∆74∆
//Mal//
Więc tak, minęła już połowa wakacji i na początku nich pojechałam z Evie, Jay'em i Carlosem nad jezioro i było tam bajecznie.
Całkiem niedawno z moim zdrowiem było nie najlepiej.
Dlaczego pytacie?
Dlatego, że cały czas bolały mnie żebra, nie miałam sił, żeby nawet wstać z łóżka, a gdy patrzyłam w lustro widziałam siebie... Z rogami mojej matki.
Jest to spowodowane tym, że jak byłam mała i mieszkałam jeszcze na Wyspie to moja mama truła mnie eliksirami, testowała je na mnie zanim sama je brała, no bo przecież wielkiej Pani Mroku nic się nie może stać.
Przez tą chorobę każda osoba, która była w moim pobliżu mogła zachorować, a następnie umrzeć dlatego, gdy już czułam objawy tej choroby, zamknęłam się w pokoju używając najsilniejszego zaklęcia, dzięki któremu nikt nie może otworzyć drzwi.
Jay, mój tata oraz mój brat próbowali do mnie wejść, ale cholernie bałam się, że może im się coś stać.
Na szczęście jestem już zdrowa i nie muszę leżeć już w łóżku.
Teraz zbieram się do mamy, na Wyspę, aby wyjaśnić to.
*Na Wyspie Potępionych*
Właśnie dotarłam na Wyspę i stoję teraz przed zamkiem mojej matki.
To wchodzę!
Po wejściu do środka zobaczyłam moją mamę na tronie, która piłowała paznokcie.
-Hej mamo- powiedziałam do matki.
-Ooo... Córeczka mnie odwiedziła- powiedziała sarkastyczkie Pani Mroku, przewracając oczami.
-Przyszłam tu, bo ta choroba spowodowana przez te eliksiry, którymi mnie trułaś, zaczyna znowu dawać o sobie znaki- powiedziałam, a moja matka zerwała się jak oparzona ze swojego tronu i podeszła do mnie.
-Co się teraz działo?- zapytała.
-Wymiotowałam, nie mogłam wyjść praktycznie z łóżka, ponieważ byłam cała obolała i... Gdy podeszłam do lustra... Zobaczyłam siebie... Z twoimi rogami...- odparłam.
-Dziubku... Nie chce Ci tego mówić, ale za... Trzy dni... Możesz umrzeć...- powiedział zasmucona moja matka.
-C-Co?- zapytałam ze łzami w oczach.
-Za trzy dni... Umrzesz...- powiedział moja matka ze smutkiem.
-I to przez te eliksiry, tak?- zapytałam swojej matki prawie płacząc, a ona tylko pokiwała twierdząco głową.
Wybiegłam z jej zamku ze łzami w oczach, a następnie pobiegłam na dach, usiadłam na nim i schowałam głowę pomiędzy swoje kolana.
-Ooo, Mal... Dawno Cię nie widziałam- usłyszałam głos, którego już dawno nie słyszałam.
Podniosłam głowę i zobaczyłam Holly... Córkę Harley Quinn i Jokera.
-Czego chcesz Holly?- zapytałam oschle, Holly, wstając.
Holly, to mój odwieczny wróg.
Zawsze, gdy jeszcze mieszkałam na Wyspie i biegałam po niej z Evie, Jay'em i Carlosem to Holly zawsze nam uprzykrzała życie, a w szczególności mi. Holly wiedziała o tym, że ojciec zostawił mnie i matkę, a raczej tylko moją matkę, gdy byłam mała i wiedziała o tym, że moja mama się nade mną znęcała. A skąd Holly to wiedziała? Stąd, że jej "cudowna mamusia", zawszs musiała wpychać swój nos w nie swoje sprawy i w dzień, w którym mój ojciec odszedł to matka Holly to widziała i widziała również jak moja mama nade mną się znęca.
Holly zawsze dokuczała mi tym i zawsze o tym wspominałam, a raz nawet wzięła zielony spray i pomalowała mi nim włosy. Przez długi czas nie mogłam zmyć tej farby ze swoich włosów, ale wkońcu się udało.
Córka Harley i Jokera, zawsze niszczyła moje graffiti i musiałam je robić na nowo. Oprócz tego raz wepchnęła mnie nawet do studni w najgorszym i najbardziej opuszconym, zakątku Wyspy i w tej studni siedziałam, aż pięć dni. Ze studni wyciągnęli mnie Evie, Jay i Carlos. Mówili, że przeszukali całą Wyspę zanim mnie znaleźli.
Sama nie wiem dlaczego Holly się na mnie tak uwzięła, ale zapewne robiła to dla frajdy.
-Chciałam odnowić tylko kontakt ze starą przyjaciółką- powiedziała Holly z wielkim, sztucznym oraz wrednym uśmiecham.
-Nie byłyśmy, nie jesteśmy i nie będziemy przyjaciółki- odparłam do córki Jokera i Harely Quinn.
-No błagam, zapomnijmy o tym co kiedyś, bo za niedługo może być na to za późno.
-O, czym ty mówisz?- popatrzyłam pytająco na Holly.
-Słyszałam twoją rozmowę z mamusią. Wiesz... To trochę słabo, że zostały Ci tylko trzy dni życia- powiedziała Holly, ze sztucznym współczuciem.
-O, widzę, że dar do podsłuchiwania każdego odziedziczyłaś po mamusi- powiedziałam przewracając oczami.
-Mal... Czy ty naprawdę te ostatnie trzy dni chcesz stracić na tą sprzeczkę między nami? Nie wolisz spróbować czegoś innego?- zapytała Holly z lekkim, wrednym, uśmiechem.
-Kontynuuj- rzekłam do niej, żeby rozwinęła swoją wypowiedź.
-No wiesz... Założę się, że nigdy nie próbowałaś szalonego życia... Mogę Ci je pokazać...- powiedziała.
-Wielkie dzięki, ale aż tak szalona to ja być nie potrafię.
-Zawsze możesz się stać.
-Jak niby?- spytałam zaciekawiona.
-A wiesz jak moja mama stała się szalona przez ojca?
-No wiem...
-Spróbujemy zrobić tak samo z Tobą- powiedziała Holly z wrednym uśmiechem.
-No...- zaczęłam wachając się.
-Zostały Ci trzy dni życia, spróbuj, nie pożałujesz- powiedziała.
-Zgoda... W takim razie prowadź- powiedziałam.
Holly, zaprowadziła mnie do swojego domu, w którym jest potal, który prowadzi tylko i wyłącznie do Gotham, czyli tam gdzie kiedyś jej rodzice mieszkali i tam gdzie Harley stała się szalona dzięki Jokerowi.
*Później*
Okej, więc spowrotem jestem na Wyspie i jestem już po tym całym "zabiegu", o ile można go tak nazwać.
Jak się czułam, gdy oficjalnie stałam się szalona przez Holly? Poczułam się tak o dwieście procent bardziej szalona i nawet po samym moim zachowaniu można to wywnioskować.
-To idziemy do Dizzy?- zaproponowała Holly.
-Niech zgadnę, chcesz mi zrobić zielone włosiska?- zapytałam rozbawiona.
-Nie, ale chyba nie chcesz mieć włosów jak nudziara, co nie?
-Racja. Chodźmy- powiedziałam, a następnie ja i córka szalonej pary, poszłyśmy do Dizzy.
*Po wyjściu od Dizzy*
Po tej całej metamorfozie od Dizzy, włosy Holly wyglądały tak:
A moje włosy i paznokcie, tak:
Moje włosy były związane w dwa wysokie kucyki z dwoma pasmami wypuszczonymi po bokach, a moje ubranie składało się z fioletowej bluzki z zielonymi płomieniami na końcach i w niektórych miejscach miała małe specjalnie zrobione, dziury. Do tego miałam tiulowaną spódnice do kolan w kolorze fioletowo- zielonym. Miałam na sobie jeszcze kabaretki oraz buty na średnim do wysokości, obcasie, w takim samym kolorze, jak cały mój strój. Dostałam również od Holly wielki młot, który dostała od swojej matki.
A tak przy okazji, zrobiłam sobie parę tatuaży, które wyglądały tak:
A na drugim nadgarstku zrobiłam sobie tatuaż z napisem:
"The Big Four Forever", a pod spodem napisałam te inicjały:
" M.J.E.C"
Ten tatuaż ma sugerować moją wieczną przyjaźń z Evie, Jay'em i Carlosem
-Co powiesz na małe figle na Wyspie?- zapytała mnie Holly z wrednym uśmiechem.
-Jestem za!- wykrzyknęłam i uśmiechnełam się szalenie, a następnie ja i Holly pobiegłyśmy naprzód i zaczęłyśmy robić innym figle na Wyspie.
Gdy ja i Holly robiłyśmy każdemu żarty to podeszła do nas Uma, która najwyraźniej tędy przechodziła.
-Mal?- zapytała Uma nie wiedząc, czy to ja.
-Uma! Cześć!- uśmiechnęłam się szaleńczo i przytuliłam krótko Umę.
-Co ty ze sobą zrobiłaś? Wyglądasz jak szalona wariatka- stwierdziła Uma.
-Ahh, dziękuję- powiedziałam uśmiechając się szaleńczo.
-Co ty robisz z Holly? Myślałam, że jesteście wrogami, a teraz wyglądasz też jak ona- powiedziała Uma.
-No tak, ale życie jest za krótkie, żeby ciągle żyć wrogością- powiedziałam.
-Mal? Dobrze się czujesz?- zapytała Uma.
-Tak. Wybacz, ale idę z Holly dalej. Paa!- powiedziałam uśmiechając się szaleńczo oraz krótko machając Umie, a następnie poszłam z Holly dalej.
*Później*
Teraz wracam do Hadesu, do domu.
Ahh... Już widzę minę mojego ojca kiedy mnie zobaczy... Jego mina będzie bezcenna.
Gdy weszłam do środka zobaczyłam tam swojego brata i ojca.
No to zaczyna się jazda...
-Mali?- zapytał mój ojciec.
-Tak?- zapytałam z szaleńczym uśmiechem.
-Siostra, co Ci się stało?- zapytał Hadi.
-To znaczy?- spytałam.
-Wyglądasz... Inaczej... Jak Harley Quinn...- powiedział Hadi.
-No to prawda... Byłam na Wyspie u mamy i spotkałam Holly, córkę Harley i Jokera i... Pomogła mi się odmienić... Nie jestem już tą starą, nudną, Mal- rzekłam.
-Ale nie byłaś nudna... I, czy ty masz tatuaże?- zapytał mój ojciec.
-Byłam i tak, mam tatuaż.
-Dlaczego mnie nie zapytałaś, czy możesz je zrobić?- spytał mój ojciec zakładając rękę na rękę.
-Bo to moje ciało i mogę na nim robić co mi się podoba, a poza tym jestem już dorosła... Idę do pokoju- powiedziałam zakładając młot na swoje ramię i idąc w stronę swojego pokoju.
-Nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać- powiedział mój ojciec, donośnym głosem.
-Może ty, bo ja już skończyłam- odparłam.
-Mal!- wykrzyknął mój ojciec.
-Pa- powiedziałam odwracając się do nich z szaleńczym uśmiechem i zamykając drzwi do swojego pokoju.
Siadłam na swoim łóżku i zaczęłam rysować.
~~~~~~~~
Hejka miśki!
Przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale już jest, pojawił się.
Co myślicie o przemianie Mal?
Dajcie znać w komentarzach!
Ps: Specjalnie Uma dla KiwiXQueen
💜💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro