Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

∆18∆

//Mal//

Właśnie się obudziłam i jest godzina szósta i wczoraj wieczorem jak pisałam z tatą (to już chyba nawyk) to napisał mi, że wczoraj praktycznie cały dzień spędził z Persefoną i napisał mi, że on i Persefona rozmawiali z rodzicami Bena o tej sytuacji, o tej kłótni pomiędzy mną i Benem (oczywiście wcześniej powiedział o tej kłótni Persefonie).
Gdy tata i Persefona rozamwiali z rodzicami Bena o tym to tata napisał mi, że Bella popiera moje zdanie, ale z Bestią jest różnie, ale znając życie to Bella go przekona do tego, że to ja mam racje i oczywiście nie mówię, że muszą się ze mną zgadzać, bo każdy ma prawo do własnego zdania, ale Ben w akurat tej sprawie jest niesprawiedliwy. Z racji, że ja i Ben mamy do szkoły nie tą samą godzinę, (czyli na dziewiątą) to postanowiłam, że właśnie zaraz przed lekcjami z nim porozmawiam o tej sytuacji wczorajszej.

Wzięłam swoje ciuchy z szafy i poszłam do łazienki się przebrać , umyć się, pomalować i uczesać.

*Po wyjściu z łazienki*

Właśnie wyszłam z łazienki i umyłam się, zrobiłam lekki makijaż, moje włosy fioletowe z niebieskimi pasemkami i lekko lokowanie przy końcach rozpuściłam i ubrałam się w to:

Wzięłam smycz z szafki i przypiełam ją do obroży Haki'ego. Następnie wzięłam szczeniaka i zeszłam z nim po schodach, aby wyjść z nim na poranny spacer. Gdy ja jestem w szkole to tata z nim wychodzi.

Gdy zeszłam na dół to nie widziałam nikogo dlatego oszczędziłam sobie rozglądania się, czy ktoś jest, czy też nie i wyszłam od razu z Haki'm na dwór.

*Po powrocie do zamku*

Właśnie przyszłam z Haki'm do zamku i przy stole zobaczyłam Bena i mojego tatę... Standard.

-Cześć- powiedziałam do nich.

-Cześć Mal- odparł Ben.

-Hej córeczko- odpowiedział tata i zadał pytanie:

-Usiądziesz z nami?

-Jasne tylko odniosę Haki'ego do pokoju- odparłam i poszłam na górę do mojego pokoju.

Gdy dotarłam do mojego pokoju to odłożyłam Haki'ego na jego posłanko, wzięłam swój plecak, który zarzuciłam na swoje ramię i zeszłam na dół.

Gdy znalazłam się na dole to odłożyłam swój plecak i siadłam tam gdzie zwykle.

-I co? Przemyślałeś to co Ci wczoraj powiedzialam Ben? - zapytałam narzeczonego.

-Tak, przemyślałem i przepraszam Mal- powiedział Ben.

-Przepraszasz mnie, bo mój tata Ci kazał, czy z własnej woli to mówisz?

-Mal- powiedział tata.

-No co? -zapytałam taty i po chwili zwróciłam się do Bena i go zapytałam:

-To jak?

- Z własnej woli, ale, Mal.

-Tak?

-Nie mogę zmienić jej kary.

-Nie możesz? Ojej, a to niby dlaczego, co? Może dlatego, że jest twoją byłą?

-Nie przesadzaj Mal.

-Ja przesadzam? - zapytałam wstając ze swojego miejsca i dodałam:

-Przecież ja tutaj też mam coś do powiedzenia, tak?

-No tak, ale...

-Ben! Tutaj nie ma żadnego 'ale'! To co ty robisz w tej chwili jest bardzo nie sprawiedliwe.

-Niby dlaczego tak uważasz?

-Może dlatego, że moja matka jest w więzieniu, a nie próbowała nikogo zabić, ale to nikogo, a Audrey próbowała zabić mnie jakbyś chciał wiedzieć. Moja matka jest w więzieniu za szkody, które wyrządziła, a Audrey ma jakąś marną karę za próbę morderstwa?!? No przepraszam, ale inaczej tego nie nazwę.

-Nie wkręcaj w to twoje matki, Mal.

-A to niby dlaczego? Ja Ci pkt prostu podaje przykład.
Ben, ja mam dość tych wszystkich problemów z Audrey.

-Jakich wszystkich? Przecież to jest druga taka sytuacja.

-To nie jest druga sytuacja. Chcesz się dowiedzieć co robiłam sobie przez Audrey?

-Tak.

-Więc tak, całą noc przez nią płakałam i to nie wiadomo ile nocy z rzędu, ciełan się przez nią przez to co mówi o mnie i o mojej rodzinie i....- tu się zatrzymałam, ponieważ trochę się
zapędziłam i prawie bym powiedziała Benowi, że mam pistolet i próbowałam się przez nią zabić.

-I co?

-Już nie ważne.

-Jeśli zaczęłaś to mów.

-Próbowałam się przez nią zabić! Na Wyspie nie miałam takich problemów, ale gdy przyjechałam tutaj to, to wszystko się zaczęło.

-Ale Auradon to nie Wyspa, Mal.

-Masz rację, Ben... Wyspa to nie Auradon. To może byłoby lepiej, gdybym tam się wyniosła, co? Wtedy by nie byłoby tych kłótni, ty byś mógł się nei przejmować tymi kłótniami naszymi.

-Mal, córeczko, nie mów tak- tym razem powiedział tata.

-Tato, ja mówię to co jest prawdą.

-Co Ci niby mówiła takiego Audrey, że chciałaś się zabić? - zapytał Ben.

-Wspominała mi to, że jestem z Wyspy, jestem taka sama jak matka, że ojciec mnie zostawił, bo nie chciał się opiekować mną- powiedziałam już prawie płacząc.

-Przepraszam Cię Mal, że wcześniej nie widziałem tego.

-Myślisz, że przeprosiny wystarczą, Ben?

-Co ma zrobić?

-Chcę tylko, abyś był sprawiedliwy i nie zważał na to, czy dana osoba jest z Wyspy, czy też nie, chcę, abyś każdego traktował sprawiedliwie.

-Czyli mam Audrey dać karę, która będzie sprawiedliwa, tak?

-Tak, Ben.

-No dobrze. Jutro spotkamy się w zamku o siedemnastej z moimi rodzicami, Dobrą Wróżką, Audrey i jej rodzicami i wymierzymy wtedy dla niej karę, która będzie sprawiedliwa, dobrze?

-Tak, ale obiecaj mi, Ben, że już zawsze będziesz traktować każdego sprawiedliwie.

-Obiecuję.

-Okej, a teraz idziemy do szkoły?

-Jasne.

Pożegnałam się z tatą i wyszłam z zamku wraz z Benem i poszłam z nim w stronę internatu po Hadi'ego, Helenę, Evie,(która przyszła po chłopaków),Jay'a i Carlosa.

~~~~~~~

Hejka Potępieni!

Czy rozdział się podoba?

Przepraszam, ale muszę żebrać o komentarze, więc zostawcie dla mnie komentarz, okej?
💜💜💜💜💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro