Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44.

Kalikst POV

Było już późno, dlatego po kolejnym dniu daremnych poszukiwań June, postanowiłem wrócić do sypialni i w końcu położyć z moją piękną kobietą w do łóżka. Jednak gdy wszedłem do środka, zastałem tam również Mię.

Kobieta spojrzała na mnie, natomiast Laura odwróciła głowę. Zmarszczyłem brwi.

— Nic Ci nie jest? — spytałem, na co dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła lekko. Miała czerwone i odrobinę spuchnięte oczy.

— Wszystko w porządku. — wyznała starając się brzmieć przekonująco.

— Zostawię was samych. — powiedziała nagle Mia i pocałowała Laure w czoło. Wstała z łóżka i zaczęła zmierzać w moją stronę. Przejechała ręką po moim ramieniu, co było równie zadziwiające. Gdy drzwi się zamknęły podszedłem do Laury.

— Co to było? Powiedziałaś jej o nas? — spytałem, a ona tylko kiwnęła lekko głową. — Miałaś ku temu jakiś powód. —  stwierdziłem, a ona przygryzła lekko wargę i złapała się ręką za kark.

— Prawda jest taka, że muszę Ci o czymś powiedzieć. Powinnam to zrobić już dawno. — powiedziała po dłuższym namyśle.

— Słucham. — mruknąłem z powagą, a ona tylko westchnęła.

— Jestem w ciąży. — powiedziała szybko, a ja poczułem coś dziwnego. Jakieś dziwne ciepło w środku, jednocześnie mętlik w głowie.

— To będzie moje dziecko? — spytałem bez namysłu, a ona uchyliła lekko usta.

— A myślisz, że czyje? — spytała ze złością.

— Nie wiem. Byłaś z James' em. Nie zdziwiłbym się, gdyby to on... — zacząłem nieco oschłym głosem.

— Pierdol się, Kalikst! — warknęła czarnowłosa i wstała z łóżka. — Wiem co i kiedy robiłam. To, że nie chcesz dziecka, nie oznacza, że możesz wrabiać w ojcostwo kogoś innego. — powiedziała ze złością, a ja pokręciłem głową.

— Tego nie powiedziałem. — stwierdziłem stanowczo. —

— Właśnie, że tak. — powiedziała bez zawahania, po czym założyła ręce na piersi. — Zostaw mnie samą. — dodała po chwili, a ja tylko chciałem złapać ją za ramiona jednak uderzyła mnie z całej siły w policzek. — Wynoś się! — krzyknęła głośno, a ja ze złością i piekącym policzkiem odwróciłem się w stronę wyjścia. Trzasnąłem mocno drzwiami po czym zszedłem do garażu. Wsiadłem do samochodu siostry i wyjechałem z posesji rezydencji. Zacząłem jechać przed siebie, nie zważając uwagi na nic ani na nikogo.

June POV

Siedziałam w tej chwili w apartamencie Luke' a. Był ze mną on sam, Tyson oraz jego ludzie.

— Warunek jest prosty. Sprowadzacie mi tutaj wszystkich, po czym zostajecie wolni. — powiedział mężczyzna o okrutnym wyrazie twarzy.

— Tylko Joker i Harley. Nikogo więcej Ci tu nie ściągnę. — odparłam stanowczo. — Dwoje za dwoje. — dodałam, a on zaśmiał się głośno i perfidnie. Gorzej niż Joker, co mnie przeraziło.

— Jesteś taka urocza. Niech będzie. Wystarczą oni. — szepnął jakby sam do siebie.

— Co z nimi zrobisz? — spytałam spoglądając kątem oka na niezadowolenie Luke' a.

— Zapłacą za wszystko co zrobili temu światu. — powiedział zaciskając dłonie w pięści. Nie drążyłam dłużej tematu. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. — Wszystko jest już zaplanowane. Dzwonisz do tej walniętej blondi, mówisz, że cię porwali i potrzebujesz pomocy. Powiedz, że mają się stawić sami. Tylko ona i Joker. Podasz im ten adres. Resztę załatwimy my. — powiedział, a ja kiwnęłam głową. Mężczyzn podał mi telefon. Zmarszczyłam lekko brwi, zdając sobie sprawę, że to wszystko potoczyło się tak szybko. — Jeżeli nie będziesz przekonująca, to koniec z naszą umową. — ostrzegł groźnie mężczyzna, a ja nie zbyt wzruszona jego groźbą nacisnęłam zieloną słuchawkę z wybranym numerem i czekałam na odpowiedź. Kobieta odebrała, za drugim sygnałem. Nie umiałam udawać, że coś mi jest.

— Mamo. — szepnęłam oddychając szybko. — Potrzebuję pomocy. — dodałam, a Tyson pokręcił tylko głową. Wskazał na mnie palcem.

— June! Nie wierzę. Nic Ci nie jest? — spytała z przerażeniem kobieta.

— Sama nie wiem. — wyznałam, a wtedy jeden z goryli podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek. Ścisnął mnie bardzo mocno, co spowodowało cholerny ból. Jęknęłam cicho. — Jestem w jakiejś fabryce. Zamknęli mnie. Luke też tu jest. Widziałam go, ale tylko przez chwilę. Pomóżcie nam. Błagam mamo. — szepnęłam, a kobieta po drugiej stornie słuchawki oddychała niespokojnie.

— Nic się nie martw, kochanie. Znajdziemy Cię. Wrócisz do domu. Ty i Luke. — zapewniła kobieta. — Kocham Cię, June. — dodała, gdy ochroniarz znów mnie ścisnął. Krzyknęłam z bólu, a wtedy mężczyzna zabrał mi telefon. Rozłączył się i puścił natychmiast.

— Grzeczna dziewczyna. — powiedział Tyson po czym odpuścił apartament. Zostałam tylko ja i Luke.
Mężczyzna patrzył na mnie uważnie.

— Wiem co sobie myślisz, ale ja naprawdę chcę stąd uciec. Kocham Cie i jedyne czego chcę to żyć z tobą z dala od tego gówna. — powiedziałam jakby tłumacząc swoje poczynania, na co mężczyzna tylko pocałował mnie namiętnie w usta. Przerzucił mnie sobie przez kolana i złapał za pośladki. Ściskał mnie mocno powodując mi tym ogromną przyjemność. Chyba nigdy jeszcze nie był taki. Stanowczy i namiętny.

Mężczyzna zdjął ze mnie koszulkę i pocałował mnie w szyję. Po chwili rozpiął również guzik w moich jeansach. Zsunął je z mojego tyłka, a później z nóg. Zostając w samej bieliźnie czułam jak Luke całuje moje ramiona, moje piersi. W końcu znaleźliśmy się w pozycji leżącej. Zaczęłam podciągać go góry jego koszulkę. Odsunął się ode mnie na chwilę po czym sam ją zdjął. Kilka minut później byłam zupełnie naga. Luke również. Całował całe moje ciało. Sprawiał mi większą przyjemność niż odczuwałam kiedykolwiek.

— Robiłaś to już wcześniej? — spytał cicho nachylając się nad moimi ustami. Poczułam dziwny uścisk w gardle.

— Tak. — odparłam zgodnie z prawdą. To było dawno temu w klubie Joker' a. Byłam pijana. Poznałam jakiegoś kolesia. Ledwo to pamiętam. To w sumie tak jakbym, była dziwicą.
Luke pocałował mnie znowu w usta.
Po chwili był już we mnie. Tak. To było cudowne. Byliśmy bliżej niż kiedykolwiek. Ta noc była naprawdę cudowna. Przestałam myśleć o wszystkim. Liczył się tylko mój psychiatra z Arkham.

Harley POV

Nie mogłam w to uwierzyć. June się odezwała. Potrzebuję pomocy, a ja muszę jej pomóc. Nie mogę myśleć o tym, że cierpi. Mam ochotę wydłubać oczy temu, który ją skrzywdził.

Gdy tylko dostałam telefon od córki, od razu powiadomiłam Joker' a. Ten natychmiast zaczął działać. Namierzył telefon. Udało mu się to bez najmniejszego problemu. Razem z Floyd' em, Diablo, jakże upartą Laurą i Croc' em ruszyliśmy do tego miejsca. Minęło kilkanaście minut. Miejsce wyglądało na opuszczone, ale tylko z zewnątrz. Gdy weszliśmy do środka ujrzaliśmy białe jak śnieg ściany i podłogi. Szliśmy korytarzem. Prowadził tylko w jednym kierunku.
Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Nagle ujrzałam kilku mężczyzn. Byli w kuloodpornych strojach więc strzelanie do nich nie miało sensu. Wyciągnęli oni coś w rodzaju broni i strzelili w każdego z nas. Cała zdrętwiałam po czym padłam z hukiem na ziemię. Stojąca za mną Laura poleciała na moje ciało. Nie mogłam nawet nic powiedzieć. Byłam zupełnie sparaliżowana.

— G-gdzie je-st, Ju-ne? — wydukał Joker, na co te pierdolone złamasy podeszły i podniosły nas z ziemii. Jeden z nich uderzył Joker' a w twarz. Zaczęli nas gdzieś nieść. Nie miałam pojęcia co się dzieje. I nie czułam zbytnio strachu, przynajmniej do momentu w którym ujrzałam Tyson' a. Tego samego skurwiela, który wiele lat temu nas zdradził. Tego, który pracował dla Amandy i Daniela. Tego skurwiela, który mnie zgwałcił.

Ułożyli nas na jednakowych łóżkach. Przywiązali do nich mocnymi pasami. Tyson podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Miał w nich jad. Gdyby mógł otrułby mnie nim natychmiast.

— Moja piękna, Harley. — szepnął z pogardą głaszcząc mnie przy tym po policzku. Chciałam go zabić. Chciałam go torturować. Chciałam, żeby umierał w męczarniach. Nie był człowiekiem. Był potworem.

Trochę krótki ten rozdzialik, ale jest. Dziękuję za gwiazdki i komentarze. Pozdrawiam i do następnego ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro