Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43. Utrata dziecka?

~Ben~

Po otworzeniu oczu zobaczyłem w pokoju Evie, Mal, Wyatta i Hadesa. Wszyscy byli zadowoleni gdy zobaczyli że otworzyłem oczy. Evie podbiegła do mnie i zaczęła mnie całować po twarzy.

- Braciszku! Znów żyjesz!
- Co się stało? Jak to możliwe?
- Mój tata cię uratował. - powiedziała Mal tuląc Hadesa.
- Dziękuję Hadesie.
- Nie ma sprawy.
- Ben... Strasznie cię przepraszam za wszystko. - powiedział Wyatt.
- Nie ma sprawy. Dobra później o tym pogadamy... Mogę zostać sam z Vikki?
- Jasne. - powiedziała Mal.

Evie puściła mnie i wstała z łóżka. Razem z wszystkimi wyszła z pokoju a ja zostałem z Vikki sam. Przytuliłem ją i zobaczyłem że wciąż nie żyła. Nagle usłyszałem że jej serce znów bije a ona zaczęła otwierać oczy.

- Cześć maleńka. - powiedziałem słodkim głosem.
- Ben! Ty żyjesz! Miałam sen w którym...
- To nie był sen... Pamiętam to wszystko... Było przepięknie.
- Ale co się nagle stało? Wszystko zaczęło znikać i pojawiła się ciemność.
- To pewnie dlatego że Hades przywrócił nas do żywych. Wszystko co stworzyliśmy razem z nami stamtąd zniknęło.
- Kocham cię Ben. Całym sercem. Nie wiem jak dałabym sobie bez ciebie rady?
- Ja też cię kocham Vikki. Też bym bez ciebie nie wytrzymał.

Vikki wtuliła się we mnie i pocałowała mnie namiętnie. Oddałem pocałunek i zobaczyłem że coś jej jest.

- Kochana... Wszystko w porządku?
- Nie wiem... Strasznie boli mnie brzuch.
- Może to coś związanego z ciążą? Chodźmy do lekarza dobrze?
- Teraz?!
- A kiedy? Chodź maleńka.

Wziąłem Vikki na ręce i razem wyszliśmy z mojego pokoju. Kiedy wychodziliśmy z zamku wszyscy na nas spojrzeli.

- Idziemy z Vikki do lekarza. Musimy sprawdzić co z dzieckiem. - wyjaśniłem.
- Jasne. Do zobaczenia. - powiedziała Mal.
- Pa.

Razem z Vikki udaliśmy się do lekarza. Położyłem ją na łóżku szpitalnym a lekarz zaczął ją badać. Zobaczyłem na monitorze dziecko w brzuchu Vikki.

- I jak? Co z dzieckiem? - zapytałem zmartwiony.
- Mówiła pani że nie żyła pani przez niecałą godzinę tak? - zapytał lekarz.
- Tak. Coś nie tak? - zapytała Vikki patrząc na lekarza ze strachem w oczach.
- Wszystko w porządku tylko... Powinna pani teraz odpocząć. Chłopiec przez godzinę nie miał żadnej opieki. Nie miał jak jeść ani pić. Mógł umrzeć ale na szczęście nic mu nie jest.
- Chłopiec?! - zapytałem zdziwiony.
- Tak. To już wiadome. Wasza wysokość... Za kilka miesięcy narodzi się nowy książę.

Uśmiechnąłem się do Vikki a ona odwzajemniła uśmiech. Chwilę później lekarz odsunął urządzenie od jej brzucha i pomógł jej wstać. Podeszła do mnie i wtuliła się w mój brzuch.

- To wszystko? - zapytałem.
- Tak. Proszę żeby król zajął się przez najbliższe kilka dni swoją królową.
- Zajmę się nią. - zapewniłem lekarza.

Razem z Vikki wyszliśmy ze szpitala. Popatrzyliśmy sobie w oczy i ruszyliśmy przed siebie.

- Czyli co? Bruno? - zapytała uśmiechając się.
- Myślę że tak... A ty?
- Też jestem za. Nasz kochany książę będzie miał wspaniałego tatusia.
- I cudowną mamusię.
- Gdzie idziemy?
- Do miejsca gdzie byliśmy szczęśliwi.
- Nad Zaczarowane Jezioro?
- Dokładnie tam. - powiedziałem całując ją w policzek.

~Vikki~

Zmierzając w stronę Zaczarowanego Jeziora w połowie drogi Ben wziął mnie na ręce a ja dokładnie tak samo jak w raju położyłam ręce na jego szyi. Zaczęłam bawić się jego włosami aż w końcu dotarliśmy. Zobaczyłam że wszystko wyglądało inaczej niż zwykle. Zaczarowane Jezioro wyglądało dokładnie tak samo jak w raju. Nawet czekała na nas tam miseczka pełna truskawek. Razem z Benem byliśmy tak samo zdziwieni tym widokiem.

- Ale...? Jak? Jak to możliwe? - zapytałam patrząc w jego oczy.
- Jest tylko jedno słowo żeby to wyjaśnić.
- Jakie?
- Magia. - wyszeptał mi do ucha.

Chwilę później odstawił mnie na białą, kamienną płytę i usiadł obok mnie. Włożył mi do ust truskawkę i zaczął się uśmiechać. Moje życzenie znów zaczęło się spełniać.

- Wiesz czego nie żałuję? - zapytał.
- Nie... Czego?
- Że zgodziłem się wtedy na ten spacer. To właśnie wtedy zbliżyliśmy się do siebie.
- Oj no nie przesadzaj. Ja cię tylko objęłam.
- Ale później pocałowałaś mnie pierwszy raz. Było cudownie.
- Kochany jesteś.
- Ty też maleńka.
- A wiesz z czego ja jestem dumna?
- Z czego?
- Że wybrałeś dobro. W ogóle jestem dumna że cię wybrałam. To przeze mnie jesteś na mnie skazany. - zaśmiałam się i włożyłam Benowi truskawkę do ust.
- Zawsze czułem że zło nie jest dla mnie. Nie radziłem sobie z tym wszystkim i odkąd byłem dzieckiem czułem że jest we mnie wiele dobroci.

Przyłożyłam głowę do klatki piersiowej Bena i poczułam jak mnie objął. Usłyszałam bicie jego serca i spojrzałam mu w oczy uśmiechając się.

- Idziemy popływać? - zapytałam.
- Ale nie masz stroju kąpielowego...
- Nie ważne.
- Dobra.

Podnieśliśmy się z Benem i zdjęliśmy buty. Ben zdjął jeszcze kurtkę i czapkę. Chwycił mnie za rękę i popatrzył w moje oczy.

- To co? Na trzy. - powiedział.
- Raz... - zaczęłam.
- Dwa... - powiedział.
- Trzy! - krzyknęliśmy oboje i wskoczyliśmy do wody.

Pływając w wodzie Ben zaczął mnie chlapać. Ochlapałam go kilka razy i zanurzyłam jego głowę w wodzie. Kiedy go już puściłam zaśmiałam się na co on mnie ochlapał.

- Dobra dość...! Proszę...!
- Przeproś.
- To ty zacząłeś mnie chlapać.
- Dobra. Przepraszam.
- Ja też.
- Pomysł życzenie i wrzuć go do wody zgoda? - zaproponował podając mi do ręki biały, błyszczący kamień.
- Zgoda.

Chwilę zastanowiłam się nad życzeniem i wrzuciłam kamień do wody. Pocałowałam Bena i spojrzałam mu w oczy.

- Co pomyślałaś?
- Nie ważne.
- No co?
- Nie mogę powiedzieć bo się nie spełni.
- Nawet swojemu kochanemu mężowi?
- Nawet jemu. - powiedziałam uśmiechając się.
- No proszę...
- Beniutek będzie marudził jak małe dziecko? - zapytałam śmiejąc się.

Ben skrzyżował ręce i obrócił głowę w drugą stronę. Przytuliłam go i popatrzyłam na niego ze smutkiem.

- Beniutku... Nie obrażaj się... No proszę.
- Nie obrażam się.
- Yhm... Jasne.
- Dobra nie ważne. - powiedział Ben śmiejąc się.
- To chcesz wiedzieć czego sobie zażyczyłam?
- Yhm...
- Chciałam żebyśmy już zawsze byli razem i nigdy w życiu to co zdarzyło się kilka godzin temu nie przydarzyło się znowu.
- Ale w końcu któreś z nas umrze.
- Jeśli tak ma się stać to lepiej żebyśmy umarli razem.
- Kocham cię za to. Za tą twoją troskę i to że zawsze podejmujesz rozsądne decyzje.
- A ja cię kocham za to że zawsze jesteś przy mnie i że nigdy ale to przenigdy żadna siła nas już nie rozdzieli. Jesteś skazany na mnie do końca życia.
- I jestem z tego zadowolony. Jeśli ktokolwiek ma mną zawładnąć to bądź to tylko ty.
- Oj kochany. Nie jestem aż taka podła.
- Oj wiem kochana.

Pocałowaliśmy się z Benem bardzo namiętnie. W końcu znów możemy być razem. Ja i mój kochany misiek. Nie mogę się doczekać aż Bruno w końcu pozna swojego wspaniałego tatusia i razem będziemy spędzać czas. Całą rodziną. We troje. Już na zawsze razem.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Hej miśki🐻. Oto ostatni rozdzialik przygód naszych zakochanych. Ben i Vikki jednak wrócili do żywych i są już całkiem bezpieczni. Ben wybaczył Wyatt'owi to co się stało i teraz może być szczęśliwy razem z Mal. Nasze kochane gołąbeczki wkrótce będą mieli synka. To takie wzruszające😍😭. Jestem z nich dumny😁.

Mam nadzieję że rozdział wam się podoba🤗. Mam do was jeszcze bardzo ważne pytanko. Chcielibyście jeszcze kilka rozdziałów związanych z życiem z dzieckiem? Napiszcie bo to bardzo ważne. Bo jeśli nie to to koniec tej książki. Mam też w planie jeden ważny special dla jednej osoby😀. Ona wie o kogo chodzi😉💜.

Miłej nocki kochani😘💜🌃.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro