∆10∆
//Mal//
Okej, więc właśnie wstałam i będę musiała się ubrać, umyć, uczesać, pomalować, zjeść śniadanie i zacząć przygotowywać dzień rodziny.
*po wyjściu z łazienki*
Wyszłam z łazienki, zrobiłam sobie lekki makijaż, a włosy rozpuściłam i ubrałam się w to:
I założyłam też złoty naszyjnik ze smokiem oraz pare pierścionków.
Zeszłam na dół na śniadanie gdzie spotkałam przy stole Bena, jego rodziców, Persefonę i tatę.
-Cześć- powiedziałam do wszystkich, po czym przysiadłam się do stołu obok Bena, a ten pocałował mnie w policzek.
Wszyscy zaczęliśmy jeść śniadanie.
-Jak się czujesz po wczoraj, Mal? - zapytał mnie Ben i zapewne chodziło mu o Audrey.
-Myślę, że lepiej, ale wolę nie myśleć o niej- odparłam.
-O kogo chodzi? - zapytała mama Bena.
-Chodzi o to, że wczoraj ja, Evie, Jay, Carlos, Hadi i Helena jedliśmy lunch i oczywiście musiała podejść Audrey i mówić jak to ja jej zabrałam jej 'idealne życie' i powiedziała do niej, że boli mnie , to że obwinia mnie o rzeczy, na które nie mam wpływu, a potem... - przerwałam przez chwilę, bo łzy mi zaczęły lecieć po policzkach.
Wytarłam je i dokończyłam wypowiedź:
-Powiedziała tak i teraz będę cytować:
"Ooo, naszą księżniczkę coś boli? A, czy boli Cię to tak jak to, że tatuś Cię opuścił jak byłaś mała i nie było go przy tobie szesnaście lat? ", no a potem ja niekontrolowanie strzeliłam w nią wiązką moich mocy, ale na szczęście nie trafiłam, a potem przyszedł Ben i powiedział Audrey, że ma iść no i ona poszła , ale ja nie rozumiem dlaczego ona rozdrapuje stare rany , skoro tata się zmienił i jest dobry to nie rozumiem tego.
-Zazdrości Ci tego, że jesteś taką mądrą, piękną, cudowną królową- powiedział tata, a ja się zaśmiałam.
Tata zawsze wie jak mnie pocieszyć.
-Dobra, nie ważne. Nie chcę o niej rozmawiać, bo i tak jeszcze ją spotkam dzisiaj na dniu rodziny i przyjemnie nie będzie- rzekłam.
-A no właśnie Mal, czy twoja matka przyjdzie? - zapytała Bella.
-Tak , przyjdzie, ale nie trzeba się jej obawiać, ponieważ wiek, że chcę się zmienić i wiem, że mówiła ona naprawdę no i swoich mocy też nie będzie mogła użyć.
-Jak to? - tym razem zapytał Bestia.
-No, tak to, że dam jej bransoletki dzięki, którym nie będzie mogła używać swoich mocy.
Ja muszę iść teraz do Jane, ponieważ mam z nią różne dekoracje omówić, jedzenie i znając życie trochę mi to zajmie, a do godziny szesnastej trzydzieści muszę się wyrobić, więc do zobaczenia- powiedziałam dając buziaka Bemowie w policzek i wyszłam.
Od razu poszłam do Jane , miałyśmy się spotkać na miejscu gdzie odbędzie się dzień rodziny.
*Na miejscu*
-Cześć Jane- powiedziałam do dziewczyny, która była zajęta rozwieszaniem dekoracji i chyba już kończyła.
-Cześć Mal. Już prawie kończę rozwieszać dekoracje- powiedziała dziewczyna schodząc z drabiny.
-Pomóc Ci w czymś?
-Możesz sprawdzić, czy wszystkie sprawy techniczne, w sensie mikrofon i głośniki działają, a jak skończysz to poroztaiwamy stoły i krzesła.
-Okej- powiedziałam do dziewczyny i następnie pokierowałam się w stronę panelu sterowania dźwiękiem.
*Później*
Rozłożyłyśmy już z Jane stoły i krzesła, no a teraz rozkładamy jedzenie i napoje.
-Mal? Kto z twojej rodziny będzie na dniu rodziny dzisiaj? Jeśli jestem wścibska to przepraszam- powiedziała Jane.
-Spokojnie, nie jesteś wścibska. A co do twojego pytania to mój tata, Persefona, Hadi, Helena i moja matka.
-Chwila, a czy twoja mama czasami nie jest w więzieniu?
-Masz rację, jest, ale strażnicy wyrazili zgodę, abym mogła ją przyprowadzić na dzień rodziny, a potem znów ją zaprowadzenia do więzienia i oczywiście pare strażników też będzie na dniu rodziny, ale na boku, aby nie przeszkadzać- wyjaśniłam dziewczynie.
-A nie boisz się, że twoja mama użyje swoich mocy?
-Nie , bo po pierwsze sama mi mówiła, że chcę się zmienić, a po drugie nie będzie w stanie użyć swoich mocy, ponieważ dam jej bransoletki na ręce dzięki, którym nie będzie mogła używać swoich mocy.
-Aaa. Jasne- powiedziała dziewczyna i ja zarówno jak i ona wróciłyśmy do pracy.
*Pare godzin później*
Gdy już wszystko było gotowe to wróciłam do zamku by się przebrać, iść po mamę , a następnie pójść razem z nią na dzień rodziny.
Gdy weszłam do zamku zobaczyłam mojego tatę jak rozmawia z Benem.
-Wow.... Wy ze sobą rozmawiacie... Nowość- powiedziałam do nich.
-Pamiętasz, córuś jak wczoraj pisaliśmy i napisałem Ci, że polubiłem Bena, ponieważ pokazał, że Cię kocha tą piosenką, którą zaśpiewał na meczu i dlatego, że wygonił Audrey wczoraj, gdy prawie ją zabiłaś? - zapytał tata.
A no faktycznie tak było
-Tak, pamiętam, a ty tato idziesz z Persefoną po Hadi'ego i Helenę do internatu, a potem idziecie na miejsce gdzie odbędzie się dzień rodziny, tak? - spytałam ojca.
-Tak, a ty nie idziesz z nami, Mali?
-No, a kto pójdzie po matkę? Ja przyjdę z nią, a teraz przyszłam się przebrać i będę szła po matkę, więc pa- oznajmiłam i poszłam na górę do swojej komnaty, aby móc się w końcu przebrać.
Gdy już byłam na górze zadzwoniła do mnie Evie i postanowiłam, że odbiorę od niej telefon.
*Rozmowa Mal i Evie*
Ja (Mal) : Cześć Evie, czy coś się stało?
Evie: Nie, ale chciałam się zapytać, czy moja mama, mama Carlosa i ojciec Jay'a mogą przyjśćna dzień rodziny?
Ja: Mogą, ale pod warunkiem, że nic nie zrobią, a wy byliście u nich na Wyspię?
Evie: Tak , byliśmy i przyrzekli, że nic nie zrobią.
Mal: Okej. Evie , ja muszę kończyć, ponieważ muszę się przebrać i idę na Wyspę po mamę.
Evie: Jasne, w takim razie pa Mal.
Ja: Pa Evie.
Gdy skończyłam rozmowę z Evie to wzięłam ciuchy z szafy i pobiegłam do łazienki by móc poprawić makijaż, uczesać włosy i się przebrać.
*Chwilę później*
Właśnie wyszłam z łazienki i jedyne co zmieniłam to sukienkę, buty i założyłam moją tiarę.
Czyli mniej, więcej ubrałam to:
I założyłam czarną, skórzaną kurtkę, która sięgała mi do żeber i mój złoty wisiorek ze smokiem i pierścionki zostały.
Zeszłam na dół gotowa by iść po mamę.
Gdy schodziłam stał tam mój tata.
-Pięknie wyglądasz córuś- powiedział.
-Dzięki tato, ale ja naprawdę nie założyłam nic szczególnego- powiedziałam uśmiechając się.
-Ale to nie zmienia faktu, że wyglądasz pięknie
-Okej. Tato, ty lepiej idź już z Persefoną po Hadi'ego i Helenę, bo została nie cała godzina , a zanim wy tam dojdziecie to może troszeczke zająć.
-W takim razie ty idź szybciej po mamę- powiedział tata i się zaśmiał.
-To mnie nie zatrzymuj tato- powiedziałam również się śmiejąc.
-Co tylko rozkażesz, wielka królowo Auradonu.
-Ale śmieszne. Dobra tato ja idę, pa- powiedziałam, pożegnałam się z tatą, wyszłam z zamku i poszłam w stronę Auradońskiego więzienia.
~~~~~~~~
Podoba się?
Skomentuj💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro