Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

∆10∆

//Mal//

Okej, więc właśnie wstałam i będę musiała się ubrać, umyć, uczesać, pomalować, zjeść śniadanie i zacząć przygotowywać dzień rodziny.

*po wyjściu z łazienki*

Wyszłam z łazienki, zrobiłam sobie lekki makijaż, a włosy rozpuściłam i ubrałam się w to:


I założyłam też złoty naszyjnik ze smokiem oraz pare pierścionków.

Zeszłam na dół na śniadanie gdzie spotkałam przy stole Bena, jego rodziców, Persefonę i tatę.

-Cześć- powiedziałam do wszystkich, po czym przysiadłam się do stołu obok Bena, a ten pocałował mnie w policzek.

Wszyscy zaczęliśmy jeść śniadanie.

-Jak się czujesz po wczoraj, Mal? - zapytał mnie Ben i zapewne chodziło mu o Audrey.

-Myślę, że lepiej, ale wolę nie myśleć o niej- odparłam.

-O kogo chodzi? - zapytała mama Bena.

-Chodzi o to, że wczoraj ja, Evie, Jay, Carlos, Hadi i Helena jedliśmy lunch i oczywiście musiała podejść Audrey i mówić jak to ja jej zabrałam jej 'idealne życie' i powiedziała do niej, że boli mnie , to że obwinia mnie o rzeczy, na które nie mam wpływu, a potem... - przerwałam przez chwilę, bo łzy mi zaczęły lecieć po policzkach.
Wytarłam je i dokończyłam wypowiedź:

-Powiedziała tak i teraz będę cytować:
"Ooo, naszą księżniczkę coś boli? A, czy boli Cię to tak jak to, że tatuś Cię opuścił jak byłaś mała i nie było go przy tobie szesnaście lat? ", no a potem ja niekontrolowanie strzeliłam w nią wiązką moich mocy, ale na szczęście nie trafiłam, a potem przyszedł Ben i powiedział Audrey, że ma iść no i ona poszła , ale ja nie rozumiem dlaczego ona rozdrapuje stare rany , skoro tata się zmienił i jest dobry to nie rozumiem tego.

-Zazdrości Ci tego, że jesteś taką mądrą, piękną, cudowną królową- powiedział tata, a ja się zaśmiałam.
Tata zawsze wie jak mnie pocieszyć.

-Dobra, nie ważne. Nie chcę o niej rozmawiać, bo i tak jeszcze ją spotkam dzisiaj na dniu rodziny i przyjemnie nie będzie- rzekłam.

-A no właśnie Mal, czy twoja matka przyjdzie? - zapytała Bella.

-Tak , przyjdzie, ale nie trzeba się jej obawiać, ponieważ wiek, że chcę się zmienić i wiem, że mówiła ona naprawdę no i swoich mocy też nie będzie mogła użyć.

-Jak to? - tym razem zapytał Bestia.

-No, tak to, że dam jej bransoletki dzięki, którym nie będzie mogła używać swoich mocy.
Ja muszę iść teraz do Jane, ponieważ mam z nią różne dekoracje omówić, jedzenie i znając życie trochę mi to zajmie, a do godziny szesnastej trzydzieści muszę się wyrobić, więc do zobaczenia- powiedziałam dając buziaka Bemowie w policzek i wyszłam.

Od razu poszłam do Jane , miałyśmy się spotkać na miejscu gdzie odbędzie się dzień rodziny.

*Na miejscu*

-Cześć Jane- powiedziałam do dziewczyny, która była zajęta rozwieszaniem dekoracji i chyba już kończyła.

-Cześć Mal. Już prawie kończę rozwieszać dekoracje- powiedziała dziewczyna schodząc z drabiny.

-Pomóc Ci w czymś?

-Możesz sprawdzić, czy wszystkie sprawy techniczne, w sensie mikrofon i głośniki działają, a jak skończysz to poroztaiwamy stoły i krzesła.

-Okej- powiedziałam do dziewczyny i następnie pokierowałam się w stronę panelu sterowania dźwiękiem.

*Później*

Rozłożyłyśmy już z Jane stoły i krzesła, no a teraz rozkładamy jedzenie i napoje.

-Mal? Kto z twojej rodziny będzie na dniu rodziny dzisiaj?  Jeśli jestem wścibska to przepraszam- powiedziała Jane.

-Spokojnie, nie jesteś wścibska. A co do twojego pytania to mój tata, Persefona, Hadi, Helena i moja matka.

-Chwila, a czy twoja mama czasami nie jest w więzieniu?

-Masz rację, jest, ale strażnicy wyrazili zgodę, abym  mogła ją przyprowadzić na dzień rodziny, a potem znów ją zaprowadzenia do więzienia i oczywiście pare strażników też będzie na dniu rodziny, ale na boku, aby nie przeszkadzać- wyjaśniłam dziewczynie.

-A nie boisz się, że twoja mama użyje swoich mocy?

-Nie , bo po pierwsze sama mi mówiła, że chcę się zmienić, a po drugie nie będzie w stanie użyć swoich mocy, ponieważ dam jej bransoletki na ręce dzięki, którym nie będzie mogła używać swoich mocy.

-Aaa. Jasne- powiedziała dziewczyna i ja zarówno jak i ona wróciłyśmy do pracy.

*Pare godzin później*

Gdy już wszystko było gotowe to wróciłam do zamku by się przebrać, iść po mamę , a następnie pójść razem z nią na dzień rodziny.

Gdy weszłam do zamku zobaczyłam mojego tatę jak rozmawia z Benem.

-Wow.... Wy ze sobą rozmawiacie... Nowość- powiedziałam do nich.

-Pamiętasz, córuś jak wczoraj pisaliśmy i napisałem Ci, że polubiłem Bena, ponieważ pokazał, że Cię kocha tą piosenką, którą zaśpiewał na meczu i dlatego, że wygonił Audrey wczoraj, gdy prawie ją zabiłaś? - zapytał tata.

A no faktycznie tak było

-Tak, pamiętam, a ty tato idziesz z Persefoną po Hadi'ego i Helenę do internatu, a potem idziecie na miejsce gdzie odbędzie się dzień rodziny, tak? - spytałam ojca.

-Tak, a ty nie idziesz z nami, Mali?

-No, a kto pójdzie po matkę? Ja przyjdę z nią, a teraz przyszłam się przebrać i będę szła po matkę, więc pa- oznajmiłam i poszłam na górę do swojej komnaty, aby móc się w  końcu przebrać.

Gdy już byłam na górze zadzwoniła do mnie Evie i postanowiłam, że odbiorę od niej telefon.

*Rozmowa Mal i Evie*

Ja (Mal) : Cześć Evie, czy coś się stało?

Evie: Nie, ale chciałam się zapytać, czy moja mama, mama Carlosa i ojciec Jay'a mogą przyjśćna dzień rodziny?

Ja: Mogą, ale pod warunkiem, że nic nie zrobią, a wy byliście u nich na Wyspię?

Evie: Tak , byliśmy i przyrzekli, że nic nie zrobią.

Mal: Okej. Evie , ja muszę kończyć, ponieważ muszę się przebrać i idę na Wyspę po mamę.

Evie: Jasne, w takim razie pa Mal.

Ja: Pa Evie.

Gdy skończyłam rozmowę z Evie to wzięłam ciuchy z szafy i pobiegłam do łazienki by móc poprawić makijaż, uczesać włosy i się przebrać.

*Chwilę później*

Właśnie wyszłam z łazienki i jedyne co zmieniłam to sukienkę, buty i założyłam moją tiarę.

Czyli mniej, więcej ubrałam to:


I założyłam czarną, skórzaną kurtkę, która sięgała mi do żeber i mój złoty wisiorek ze smokiem i pierścionki zostały.

Zeszłam na dół gotowa by iść po mamę.

Gdy schodziłam stał tam mój tata.

-Pięknie wyglądasz córuś- powiedział.

-Dzięki tato, ale ja naprawdę nie założyłam nic szczególnego- powiedziałam uśmiechając się.

-Ale to nie zmienia faktu, że wyglądasz pięknie

-Okej. Tato, ty lepiej idź już z Persefoną po Hadi'ego i Helenę, bo została nie cała godzina , a zanim wy tam dojdziecie to może troszeczke zająć.

-W takim razie ty idź szybciej po mamę- powiedział tata i się zaśmiał.

-To mnie nie zatrzymuj tato- powiedziałam również się śmiejąc.

-Co tylko rozkażesz, wielka królowo Auradonu.

-Ale śmieszne. Dobra tato ja idę, pa- powiedziałam, pożegnałam się z tatą, wyszłam z zamku i poszłam w stronę Auradońskiego więzienia.

~~~~~~~~

Podoba się?

Skomentuj💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro