Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

∆8∆

//Mal//
Obudziłam się i jest jakaś godzina piąta.

Wczoraj wieczorem jeszcze pisałam z tatą.
Napisałam mu, że mam pistolet, który kiedyś zabrałam mamie, napisałam mu jakie tortury psychiczne i fizyczne mi wyrządzała matka, a on był pełen podziwu, że jej wybaczyłam i napisał mi, że gdy urodził się Hadi to nie poczuł takiej miłości ojcowskiej do niego co do mnie i kocha Hadi'ego, oczywiście, ale ponoć, gdy to ja się urodziłam to ja się urodziłam to jego miłość ojcowska była większa, ale jakoś i brak nie chce mi się w to wierzyć.
Tata, napisał mi, że jak za te dwa tygodnie będzie jechał z Persefoną w podróż po świecie to nie będzie go, aż trzy miesiące i w tej chwili, gdy on mi to napisał to zrobiło mi się tak smutno, że zaczęłam płakać i chodzi o to, ze go nie będzie, boję się, że coś mi się stanie i sama nie wiem skąd są te obawy i tata nawet chciał mnie zabrać w tą podróż, ale byłam zmuszona odmówić, ponieważ szkoła i praca królowej to jednak jest zadanie dosyć ciężkie.

Wczoraj miałam ochotę wziąść swój pistolet i najzwyczajniej w świecie się zabić i chodzi tu o Audrey, która dzień w dzień wypomina , mi że to mój ojciec mnie zostawił, że ukradłam jej 'idealne życie' , i że jestem taka sama jak matka, a w dodatku ta podróż ojca z Persefoną mnie dobiła.

Kiedyś w Auradonie chodziłam do psychologa, a jedyna osoba, która o tym wie to Evie, a teraz i tata i na początku było to trudne, bo nie mówiłam nic, ale potem zaczełam wszystko mówić jak leci i miałam zamiar dzisiaj też iść do psychologa ale nie zrobię tego.

W nocy sięgnęłam po mój nożyk i zrobiłam sobie jedną kreskę by sobie ulżyć i na szczęście zadziałało.

Idę właśnie do łazienki by się umyć, przebrać, uczesać i się umalować, a potem tak jak zwykle zejdę ani dół , zjem śniadanie z Benem, a potem pójdziemy po Hadi'ego i Helene i znając życie to jeszcze Carlos, Jay i Evie się do nas dołączą, bo Evie zawsze szła po chłopaków i szliśmy razem wraz z Benem, a teraz jest nas od dwa więcej.

*Jakiś czas później*

Właśnie wyszłam z łazienki i zrobilam sobie lekki makijaż, moje włosy rozpuściłam i ubrałam na siebie sukienkę z, krótkim rękawem (sukienka była jakoś do przed kolan) była w kolorze fioletowym, założyłam do tego rękawiczki skórzane (też fioletowe) do łokci tak, aby nie było tej mojej jednej kreski widać na ręce, bo jest ona bardzo widoczna, założyłam kabaretki i botki na wysokiej koturnie i koturny wraz ze sznurówkami były czarne, aresztu fioletowa.

Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy na dzisiaj i zeszłam na dół.

-Hej Ben- powiedziałam do narzeczonego po czym pocałowałam go w policzek.

-Hej Mal. Coś się stało? Masz całe oczy czerwone? - spytał.

Kurcze, przecież ja całą noc płakałam, więc się nie dziwie, że mam , a zawsze, gdy w nocy płaczę , (a zdarza się to prawie codziennie) to używam eliksiru , po którym moje oczy są w normalnym stanie.

-Nie, nic się nie stało. Zaraz przyjdę tylko pójdę jeszcze do swojego pokoju- powiedziałam zostawiając plecak przy krześle i pobiegłam szybko na górę do mojej komnaty.

Gdy już byłam na górze w moim pokoju to zgarnęłam z jednej z moich półek eliksir dzięki, któremu moje oczy będą w normalnym stanie i wypiłam pare kropeklek.
Następnie podeszłam do lustra i zobaczyłam, że te zaczerwienia w moich oczach powoli znikają.
Będę musiała iść do mamy po lekcjach by zapytać, czy branie codziennie eliksiru jest zdrowe.

Zeszłam na dół, a przy stole zobaczyłam mojego ojca i wystrasznego Bena.

O ludzie...

-Hej tato, a ty nie śpisz? - spytałam ojca.

-Hej Mali- powiedział tata i mnie przytulił , a po chwili dodał:
-Nie, nie śpię, a ty , o której wstałaś? I ile spałaś, bo jak kończyłaś ze mną pisać to było po północy.

-O piątej wstałam i ledwo godzinę spałam- powiedziałam tacie.

-Powinnaś spać dłużej

-A ty, o której poszłeś spać w takim razie? I ile spałeś? - zapytałam ojca,  Aten zrobił się czerwony jak burak i dodałam:
-No właśnie. Siadaj.

Jedliśmy z tatą i Benem śniadanie, no a tata oczywiście patrzył się na Bena jakby miał go zabić. Ahhh....

Pod koniec śniadania Ben mnie zapytał:

-Mal, dlaczego nie mówiłaś o Audrey? Przecież wiesz, że ja bym coś z tym zrobił.

Kurcze, czy tata musiał się serio o tym wygadać?

-Wiem, ale przecież nic się nie dzieje poważnego, tak? - powiedziałam chociaż skłamałam, ponieważ to też przez Audrey całą noc płacze , bo bolą mnie jej słowa.

-Jakby się nie działo to byś przez nią nie płakała.

-Ben, ale płacz to nie jest nic wielkiego, a poza tym jest to sprawa pomiędzy mną, a Audrey. Ja naprawdę nie mam ochoty o niej rozmawiać, więc uszanuj to Ben proszę, okej? - zapytałam smutno narzeczonego.

-Jasne Mal, przepraszam.

-Nic się nie stało Ben, ale nie rozmawiajmy o niej już- powiedziałam i następnie odstąpiłam  od stołu, zarzuciłam na siebie plecak i zapytałam Ben:

-Idziesz Ben? Musimy jeszce iść po Hadi'ego, Helenę, Evie, Carlosa i Jay'a- oznajmiłam chłopakowi.

-Tak, jasne- powiedział Ben i tak samo jak ja zarzucił na siebie plecak.

Pożegnałam się z ojcem i wraz z Benem ruszyłam w stronę internatu po resztę.

*W internacie*

-Okej Ben, to ty idź po Carlosa i Jay'a, a Evie jest chyba u nich , więc zgarnij ich i czekajcie przed internatem, a ja pójdę po Hadi'ego i Helene- powiedziałam, a Ben pokiwał tylko twierdząco głową.

Pożegnałam się z Benem i poszłam w stronę pokoi Hadi'ego i Heleny, a on w stronę pokoju Carlosa i Jay'a.

-Proszę wejść! - usłyszałam głos Hadi'ego, gdy zapukałam do jego pokoju.

-Cześć Hadi- powiedziałam do brata, gdy weszłam do jego pokoju.

-Cześć Mal- powiedział Hadi przytulając mnie.

-Jesteś gotowy na pierwszy dzień bez szkole?

-No jasne, że tak! Chodźmy po Helene- powiedział Hadi, a ja pokiwałam twierdząco głową.

Hadi zamknął drzwi od swojego pokoju i ruszyliśmy w stronę pokoju Heleny.

-Hej Mal, hej Hadi, wejdźcie- powiedziała Helena, gdy otworzyła nam drzwi do naszego pokoju.

-Gotowa do szkoły? - zapytałam dziewczyny.

-Jasne, a idziemy z Jay'em, Carlosem i Evie?

-Tak, a oni czekają przed internatem wraz z Benem.

-Okej.

Helena zamknęła drzwi do swojego pokoju na klucz i poszliśmy we trójkę.

-Hejka- powiedziałam do Bena i moich przyjaciół, gdy zobaczyłam ich przed internatem.

Przywitaliśmy się wszyscy, a potem cakipą poszliśmy do szkoły.

*Jakiś czas później*

-To pa Ben- powiedziałam do narzeczonego, ponieważ on ma lekcje w innej klasie.

-Pa Mal- odpowiedział mi chłopak i poszedł na swoje lekcje.

Miałam dzisiaj tylko trzy lekcję, czyli fizykę, lekcje dobroci i matematykę.

Zadzwonił dzwonek na lekcję i ja wraz z Hadi'm, Heleną, Evie, Jay'em i Carlosem weszliśmy do sali lekcyjnej na fizykę.

*2 godziny później*

Ja wraz z Heleną, Hadi'm, Evie, Jay'em i Carlosem siedzę na lunchu i ja, Helena i Evie jemy sałatki, a chłopaki kanapki.

Helena i Evie bardzo dobrze się dogadały, ponieważ Evie bardzo lubi fizykę, a Helenę też bardzo ona zaciekawiła i dlatego bardzo dobrze się dogadały.

Gdy tak siedzieliśmy to nagle przyszła Audrey....Niestety.....

-Oooo, witam naszych Potępionych- powiedziała sarkastycznie Audrey, a Hadi już chciał wstać i jej coś powiedzieć, ale uspokoiłam go.

-Audrey, czego ty znowu chcesz?- zapytałam.

-Chcę Cię tylko wkurzyć.

-I znając życie to dlatego, że ponoć Ci te twoje "idealne życie" ukradłam, tak?

-Bo ukradłaś.

-Daj już spokój! Ja nic nie zrobiłam! I boli mnie to, że obwiniasz mnie o rzeczy, na które nie miałam wtedy wpływu.

-Ooo, naszą księżniczkę coś boli? A , czy boli Cię to tak samo jak to, że tatuś Cię opuścił jak byłaś mała i przez szesnaście lat go nie było, czy może nie?

-Audrey idź stąd! -powiedziałam i przez przypadek prawie trafiłam Audrey swoimi mocami.

-Oszalałaś?!? Prawie mnie usmażyłaś! - wykrzyknęła Audrey.

-Ja-ja.... Ja nie-nie  chciałam- powiedziałam jąkając się, a wtedy przyszedł Ben.

-Ta Twoja "narzeczona" chciała mnie zabić, Ben! - wykrzyknęła Audrey w stronę Bena.

-Ale to tt zaczęłaś! Wsyztsko widziałem! Idź stąd! - wykrzyknął Ben, a Audrey uciekła.

-Mal? Nic Ci nie jest? Co się stało? -zapytał zaniepokojony Ben.

-Nie, nie jest. Muszę już iść- powiedziałam i uciekłam w dobrze sobie znanym kierunku.

Pobiegłam pod drzewo przy szkole gdzie nikt nie przychodzi i nagle zadzwonił do mnie tata.

*Rozmowa Hadesa i Mal*

Ja (Mal) : Ha-Halo?

Tata: Czy ty się jąkasz Mal? Hadi mi wszystko powiedział, zadzwonił do mnie.

Ja: Tato, ja naprawdę nie chcę teraz o tym mówić, więc możemy potem o tym porozmawiać? Po szkole idę, do więzienia do mamy, więc jak wrócę, albo wieczorem.

Tata: Dobrze Mal. Trzymaj się córeczko. Pa córuś.

Ja: Pa tato.

Gdy skończyłam rozmawiać z tatą to poszłam na ostatnią lekcję do szkoły.

~~~~~~~~

Podobało się?

Skomentuj💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro