obojętnie ramionami i przeszła do pokoju. Weszła do środka i rzuciła torbę na łóżko.

— Ładnie tu — mruknęła do siebie, rozglądając się po sypialni. W kącie stało pojedyncze łóżko z narzutą w kolorze pudrowego różu, biurko z lampką w jasnych kolorach, szafa i komoda w tym samym stylu oraz stojące lustro z wieszakiem z tyłu.

— Mieszkam za drzwiami naprzeciwko — powiedział chłopak. — Pierwsza zasada w tym domu, nie wchodzimy do swoich pokoi.

Dziewczyna zerknęła na stojącego na dywanie chłopak i uśmiechnęła się.

— Właśnie złamałeś tę zasadę — zauważyła. Chłopak spojrzał na swoje białe skarpetki i cofnął się o dwa kroki, aż za próg. Uniósł pytająco brew, na co dziewczyna zareagowała szerokim uśmiechem.

— Łazienka jest twoja od godziny dwudziestej — powiedział. Brunetka machnęła ręką, przeglądając się w lustrze.

— To i tak bez znaczenia — odparła. — Ale spokojnie, nie zajmę ci jej. Coś jeszcze?

— Słucham klasyki na stereo w salonie — mruknął.

— Ja wolę słuchawki — wzruszyła ramionami..

— Nie gotuję — ciągnął chłopak.

— Ja też nie.

— W takim razie nie ruszaj mojego jedzenia.

— I vice versa.

Midorima zmierzył ją zirytowanym spojrzeniem.

— Dwie pierwsze półki od góry w lodówce są moje — mruknął.

— Stoi — powiedziała, rozsuwając zamek torby. — Palisz? — zapytała.

— Co? Nie — mruknął.

— Świetnie — uśmiechnęła się. — W takim razie możemy się dogadać. A teraz muszę cię wyprosić — powiedziała, machając mu dłonią jak na pożegnanie. Chłopak jęknął w duchu i wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Miał złe przeczucia co do tej dziewczyny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro