28.
June POV
Minęły już ponad dwie godziny, a ona wciąż nie dała żadnego znaku życia. Nie wiedziałam co tak właściwie się stało. Nie obejrzała tego filmiku bo nie mogła, czy dlatego, że po prostu nie chciała? Boję się, że ta druga wersja jest bardziej prawdopodobna. I przez to, czułam jeszcze większy ból. Czułam się zdradzona przez matkę.
— Joker miał rację. Nie uratujemy jej w ten sposób. — powiedziałam obojętnym tonem w stronę Luke' a.
— Skarbie, może się przejdziemy co? Porozmawiamy i przy okazji trochę ochłoniesz. — stwierdził mężczyzna podchodząc do mnie. Wyciągnął w moją stronę ręce. Z małą niechęcią wstałam z łóżka i podeszłam do garderoby. Wyciągnęłam z niej przeciwdeszczową kurtkę i wróciłam do Luke' a. Pogoda nie była zbyt ładna.
— Chodźmy. — mruknęłam a wtedy ten złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia. Opuściliśmy rezydencję. Szliśmy przed siebie nie zważając na to, że co kilka minut padał deszcz. Raz mocniej, a raz tylko kropił. Mimo tego szliśmy. Właściwe nie wiedziałam dokąd, gdy w końcu rozpoznałam okolicę. Znajomy płotek. Koniec lasu. Centrarz. Znajomy nagrobek.
— Wiedziałaś o tym? — spytał ze zdziwienem Luke, na co kiwnęłam głową. — Co to za miejsce? — zdziwił się a ja zaprowadziłam go do pomnika. — June Moone. Rick Flag. — szepnął nie rozumiejąc. — Znałaś ich? — spytał po chwili.
— Nie, ale kiedyś byli jednymi z nas. Podobno zginęli na jakiejś akcji. — powiedziałam zgodnie z tym, czego dowiedziałam się od Zoe.
— Daty śmierci są różne. — szepnął Luke nachylając się nad pomnikiem. Przytaknęłam.
— Nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Czuję, że chcą coś przede mną ukryć. Tylko, że teraz jakoś nie mam sił na to, żeby doszukiwać się prawdy. Chcę znaleźć mamę. Może wtedy spróbuję dowiedzieć się czegoś więcej. — powiedziałam kładąc dłoń na ramieniu.
— Byli na akcji gdy Harley cię rodziła? — spytał kręcąc lekko głową. No tak ta data. Wzruszyłam ramionami. Sama tego nie rozumiałam. Więc nie mogłam mu za wiele powiedzieć.
— Nie mam pojęcia, Luke. Nie mam narazie do tego głowy. — szepnęłam gdy ten wstał z ziemii.
— W porządku. — uśmiechnął się lekko po czym nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło. — Teraz możesz mi powiedzieć, co zamierzasz? Będziesz szantażowała Batmana córką? — spytał gdy zaczęliśmy iść w drogę powrotną. Wiedziałam, że to złe, ale naprawdę nie było innego wyjścia.
— Muszę to zrobić. Carmen nic się nie stanie, a być może Batman odda nam Harley. — powiedziałam ze zrezygnowaniem.
— Nie ma na co czekać. Chodźmy zadzwonić do Batka. — westchnął chłopak. Pokiwałam głowę. Przez resztę drogi milczeliśmy. Coś musieliśmy zrobić. Tylko co?
Joker POV
Siedziałem na łóżku. Nie wierzyłem w to, że jestem taki bezradny. Brak mi absolutnie pomysłów. Czułem, że ją straciłem. I, że już jej nie odzyskam. To było tak bardzo nieprzyjemne uczucie.
Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Może powinienem poprosić kogoś o radę. Kogoś kto nie jest gówniarzem. Czy oni w ogóle wiedzą, że wróciłem? Czas się przekonać.
— Udałem się na drugi koniec piętra. Później skręciłem w prawą stronę korytarza i odnalazłem pokój Floyd' a. Już miałem wejść jednak postanowiłem zapukać. Gdy to zrobiłem ktoś otworzył. Ujrzałem Pamele. Kobieta wiedząc mnie wytrzeszczyła oczy.
— Niespodzianka. — mruknąłem. Byłem prawie pewny tego, że Zoe im powiedziała. Że już wszyscy wiedzą o wszystkim. Kiedy jeszcze tu mieszkałem informacje rozchodziły się błyskawicznie. Coś się zmieniło.
— Joker, ty dupku! — powiedziała kobieta ze złością a chwilę później obok niej pojawił się Deadshot.
— Jak zdrowie? — spytałem przypominając sobie od czego to wszystko się zaczęło. Miał wypadek, a ja się zbuntowałem jak jakiś dzieciak.
— Czego chcesz? — spytał mężczyzna, a ja westchnąłem przeciskając się do środka. Nie zwracając uwagi na ich obelgi rzucane w moją stronę usiadłem na kanapie.
— Harley została porwana przez Batmana. — powiedziałem wprost. — I nie rozumiem jak mogliście tego nie zauważyć! Nie ma jej od wczoraj. — krzyknąłem trochę poddenerwowany. Pamela założyła dłonie na biodra.
— Jak do tego doszło? — spytała kobieta marszcząc brwi. Nabrałem powietrza do ust po czym wyjaśniłem im wszystko od samego początku. I szczerze powiedziawszy jakoś mi ulżyło. Bądź co bądź, znałem ich niewiele krócej niż Harls. Wiedziałem, że mogę im zaufać. Oboje zaczęli się zastanawiać nad dalszymi działaniami.
Luke POV
Wróciliśmy do rezydencji. Carmen siedziała w kuchni razem z Kate i Kalikstem. Podeszliśmy do niej.
— Pomożesz nam? — spytała June stając twarzą w twarz z blondynką. Ta spuściła na chwilę głowę.
— Pod jednym warunkiem. — zaczęła, a June spojrzała na nią oczekująco. — Wiem, że mój ojciec zawinił. Rzecz w tym, że poza tą obsesją na waszym punkcie, to on jest dobrym człowiekiem. Pomogę wam, o ile go nie zabijecie. — wyznała, a June westchnęła.
— Może oni nie, ale ja napewno. — usłyszałem głos przepełniony nienawiścią. Znowu się wcina.
— Joker daj spokój. Nie widzę innego wyjścia. — stwierdziła June z powagą.
— A ja tak. Nie będziemy udawać. Jeżeli będzie trzeba zrobię jej krzywdę, a nawet zabiję. — powiedział z uśmiechem podchodząc do dziewczyny. June przez chwilę milczała.
— Masz rację. Zabijemy Batmana. — powiedziała uśmiechając się lekko. Zdziwiłem się nieco. Tego się po niej nie spodziewałem. — Wybacz Carmen, ale to on porwał moją matkę. On wypowiedział wojnę. — dodała patrząc na dziewczynę. Ta spuściła głowę.
— Nieważne. Zróbmy co trzeba i miejmy to z głowy. — szepnęła z żalem w głosie. Joker wyciągnął tablet i podał go June. Ta włączyła urządzenie i nacisnęła na jakąś aplikację. W międzyczasie Joker wyciągnął nóż i chwycił Carmen za włosy. Przyłożył jej nóż do gardła.
— Masz udawać cierpienie albo sprawię, że będziesz naprawdę cierpieć. — szepnął do jej ucha, a June tylko skierowała kamerkę w ich stronę. W końcu usłyszałem głos Batmana.
Carmen POV
W końcu zobaczyłam ojca. Siedział na jakiejś plaży w okularach przeciwsłonecznych. Wyglądał na zadowolonego.
— Coś wam nie wyszło z tym filmikiem. Harley nawet nie chciała go obejrzeć. Stwierdziła, że córeczka zwyczajnie zwariowała. — powiedział nie patrząc w naszą stronę. Wtedy Joker szarpnął mnie za głowę, a ja jeknęłam.
— Ups. Nowy plan. Zobacz kogo tu mam? — powiedział Joker tym głosem mordercy z Gotham. Batman zdjął natychmiast okulary i spojrzał na mnie. Widziałam na jego twarzy zdziwienie.
— Carmen? — spytał z niedowierzaniem.
— Tato, błagam pomóż mi! — jeknęłam ze strachem. Nie musiałam udawać. Mimo, że niby byłam bezpieczna, Joker w chwili gniewu mógł mi podciąć gardło. Bałam się.
— Nie pogrywaj ze mną w ten sposób Joker. — warknął mężczyzna, a ja poczułam smutek wiedząc, że i tak zginie. Działam przeciwko własnemu ojcu. Razem z przestępcami.
— Widzisz przyjacielu, tak to się kończy gdy ze mną zadzierasz. — szepnął Joker zbliżając nóż do mojego gardła. — Chcę widzieć Harley całą i zdrową. Przywieź ją do rezydencji, a wtedy twoja córeczka będzie wolna. Jeżeli jednak w ciągu trzech godzin się nie zjawisz sprawie jej takie piekło, że będzie prosiła o śmierć. — powiedział nachylając się nad moim uchem. Próbowałam się wyszarpać. — Coś jeszcze. Nie zakładaj tego głupiego wdzianka. Inaczej ona zginie. — szepnął po czym się zaśmiał.
— Tylko ją tknij Joker! Nie wygrałeś. To dopiero początek. — warknął po czym spojrzał mi w oczy i się rozłączył. Gdy ekran zrobił się czarny zielonowłosy mnie puścił.
— Udało się? — spytała z uśmiechem ruda dziewczyna siedząca po drugiej stronie stołu.
— Nie byłbym co do tego przekonany. Nie wiadomo, co wymyśli. — powiedział chłopak siedzący obok niej.
— Carmen, powinnaś powinnaś odpocząć. Zaprowadzę cię do pokoju. — powiedziała June podchodząc do mnie. Zgodziła się ma to, żeby mój ojciec umarł. Sądziłam, że mogę na niej polegać. Bez słowa zeszłam z krzesła i zaczęłam zmierzać za dziewczyną. Miałam tego wszystkiego dosyć. Szczerze dosyć.
Prezent na zakończenie weekendu 😘😊 Mam nadzieję, że się wam podoba 💖 dziękuję wam za wszystkie komentarze i gwiazdki 😋😚 do następnego 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro