∆50∆
Rozdział dedykowany dla:
_July323_
//Mal//
Właśnie dzisiaj jest rocznica moja i Bena i zamierzam do niego zadzwonić, aby złożyć mu życzenia.
*Rozmowa Mal i Bena*
Mal: Cześć, skarbie. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy.
Ben: Cześć, Mal. Wszystkiego najlepszego.
Mal: Jesteś jeszcze zszokowany tą wiadomością o... No wiesz, o czym. Chcesz dzisiejszy dzień spędzić razem?
Ben: Wiesz co, Mal... Myślę, że powinniśmy zrobić sobie przerwę i nie jestem zszokowany tylko zły.
Mal: Chwila, ale na co jesteś zły?
Ben: Mal, my mamy dopiero siedemnaście lat.
Mal: Ale to nie znaczy, że będziemy złymi rodzicami, a poza tym mój tata powiedział, że nam pomoże.
Ben: A co on wie o rodzicielstwie jak nie było go przy jego córce przez szesnaście lat.
Mal: Wiesz co, Ben? Przesadziłeś teraz, bo jak ty w ogóle możesz wypominać mi to, że mojego ojca przy mnie nie było przez całe życie?
Ben: Bo to prawda Mal i on nie będzie w stanie nam pomóc.
Mal: Tego nie wiesz. Pa!
*rozłącza się*
Jak on mógł w ogóle mi to wspomnieć? Znaczy, ja wiem, że mój tata zrobił to co zrobił, ale on chce teraz mi to wynagrodzić, a Ben, wypomina to co było kiedyś.
Jak on tak może...?
Zwinełam się na łóżku w kulke i zaczęłam płakać, aż nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
-Cześć, córciu. Ja chciałem tylko... Mal? Co się dzieje? - zapytał tata wchodząc, i gdy zobaczył, że płacze to od razu do mnie pobiegł.
-To-to.... To Ben.... Rozmawiałam z nim, bo jest dziś nasza rocznica i ja mu złożyłam życzenia, a on mi i powiedział, że musimy od siebie odpocząć i zapytałam, czy wciąż jest zszokowany tym, że jestem w ciąży, a on, że nie jest zszokowany tylko zły, a ja zapytałam dlaczego , a on powiedział, że mamy siedemnaście lat dopiero, a aj powiedziałam, że ty nam pomożesz, a on powiedział, że nie było Cię przy mnie szesnaście lat, i że nie wiesz nic o rodzicielstwie- wytłumaczyłam.
-Jakim prawem on mógł tak powiedzieć? On wie, że ja się zmieniłem- powiedział mój tata.
-Tato? Zostawisz mnie dzisiaj samą? Chce pobyć sama.
-Jasne, córeczko. *przytula Mal i całuje ją w czoło* Jakbyś czegoś potrzebowała to przyjdź do mnie.
-Jasne, pa tato- powiedziałam, a mój ojciec wyszedł z pokoju.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej plecak, w którym miałam nożyk. Wzięłam ten nożyk i miałam zamiar już sobie coś zrobić, ale wtedy zadzwonił mój telefon.
Był to Carlos.
*Rozmowa Mal i Carlosa*
Ja (Mal) : Ha-halo?
Carlos: Mal? Ty płakałaś?
Ja: I płacze, no ale o co chodzi?
Carlos: Mam chwilę czasu i skoro i tak spędzamy ze sobą dość mało chwil to postanowiłem, że zadzwonię do Ciebie.
Ja: Miło.
Carlos: Co się stało, Mal?
Ja: Rozmawiałam dziś z Benem i ogólnie to ostatnio byłam u Niego z tatą i powiedziałam mu o ciąży to był zszokowany i kazał mi wyjść z zamku, no a jak dzisiaj z nim rozmawiałam to powiedział, że jest zły na mnie, a ja zapytałam go dlaczego, a on, że mamy dopiero siedemnaście lat, a aj na to, że mój tata nam pomoże, a on...
Carlos: Co on powiedział?
Ja: Że co mój ojciec może wiedzieć o rodzicielstwie skoro jego nie było przy mnie przez szesnaście lat.
Carlos: A on czasami nie jest zaklęty?
Ja: Jak ostatnio u niego byłam zachowywał się tak samo jak nic nie wskazywało na to, że jest zaklęty i jestem pewna tego.
Carlos: I po co było się tak dla niego starać...
Ja: Przepraszam, że obarczam Cię tym.
Carlos: Mal, jesteśmy przyjaciółmi od wielu lat, ja, Evie i Jay zawsze przy Tobie będziemy i Cię pomożemy.
Ja: Dzięki.
Carlos: A kiedy zamierzasz zrobić ten naszyjnik dla Jay'a z jego zębów?
Ja: Jeśli będzie taki ciągle to już za niedługo.
Carlos: Hej Mal!
Ja: Czy to był, Stary?
Carlos: Tak.... Buzia mu się nie zamyka.
Ja: Wykorzystuje to, że potrafi mówić.
Carlos: Tak, ale trochę za często to robi i nie zawsze są to odpowiednie momenty.
Ja: Zgadzam się.
Carlos: Słyszę, że humor Ci poprawiłem.
Ja: Bo ty, Evie i Jay macie taką moc.... Moc przyjaźni.
Carlos: Najwidoczniej tak.
Ja: Mam pytanie, czy ty, ja, Evie i Jay możemy się spotkać jutro u Evie? Oczywiście jeśli, Evie nie będzie miała nic przeciwko.
Carlos: Zapytam jej, a po co chcesz sis spotkać.
Ja: Zobaczycie i będę z tatą, więc ostrzeż Jay'a, że jeśli będzie dalej żartować to ten naszyjnik dostanie.
Carlos: Okej, okej. To napisze Ci potem SMS-a, czy będą mogli, bo ja nie mam żadnych planów.
Ja: Okej, a jeśli się zgodzą to napisz, na którą godzinę, okej?
Carlos: Jasne. Mal, kończę, bo zaraz mam trening. Pa.
Ja: Pa, Carli.
*rozłącza się*
~~~~~~~~
Ps: To nie będzie Love Story o Carlosie i Mal, bo jej będzie tutaj shipu Marlos.
Zostawcie komenatrz i ⭐.
Lady_Mal2 💜💜💜💜💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro