∆21∆
//Mal//
Jest sobota, a ja leżę w łóżku i wciąż nie czuję się najlepiej.
Ben powiedział, że z Chadem będzie rozmawiać w poniedziałek, ponieważ Chad wyjechał gdzieś z Lorey i z rodzicami na weekend.
Za niedługo ma przyjść do zamku Dobra Wróżka oraz Audrey ze swoimi rodzicami, aby wyznaczyć dla niej karę i oczywiście mnie na tej rozmowie nie będzie, bo przez moje bolące żebra nie mogę się w ogóle ruszyć i dlatego cały leżę w łóżku o żadne moje zaklęcie ani eliksir nie działa na to, ponieważ ten eliksir z łez pięciu, czarnych, wilków już za długo we mnie siedzi.
Leżałam w swoim pokoju, aż ktoś do niego zapukał.
-Można wejść? - zapytał mój tata wchodząc.
-I tak już wszedłsś- powiedziałam śmiejąc się lekko.
Tata usiadł na skraju mojego łóżka z tacą na, której były dwie miseczki z zupą oraz dwie łyżki.
-Przyniosłem Ci obiad- powiedział tata.
-Nie jestem głodna- odparłam.
-Mal, córeczko, musisz coś zjeść.
-Ale ja nie jestem głodna.
-Mal, nie możesz się głodzić.
-Mogę.
-Dlaczego to robisz?
-Nie wiem.
-To zapytam jeszcze raz, jesteś głodna? Zjedz ze mną obiad? Bo jeśli nie to obiecuje Ci , że też nie zjem.
-Ahhh... No dobra- powiedziałam, ponieważ nie chciałam już się kłócić z tatą.
-Emmm... Tato? Pomożesz mi wstać? Do pozycji siedzącej? - zapytałam ojca, ponieważ nie za bardzo wychodziło mi samej wstanie do pozycji siedzącej na łóżku.
-Jasne, że tak- odparł tata, a następnie pomógł, aby usiadła.
-Dzięki- powiedziałam, a tata podał mi tacę z zupą.
Tata i ja zaczęliśmy jeść obiad.
-Tato? Kiedy przychodzi Audrey na tą rozmowę z Benem i jego rodzicami? - spytałam ojca kończąc już moją zupę.
-Z tego co Ben mi mówił to za niedługo, a dlaczego pytasz?
-A nie wiem, tak jakoś. Jestem ciekawa jaką karę otrzyma Audrey.
-Ja tak samo.
-Myślisz, tato, że Chad ten eliksir wziął dla Audrey? Czy raczej nie?
-Myślę, że napewno wziął go dla niej - powiedział tata podkreślając słowo "napewno".
Siedziałam z tatą jeszcze chwilę w ciszy, aż tata zadał mi pytanie:
-Ja pójdę zanieść te miski i zaraz do C8ebie przyjdę, dobrze?
-Jasne- powiedziałam, a tata wyszedł z tacą z naczyniami i zamknął za sobą drzwi do mojego pokoju.
*Chwilę później*
Siedziałam na swoim łóżku opierając się o jego oparcie w mojej komnacie, aż ktoś zapukał do drzwi i je otworzył.
-Córeczko, do Ciebie- powiedział mój tata otwierając drzwi, a następnie wszedł on do pokoju wraz z Audrey i jej rodzicami.
Super.
Pomyślałam ironicznie.
-Witaj królowo- powiedziała Aurora po czym ona i Philip się ukłonili, a Audrey stała jak zwykle obrażona.
-Audrey, ukłoń się- szepneła Aurora do córki, a ta z niechęcią się ukłoniła.
Widziałam jak mój tata stał w rogu mojego pokoju i próbował powstrzymać śmiech z resztą ja też, bo byłam bardzo ciekawa co ta różowa, ciapci, księżniczka zrobi.
-Witam, czy coś się stało? - spytałam udając, że nic nie wiem.
-Audrey chciała Ciebie przeprosić- oznajmiła mi Aurora.
-Zostałam zmuszona do tego- dopowiedziała Audrey.
-Zachowuj się Audrey- powiedział Philip.
-Ahhh... Przepraszam, że chciałam Cię zabić- powiedziała po czym dodała mrucząc pod nosem:
-Chociaż zasłużyła sobie.
-Audrey , co się z tobą stało, co? - zapytała wkurzona Aurora.
-Bo to ona mi ukradła moje idealne życie! - wykrzyknęła wściekła Audrey.
-Audrey, wtedy byłam zła i nie miałam innego wyjścia, bo inaczej moja matka by mnie zabiła- oznajmiłam dziewczynie.
-To Cię nie usprawiedliwia- powiedziała Audrey.
-Rozumiem Cię, że możesz mnie nienawidzieć, ale błagam Cię zostawmy to co było kiedyś. Mi jest naprawdę przykro, Audrey.
-To udowodnij to, że jest Ci przykro.
-Zawołałam mojego ojca do Auradonu, żeby uratował Ci życie i zrobił to.
-No to on, ale nie ty.
-Audrey, to co ja mam zrobić?
-Oddaj mi moje idealne życie.
-Jak? Nie uczynię Cię przecież królową, tak?
-Ale przez Ciebie nie mam przyjaciół, każdy mnie nienawidzi.
-To dlatego, że w stosunku do każdego zachowujesz się źle i ciągle myślisz, aby się na mnie zemścić i nie próbujesz się zmienić na dobrą. Zmień się, a zobaczysz rezultaty tego, naprawdę Audrey.
-Ahhh.... Spróbuję.
*Chwilę później*
Zostałam z tatą sama w pokoju, ponieważ Audrey i jej rodzice poszli na dalszą część rozmowy z Benem.
-Mam nadzieję, że Audrey się zmieni, bo pomimo wszystko co robiła to widzę w niej nadzieję- powiedziałam do ojca, który siedział na skraju mojego łóżka.
-I właśnie tow tobie kocham Mal, to postrzegani dobra w każdym, nawet w najgorszej istocie tego świata widzisz dobro, córeczko- powiedział tata.
-Tato! Przecież dziś miałam dać psa Gilowi.
-To zadzwoń do Umy, a ja teleportuje się do Headesu po jednego że szczeniaków, a następnie teleportuje się do Umy, Gila i Harry'ego, bo zapewne są razem.
-Okej.
*Rozmowatelefoniczna Mal i Umy*
Ja (Mal) : Uma, gdyż jesteś?
Uma: Na Wyspie w knajpie, a co?
Ja: Mój tata się tam teleportuje i da szczeniaka Gilowi o ile tam jest.
Uma: Jest, ale dlaczego on, anie ty? Znaczy, nie mam nic do twojego ojca, ale jestem ciekawa.
Ja: Mój tata Ci wytłumaczy co się stało, okej?
Uma: Okej to pa Mal i dzięki.
Ja: Nie ma za co. Pa Uma.
-Tato to wytłumaczysz też Umie co mi się stało, bo nie miałam siły już jej tego wytłumaczyć, okej? - zapytałam ojca.
-Jasne córeczko, a gdzie oni są? - zapytał mnie ojciec.
-W knajpie. Wiesz gdzie to jest?
-Tak, wiem. W takim razie lecę, pa córeczko.
-Pa tato.
~~~~~~~~
Podoba się się rozdział?
Teraz będzie żebranko.
Zostawcie proszę komentarz i zagłosujcie na ten rozdział, ponieważ mam chore córki.
Oczywiście żartuje ale naprawdę wam nie zaszkodiz wam jak zostawicie.
💜💜💜💜💜💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro