49. Ślub
~Vikki~
Minął tydzień odkąd mój braciszek oświadczył się Evie. Dzisiaj właśnie odbywa się ich ślub. Właśnie razem z Mal siedzimy w pracowni Evie i pomagamy jej z makijażem i ostatnimi detalami. Ben i Wyatt pomagają Ethanowi. Chloe, Bruno i Maya czekają w pokoju Bruna aż będziemy mogli już wychodzić. Kiedy skończyłyśmy pomagać Evie ona zaczęła przeglądać się w lustrze i zaczęła płakać z radości.
- Evie! Makijaż! - krzyknęła Mal.
- Chyba nie chcesz odstraszyć mojego brata co? - zapytałam śmiejąc się.
- Nie. Przepraszam ale nie mogę się powstrzymać... Nie spodziewałam się tego zupełnie. Znaczy wiedziałam że Ethan będzie kiedyś chciał mi się oświadczyć ale nie sądziłam że teraz. - powiedziała Evie powstrzymując płacz.
- Nikt się tego nie spodziewał... Spokojnie. Jeszcze się wypłaczesz. - powiedziała Mal uśmiechając się i głaszcząc Evie po plecach.
- Okej idziemy? Ethan już pewnie jest gotowy. - zapytała Evie.
- Tak. - odpowiedziałam.
Evie i Mal wyszły z zameczku a ja poszłam jeszcze po dzieciaki. Wyszłam z nimi z zameczku Evie i ruszyliśmy do katedry w której miał się odbyć ślub.
~Evie~
Kiedy doszliśmy do katedry zobaczyłam przed nią Bena i Wyatta. Wszyscy weszli do środka a ja zostałam z Benem na zewnątrz. To właśnie on miał mnie poprowadzić do Dobrej Wróżki która za kilka chwil udzieli mi oraz Ethanowi ślubu. Chwyciłam Bena za ramię i uśmiechnęłam się do niego. Zobaczyłam że on też się do mnie uśmiecha.
- Jestem z ciebie dumny siostra. Twój maleńki Ethanek za chwilę będzie twoim mężem. - powiedział.
- Już się nie mogę doczekać. Niech już grają tą muzykę bo chcę go w końcu zobaczyć. - powiedziałam podekscytowana.
Postaliśmy chwilę z Benem uśmiechając się aż w końcu zaczęto grać melodię ślubną. Powoli z Benem weszliśmy do katedry. Szłam uśmiechnięta rozglądając się po gościach którzy się do mnie uśmiechali. Kiedy Ben w końcu zaprowadził mnie do Dobrej Wróżki zobaczyłam obok siebie mojego Ethana. Spojrzałam mu prosto w oczy i zobaczyłam że on też to robi. Chwyciliśmy się za dłonie a Dobra Wróżka przeszła od razu do rzeczy.
- Czy ty księciu Ethanie bierzesz sobie tą oto Evie za żonę i ślubujesz jej: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że jej nie opuścisz aż do śmierci? - zaczęła Dobra Wróżka.
- Biorę. - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Czy ty Evie bierzesz sobie tego oto księcia Ethana za męża i ślubujesz mu: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?
- Biorę. - powiedziałam płacząc ze wzruszenia.
Obok siebie zobaczyłam Mayę która przyniosła na błękitnej poduszeczcę dwie złote obrączki ślubne. Ethan wziął jedną i założył ją na mój palec. Zrobiłam dokładnie to samo a chwilę później się pocałowaliśmy. Wszyscy wstali i zaczęli klaskać. Nie mogłam przestać płakać ze wzruszenia. Kiedy ceremonia ślubna się skończyła wszyscy udaliśmy się na salę na której odbywało się nasze wesele.
~Ben~
Wesele Evie i Ethana było naprawdę cudowne. Trwało już kilka godzin i nadal nikt nie miał dość. Ja natomiast razem z Vikki poszliśmy na chwilkę na balkon i oparliśmy się o barierkę. Zaczęliśmy wpatrywać się w Wyspę Potępionych w oddali. Wróciły do mnie wszystkie dawne wspomnienia.
- Nie mogę uwierzyć że kiedyś tam mieszkałem... - powiedziałem.
- A ja nie mogę uwierzyć że kiedykolwiek mogłabym bez ciebie żyć... - powiedziała Vikki i położyła głowę na moim ramieniu.
- To dzięki tobie jesteśmy razem.
- Dzięki tobie też. Ty zjadłeś zaczarowane ciasteczko i się we mnie zakochałeś.
- Kochałem cię już wcześniej.
- Ja ciebie też. Teraz mamy dwójkę przepięknych, cudownych i wspaniałych dzieci.
- Tak. Jestem naprawdę dumny z tego co mamy. Nie potrzeba mi już nic do szczęścia.
- Mi tak samo. Idziemy na salę?
- Za chwilkę przyjdę.
- Okej.
Vikki pocałowała mnie w policzek i poszła na salę. Chwilę później podeszła do mnie moja siostrzyczka.
- Hej. Nie bawisz się? - zapytała.
- Zaraz idę.
- Wspominasz czasy na wyspie?
- Tak. Pamiętasz jak pomagałaś mi w byciu złym?
- Tak.
- Nie zaprosiłaś na ślub mamy?
- Nie. Boję się że nas nienawidzi za to że staliśmy się dobrzy... Ty też tak masz?
- Tak. Ale w końcu będziemy musieli się z tym zmierzyć i ją zobaczyć...
- Tak.
Objąłem Evie ramieniem i chwilę postaliśmy w ciszy. Kilka minut później usłyszeliśmy że ktoś do nas podchodzi. Gdy się odwróciliśmy zobaczyliśmy Mal, Carlosa i Jaya.
- Jak tam? - zapytał Jay.
- Wspaniale. - odpowiedziała Evie.
- Nasza księżniczko. - powiedział Carlos i razem z Jayem ukłonił się Evie.
Mal zaśmiała się i podeszła do nas bliżej. Chłopacy stanęli obok nas i wszyscy razem zaczęliśmy wpatrywać się w siebie.
- Czemu tu tak stoicie? - zapytał Jay.
- Wspominamy trochę. - odpowiedziałem.
- A dokładnie to co? - zapytał Carlos.
- Czasy na wyspie. - powiedziała Evie.
- Widać po was obu że czegoś się obawiacie. - powiedziała Mal patrząc na mnie i Evie.
- No... Boimy się trochę spotkania z mamą. - powiedziała Evie.
- Nie martwcie się. Jesteśmy przy was. Spójrzcie na mnie... Ja przez szesnaście lat nie miałam kontaktu z ojcem. A teraz? Teraz jest po prostu cudownie. Widuję się z nim na okrągło. Wszystko się ułoży... A wiecie dlaczego? Bo zawsze dajemy radę. Bo jesteśmy zepsuci... - powiedziała Mal wyciągając w naszą stronę zaciśniętą dłoń.
- Do szpiku. - powiedziałem jednocześnie z Evie, Jayem i Carlosem wyciągając zaciśnięte dłonie w stronę Mal.
- Dziękuję że możemy na was liczyć. - powiedziała Evie.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział Carlos.
- Chodźmy. Pobawmy się trochę a uwierzcie mi że poprawi wam się humor. - powiedział Jay.
Cała nasza piątka a raczej tak jak to się nazywaliśmy na wyspie... Nasz "Gang Potępionych" poszedł na salę. Rzeczywiście bawiliśmy się wspaniale. W naszym życiu w końcu wszystko się ułożyło i możemy żyć w cudownym, wspaniałym i przepięknym królestwie zdrowi i bezpieczni.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hej miśki🐻😭. Skąd ta minka? Dlatego że to koniec😭😭😭. To już koniec przygód naszego Gangu Potępionych😭. Ostatni rozdział mamy już za sobą i tym razem naprawdę ostatni. Co myślicie o związku Evie i Ethana? Cudowny był co nie? Ale nie musicie się smucić. Mam plany na kolejne dwie książki w których nasz ship "Etie" b zaczynał od początku😉.
Mam nadzieję że rozdzialik wam się podoba🤗. Przyznam wam że pisząc go dwa razy się poryczałem. Raz podczas ślubu a raz na samym końcu 😭. Ja nie chcę się z nimi żegnać😭. To były takie cudowne postacie i pisanie tej książki sprawiało że czułem się o wiele lepiej.
Mal, Ben, Evie, Jay, Carlos, Vikki, Ethan, Uma, Wyatt i Holly. Postacie które kocham w tej książce😍😢. Na zawsze będziecie w moim sercu💙😭.
A teraz... Dziękuję bardzo wszystkim którzy byli od początku i polubili każdy rozdział. A w szczególności:
Lady_Mal2 - dziękuję moja księżniczko kochana💙💜💙
KiwiXQueen - osoba która nieustannie chciała mnie zabić 😄💙
_Wicked_descendants_ - osoba której komentarze sprawiały u mnie radość 😊💙
Ciężko ale to ciężko mi się żegnać ale to naprawdę koniec😭. Już ostatni raz to piszę w tej książce... Pa miśki🐻. Miłego dnia😘😭💙☀️.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro